Co dalej ?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja dobrze wiem, że taki progres jest zupełnie naturalny i głównie związany jest właśnie z adaptacją serca, mięśni i zbiciem wagi. Do tego nie potrzebujemy skupiać się nad podwyższeniem progu przemian beztlenowych czy diecie. Oczywiście można, ale w pewnym momencie może stać się to odrobinę zabawne.
Nikt nikomu nie zabrania biegać ciągłe czy interwały, ale ten naturalny progres jest głównie związany ze spokojnym bieganiem sporej ilości kilometrów.
Pamiętajmy, że cały czas dyskutujemy w wątku kolegi który biega bardzo intensywnie nie robiąc przy tym proporcjonalnego postępu.
Nikt nikomu nie zabrania biegać ciągłe czy interwały, ale ten naturalny progres jest głównie związany ze spokojnym bieganiem sporej ilości kilometrów.
Pamiętajmy, że cały czas dyskutujemy w wątku kolegi który biega bardzo intensywnie nie robiąc przy tym proporcjonalnego postępu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
Popieram Wojtka i też jestem zdania, że wielu amatorów stosuje cały arsenał środków treningowych bez potrzeby. Ten ambitniejszy amator, żeby zrobić 45', czasem 42' używa już tempo runów, interwałów, przebieżek, rytmów a i sprinty i podbiegi często się pojawiają. Większości wystarczyło by 60-70km wybiegań. Niektórzy się zajeżdżają robiąc zbyt mocne treningi (sam biegałem tempo run 30s za szybko i 10' za długo...). Mocniejsze bodźce dobrze jest stosować dopiero, gdy nie ma postępu ze słabszymi. Tak można dojść do tego samego poziomu mniejszym kosztem i mimo wszystko niższym ryzykiem kontuzji. Tak, objętość spokojnego biegu nie jest zbyt ryzykowna dla sprawnego człowieka, gorzej jak się gna 4'/km przez 30' 

- Ewa123
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 320
- Rejestracja: 05 lis 2011, 14:17
- Życiówka na 10k: 40,16
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskidy
W takim razie ponawiam pytanie o tempo tych wybiegań: 60-70km/tydz jest ok, ale przy założeniu 45 na dychę na zawodach - trzeba umieć utrzymać 4,30/km przez dystans. Jakie w takim razie tempo wybiegań? - wg zwolenników samych wybiegańPlague pisze:Popieram Wojtka i też jestem zdania, że wielu amatorów stosuje cały arsenał środków treningowych bez potrzeby. Ten ambitniejszy amator, żeby zrobić 45', czasem 42' używa już tempo runów, interwałów, przebieżek, rytmów a i sprinty i podbiegi często się pojawiają. Większości wystarczyło by 60-70km wybiegań. Niektórzy się zajeżdżają robiąc zbyt mocne treningi (sam biegałem tempo run 30s za szybko i 10' za długo...). Mocniejsze bodźce dobrze jest stosować dopiero, gdy nie ma postępu ze słabszymi. Tak można dojść do tego samego poziomu mniejszym kosztem i mimo wszystko niższym ryzykiem kontuzji. Tak, objętość spokojnego biegu nie jest zbyt ryzykowna dla sprawnego człowieka, gorzej jak się gna 4'/km przez 30'

Zresztą teraz ta dyskusja zmierza w zupełnie w inną stronę - przecież zaczęliśmy od tezy Wojtka o ile pamiętam 36 na dychę na samych wybieganiach, a nie 45. To jest inna jakość treningowa.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 21 lut 2013, 21:37
- Życiówka na 10k: 39:28
- Życiówka w maratonie: brak
Hmm, widzę, że odbiegliśmy mocno, od głównego tematu wątku. Ale po kolei.
1. Wojtek pyta, co dają 10x250 m itp. Odpowiadam, że to przecież typowe biegi rytmowe, których celem jest nauka biegania lżejszego, bardziej poprawnego technicznie i oczywiście szybszego. Można dzięki temu, że tak powiem oswoić się z tempem któreg zakładasz na wyścig. Jack Daniels wspomina także, że "trening rytmowy poprawia metabolizm anareobowy, a także uczy organizm jak korzystać z energii i pobudza do pracy te włókna mięśniowe, które pozowalają biec szybko i ekonomicznie" Chyba nie ma w tym nic złego, by je stosować, oczywiście nie ujmując wagi, środkowi treningowemu, jakim jest długie wybieganie. Progres o którym piszesz, na pewno będzie większy, gdy dołączymy do wybiegań, także rytmy czy interwały tempowe.
2.
