Biegać dalej z piety. ... i nie wierzyć tym co mówią, ze wszyscy musza z śródstopia biegać. Bo dużo (bardzo) szybkich biega tez z piety.ziemo pisze:Ja akurat wagę zawsze miałem niską a odkąd biegam kenijskąZ łydkami mam ten problem, że ich prawie nie mam więc tym bardziej byłem zdziwiony problemami przy zmianie stylu, w zasadzie był to główny czynnik ograniczający. Jak tu coś poprawić w te 10-15 min zanim nogi się zagotują.
Jak zacząć biegać od śródstopia?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13823
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13390
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Masz rację, ale ten wątek dotyczy pytania jak zacząć biegać ze śródstopia?, a nie - jak zacząć biegać szybko ze śródstopia? Wielu obserwujących temat utożsamia szybkość biegu ze śródstopiem, dlatego to o czym piszesz odbierane jest niechętnie. Na szybkość biegu nie składa się sam sposób lądowania, co jest oczywiście oczywiste, ale jak uczy życie, to co jest oczywiste staje się niewidzialne i ignorowane.
Trzeba też dostrzec pewien fakt, który pojawia się dość często, gdy ktoś zaczyna po swojemu biegać i pilnować śródstopia, bo to pozwala mu na przykład unikać dolegliwości związanych z kontuzjami kolan, gdy biegał dotąd z pięty. Przy śródstopiu pojawia się masa innych dolegliwości, ale kolana nie bolą. A to już wystarczy, żeby być wniebowziętym. Taka osoba wciąż będzie biegać wolno, bez względu na sposób lądowania lecz prędkość w tym momencie jest drugorzędną kwestią.
Istnieje jeszcze taka kwestia jak - co dla kogo jest szybkim bieganiem? I tu wiadomo, że wszyscy, którzy są przede mną biegną szybko, zaś ci co są za mną biegną wolno. Ja przyjąłem w swoich przemyśleniach standardy na dystansach 1,5k, 5k, 10k i 42k, które na dzień dzisiejszy są zrobione na śródstopiu. Jeśli trafi się jeszcze w historii rekordów jakiś pięciarz, to będzie to świadczyło wciąż o niewykorzystanym potencjale na danym dystansie. Przykładem może tu być przedostatni standard Patricka Makau w maratonie, który poprawił dopiero Kipsang. W przypadku maratonu podzielam zdanie Canovy, że rekord na tym dystansie jest ciągle daleki od możliwości człowieka i jego poprawienie jest możliwe nawet przez szybkiego pięciarza. Jednak przy wyczerpaniu wszystkich tradycyjnych możliwości treningowych, wykorzystanie całego łańcucha biomechanicznego sprawi, że śródstopie będzie zawsze na wierzchu. Pasjonująca zabawa zaczyna się wtedy, gdy skupimy się wreszcie na tym wytłuszczonym fragmencie tekstu, a nie na topornej alternatywie pięta-śródstopie.
Jak wykorzystać w pełni potencjał łańcucha biomechanicznego? Oto jest pytanie. Zarówno w aspekcie własnego biegania, jak i standardu. Z tego można uczynić sztukę nadając bieganiu kolejny wymiar. A sztuka, to nic innego jak technika.
Trzeba też dostrzec pewien fakt, który pojawia się dość często, gdy ktoś zaczyna po swojemu biegać i pilnować śródstopia, bo to pozwala mu na przykład unikać dolegliwości związanych z kontuzjami kolan, gdy biegał dotąd z pięty. Przy śródstopiu pojawia się masa innych dolegliwości, ale kolana nie bolą. A to już wystarczy, żeby być wniebowziętym. Taka osoba wciąż będzie biegać wolno, bez względu na sposób lądowania lecz prędkość w tym momencie jest drugorzędną kwestią.
