eryk pisze:> Bez regularnych treningow (3xtyg to za malo) i biegowego rygoru (godzina 20 ide biegac)
A jakie są wystarczające? Wszędzie czytałem, że codziennie to źle, bo nie ma czasu na regenerację, stąd pon-sr-pt. Zresztą we wtorki i czwartki nie mam możliwości biegać. Można by dołączyć so-nie, ale czy to nie za często? Wydawało mi się, że plan 3 razy w tygodniu z przerwami na regenerację jest spoko. No nic, wygląda na to, że trzeba się jednak pogodzić z nadwagą i przeznaczyć lepiej czas z biegania na zawodowe lub rodzinne obowiązki, bo już te 3 razy w tygodniu to spore dla mnie obciążenie czasowe i organizacyjne.
Z ta regeneracja to jakies nieporozumienie . Ktos laczy watki treningu wyczynowego z biegeniem dla osob jak ty.
Godzina ruchu w formie trucht przecierz nie jest zadnym treningiem wyczynowym i wielkim cudem po ktorym
musialbys miec czas na regeneracje. Na nastepny dzien moga cie tylko bolec nogi i to wszystko.
> Na nastepny dzien moga cie tylko bolec nogi i to wszystko.
Nawet nie bolą jakoś specjalnie. Trochę...
> Z ta regeneracja to jakies nieporozumienie
Czyli co, biegać codziennie? Codziennie nie dam rady, wtorki i czwartki mam zajęte. Mogę spróbować dołączyć sobotę. Może trochę niedzielę. Ale to nie każde, bo czasami mam je także zawalone.
Szanowny Eryku - nie wiem czy nie ogarniasz tematu, ale jak potrzebujesz np. 3000 kcal dziennie a jesz 3500 kcal dziennie i biegasz dwa razy w tygodniu to TYJESZ! Chcesz efektów, ale dieta bleeee, jakiekolwiek wysiłki nie tylko biegowe bleeee. Najlepiej żeby ktoś za Ciebie wszystko zrobił. Przeczytałem wątek, wszyscy radzą dobrze - dieta, więcej biegania - a Ty negujesz i bleeeee.
Deficyt kaloryczny być musi! Nie musisz się głodzić, bo są potrawy po prostu mniej kaloryczne od tych, które jesz obecnie a sycą identycznie.
można tylko powtórzyć to co napisali inni - nie ma postępów, bo mało biegasz i dużo ważysz. właściwie ważysz coraz więcej.
jedyne rozwiązanie to schudnąć z najlepszą dietą: MNIEJ ŻRYJ. zacznij ją (dietę) lepiej stosować jak najszybciej, bez głupich wymówek, dopóki jeszcze potrafisz samodzielnie wyjść z domu.
można jeszcze dopisać, że takie zapieranie się rękoma i nogami przed zwykłymi, rozsądnymi radami nt. diety świadczy o tym, że problem leży w psychice. najwyraźniej nie chcesz dopuścić do siebie przykrej prawdy, że sam sobie wyrządziłeś i wyrządzasz krzywdę. 50 kilo nadwagi to nie jest "brzuszek" i nie jest "nie tak źle, jakoś dam radę".
ja nie wierzę w zapewnienia, że nie pijesz słodkich napojów i jesz sałatki. przyrost nie bierze się z niczego. wpisy w charakterze "kręci mi się w głowie", kiedy ktoś pisze o wprowadzeniu niewielkiego, rozsądnego deficytu ponownie świadczą o tym, że najpierw musisz sobie poradzić z psychiką, potem możesz się zabrać za ciało.
dopóki nie przyjmiesz na klatę kilku przykrych, acz szczerych słów, będziemy mogli ci radzić w kółko a i tak nic z tego nie wyniknie.
