początek biegania i walka z kg - czy dobrze myślę?
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Okej, okej. Istnieją przypadki, w których bez zmiany diety się nie obędzie, o ile wejdziemy na ten poziom abstrakcji, w którym istnieją ludzie pragnący się odchudzić i jednocześnie jedzący kilka paczek chipsów dziennie. Mimo to, w przynajmniej w najmniejszym stopniu normalnych przypadkach, dieta nie musi być konieczna do zrzucenia kilogramów.
___
A propos 5000 kcal i kanapowca - da się do takiego poziomu zbliżyć, pewne wakacje i moje mocne postanowienie "zmieniam się!" mi to pokazały.
___
A propos 5000 kcal i kanapowca - da się do takiego poziomu zbliżyć, pewne wakacje i moje mocne postanowienie "zmieniam się!" mi to pokazały.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
po przeczytaniu całego wątku nasunęła mi się taka analogia do historii dłużnika
opisanej przez Dickensa w książce Dawid Copperfield
mniej więcej chodziło o taką zależność
jak zostać bankrutem? - wydawać o jednego funta/pensa więcej miesięcznie/tygodniowo niż się ma dochodu
po latach bankructwo gwarantowane ...
jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...
przecież to nie jest tak, że ludzie mają bilans na plusie 2,5k kcal dziennie
i dlatego mają wagę 120kg, policzcie sobie ile przez 10 lat by wyszło z tego masy ...
wystarczy, że mają na plusie 100kcal dziennie - po latach "bankructwo"
bieganie właśnie jest tutaj rewelacyjne bo:
- więcej spalamy
- widzimy postęp we własnych osiągach i kombinujemy co zrobić, żeby to poprawić
- jak ktoś się wciągnie to będzie chciał zbijać masę bo to poprawi jego wyniki
- do biegania dokłada się inną aktywność, wzrost sprawności otwiera
możliwości do uprawiania innych sportów i spirala się pozytywnie nakręca
na marginesie, żeby spalić 2,5k kcal to nie trzeba być jakimś mega sportowcem ...
to jest jakieś 3 godziny biegania, 5 godz. chodzenia - a to już jest w stanie zrobić
prawie każdy "kanapowiec" ...
opisanej przez Dickensa w książce Dawid Copperfield
mniej więcej chodziło o taką zależność
jak zostać bankrutem? - wydawać o jednego funta/pensa więcej miesięcznie/tygodniowo niż się ma dochodu
po latach bankructwo gwarantowane ...

jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...
przecież to nie jest tak, że ludzie mają bilans na plusie 2,5k kcal dziennie
i dlatego mają wagę 120kg, policzcie sobie ile przez 10 lat by wyszło z tego masy ...
wystarczy, że mają na plusie 100kcal dziennie - po latach "bankructwo"
bieganie właśnie jest tutaj rewelacyjne bo:
- więcej spalamy
- widzimy postęp we własnych osiągach i kombinujemy co zrobić, żeby to poprawić
- jak ktoś się wciągnie to będzie chciał zbijać masę bo to poprawi jego wyniki
- do biegania dokłada się inną aktywność, wzrost sprawności otwiera
możliwości do uprawiania innych sportów i spirala się pozytywnie nakręca

na marginesie, żeby spalić 2,5k kcal to nie trzeba być jakimś mega sportowcem ...
to jest jakieś 3 godziny biegania, 5 godz. chodzenia - a to już jest w stanie zrobić
prawie każdy "kanapowiec" ...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Słuszna uwagajack73 pisze: jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...


Patrząc na mojego brata, który potrafi zjeść kilogram krówek w jeden dzień albo 6 kotletów schabowych myśle, że wszystko jest możliwejack73 pisze: przecież to nie jest tak, że ludzie mają bilans na plusie 2,5k kcal dziennie
i dlatego mają wagę 120kg, policzcie sobie ile przez 10 lat by wyszło z tego masy ...