Istnieje jeszcze taka kwestia jak - co dla kogo jest szybkim bieganiem? I tu wiadomo, że wszyscy, którzy są przede mną biegną szybko, zaś ci co są za mną biegną wolno. Ja przyjąłem w swoich przemyśleniach standardy na dystansach 1,5k, 5k, 10k i 42k, które na dzień dzisiejszy są zrobione na śródstopiu. Jeśli trafi się jeszcze w historii rekordów jakiś pięciarz, to będzie to świadczyło wciąż o niewykorzystanym potencjale na danym dystansie. Przykładem może tu być przedostatni standard Patricka Makau w maratonie, który poprawił dopiero Kipsang. W przypadku maratonu podzielam zdanie Canovy, że rekord na tym dystansie jest ciągle daleki od możliwości człowieka i jego poprawienie jest możliwe nawet przez szybkiego pięciarza. Jednak przy wyczerpaniu wszystkich tradycyjnych możliwości treningowych, wykorzystanie całego łańcucha biomechanicznego sprawi, że śródstopie będzie zawsze na wierzchu. Pasjonująca zabawa zaczyna się wtedy, gdy skupimy się wreszcie na tym wytłuszczonym fragmencie tekstu, a nie na topornej alternatywie pięta-śródstopie.
Jak wykorzystać w pełni potencjał łańcucha biomechanicznego? Oto jest pytanie. Zarówno w aspekcie własnego biegania, jak i standardu. Z tego można uczynić sztukę nadając bieganiu kolejny wymiar. A sztuka, to nic innego jak technika.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
W tym najlepszym bieganiu chodzi o to zeby znalezc minimum energetyczne biegu czyli pelne wykorzystanie sprezyny czlowieka. Srodstopie jest tutaj jednym z elementow takiej wlasnie idealnej sprezyny ale nie jest elementem najwazniejszym. Mozna to wszystko nadrabiac sila ale nie bedzie to rozwiazanie optymalne energetycznie. Kazdy moze sobie jednak zdecydowac w jakim kierunku ma isc. Dla mnie niewazne jest czy ktos na piecie bedzie szybszy czy wolniejszy ode mnie, mistrzem swiata i tak nie zostane. Wazne dla mnie jest abym wykorzystywal swoje cialo w mozliwie najlepszy sposob podczas biegania.
- ziemo
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 08 mar 2014, 21:35
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:34
Za późno, po prawie 2 latach to już mój naturalny styl, za co kolana i plecy pewnie są mi wdzięczne, nie zrezygnuję z tej naturalnej amortyzacji. Po za tym ja pisałem o okresie przejściowym (w porywach do pół roku) w którym występowały dolegliwości, obecnie to już jest nieodczuwalne. Oczywiście jak yacool wspomina pojawiły się inne, achilles na przykład i na to nie ma raczej dobrego sposobu, oprócz zmniejszenia dystansów. Szybkie bieganie w wieku 37 lat już mi szczęśliwie nie grozi, ale z drugiej strony staż biegowy mam tak krótki, że wciąż mogę się bawić w pobijanie amatorskich życiówek.Rolli pisze:Biegać dalej z piety. ... i nie wierzyć tym co mówią, ze wszyscy musza z śródstopia biegać. Bo dużo (bardzo) szybkich biega tez z piety.ziemo pisze:Ja akurat wagę zawsze miałem niską a odkąd biegam kenijskąZ łydkami mam ten problem, że ich prawie nie mam więc tym bardziej byłem zdziwiony problemami przy zmianie stylu, w zasadzie był to główny czynnik ograniczający. Jak tu coś poprawić w te 10-15 min zanim nogi się zagotują.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- ziemo
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 08 mar 2014, 21:35
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:34
Dramatu nie ma, po prostu co jakiś czas dają znać że żyjąjabbur pisze:Ejno, bez takiego defetyzmuMam rok mniej i w planie coraz szybkiej biegać jeszcze przez dekadę.