"Dla przykładu podam, że jeszcze w czerwcu 2012r. biegałem 5k w 22:16, czyli średnia 13,6 km/h, a niecałe 9 miesięcy później biegam 10 k w 41:28, czyli średnia 14,4km/h (5k również nowy wynik, a średnia 15,2 km/h). Podwojenie dystansu i kilometr szybciej w takim czasie, to źle ?" "Co do połówki Wojtku, to gdybyś przeczytał jeden z postów, to zauważyłbyś,że obecnie biegam połówkę w 1.34-1.36 na treningu, a na PW2013 szykuję się na 1.31-1.33, jak się uda to szybciej"
Tu nawiąże, do kolejnego argumentu. Zdaję Sobię sprawę, że są ludzie którzy zrobią mniej, a osiągną więcej i nie mam o to żadnego żalu
. Pozwólcie mi trenować własną drogą, zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.
3. Z tym kilogramem mniej i 27 sekundami szybciej, to dobrze wiemy, że nie jest to takie proste, inaczej wszyscy celowo chudli by na potęgę. Choć przyjmując taki tok rozumowania, gdybym ważył tyle co Wojtek, czyli 8 kg mniej niż teraz, to biegałbym w 5 k w około 15.40. Co oczywiście przy moim wzroście, odbiło by się niekorzystnie na zdrowiu i formie, kg to nie wszystko..
4. Szkoda, że nawet ludzie sportu, traktują zdrowe odżywianie, jako jakąś fanaberię,którą należy stosować tylko wtedy, gdy jesteśmy chorzy, albo uprawiamy sport zawodowo. Czy nie można się odżywiać zdrowo, tak po prostu ?
Ja gotuję Sobie sam, zero przetworzonego jedzenia,czy jedzenia na mieście itd. I nie ważne,czy to ma wpływ na wynik czy nie, na pewno ma wpływ na moje znakomite samopoczucie i zdrowie, dzięki pozbyciu się z organizmu tego całego świństwa(toksyny,barwniki,konserwanty)
5. Celem mojego wątku, nie było pytanie, w jaki sposób osiągnąć jakiś czas, a raczej jak pokierować planem na sezon i kolejne.Ale mimo wszystko dziękuję za porady.
P.s. Pomyśl Wojtku, gdzie mógłbyś być z wynikami, gdybyś jednak stosował pełną regenerację, dietę, czy przeczytałbyś, że jednak jest róznica kiedy biega się odcinek 1000 m albo 1200 m. Może byłbyś w kadrze narodowej ? Tak przecież trenują najlepsi, z dopiętym każdym detalem, właśnie wtedy kiedy liczy się każda sekudna, decyduje to, jak spałeś, jadłeś, jak dokładnie trenowałeś. Forma u zawodowców, przychodzi co do godziny.
A ktoś zapyta, jak to się ma do nas, amatorów ? Ano tak, że kiedy ten który dbał o trening, spanie, jedzenie, mija 15 kilometr na półmaratonie, biegnie dalej i myśli o tym, żeby przyśpieszyć, a pozostali albo walczą o przetrwanie, albo schodzą z trasy, bądź docierają na metę z czasem dużo poniżej oczekiwań.
1. Wojtek pyta, co dają 10x250 m itp. Odpowiadam, że to przecież typowe biegi rytmowe, których celem jest nauka biegania lżejszego, bardziej poprawnego technicznie i oczywiście szybszego. Można dzięki temu, że tak powiem oswoić się z tempem któreg zakładasz na wyścig. Jack Daniels wspomina także, że "trening rytmowy poprawia metabolizm anareobowy, a także uczy organizm jak korzystać z energii i pobudza do pracy te włókna mięśniowe, które pozowalają biec szybko i ekonomicznie" Chyba nie ma w tym nic złego, by je stosować, oczywiście nie ujmując wagi, środkowi treningowemu, jakim jest długie wybieganie. Progres o którym piszesz, na pewno będzie większy, gdy dołączymy do wybiegań, także rytmy czy interwały tempowe.
2.
Drogi Wojtku, nigdzie nie narzekałem, na proporcjonalność Swojego postępu, nie martw się o to. Wręcz przeciwnie, gdybyś przeczytał uważnie wszystkie posty, a nie rzucał coraz nowych argumentów, zauważyłybyś, że jestem bardzo szczęśliwy z tego, w jakim czasie przeszedłem na wyższy poziom. Chciałbym, żebyś dostrzegł różnicę, biegasz już bardzo długo, w stosunku do mnie. Masz trenera. Ja napisałem, że biegam od 3 lat,na początku, przez 2 lata, łączyłem to z rowerem, trenowałem na wyczucie. Nigdzie nie pisałem, że od 3 lat trenuję tak intensywnie, jak teraz. Progres już wypisałem wcześniej :Wojtek87 pisze:Pamiętajmy, że cały czas dyskutujemy w wątku kolegi który biega bardzo intensywnie nie robiąc przy tym proporcjonalnego postępu.