Prawie każdy kanapowiec jest w stanie przebiec 3h bez przerwyjack73 pisze:na marginesie, żeby spalić 2,5k kcal to nie trzeba być jakimś mega sportowcem ...
to jest jakieś 3 godziny biegania, 5 godz. chodzenia - a to już jest w stanie zrobić
prawie każdy "kanapowiec" ...




Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Przejście 50km jest trudniejsze niż przebiegnięcie 50km
. Kiedyś wybrałem się na wycieczkę z plecakiem, 27km - taki dystans przebiegam w 2.5h bez większego ale. A po wycieczce sześciogodzinnej miałem takie potworne zakwasy przez dwa dni, że głowa mała. Nie mówiąc już o tym że pod koniec nie wiedziałem już jak iść, żeby mnie stopy nie bolały
.
Lekki bardzo długo trwający wysiłek jest czymś potwornym dla nieprzyzwyczajonych mięśni. Kiedyś pracowałem przy linii produkcyjnej - nowi pracownicy po odstaniu 8h przy linii ledwo szli do domu, jak golemy na sztywnych nogach
.
To tak nawiasem mówiąc, a wracając do tematu: były prowadzone badania na temat tempa tycia, przytacza je Fitzgerald w "Wadze startowej". Ludzie nie tyją jednostajnie, od stałego niewielkiego nadmiaru kalorycznego. Tyją skokami, tydzień depresji albo jakieś święta - i już jest kilogram na stałe, później jakiś czas utrzymują tę wagę i przy następnej okazji znów skok wagi.
Nawet 100kcal na plusie w dziennym bilansie kalorycznym spowoduje, że po 5 latach człowiek jest o 25 kilogramów grubszy. Czy jest ktokolwiek, kto jest w stanie upilnować kalorii które zjada z dokładnością do 100kcal? A przecież większość ludzi tyle nie tyje przez 5 lat, mimo, że wszędzie jest pełno jedzenia i pokus. A nikt tyle nie tył 50 czy 100 lat temu, gdy kalorii nikt nie liczył
.


Lekki bardzo długo trwający wysiłek jest czymś potwornym dla nieprzyzwyczajonych mięśni. Kiedyś pracowałem przy linii produkcyjnej - nowi pracownicy po odstaniu 8h przy linii ledwo szli do domu, jak golemy na sztywnych nogach

To tak nawiasem mówiąc, a wracając do tematu: były prowadzone badania na temat tempa tycia, przytacza je Fitzgerald w "Wadze startowej". Ludzie nie tyją jednostajnie, od stałego niewielkiego nadmiaru kalorycznego. Tyją skokami, tydzień depresji albo jakieś święta - i już jest kilogram na stałe, później jakiś czas utrzymują tę wagę i przy następnej okazji znów skok wagi.
Dla mnie to jest jeden z podstawowych argumentów przeciwko teorii bilansu kalorycznego, wystarczy odwrócić twierdzenie:jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...
Nawet 100kcal na plusie w dziennym bilansie kalorycznym spowoduje, że po 5 latach człowiek jest o 25 kilogramów grubszy. Czy jest ktokolwiek, kto jest w stanie upilnować kalorii które zjada z dokładnością do 100kcal? A przecież większość ludzi tyle nie tyje przez 5 lat, mimo, że wszędzie jest pełno jedzenia i pokus. A nikt tyle nie tył 50 czy 100 lat temu, gdy kalorii nikt nie liczył

The faster you are, the slower life goes by.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
jack73 pisze: jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...
przecież to nie jest tak, że ludzie mają bilans na plusie 2,5k kcal dziennie
i dlatego mają wagę 120kg, policzcie sobie ile przez 10 lat by wyszło z tego masy ...
wystarczy, że mają na plusie 100kcal dziennie - po latach "bankructwo"
Tak symbolicznie (100kcal dziennie) nie da rady się trzymać bilansu. Pilnuję bilansu już od ok. 1,5 roku i wiem, że zawsze są jakieś wahania. Ponadto każdego dnia wykonuje się inne czynności, przez co inną wartość spalamy. Żeby to miało jakieś ręce i nogi to trzeba by było ściąć około 500kcal i obserwować czy daje to efekty. Jeżeli nie to dalej kombinować.
Spalić dodatkowe 2,5k kcal dziennie? Dla mnie to już niemalże wyczyn, a uwierz, że nie oszczędzam sięjack73 pisze: na marginesie, żeby spalić 2,5k kcal to nie trzeba być jakimś mega sportowcem ...
to jest jakieś 3 godziny biegania, 5 godz. chodzenia - a to już jest w stanie zrobić
prawie każdy "kanapowiec" ...