Na achillesy pomaga brak "odpychania się" przy odrywaniu stopy od ziemi (przynajmniej u mnie)

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13823
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
1. Bieganie na śródstopiu pochlania więcej energii jak przez piete.fantom pisze:W tym najlepszym bieganiu chodzi o to zeby znalezc minimum energetyczne biegu czyli pelne wykorzystanie sprezyny czlowieka. Srodstopie jest tutaj jednym z elementow takiej wlasnie idealnej sprezyny ale nie jest elementem najwazniejszym. Mozna to wszystko nadrabiac sila ale nie bedzie to rozwiazanie optymalne energetycznie. Kazdy moze sobie jednak zdecydowac w jakim kierunku ma isc. Dla mnie niewazne jest czy ktos na piecie bedzie szybszy czy wolniejszy ode mnie, mistrzem swiata i tak nie zostane. Wazne dla mnie jest abym wykorzystywal swoje cialo w mozliwie najlepszy sposob podczas biegania.
2. Wykorzystanie "sprężyny" polega na wykorzystaniu siły podudzia przy odbiciu.
3. Nie porównujemy tutaj szybkości dwóch zawodników tylko dwóch możliwych szybkości u jednego zawodnika z dwoma rożnymi technikami biegu. Czyli: jak biegać żebym "ja" był szybszy.
4. Każdy człowiek jest inny, i każdy ma inny styl biegowy.
5. Nie da się biegać bez "odpychania"Na achillesy pomaga brak "odpychania się" przy odrywaniu stopy od ziemi (przynajmniej u mnie)
6. Jak już niejednokrotnie podawałem, bieganie na śródstopiu ma przewagę nad pieta do około 5km, u specjalistów do 10km. Potem jest bieganie przez pietę ekonomiczniejsze.Ja przyjąłem w swoich przemyśleniach standardy na dystansach 1,5k, 5k, 10k i 42k
Te punkty już parę razy opisałem bardzo dokładnie i popierałem zdjęciami i pracami naukowymi... Ale w Poznaniu ludzie wiedza lepiej i dalej uważają, ze biomechanicy, zawodowo badający o dziesiątek lat nad stylami biegowymi się mylą. Dlaczego się mylą? "Bo się mylą" Bez udowodnienia swoich tez pracami naukowymi.
Yacool, tiu przyznaje ci pełna racje. Niestety ty sam tego nie wykorzystujesz mówiąc, ze się nie odbijamy z piety. W ten sposób wykluczasz prace tylnych mięśni łydek, uda i pośladka, bardzo ważnych przy odbiciu i podciąganiu stopy do pozycji jak najbliżej pośladka.wykorzystanie całego łańcucha biomechanicznego
Szkoda ze te dyskusje prowadzone są nie na poziomie naukowym, tylko poziomie ideologiczni-znachorskim.
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 maja 2014, 13:19
- Życiówka na 10k: 44:21
- Życiówka w maratonie: brak
Podzielę się moim małym spostrzeżeniem z mojego dzisiejszego biegu.
Zabrałem się za bieganie na początku maja, biegam zawsze 3 razy w tygodniu po ok. 6km.
Dzisiaj był mój dziesiąty bieg, więc skusiłem się na pierwsze 10km w życiu.
Po ok. 5km zaczął mi dokuczać ból w prawym kolanie. Ląduję typowo na pięcie, bo choć przy szybkim biegu lądowanie na śródstopiu czy palcach przychodzi mi naturalnie, to przy tempie bliskim 6min/km wydaje mi się już strasznie wymuszone i nienaturalne. Ból przechodził już po kilkunastu sekundach, a wracał chwile po powrocie do lądowania na pięcie.
Niestety kilka minut później dodatkowo odezwał się lewy staw skokowy (1,5 roku po skręceniu, już zwątpiłem że jeszcze kiedyś wróci do normalnego stanu) i musiałem dalej dreptać na pięcie.
Na ostatnim kilometrze chyba zupełnie zdrętwiała mi stopa, ale to już inna historia :P
W skrócie dwa wnioski.
Sposób lądowania ma ogromny wpływ na moje stawy, głównie kolanowy.
Lądowanie na śródstopiu wydaje się nienaturalne przy bardzo wolnym biegu (5,30 - 6min/km).
Poprawcie mnie jeśli się mylę w drugim wniosku.
Zabrałem się za bieganie na początku maja, biegam zawsze 3 razy w tygodniu po ok. 6km.