"Dla przykładu podam, że jeszcze w czerwcu 2012r. biegałem 5k w 22:16, czyli średnia 13,6 km/h, a niecałe 9 miesięcy później biegam 10 k w 41:28, czyli średnia 14,4km/h (5k również nowy wynik, a średnia 15,2 km/h). Podwojenie dystansu i kilometr szybciej w takim czasie, to źle ?" "Co do połówki Wojtku, to gdybyś przeczytał jeden z postów, to zauważyłbyś,że obecnie biegam połówkę w 1.34-1.36 na treningu, a na PW2013 szykuję się na 1.31-1.33, jak się uda to szybciej"
Tu nawiąże, do kolejnego argumentu. Zdaję Sobię sprawę, że są ludzie którzy zrobią mniej, a osiągną więcej i nie mam o to żadnego żalu

3. Z tym kilogramem mniej i 27 sekundami szybciej, to dobrze wiemy, że nie jest to takie proste, inaczej wszyscy celowo chudli by na potęgę. Choć przyjmując taki tok rozumowania, gdybym ważył tyle co Wojtek, czyli 8 kg mniej niż teraz, to biegałbym w 5 k w około 15.40. Co oczywiście przy moim wzroście, odbiło by się niekorzystnie na zdrowiu i formie, kg to nie wszystko..
4. Szkoda, że nawet ludzie sportu, traktują zdrowe odżywianie, jako jakąś fanaberię,którą należy stosować tylko wtedy, gdy jesteśmy chorzy, albo uprawiamy sport zawodowo. Czy nie można się odżywiać zdrowo, tak po prostu ?

5. Celem mojego wątku, nie było pytanie, w jaki sposób osiągnąć jakiś czas, a raczej jak pokierować planem na sezon i kolejne.Ale mimo wszystko dziękuję za porady.
P.s. Pomyśl Wojtku, gdzie mógłbyś być z wynikami, gdybyś jednak stosował pełną regenerację, dietę, czy przeczytałbyś, że jednak jest róznica kiedy biega się odcinek 1000 m albo 1200 m. Może byłbyś w kadrze narodowej ? Tak przecież trenują najlepsi, z dopiętym każdym detalem, właśnie wtedy kiedy liczy się każda sekudna, decyduje to, jak spałeś, jadłeś, jak dokładnie trenowałeś. Forma u zawodowców, przychodzi co do godziny.
A ktoś zapyta, jak to się ma do nas, amatorów ? Ano tak, że kiedy ten który dbał o trening, spanie, jedzenie, mija 15 kilometr na półmaratonie, biegnie dalej i myśli o tym, żeby przyśpieszyć, a pozostali albo walczą o przetrwanie, albo schodzą z trasy, bądź docierają na metę z czasem dużo poniżej oczekiwań.
PB: 5k - 19:14(2013) // 10k - 39:28(2013)// 21k-1:27.23(2014) //
Targets 2014: 5k - 17.XX // 10k - 36.XX //
"Prędkość zabija...tych, którzy jej nie trenują"
Tomasz
Targets 2014: 5k - 17.XX // 10k - 36.XX //
"Prędkość zabija...tych, którzy jej nie trenują"
Tomasz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zacznę od końca.
Po pierwsze nie wiem skąd informacje, że kadra narodowa traktuje bieganie aż tak poważnie. Akurat miałem okazję trenować, pić piwo i jeść pizze z ludźmi z kadry narodowej Polski i Wielkiej Brytanii (13:30-13:50/5km).
Największe znaczenie w bieganiu ma morfologia krwi i możesz mi wierzyć, że większość biegaczy nie je 2kg szpinaku na lepsze żelazo czy kabanosów z Krakowskiego Kredensu.
Oczywiście zdrowe odżywianie jest kolejnym plusem, ale wszystko wydaje się w porządku jeżeli robisz to, bo lubisz. Nie zmuszasz się do tego tylko dla biegania szczególnie na poziomie amatorskim. Ja pomimo tego, że usłyszałem od kilku osób, że mam duży talent pogodziłem się z tym, że nie będę olimpijczykiem. Biegam dla przyjemności.
Cytujesz JD w kwestii rytmów, a równocześnie wątpisz w progres przez zbicie wagi. Amatorzy przeważnie mają w niej spory zapas i warto nad nią pracować.
Znajomy zaczynający biegać nie był wstanie potruchtać ze mną 10km, a po 1,5 miesiącu i 10kg mniej wczoraj przebiegł żwawo 32km.
Jeżeli chodzi o stopień wychudnięcia to każdy ma swoje granice i nie byłbyś w stanie schudnąć tych 8kg. Zresztą większość zawodowców chudnie praktycznie właśnie do tych granic.
Oczywiście wybacz, że osądziłem tak źle Twój progres, ale gdybyś nie podał wyników strzeliłbym, że biegasz 33min/10km. Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolony i szczęśliwy.
