Adam Klein pisze:klosiu, rower to zupełnie inna bajka, rower wyrównuje prawie wszystkie nierównomiernościw budowie.
Dlatego moc jest tak dobrym miernikiem na rowerze, podczas kiedy w bieganiu nie ma jednego tak dobrego.
Przykład pokurczonego człowieka jest idealnym przykładem pokazującym to, że nie powinien sie on skupiać na pierdułach typu kadencja ale na poprawieniu swojej sprawności.Właściwa kadencja przyjdzie sama.
Co do relacji tempo - kadencja. Jakaś oczywiście jest ale to nie jest tak, że jak zacznę biec w tempie 3 min/km to będę miał automatycznie kadencją 180.
To jest inna bajka, ale nie zupełnie inna. Różnica techniczna między biegiem i rowerem jest tylko taka, że na rowerze nie ma zwiększania zakresu ruchu wraz z prędkością, więc jest do osiągnięcia większa kadencja. 90 rpm (odpowiednik biegowego 180, bo na rowerze obrót korby to dwa "kroki", to wcale nie jest szybka kadencja, tylko taka do osiągnięcia przez każdego. Ludzie utalentowani w tym kierunku potrafią kręcić naturalnie z kadencją 120-130rpm, czyli biegowymi 260 "krokami" na minutę. Nierównomierności w budowie nie mają tu nic do rzeczy.
Moc na rowerze jest tak szeroko stosowana, bo tempo czy inaczej prędkość na rowerze nie ma żadnej praktycznej wartości treningowej - za dużą rolę przy prędkościach rowerowych gra wiatr i opór powietrza, a nie dlatego że rower wyrównuje jakieś nierównomierności.
W bieganiu tempo na płaskim jest dobrym przybliżeniem mocy, więc nic innego nie jest potrzebne. W rowerze prędkość nie ma wartości, bo pod wiatr przy tej samej mocy można jechać 25km/h, a z wiatrem 45km/h.
Praca nad kadencją jest zawsze wskazana. Kadencja nie zwiększa się "naturalnie", bo w dużym stopniu zależy od jakości pracy systemu nerwowego, szybkości działania mięśni itp. Można to rozwinąć ćwiczeniami, ale samo się nie poprawi.
Friel ma takie fajne zdanie, które rok temu sobie powiesiłem nad biurkiem, bo wtedy intensywnie pracowałem między innymi nad kadencją:
"Most athletes could make significant and often immediate improvements in performance by refining their sport-specific skills."
Sport-specific skills to u Friela szeroko pojęte umiejętności szybkościowe: jakość ruchu, kadencja, core, ekonomiczność.
I to się sprawdza. U mnie się sprawdziło, mimo że z początku praca nad kadencją jest jak wrzód na d...., wydajność spada, a wszystko wydaje się bardziej męczyć, to poprawa na zawodach nie kłamie.
Ale bez takiej pracy byłbym o wiele bardziej do tyłu w stosunku do tego gdzie jestem teraz.
Rozumiem twój punkt widzenia, bo wiele razy widzę ludzi kręcących na rowerze z taką kadencją, że mnie kolana bolą jak na to patrzę. Ale jak im powiedzieć, że powinni zwiększyć kadencję, to twierdzą że tak im wygodnie, a z szybką kadencją jest za ciężko i nie potrafią długo tak jechać. I oni się nie poprawią jeśli nie zaczną pracować stricte nad kadencją.
Myślę Adam, że nie powinieneś się wypowiadać o kadencji jeśli nad nią nie pracowałeś, bo każdy kto tego nie robi myśli że aktualna kadencja z jaką się porusza jest najlepsza. Mimo że obiektywnie nie jest, i pracując nad nią jakiś czas na bank poprawiłby wyniki.
The faster you are, the slower life goes by.