Wg:
http://kobieta.dlastudenta.pl/artykul/S ... ,6387.html
spalamy 100-120kcal podczas godzinnego spaceru. A więc musielibyśmy spacerować... 25 godzin na dobę. I tak to chyba mniej więcej wygląda. Nie da rady wrzucać w siebie, zamiast 2500kcal, 5000kcal i nie przytyć jeżeli naszą jedyną aktywnością będzie chodzenie

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Absolutnie się z tym nie zgodzęklosiu pisze:Przejście 50km jest trudniejsze niż przebiegnięcie 50km





Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
E tam zaraz argument. Po prostu nadmiar jest wydalany a tylko jego niewielka czesc jest przyswajana. Juz pasuje ? Co nie zmienia faktu ze jesli bedziesz mial rzeczywisty systematyczny niedobor (teoria bilansu) to MUSISZ tracic wage ... no chyba ze czerpiesz energie ze sloncaklosiu pisze:Dla mnie to jest jeden z podstawowych argumentów przeciwko teorii bilansu kalorycznego, wystarczy odwrócić twierdzenie:jak schudnąć? - jeść mniej niż się spala, nie ma żadnej filozofii
bilans niech będzie nawet symbolicznie na minusie ...
Nawet 100kcal na plusie w dziennym bilansie kalorycznym spowoduje, że po 5 latach człowiek jest o 25 kilogramów grubszy. Czy jest ktokolwiek, kto jest w stanie upilnować kalorii które zjada z dokładnością do 100kcal? A przecież większość ludzi tyle nie tyje przez 5 lat, mimo, że wszędzie jest pełno jedzenia i pokus. A nikt tyle nie tył 50 czy 100 lat temu, gdy kalorii nikt nie liczył.

- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
trochę tras 50km pokonałem w życiu marszem, do tego nie trzeba być
herosem
kilka razy wyciągnąłem znajomych co nie uprawiają
żadnych sportów i też dali radę
jasne jest, że nikt "amatorsko" nie da rady codziennie spalać dodatkowo
2,5k kcal - tak jak nikt nie je tyle nadmiarowo codziennie ...
przyczepiliście się tych 100kcal
, 400kcal jest lepiej ?? przecież chodzi o
zasadę a nie o dokładne liczby
herosem

żadnych sportów i też dali radę
jasne jest, że nikt "amatorsko" nie da rady codziennie spalać dodatkowo
2,5k kcal - tak jak nikt nie je tyle nadmiarowo codziennie ...
przyczepiliście się tych 100kcal

zasadę a nie o dokładne liczby
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
No nie, bo jeśli teoria bilansu kalorycznego jest prawdziwa, to powinna działać zawsze. Np systematyczne zjadanie o 20kcal dziennie więcej powinno dać po roku 1kg więcej
. Jeśli teoria bilansu kalorycznego działa "z grubsza", albo tylko w określonych przypadkach (a tak jest, bo nie działa np przy osobach z wrodzoną cukrzycą, które są chude ile by nie zjadły, albo z niedoczynnością tarczycy, które są grube, jak mało by nie jadły), to jest nieprawdziwa. Z grubsza to ja mogę powiedzieć, że ziemia jest płaska, a słońce ją okrąża, bo przecież to gołym okiem widać
.