Rytmy. Z tego co wiem to przeważnie biega się je na krótszych odcinkach pod koniec treningu. U Ciebie jest to oddzielna jednostka treningowa czyli trening interwałowy. (zresztą w zimie zupełnie nie potrzebny)
Teraz ta różnica pomiędzy 1000, a 1200m?? Chętnie dowiem się jak wygląda to w książkach, bo ja po 12latach treningu podchodzę do tego troszkę luźniej. Na pewnym poziomie największe znaczenie ma ilość hemoglobiny, a nie 200 czy 300m na odcinach. (oczywiście jeżeli nie popełnimy ogromnych błędów treningowych)
Jeszcze odpowiedz na wpis Ewy. 36, 40, 44 minuty to kwestia osoby. Ja przy podobnym podejściu do biegania jak kolega, wadze itp. zadebiutowałem jako 16 latek bodajże z 36min. Oczywiście to też nie porywa, ale to wszystko zależy od osoby. Ogólnie rzecz biorąc chodzi o to, że pierwszy największy progres można zrobić na samych wybieganiach czy to jest przeskok z 53 na 42 czy z 40 na 36, 35min.
Po pierwsze nie wiem skąd informacje, że kadra narodowa traktuje bieganie aż tak poważnie. Akurat miałem okazję trenować, pić piwo i jeść pizze z ludźmi z kadry narodowej Polski i Wielkiej Brytanii (13:30-13:50/5km).
Największe znaczenie w bieganiu ma morfologia krwi i możesz mi wierzyć, że większość biegaczy nie je 2kg szpinaku na lepsze żelazo czy kabanosów z Krakowskiego Kredensu.
Oczywiście zdrowe odżywianie jest kolejnym plusem, ale wszystko wydaje się w porządku jeżeli robisz to, bo lubisz. Nie zmuszasz się do tego tylko dla biegania szczególnie na poziomie amatorskim. Ja pomimo tego, że usłyszałem od kilku osób, że mam duży talent pogodziłem się z tym, że nie będę olimpijczykiem. Biegam dla przyjemności.
Cytujesz JD w kwestii rytmów, a równocześnie wątpisz w progres przez zbicie wagi. Amatorzy przeważnie mają w niej spory zapas i warto nad nią pracować.
Znajomy zaczynający biegać nie był wstanie potruchtać ze mną 10km, a po 1,5 miesiącu i 10kg mniej wczoraj przebiegł żwawo 32km.
Jeżeli chodzi o stopień wychudnięcia to każdy ma swoje granice i nie byłbyś w stanie schudnąć tych 8kg. Zresztą większość zawodowców chudnie praktycznie właśnie do tych granic.
Oczywiście wybacz, że osądziłem tak źle Twój progres, ale gdybyś nie podał wyników strzeliłbym, że biegasz 33min/10km. Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolony i szczęśliwy.
Rytmy. Z tego co wiem to przeważnie biega się je na krótszych odcinkach pod koniec treningu. U Ciebie jest to oddzielna jednostka treningowa czyli trening interwałowy. (zresztą w zimie zupełnie nie potrzebny)
Teraz ta różnica pomiędzy 1000, a 1200m?? Chętnie dowiem się jak wygląda to w książkach, bo ja po 12latach treningu podchodzę do tego troszkę luźniej. Na pewnym poziomie największe znaczenie ma ilość hemoglobiny, a nie 200 czy 300m na odcinach. (oczywiście jeżeli nie popełnimy ogromnych błędów treningowych)
Jeszcze odpowiedz na wpis Ewy. 36, 40, 44 minuty to kwestia osoby. Ja przy podobnym podejściu do biegania jak kolega, wadze itp. zadebiutowałem jako 16 latek bodajże z 36min. Oczywiście to też nie porywa, ale to wszystko zależy od osoby. Ogólnie rzecz biorąc chodzi o to, że pierwszy największy progres można zrobić na samych wybieganiach czy to jest przeskok z 53 na 42 czy z 40 na 36, 35min.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 21 lut 2013, 21:37
- Życiówka na 10k: 39:28
- Życiówka w maratonie: brak
Martwi mnie to co napisałeś, o kadrze. Może szkoda, że nie traktują tego tak poważnie. Rozumiem rozluźnienie,aby nie zwariować od kieratu trenignowego. Ale z tego co się słyszy, jak poważnie trenował Małysz, czy jak trenuje Kowalczyk, czyli najlepsi, to tam nie było nawet miejsca, na więcej niż lampka szampana w sylwestra i spanie o 22. \
To akurat ogólnie problem, białego człowieka, który tak bardzo odstaje w bieganiu od ludzi z czarnego lądu. Był o tym program. To nie tylko kwestia genetyki, a tego iż, dla ludzi z afryki, bieganie jest szansą na sukces i osiągnięcie czegoś, wyrwanie się z biedy, więc robią wszystko i poświęcają wszystko by to zdobyć. Natomiast biali ludzie, z tzw. krajów cywilizowanych, podchodzą do tego bardziej na luzie, gdyż wiedzą, że jeśli im nie wyjdzie, zawsze mogą iść pracować gdzie indziej. Nie angażują się aż tak.
