Podkreślam, że to podziałało na mnie – nie ręczę za innych. Być może fatalna metoda do małpowania.
Otóż pierwsze co, to truchtałem prawie w miejscu – prędkość z 10`/km. Kroczki były małe, nie dłuższe niż 50cm. Przy tym częstotliwość kroków jak przy normalnym truchtaniu. Przy takiej prędkości jest niemożliwością byśmy lądowali na pięcie. Niech każdy sobie spróbuje.
Z dnia na dzień biegłem coraz szybciej, aż w końcu biegałem ok. 7`/km nadal lądując na śródstopiu. Później 6`/km, później szybsze odcinki, rytmy itd. Do tego kilka razy biegałem również po schodach. Również się nie da lądować na pięcie. Zatem nie było to przestawienie się ot tak sobie, że dziś zacznę inaczej. Nie było również biegania rytmów na początek, nic szybkiego. Po prostu założyłem minimalną prędkość, przy której nie będzie możliwe lądowanie na pięcie i to okazało się strzałem w dziesiątkę.
- - -
Ręce Haile to od książek, z którymi biegał do szkoły
Ja bylem zaraz za nim.