The faster you are, the slower life goes by.
- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
trochę chyba odchodzimy od tematu w strefę filozofii
z taką argumentacją to można powiedzieć, że nie ma
żadnych zasad na świecie, zawsze znajdziesz coś co
zaburzy tą zasadę dla szczególnych przypadków
w taki sposób rozwija się nauka ... tu się z Tobą zgadzam
kardynalnie
pytanie tylko czy ta zasada jest zła?
jeżeli tak (jest zła), to trzeba coś zaproponować: jakiś wzór, zestaw równań, metody probabilistyczne?
gdyby to było tak bardzo skomplikowane to bym nie zgubił 20kg w rok czasu
tylko ślęczał nad teorią i książkami,
nie zrobiłem nic w tym kierunku żeby zgłębić arkana tajemne teorii odchudzania - wystarczy napierniczać
zdrowo i samo leci,
proste jak 10m sznurka w kieszeni
owszem może jestem przypadkiem "szczególnym", ale wolę praktykę od teoretyzowania

z taką argumentacją to można powiedzieć, że nie ma
żadnych zasad na świecie, zawsze znajdziesz coś co
zaburzy tą zasadę dla szczególnych przypadków
w taki sposób rozwija się nauka ... tu się z Tobą zgadzam
kardynalnie
pytanie tylko czy ta zasada jest zła?
jeżeli tak (jest zła), to trzeba coś zaproponować: jakiś wzór, zestaw równań, metody probabilistyczne?
gdyby to było tak bardzo skomplikowane to bym nie zgubił 20kg w rok czasu
tylko ślęczał nad teorią i książkami,
nie zrobiłem nic w tym kierunku żeby zgłębić arkana tajemne teorii odchudzania - wystarczy napierniczać
zdrowo i samo leci,
proste jak 10m sznurka w kieszeni

owszem może jestem przypadkiem "szczególnym", ale wolę praktykę od teoretyzowania

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Teoria bilansu kalorycznego .... a jest w ogole jakas jedna teoria ? Ty bys chcial zeby dotyczyla ona tycia ... wg mnie ona na temat tycia nic nie mowi. Dla mnie ta teoria oznacza tyle ze "jesli zuzywamy wiecej kalorii niz dostarczamy to musimy tracic wage" i tyle i wg mnie to zawsze musi sie sprawdzic.klosiu pisze: ...
Nie ma w tej teori nic o tym, ze jesli dostarczymy wiecej to musimy tyc ... bo przeciez nie musimy, organizm moze to wydalic i bilans nadal bedzie sie zgadzal. Napisales "wystaczy odwrocic twierdzenie" ... ano twierdzen niestety nie mozna tak odwracac ... takie odwrocone twierdzenie juz wcale nie musi byc prawda, co wcale nie oznacza ze twierdzenie wyjsciowe nie bylo prawdziwe.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Mnie z kolei nie przekonuje teoria, że organizm "wydala" albo nie trawi składników pokarmowych. W toku ewolucji układ pokarmowy powstał po to, żeby wycisnąć jak najwięcej ze zjadanego pokarmu. Strawić wszystko co się nadaje do strawienia i wyciągnąć z tego energię.
A teraz nagle miałby u niektórych ludzi działać tylko częściowo i dopuszczać do marnowania energii? Niby dlaczego?
A pytanie jest inne: Dlaczego w całkiem niedawnych czasach, gdy nikt sobie liczeniem kalorii nie zawracał głowy, ludzie jako ogół byli znacznie chudsi? Przecież powinni tyć na potęgę, bo 50 lat temu dostępność jedzenia była całkiem podobna jak teraz.
W październiku zrobiłem sobie eksperyment z dietą low carb. Jedząc średnio 3-3.5 tys kcal dziennie schudłem 4kg w 5 tygodni. Nie ukrywam że wzbudziło to we mnie pewne wątpliwości co do skuteczności diet opartych na liczeniu kalorii
. Bo ja nic nie liczyłem, co najwyżej z ciekawości, ale nie miałem takiej potrzeby, żeby się pilnować, ponieważ kompletnie nie byłem głodny.
A gdy gubię wagę za pomocą niedoboru kalorycznego, tak jak teraz, to nawet jedząc te 3500kcal w dzień ciężkiego treningu jestem głodny kilka razy dziennie i muszę się pilnować.
A teraz nagle miałby u niektórych ludzi działać tylko częściowo i dopuszczać do marnowania energii? Niby dlaczego?
To jest oczywistość. Jeśli świadomie ograniczymy ilość kalorii stracimy na wadze. Przez jakiś czas, aż metabolizm wyhamuje na tyle, że tą wagę tracić przestaniemy. Oczywiście niekoniecznie stracimy tłuszcz, równie dobrze możemy stracić mięśnie, obniżyć sobie mocno metabolizm i wrócić do dawnej wagi od razu jak tylko przestaniemy się głodzić. Ilu ludzi utrzymuje wagę osiągniętą odchudzaniem? 10%?"jesli zuzywamy wiecej kalorii niz dostarczamy to musimy tracic wage"
A pytanie jest inne: Dlaczego w całkiem niedawnych czasach, gdy nikt sobie liczeniem kalorii nie zawracał głowy, ludzie jako ogół byli znacznie chudsi? Przecież powinni tyć na potęgę, bo 50 lat temu dostępność jedzenia była całkiem podobna jak teraz.
W październiku zrobiłem sobie eksperyment z dietą low carb. Jedząc średnio 3-3.5 tys kcal dziennie schudłem 4kg w 5 tygodni. Nie ukrywam że wzbudziło to we mnie pewne wątpliwości co do skuteczności diet opartych na liczeniu kalorii