Może warto spróbować, i zostać olimpijczykiem, czemu nie chciałbyś spróbować ?
Chcieć to móc.
Akurat szpinak, przez szczawiany, to nie jest zbyt zdrowy, zabiera wapń :D Biedny Popeye :D
Rozumiem, że mniej kilo to szybsze bieganie, ale te duże zapasy czasowe w kg, to raczej tyczy się osób z lekką nadwagą.
Ja mam 16.0 g/dl jednostek hemoglobiny. To dobry wynik, czy zły ?
To akurat ogólnie problem, białego człowieka, który tak bardzo odstaje w bieganiu od ludzi z czarnego lądu. Był o tym program. To nie tylko kwestia genetyki, a tego iż, dla ludzi z afryki, bieganie jest szansą na sukces i osiągnięcie czegoś, wyrwanie się z biedy, więc robią wszystko i poświęcają wszystko by to zdobyć. Natomiast biali ludzie, z tzw. krajów cywilizowanych, podchodzą do tego bardziej na luzie, gdyż wiedzą, że jeśli im nie wyjdzie, zawsze mogą iść pracować gdzie indziej. Nie angażują się aż tak.
Może warto spróbować, i zostać olimpijczykiem, czemu nie chciałbyś spróbować ?

Akurat szpinak, przez szczawiany, to nie jest zbyt zdrowy, zabiera wapń :D Biedny Popeye :D
Rozumiem, że mniej kilo to szybsze bieganie, ale te duże zapasy czasowe w kg, to raczej tyczy się osób z lekką nadwagą.
Ja mam 16.0 g/dl jednostek hemoglobiny. To dobry wynik, czy zły ?
PB: 5k - 19:14(2013) // 10k - 39:28(2013)// 21k-1:27.23(2014) //
Targets 2014: 5k - 17.XX // 10k - 36.XX //
"Prędkość zabija...tych, którzy jej nie trenują"
Tomasz
Targets 2014: 5k - 17.XX // 10k - 36.XX //
"Prędkość zabija...tych, którzy jej nie trenują"
Tomasz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ludzie których spotkałem podchodzili do biegania poważnie??
Zdecydowanie tak, niektórzy mają jedynie 7-14 dni roztrenowania podczas i tak trenują tylko dużo lżej. Jeżeli chodzi o piwa to nie mówię tu o 7 piwach tylko jednym piwie do pizzy.
Szczerze mówiąc wydaje się, że dyscyplina wśród biegaczy jest na wysokim poziomie, ale spróbuj pojechać na miesięczny obóz gdzie śpisz, jesz, biegasz, śpisz, biegasz, leżysz, śpisz i tak 30 dni.
Zgodzę się, że dla wielu Afrykanów bieganie to jedyna alternatywa, ale patrząc na nich można zauważyć właśnie luźne podejście do samego treningu. Czy ktoś normalny biegałby 30km wybieganie z narastającą prędkością trzymając się nogawki Henia Szosta?? Wielu słabszych Kenijczyków właśnie tak trenuje, zajeżdżając się z lepszymi.
Jeżeli chodzi o hemoglobinę to troszkę jeszcze zależy od Twojego hematokrytu, wielkości krwinki itp. Sama hemoglobina wygląda dość solidnie. Wspomnę, że przez bodajże 2 lata byłem wegetarianinem (zero jakiekolwiek mięsa wraz z rybami) i moja hemoglobina była na poziomie bodajże 18.
Jeżeli chodzi o Olimpiadę to niestety jestem już za stary, a po drugie nie mam takiego talentu. Zresztą do tego trzeba rzucić wszystko i biegać na cały etat, a w Polsce równa się to z zerowymi zarobkami.
Zdecydowanie tak, niektórzy mają jedynie 7-14 dni roztrenowania podczas i tak trenują tylko dużo lżej. Jeżeli chodzi o piwa to nie mówię tu o 7 piwach tylko jednym piwie do pizzy.
Szczerze mówiąc wydaje się, że dyscyplina wśród biegaczy jest na wysokim poziomie, ale spróbuj pojechać na miesięczny obóz gdzie śpisz, jesz, biegasz, śpisz, biegasz, leżysz, śpisz i tak 30 dni.
Zgodzę się, że dla wielu Afrykanów bieganie to jedyna alternatywa, ale patrząc na nich można zauważyć właśnie luźne podejście do samego treningu. Czy ktoś normalny biegałby 30km wybieganie z narastającą prędkością trzymając się nogawki Henia Szosta?? Wielu słabszych Kenijczyków właśnie tak trenuje, zajeżdżając się z lepszymi.
