Półmaraton 1:35

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4984
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tauzen pisze:Teraz pytanie do bardziej doświadczonych czy wziąć sobie plan z ww. strony na 1:40 czy też może zaryzykować na 1:35?
Przylaczam sie do przedmowcow :taktak:
Bylem kiedys w identycznej sytuacji i wzialem plan na 1:35, to byl blad.
Zajechalem sie, przeliczylem sie z tempami, efekt byl mizerny.
Potem zrobilem sumiennie plan na 1:40 i pobieglem... 1:35:11 :spoczko:
New Balance but biegowy
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wracam do tematu. Z treningami zrobiłem jednak tak, że wziąłem sobie plan na 1:35, jak nie dawałem rady albo czułem zmęczenie to go modyfikowałem (w kilometrażach też nie było dużo różnicy). W planie na 1:40 tempa były jak dla mnie za wolne.
Do rzeczy. Za dwa tygodnie mój pierwszy półmaraton - "Nocny" we Wrocławiu. Doświadczenie w temacie zerowe, więc znów podpytam. Dzisiaj jestem po ostatniej próbnej dyszce. Niestety z powodu warunków atmosferycznych (zalania, podtopienia) organizator musiał skrócić trasę o ok. 200 m. Jeśli na te dwieście metrów doliczę sobie 50 sek (końcówkę i tak biegłem szybciej) to miałbym czas 43:15. Poprzednie dwie dziesiątki biegłem w terenie gdzie ciągle było coś pod górę lub w dół (i to nie delikatnie). Tym razem było jak dla mnie bardzo płasko i udało(by) się poprawić wynik o ok. 80 sekund. Niestety wyszło jak wyszło i teraz trudno.
Teraz pytanie.
Z wszelkich kalkulatorów wynika, że powinienem spróbować zbliżyć się do wyniku 1:35-36. Tym razem zastanawiam się czy nie podejść do tematu ostrożnie, tym bardziej że debiut i nie spróbować od tempa 4:44 (na 1:40) i w razie czego później przyspieszyć. Ale z drugiej strony tych sekund już nie odrobię, bo różnica wydaje mi się jednak duża pomiędzy 4:30 a 4:44.
Próbować na 1:35?
krabul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 447
Rejestracja: 25 sty 2018, 12:49
Życiówka na 10k: 40:10
Lokalizacja: miasto100mostów

Nieprzeczytany post

Aktualnie we Wrocławiu od kilku tygodni jest taka duchota, że takie założenia nie mają większego sensu.
Wczoraj leciałem kontrolnie przed nocnym Piastowską Piętnastkę z założeniem tempa 4:10 w które celuję za dwa tygodnie. Warunki były takie że nabiegałem średnio 4:17... A załapałem się na pudło w M30 co jak na tak marny wynik wiele mówi.
A wieczorami wcale nie jest dużo lepiej...
Weź to pod uwagę. Ja bym po prostu biegł na samopoczucie.
37:52 1:25:24 3:12:11
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2037
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zależy jak będzie z pogodą. Jak będzie >=20 stopni i parno to jednak bym zaczął po ok. 4:45 (znaczy ja bym spróbował po 4:30, ale źle by się to skończyło) i spróbował tak lecieć do 15. km. Jak będzie lekko, to ostatnie 5-6 km szybciej. Jak będzie ciężko, to próbowałbym utrzymać tempo lub minimalizować straty. Z 43 minut to raczej ciężko atakować 1:35, szczególnie latem. Nawet przyjmując, że start będzie późnym wieczorem, to i tak na 90% będzie gorąco i ciężko, więc dużo łatwiejszych warunków niż teraz bym nie upatrywał. Jak po 15 km noga będzie lekka to możesz jeszcze minutę spokojnie urwać. Przy naprawdę super samopoczuciu i zapasie sił 2. Stawiam, że biegnąc od początku po 4:30 miałbyś problem, żeby zamknąć bieg poniżej 1:37. Wybór należy do Ciebie. Jednak pamiętaj - kto nie ryzykuje, nie pije szampana i jednak czasami warto zagrać o maksymalną stawkę. Obserwuj organizm, jak znosi upały, jak reaguje na treningi w ostatnich tygodniach przed startem. Jak będziesz czuł narastającą moc może warto zaryzykować? A jak czujesz, że już teraz jesteś na granicy, to raczej przestrzeliłeś z formą i najbliższe tygodnie to będzie walka, żeby zaliczyć jak najmniejszy zjazd i wtedy tylko zachowawcza taktyka się sprawdzi. Pamiętaj jednak, że z każdego startu, nawet z nieudanego, można wynieść jakąś lekcję na przyszłość.
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzięki za odpowiedź.
Na początek małe wyjaśnienie. Trening pod 1:35 wybrałem dlatego, ponieważ w planie na 1:40 najszybsze tempo było podane 4:45 przy odcinkach np. 6x1km, a BC2 w 5:10. To mi się wydawało zbyt wolne. Następnym razem nie będę patrzeć w ślepo na plan.
Więc nie ma jakiegoś ciśnienia czy też myślenia że jestem na granicy zakładanego planu. To są moje początki i na razie jest widoczny progres, więc podszedłem do tego tak jak do wszystkiego podchodzę w sporcie.
Zobaczę jak będzie z warunkami w sobotę i na coś się na miejscu zdecyduję. Raczej na pewno nie od początku na 1:35.
Dzięki za odpowiedzi
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

1:35 czy 1:40? Plany, planami a życie wszystko weryfikuje. W niedzielę podczas zabawy z piłką skręciłem staw skokowy. Według fizjo - skręcenie I stopnia. Kiedyś miałem III-go stopnia i wtedy było bardzo źle. Teraz tylko lekka opuchlizna bez sińca czy krwiaka.
Na razie walka z czasem. Dziś już w miarę swobodnie chodzę ale próba truchtu zakończyła się fiaskiem. Jeszcze 4 dni nadziei.
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8916
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Odpuść, bo może być gorzej. Jak się wyleczysz, to poszukasz jakiejś połówki.

