Dokładniemaly89 pisze: Jeżeli ktoś za każdym razem jak coś go boli odpuszcza trening to może się nagle okazać, że w ogóle nie trenuje. Bo prawda jest taka, że zawsze się coś znajdzie bolącego, powodującego dyskomfort. A najczęściej cały "ból" rodzi się w naszej głowie, która chce nas zniechęcić do treningu. Oczywiście nic na siłę - musimy odróżniać takie pseudo bóle od zalążków kontuzji, ale do tego potrzebne jest doświadczenie

Z kolei przedwczoraj dość intensywnie sypał śnieg. W planie miałem podbiegi, zrobiłem je i nieco przesadziłem z tempem. Pobiegłem je tak jak tydzień wcześniej, ale warunki były jednak o wiele trudniejsze. Następnego dnia planowałem zrobić "2 zakres", ale czułem słabość w nogach i niewielkie mikrouszkodzenia. Zdecydowałem się, że zrobie rozbieganie. Było trudno, ale dałem rade. Dziś z kolei zrobiłem "wtorkowy" zakres i biegło mi się rewelacyjnie, o wiele lepiej niż na wczorajszym rozbieganiu



Jest jeden problem, ani Mały, ani ja nie pisaliśmy, że rozciąganie jest niepotrzebne, wręcz przeciwnie - jest niezbędne!Remador pisze: ale zawsze milo popatrzec gdy w internecie roi sie od rad w stylu najlepiej po prostu biegaj... a pozniej wszyscy mowia: nie biegam bo kolana mnie bola, nie biegam bo naciagnalem miesien nie biegam bo cos tam. A wszystkim ktorym sie udaje teraz biegac bez rozciagania i rozgrzewek gratuluje, tylko pamietajcie ze nie kazdy jest zbudowany tak jak Wy.

Cały "spór" dotyczy momentu, w którym je robimy. Przypomnij sobie lekcje WFu. Co robiłeś/robisz na samym początku zajęć? Podejrzewam, że 99% nauczycieli każe uczniom zacząć od truchtu wokół sali, bądź biegania na boisku, a dopiero potem dodaje się do tego kolejne ćwiczenia. Jest to naturalna kolejność. U mnie wygląda to tak. Przed zwykłymi rozbieganiami, wycieczkami biegowymi nie robie żadnego rozciągania - wszystko odbywa się po biegu. Jeżeli w planie mam szybsze treningi, typu 2 zakres, interwały, zabawy biegowe itp, to wtedy robie rozgrzewkę w biegu, przynajmniej 10-15 minut i wtedy dopiero rozciąganie, tuż przed właściwym treningiem.
Tylko trzeba odróżnić przemęczenie/przetrenowanie od zwykłego zmęczenia mięśni, które zdarza się po intensywniejszych treningach. W drugim zdanie doszedłeś do sedna. Jeżeli komuś zależy wyłącznie na złamaniu powiedzmy 2h w półmaratonie, to jasne, że nie musi sięgać po interwały, podbiegi itp. Jeżeli jednak ma ambitniejsze plany i chce ciągle się poprawiać, to nie ma lepszych środków niż treningi specjalistyczne. Trzeba tylko umieć odpowiednio ten trening dobrać, bo masz się na nim trochę zmęczyć, ale nie zaoraćRemador pisze:Przemeczenie organizmu takze jest dobrym momentem by odrobine zwolnic. Dopoki bieganie to nie Wasza praca nie ma sensu ryzykowac bo to ma Wam sprawiac przyjemnosc a nie generowac problemy.

To nie jest problem. Problemem jest to, że gro ludzi nie zdaje sobie sprawy jak powinno się biegac. Nawet na poziomie amatorskim powinno się wcześniej zapoznać z fachową literaturą, żeby uniknąć kontuzji czy innych przykrych niespodzianek. Bieganie po omacku nie ma sensu w żadnym przypadku. Analogicznie, kupując sprzęt dostajesz instrukcję obsługi i bezpieczniej dla Ciebie jest się z nią przynajmniej częściowo zapoznaćRemador pisze:Moim daniem problemem jest obecnie fakt ze duzo ludzi biega. Duzo ludzi bloguje przeklejajac zdjecia i artykuly znalezione w necie.