Jeżeli chodzi o hemoglobinę to troszkę jeszcze zależy od Twojego hematokrytu, wielkości krwinki itp. Sama hemoglobina wygląda dość solidnie. Wspomnę, że przez bodajże 2 lata byłem wegetarianinem (zero jakiekolwiek mięsa wraz z rybami) i moja hemoglobina była na poziomie bodajże 18.
Jeżeli chodzi o Olimpiadę to niestety jestem już za stary, a po drugie nie mam takiego talentu. Zresztą do tego trzeba rzucić wszystko i biegać na cały etat, a w Polsce równa się to z zerowymi zarobkami.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
Oczywiście, że tempo wybiegań nie życzeniowe, tylko ustalone na podstawie bieżącej dyspozycji. Gdy dużo się biega wb1, to można je w niedługim czasie przyspieszyć.
Laszlo np. z tego co pamiętam biegał 5-6x/tydzień po 20km samo wb1. 2 miesiące i z 5'/km zszedł do 4'30" na tym samym tętnie. Oczywiście, że on trenował do ultra, ale co by było gdyby ktoś taki okres przygotowawczy sobie zafundował przed myśleniem o szybkości?
Laszlo np. z tego co pamiętam biegał 5-6x/tydzień po 20km samo wb1. 2 miesiące i z 5'/km zszedł do 4'30" na tym samym tętnie. Oczywiście, że on trenował do ultra, ale co by było gdyby ktoś taki okres przygotowawczy sobie zafundował przed myśleniem o szybkości?
- toxic
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 360
- Rejestracja: 12 lis 2011, 08:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To zależy od osoby... i nikt mi nie powie, że dla każdego wybiegania będą dobrym treningiem. Jak zaczynałem to tylko wolne wybiegania... Stopniowo zauważałem lekki postęp do pewnego momentu. Nagle stanąłem w miejscu, zero postępu a potem nawet był regress, zacząłem zwalniać z tempem przy takim samym tętnie. Oczywiście zwiększałem powoli ilość km tygodniowo i lepiej to znosiłem ale tempo mi powoli spadało. Mówiąc kulturalnie, bardzo mnie to irytowało. Nie wiedziałem o co chodzi bo to wszystko wydarzyło się w przeciągu 5 miesięcy, czyli mój staż był praktycznie zerowy. Zacząłem przeszukiwać forum i strony internetowe i coś przeczytałem o zamuleniu. Powiem wam, że nie ma nic bardziej denerwującego niż zamulenie jakie ja miałem... Trenujesz regularnie, zwiększasz kilometraż a postępów brak a nawet jest trochę gorzej. Zrobiłem jeden trening interwałowy metodą Danielsa(chodzi mi tutaj o długość odcinków, intensywność i przerwy pomiędzy odcinkami) i co? na drugi dzień wyszedłem na wybieganie i tempo szybsze o 30 sek. Od razu. Nie mówię tutaj ze wybiegania nie są potrzebne i ich nie robię, ale jeżeli miałbym stosować je jako jedyny środek treningowy to zapewne biegałbym 10km w 50 min przy 6-7 treningach tygodniowo.
"Niesamowite, jak mało wiesz o grze, w którą grasz całe życie."
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Problem jest taki, że najczęściej na jednym się nie kończyWojtek87 pisze:Czy ludzie których spotkałem podchodzili do biegania poważnie??
Zdecydowanie tak, niektórzy mają jedynie 7-14 dni roztrenowania podczas i tak trenują tylko dużo lżej. Jeżeli chodzi o piwa to nie mówię tu o 7 piwach tylko jednym piwie do pizzy.


To jest ich praca. Są ludzie, którzy pracują na dwóch etatach, kilkanaście godzin dziennie i muszą jeszcze zadbać o dom, dzieci itp. Takie to już jest życie, nie ma niczego za darmo.Wojtek87 pisze:Szczerze mówiąc wydaje się, że dyscyplina wśród biegaczy jest na wysokim poziomie, ale spróbuj pojechać na miesięczny obóz gdzie śpisz, jesz, biegasz, śpisz, biegasz, leżysz, śpisz i tak 30 dni.
To jest akurat zły przykład. Afryka to inna rzeczywistość i tam gro biegaczy na siłę próbuje wyrwać się z tej biedy, często ryzykując zdrowie i zajeżdżając się. Czy jest to opłacalne? Jakiemuś procentowi z nich się uda, ale podejrzewam, że nielicznym.Wojtek87 pisze:Zgodzę się, że dla wielu Afrykanów bieganie to jedyna alternatywa, ale patrząc na nich można zauważyć właśnie luźne podejście do samego treningu. Czy ktoś normalny biegałby 30km wybieganie z narastającą prędkością trzymając się nogawki Henia Szosta?? Wielu słabszych Kenijczyków właśnie tak trenuje, zajeżdżając się z lepszymi.