Dzisiaj był mój dziesiąty bieg, więc skusiłem się na pierwsze 10km w życiu.
Po ok. 5km zaczął mi dokuczać ból w prawym kolanie. Ląduję typowo na pięcie, bo choć przy szybkim biegu lądowanie na śródstopiu czy palcach przychodzi mi naturalnie, to przy tempie bliskim 6min/km wydaje mi się już strasznie wymuszone i nienaturalne. Ból przechodził już po kilkunastu sekundach, a wracał chwile po powrocie do lądowania na pięcie.
Niestety kilka minut później dodatkowo odezwał się lewy staw skokowy (1,5 roku po skręceniu, już zwątpiłem że jeszcze kiedyś wróci do normalnego stanu) i musiałem dalej dreptać na pięcie.
Na ostatnim kilometrze chyba zupełnie zdrętwiała mi stopa, ale to już inna historia :P
W skrócie dwa wnioski.
Sposób lądowania ma ogromny wpływ na moje stawy, głównie kolanowy.
Lądowanie na śródstopiu wydaje się nienaturalne przy bardzo wolnym biegu (5,30 - 6min/km).
Poprawcie mnie jeśli się mylę w drugim wniosku.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13390
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Być może bieganie "przez piętę" jest ekonomiczniejsze w ultramaratonie, ale maraton biegany ostatnio przez Bekele, Kipsanga, Kipchoge, Mutai i kilku innych pokazuje inną rzeczywistość niż tę mierzoną w laboratorium przez naukowców. Sądzisz, że gdyby wszyscy oni przerzucili się na piętę, to pobiegliby szybciej?
Siła podudzia jest za mała do wygenerowania elastic recoil. Na ten efekt pracuje cała noga. Inaczej udo byłoby zbędne w takim kształcie i mogłoby mieć połowę mniejszy obwód na przykład. Cała noga będąc na ułamek sekundy w podporze akumuluje sprężystość. Gwałtownie rośnie tonus mięśniowy w pracy izometrycznej. Dalsze uwalnianie energii jest również znacznie gwałtowniejsze niż przy siłowym odepchnięciu. Wykorzystanie elastic recoil skraca, a siłowe odepchnięcie wydłuża czas przejścia mięśni z maksymalnego napięcia do rozluźnienia i bezwładności, która zakreśla obszerne wahadło tylne (nie ma tu podciągania stopy pod pośladek).
To można sobie sprawdzić biegnąc w kopnym piachu po plaży. Wtedy łatwo poczuć jak bardzo pracuje udo (to tak a' propos pierdół o bieganiu bez wysiłku), a nie podudzie. Osuwanie się w tył punktu podparcia na piasku będzie mniejsze aniżeli przy klasycznym odepchnięciu z łydki, dzięki krótszemu czasowi w jakim trwa elastic recoil. Niestety Rolli, nie przedstawię na to badań naukowych, bo nie mam w Poznaniu plaży.
Siła podudzia jest za mała do wygenerowania elastic recoil. Na ten efekt pracuje cała noga. Inaczej udo byłoby zbędne w takim kształcie i mogłoby mieć połowę mniejszy obwód na przykład. Cała noga będąc na ułamek sekundy w podporze akumuluje sprężystość. Gwałtownie rośnie tonus mięśniowy w pracy izometrycznej. Dalsze uwalnianie energii jest również znacznie gwałtowniejsze niż przy siłowym odepchnięciu. Wykorzystanie elastic recoil skraca, a siłowe odepchnięcie wydłuża czas przejścia mięśni z maksymalnego napięcia do rozluźnienia i bezwładności, która zakreśla obszerne wahadło tylne (nie ma tu podciągania stopy pod pośladek).