Wysłane z mojego SM-G950F .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
mpruchni
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 526
Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tauzen pisze:W niedzielę podczas zabawy z piłką skręciłem staw skokowy. Według fizjo - skręcenie I stopnia. Kiedyś miałem III-go stopnia i wtedy było bardzo źle. Teraz tylko lekka opuchlizna bez sińca czy krwiaka.
Na razie walka z czasem. Dziś już w miarę swobodnie chodzę ale próba truchtu zakończyła się fiaskiem. Jeszcze 4 dni nadziei.
Polecam okłady z żywokostu, chociaż 3 dni, bo tyle zostało, to trochę mało.
Tauzen pisze:Z wszelkich kalkulatorów wynika, że powinienem spróbować zbliżyć się do wyniku 1:35-36. Tym razem zastanawiam się czy nie podejść do tematu ostrożnie, tym bardziej że debiut i nie spróbować od tempa 4:44 (na 1:40) i w razie czego później przyspieszyć. Ale z drugiej strony tych sekund już nie odrobię, bo różnica wydaje mi się jednak duża pomiędzy 4:30 a 4:44.
Jak wybiegałem 1:35, to zaczynałem z pejsem na 1:40, którego zostawiłem (chyba) po 4-5 kilometrze, a pół roku później po 2 kilometrze i wyszło 1:34.
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8916
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

https://fizjoterapeuty.pl/urazy/skrecen ... owego.html

Pierwszy stopień jest najlżejszy ale to jednak tylko 4 dni i to do połówki.
Po tym można wskoczyć na poziom III i wykluczyć się z biegania na długie miesiące.
Również unikanie ruchów, które powodują ból, a tym samym spowalniają proces gojenia, są konieczne.
Jeśli fizjo oglądał stopę, to zapytaj go czy możesz biec tą połówkę. Ciekawe co powie.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
marion0
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 163
Rejestracja: 11 mar 2016, 16:09
Życiówka na 10k: 42:40
Życiówka w maratonie: 3:30:05

Nieprzeczytany post

Niestety podzielę się swoją przygodą ze skręconą kostką. Też była opuchlizna, mały krwiak i stwierdziłem, że dam radę. Spuściłem trochę z tonu i po 3 tygodniach od urazu pobiegłem Marzannę. Czas jak na warunki nie był zły, ale była to najgorsza decyzja jaką podjąłem podczas mojej przygody z bieganiem. Dwa tygodnie ból, problem z chodzeniem po schodach, nawet ze wsiadaniem do samochodu. Od urazu minęło do teraz już prawie 4 miesiące i nadal czuję dyskomfort, a lekko pobolewa po szybszych treningach.
Więcej tego błędu nie popełnię, lepiej było odpuścić i tak jak już pisali inni, poszukać czegoś później.
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

keiw pisze: Jeśli fizjo oglądał stopę, to zapytaj go czy możesz biec tą połówkę. Ciekawe co powie.
Wczoraj byłem i mówił, że nie jest źle. Widzi duże szanse żeby pobiec. W piątek wieczorem spróbuję się przelecieć. W sobotę ponowna wizyta u fizjo i podejmę decyzję.
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Do piątku byłem sceptycznie nastawiony do biegu. Ciągle coś delikatnie bolało. W środę nie potrafiłem podskoczyć na tej nodze. Nie naszykowalem się w ogóle do wyjazdu. Sobota rano próba generalna po tygodniowej labie. 4 km i było ok. Trochę na początku bolało i czułem się niezbyt pewnie na zakrętach.
Dwie godziny później ćwiczenia u fizjo i jestem pewny że jadę.
Do 1:35 dużo zabrakło, miałem 1:39:57. Co ważne równe tempo cały czas.
Trzeba dalej pracować.
A sama impreza super
Tauzen
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 06 wrz 2017, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po trzech miesiącach start w kolejnym półmaratonie. Tym razem u nas na Górnym Śląsku, więc już na pierwszych 4 kilometrach było dużo więcej przewyższeń niż na całym mojej poprzedniej połówce, tj. Nocnej we Wrocławiu. Czas poprawiony o prawie 4 min, 1:36:14. W porównaniu do Wrocławia to lekki kryzys przyszedł wcześniej gdzieś koło 13 km, gdy zauważyłem że tempo spadło do ok. 4:40-4:45. Na szczęście coś tam wcześniej wrzuciłem na ruszt i był to tylko chwilowy zastój. Generalnie w miarę równe tempo. Druga połowa "połówki" :hahaha: szybciej o ok. 45 sek. Ale nie miałem już sił na jakiś szybki finisz. To co wcześniej wyciągnąłem było chyba maksimum.
I tutaj jedno mnie dziwi. Po Wrocławiu nogi ciężkie, po schodach to najlepiej tyłem mi się schodziło. Tutaj tego w ogóle nie było. Jeszcze w tym samym dniu było trochę roweru i wieczorem granie z dzieciakami w piłkę. Na drugi dzień rower 50 km i też nic w nogach nie czułem. Ale jednak sił na finisz lub podkręcenie tempa brakowało.
Przebieg tygodniowy ok. 60-70 km. Jakiego rodzaju trening wziąć bardziej pod uwagę, jeśli nogi za bardzo nie odczuły trudów biegu a jednak się nie dało więcej wycisnąć.
ODPOWIEDZ