Chyba troche przesadziłeśWojtek87 pisze: w Polsce równa się to z zerowymi zarobkami.

Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
skoro już chwalisz się swoją lekturą to spróbuj w niej znaleźć i przemyśleć podstawowe zasady wg których daniels zaleca konstruowanie treningu. m.in zasadę malejącej efektywności treningów, czy stosunek objętości wybiegań do akcentów.TrainHardWinEasy pisze:1. Wojtek pyta, co dają 10x250 m itp. Odpowiadam, że to przecież typowe biegi rytmowe, których celem jest nauka biegania lżejszego, bardziej poprawnego technicznie i oczywiście szybszego. Można dzięki temu, że tak powiem oswoić się z tempem które zakładasz na wyścig. Jack Daniels wspomina także, że "(...)
a już obrażanie się i dyskredytowanie kogoś kto próbuje ci pomóc jest mało dojrzałe
a zauważyłeś że zmieniłeś przy okazji trening oparty o tętno na trening wg tempa?toxic pisze:zacząłem zwalniać z tempem przy takim samym tętnie. (...) Zrobiłem jeden trening interwałowy metodą Danielsa
a wojtek właśnie napisał że się kończy. ale ty i tak wiesz lepiej. tak samo jak lepiej orientujesz się w czyichś zarobkachAdrian26 pisze: Problem jest taki, że najczęściej na jednym się nie kończy
pouczająca dyskusja, kontynuujcie :D
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Też znam kilku sportowców i wiem, że nie każdy poważnie podchodzi do tego, co robif.lamer pisze: a wojtek właśnie napisał że się kończy. ale ty i tak wiesz lepiej.

Nie zaglądam nikomu do portfela, ale patrząc na nagrody w poszczególnych biegach i nazwiska osób, które znajdują się w gronie najlepszych, to myśle, że nikt z nich raczej nie głoduje.f.lamer pisze:tak samo jak lepiej orientujesz się w czyichś zarobkach
Może nie są to zarobki takie jak w tenisie czy piłce nożnej na najwyższym poziomie, ale takie 70 000 zł nagrody za I miejsce w kwietniowym maratonie w Warszawie to raczej mało nie jest.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
a potrafisz sobie wyobrazić ile trzeba zainwestować by biegać maraton na 2:05-2:07, co może dać ci wygraną w tym biegu?Adrian26 pisze:ale takie 70 000 zł nagrody za I miejsce w kwietniowym maratonie w Warszawie to raczej mało nie jest.
podkreślam: może dać
no i takie wyścigi można biegać co tydzień, a odbywają się one w każdym pcimiu
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zacznę od wyrzeczeń.
Warto obejrzeć serię nakręconą przez KIMBIA Athletics pt. "British Miler". W jednym z pierwszych odcinków kamery towarzyszą w knajpie Andiemu Baddeley-owi (bodajże 3:34/1500) i znajomym maratończykom biegającym w ok. 2:15.
Uważam go za bardzo inteligentnego człowieka i biegacza i świetnie się na ten temat wypowiada. Mam dokładnie identyczne zdanie czyli umiar przede wszystkim. (w obydwie strony)
Jeżeli chodzi o zarobki to musiałbyś chyba mocniej się nimi zainteresować. Niestety we współczesnym bieganiu nie ma łatwych pieniędzy i nikt nawet nie marzy o 70000zł. Sumy w ok. 2000 czy to w Polsce czy zagranicą są zarezerwowane i osoba aspirująca niestety musi dołożyć sporo do obozów (ok. 10000zł rocznie), ubrań, startów, odżywek (nawet 400-600zł miesięcznie). Podam przykład Nottingham Half-Marathon w którym główna nagroda to 2500zł, a wynik pierwszego z Kenijczyków to przeważnie 62-64 min na ciężkiej trasie. Oczywiście w maratonie da się zarobić troszkę więcej, ale to są bardzo niepewne pieniądze.
Wracając do treningu to kolega toxic zrobił właśnie to o czym mówię. Doszedł wybieganiami do granicy i dopiero wtedy wprowadził inne akcenty. Jeżeli chodzi o Jacka Danielsa to zdecydowanie jestem zdania, że piszę mądre rzeczy i warto go czytać.
Warto obejrzeć serię nakręconą przez KIMBIA Athletics pt. "British Miler". W jednym z pierwszych odcinków kamery towarzyszą w knajpie Andiemu Baddeley-owi (bodajże 3:34/1500) i znajomym maratończykom biegającym w ok. 2:15.