To można sobie sprawdzić biegnąc w kopnym piachu po plaży. Wtedy łatwo poczuć jak bardzo pracuje udo (to tak a' propos pierdół o bieganiu bez wysiłku), a nie podudzie. Osuwanie się w tył punktu podparcia na piasku będzie mniejsze aniżeli przy klasycznym odepchnięciu z łydki, dzięki krótszemu czasowi w jakim trwa elastic recoil. Niestety Rolli, nie przedstawię na to badań naukowych, bo nie mam w Poznaniu plaży.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
yacool, heloł!!!yacool pisze:nie mam w Poznaniu plaży
ale po prawdzie to dziwię się trochę takiej bezkrytycznej wierze w badania naukowe.
z opracowań naukowych polecam przeczytać "romantyczność" prof. dr hab. a. mickiewicza
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- ziemo
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 08 mar 2014, 21:35
- Życiówka na 10k: 41:48
- Życiówka w maratonie: 3:34
Co do kolana zgadzam się w 100%, natomiast jeśli chodzi o powolny bieg to nie jest problemem lądowanie na śródstopiu, tylko efektywne wykorzystanie sprężyny. Ja na przykład ma tendencję do zbyt niskiego wybicia i w konsekwencji szuram palcami po rozluźnieniu łydki, ciężko utrzymać odpowiednią kadencję, krok się za bardzo skraca, nie ma żadnego zysku w stosunku do pięty, no może oprócz miękkiego lądowania. Przyśpieszenie do poniżej 5min/km niweluje te problemy (u mnie).Marcin_1 pisze: W skrócie dwa wnioski.
Sposób lądowania ma ogromny wpływ na moje stawy, głównie kolanowy.
Lądowanie na śródstopiu wydaje się nienaturalne przy bardzo wolnym biegu (5,30 - 6min/km).
Poprawcie mnie jeśli się mylę w drugim wniosku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poprawiam cię w drugim wniosku.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13390
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zdaje się, że nie mam już wymówki na odwlekanie habilitacji.
----------------
Rolli, a to teraz ja mam teścik dla Ciebie.
Kopie się po nerach, bo:
1. siłowo podciąga?
czy
2. bezwładnie rozluźnia?
Jak zinterpretowaliby to naukowcy, od lat badający ten temat?
----------------
Rolli, a to teraz ja mam teścik dla Ciebie.
Kopie się po nerach, bo:
1. siłowo podciąga?
czy
2. bezwładnie rozluźnia?
Jak zinterpretowaliby to naukowcy, od lat badający ten temat?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 349
- Rejestracja: 05 lut 2010, 21:40
- Życiówka na 10k: 44:36
- Życiówka w maratonie: 3:48:21
- Kontakt:
A widział ktoś E.Kirui (z Kenii czyli pierwszy) na tegorocznym maratonie w Krakowie? Na Grodzkiej, jakiś 42km, czy też mi się tylko zdawało? Nie miałem żadnych utrwalaczy obrazu niestety.... na 'paluszkach'...
-
- Wyga
- Posty: 78
- Rejestracja: 16 wrz 2012, 03:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Być może i teoria Dreyera może budzić kontrowersje i niechęć, natomiast przyznam, że książka jest przystępna, fajnie on wszystko tłumaczy. I tak naprawdę poza samym pochyleniem to sposób biegania nie różni się od teorii tutaj przedstawianych. On jednak prosto wskazuje jak osiągnąć kilka kluczowych elementów. Nie wiem jak samo chi running, być może, że bzdura, muszę spróbować.To można sobie sprawdzić biegnąc w kopnym piachu po plaży. Wtedy łatwo poczuć jak bardzo pracuje udo (to tak a' propos pierdół o bieganiu bez wysiłku), a nie podudzie.
Jednak przekonuje mnie na przykład to, że najważniejsze są mięśnie tułowia i brzucha i to one mają kluczowy wpływ na poprawność biegu.
To jest trochę tak jak z dietą wg grup krwi d'Adamo. Można pisać, że to bzdura, jednak ja się sam czuję bardzo dobrze na niej, jestem w stanie spokojnie schudnąć nie odmawiając sobie prawie niczego i dalej będę się tego trzymał. I chcąc nie chcąc spotkałem bardzo wiele osób z preferencjami co do jedzenia, które się zgadzały z teorią grup krwi. Ale to w ramach dygresji.