A gdy gubię wagę za pomocą niedoboru kalorycznego, tak jak teraz, to nawet jedząc te 3500kcal w dzień ciężkiego treningu jestem głodny kilka razy dziennie i muszę się pilnować.
The faster you are, the slower life goes by.
- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
nie jestem przekonany czy dostępność jedzenia w naszym kraju była podobna 50lat temu do tej obecnej ...klosiu pisze:A pytanie jest inne: Dlaczego w całkiem niedawnych czasach, gdy nikt sobie liczeniem kalorii nie zawracał głowy, ludzie jako ogół byli znacznie chudsi? Przecież powinni tyć na potęgę, bo 50 lat temu dostępność jedzenia była całkiem podobna jak teraz.
trochę inaczej wyglądają sklepy obecnie a inaczej wyglądały 30 lat temu - to pamiętam
dobrze, jedzenie nie było tak dostępne cokolwiek by nie mówić
myślę, że też więcej ludzi pracowało fizycznie w przemyśle, teraz więcej się wytwarza procentowo
pkb w usługach, więcej ludzi też ma pracę biurową
jakby nie było byliśmy bardzo biednym krajem, teraz ciut bogatszym ...
coś takiego znalazłem dzisiaj w sieci:
"Na otyłość i nadwagę w grupie 7-18 lat cierpi 18 proc. chłopców i 14 proc. dziewcząt – wynika z badań Fundacji BOŚ. 20 lat temu statystyki te były niemal czterokrotnie niższe. Łącznie problem ten dotyczy co piątego dziecka między 9. a 18. rokiem życia.
– Obecnie dzieci i młodzież, i to jest po raz pierwszy odkąd w ogóle istnieją badania epidemiologiczne, są w gorszej kondycji fizycznej niż ich rodzice – alarmuje Agnieszka Sienkiewicz, dietetyk i diet coach w firmie Organic Farma Zdrowia."
trochę to przerażające jest

- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Ponoć w Hameryce jest taki bar, gdzie serwują hamburgery mające 5 tys. kcal. Myślę, że jak się zeżre taką bułę, to organizm nie będzie w stanie tego przerobić i pewnie duża część tych kalorii przeleci przez kiszki na drugą stronę, chyba że się mylę? :>klosiu pisze:A teraz nagle miałby u niektórych ludzi działać tylko częściowo i dopuszczać do marnowania energii? Niby dlaczego?
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!