Uważam go za bardzo inteligentnego człowieka i biegacza i świetnie się na ten temat wypowiada. Mam dokładnie identyczne zdanie czyli umiar przede wszystkim. (w obydwie strony)
Jeżeli chodzi o zarobki to musiałbyś chyba mocniej się nimi zainteresować. Niestety we współczesnym bieganiu nie ma łatwych pieniędzy i nikt nawet nie marzy o 70000zł. Sumy w ok. 2000 czy to w Polsce czy zagranicą są zarezerwowane i osoba aspirująca niestety musi dołożyć sporo do obozów (ok. 10000zł rocznie), ubrań, startów, odżywek (nawet 400-600zł miesięcznie). Podam przykład Nottingham Half-Marathon w którym główna nagroda to 2500zł, a wynik pierwszego z Kenijczyków to przeważnie 62-64 min na ciężkiej trasie. Oczywiście w maratonie da się zarobić troszkę więcej, ale to są bardzo niepewne pieniądze.
Wracając do treningu to kolega toxic zrobił właśnie to o czym mówię. Doszedł wybieganiami do granicy i dopiero wtedy wprowadził inne akcenty. Jeżeli chodzi o Jacka Danielsa to zdecydowanie jestem zdania, że piszę mądre rzeczy i warto go czytać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 844
- Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
- Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega
Jak ktoś zobaczy na tempo easy u Danielsa albo w kalkulatorze Mcmillana, to mówi przeważnie "o jejku, to przecie za szybko". A potem większość ludzi mówi, że się zamula wybieganiami...
Mało sam tego błędu nie popełniłem teraz, chcąc wrócić do regularnego biegania.
Zacząłem biegać wszystko ok 70% HrMax i co? Trucht się z tego zrobił, efektów zero, wręcz zwalniałem. Bo przy takim tempie się niewygodnie biegnie (7-7'30")!
Już lepiej biegło mi się 6'30" i ok 75% hrmax. Wręcz wydawało mi się, że zasuwam a na mięśniach od razu zakwasy
Może przykład słaby. Będąc początkującym biegaczem też można biegać za wolno. Takie jest moje zdanie i Ci cały czas "zamulający" zwalniają, bo wyzwania wielkiego dla płuc i serca nie ma, zmęczenie prawie zerowe, mięśnie pracują, ale od biegania prawie w miejscu. Ci których zamulają wybiegania, spróbujcie pobiec je 20-30s szybciej. Jeśli puls średni nawet w 80% hrmax się utrzyma, to OK. Zmęczenie lepiej sprawdzić samopoczuciem na drugi dzień niż %tami. To tylko wskazówka. Biegacie np. na 150-160ud i nie jesteście zmęczeni (nie po dniu, a po 2 tyg. takiego biegania)? To róbcie to dalej, progres przyjdzie bardzo szybko. Jak zwolnicie, to może się okazać, że to nawet pierwszy zakres nie jest, tylko trucht regeneracyjny! Nie ma w nim nic złego, ale nie codziennie
P.S.
Mi wybiegania same najwięcej dały, gdy biegałem je na 75-78% hrmax i 9m up na 1km trasy.
P.S.2
Jako początkujący biegnąc 6'40"/km miałem tętno 2-5 uderzeń wyższe niż przy 7'45"/km. To chyba jasne, że lepiej 6'40" biegać i mięśnie przyzwyczajać. Zupełnie inaczej pracowały
Mało sam tego błędu nie popełniłem teraz, chcąc wrócić do regularnego biegania.
Zacząłem biegać wszystko ok 70% HrMax i co? Trucht się z tego zrobił, efektów zero, wręcz zwalniałem. Bo przy takim tempie się niewygodnie biegnie (7-7'30")!
Już lepiej biegło mi się 6'30" i ok 75% hrmax. Wręcz wydawało mi się, że zasuwam a na mięśniach od razu zakwasy

Może przykład słaby. Będąc początkującym biegaczem też można biegać za wolno. Takie jest moje zdanie i Ci cały czas "zamulający" zwalniają, bo wyzwania wielkiego dla płuc i serca nie ma, zmęczenie prawie zerowe, mięśnie pracują, ale od biegania prawie w miejscu. Ci których zamulają wybiegania, spróbujcie pobiec je 20-30s szybciej. Jeśli puls średni nawet w 80% hrmax się utrzyma, to OK. Zmęczenie lepiej sprawdzić samopoczuciem na drugi dzień niż %tami. To tylko wskazówka. Biegacie np. na 150-160ud i nie jesteście zmęczeni (nie po dniu, a po 2 tyg. takiego biegania)? To róbcie to dalej, progres przyjdzie bardzo szybko. Jak zwolnicie, to może się okazać, że to nawet pierwszy zakres nie jest, tylko trucht regeneracyjny! Nie ma w nim nic złego, ale nie codziennie

P.S.
Mi wybiegania same najwięcej dały, gdy biegałem je na 75-78% hrmax i 9m up na 1km trasy.
P.S.2
Jako początkujący biegnąc 6'40"/km miałem tętno 2-5 uderzeń wyższe niż przy 7'45"/km. To chyba jasne, że lepiej 6'40" biegać i mięśnie przyzwyczajać. Zupełnie inaczej pracowały
