rolin' pisze:Kurde, ja stosuję w miarę stałą kalorykę w dni treningowe i nietreningowe. Oczywiście zdarza się coś podjeść po jakimś treningu, ale ogólnie bilans jest zbliżony :s Nie wiem czy potrafiłbym dostosowywać dietę pod jednostkę treningową.
Wszystko pieknie, ale jest jedno ale... Wiecej wegli powinno isc dzien przed mocnym treningiem, a nie w dzien treningu. To czego sie nauczylem w trakcie opieki dietetyka to to, ze zapasy glikogenu uzupelniamy tak zeby rano przed akcentem miec go pelne baki. Jesli cos zostanie to spalamy reszte na lzejszych jednostkach tak, zedzien przed kolejnym akcentem znowu jestesmy na "pusto" i ladujemy ponownie.Sikor pisze:Mysle, ze "carb cycling" (wiecej w dni treningowej) jest dosc naturalne (o ile nie trzymamy sie jakiejs scisle ustalonej diety wg planu).
Przynajmniej w moim przypadku trudno mi sobie wyobrazic, zeby moja kolacja po biegu byla taka sama jak w dniu bez treningu
Jesli robic ladowanie weglami po akcencie to akcent biegamy na niepelnych bakach dopalajac resztki = rzezba w gownie, a lekkie jednostki wchodza wybitnie luzno bo naladowalismy sie po akcencie - co jest idea raczej srednia bo to akcent ma nas kopnac w dupe i pchnac do przodu i to na nim mamy miec sile, a nie na wybieganiach. Oczywiscie robi sie z tego proboem jesli jest sie na glebokim deficycie przy redukcji. W diecie w ktorej bilans kaloryczny wychodzi na zero w zasadzie nie specjalnie jest sie czym przejmowac.
U mnie przykladowo w dzien niebiegowy przed mocnym akcentem zjadam okolo 3000kcal glownie z wegli. Rano robie 1,5h treningu plywackiego, okolo 1000kcal wiec wychodze praktycznie na zero z niewielkim + lub -. Nastepnego dnia mam akcent, ostatnio to bylo 22km w tym 13km TM i okolo 1100kcal i zjadam okolo 2000-2200kcal i tak z dwoch dni jestem na deficycie 500-600kcal, mam sile na akcent a biegi luzne i tak biegam luzno wiec i glikogenu tak nie potrzebuje. Taka filozofia.