Qba Krause pisze:można jeszcze dopisać, że takie zapieranie się rękoma i nogami przed zwykłymi, rozsądnymi radami nt. diety świadczy o tym, że problem leży w psychice. najwyraźniej nie chcesz dopuścić do siebie przykrej prawdy, że sam sobie wyrządziłeś i wyrządzasz krzywdę. 50 kilo nadwagi to nie jest "brzuszek" i nie jest "nie tak źle, jakoś dam radę".
ja nie wierzę w zapewnienia, że nie pijesz słodkich napojów i jesz sałatki. przyrost nie bierze się z niczego. wpisy w charakterze "kręci mi się w głowie", kiedy ktoś pisze o wprowadzeniu niewielkiego, rozsądnego deficytu ponownie świadczą o tym, że najpierw musisz sobie poradzić z psychiką, potem możesz się zabrać za ciało.
dopóki nie przyjmiesz na klatę kilku przykrych, acz szczerych słów, będziemy mogli ci radzić w kółko a i tak nic z tego nie wyniknie.
drogi eryku, mamy tu co jakiś czas podobne przypadki osób, które pozornie proszą o rady, po czym zbijają wszystkie niewygodne dla siebie, choćby powtarzali je doświadczeni użytkownicy. uważasz, że jesteś mądrzejszy? w porządku, ale nie oczekuj od nas, że będziemy tobie potakiwali w chwili, gdy wg nas piszesz głupstwa.
po pierwsze, nie ma możliwości, by w sytuacji gdy pozostałe zmienne nie zmieniają wartości i pojawia się wysiłek fizyczny waga osoby z tak znaczną otyłością (bo to jest choroba w zaawansowanym stanie, a nie nadwaga) nie spadała.
po drugie, skoro wydatki energetyczne wzrosły na skutek biegania, a waga i obwody się zwiększają, problem leży w sposobie odżywiania (takie jest znaczenie słowa dieta, nie każda dieta jest restrykcyjna).
po trzecie, dostajesz od Buńka (bardzo doświadczony użytkownik i nieskory do ferowania pochopnych sądów) mądra odpowiedź, po czym w pierwszym zdaniu ją zbywasz, cyt.: "pomińmy chudnięcie".
po czwarte, otrzymujesz kolejna mądra radę - mniej jeść - i traktujesz ją w absurdalny sposób jak sugestię głodzenia się. to wskazuje na jakiś problem. spora szansa, że to problem z uzależnieniem od cukrów, bo wskazuje na to wspomnienie zawrotów głowy i problemów z koncentracją podczas pracy.
po piąte, podawanie przykładów dzieci jest bez sensu - mają zupełnie inny metabolizm niż ludzie dorośli. rozmawiamy o Tobie, nie o Twoich dzieciach.
po szóste, skoro jesz nieregularnie (czyli zakładam, że są to dwa, góra trzy posiłki dziennie), to chyba nie jest problemem spisanie ich z całego tygodnia? to nie zabiera dużo czasu wbrew temu, co piszesz. no chyba, że dziennie odwiedzasz stołówki i bary 6 czy 7 razy - no ale wtedy mamy pewność, że jesz za dużo.
po siódme, ty nie godzi się z nadwagą. ja mogę się pogodzić z nadwagą, bo jest jej 8 kilo. Ty masz 50, to jest zaawansowana otyłość, która skutkuje szeregiem dolegliwości i chorób. obudź się.
po ósme, jeżeli zorganizowanie sobie czasu na 3 wyjścia w tygodniu po 30-60 minut to jest dla ciebie duże obciążenie czasowe i organizacyjne, to powinieneś baczniej się przyjrzeć swojemu rozkładowi tygodnia, bo pewnie przy odrobinie chęci da się to o wiele lepiej poukładać.
po dziewiąte, ty możesz lubić swój brzuszek i zasłaniać się opowieściami, że jesteś otyły od dziecka, ale jesteś ojcem swoich córek i one potrzebują zdrowego, sprawnego ojca, który będzie dla nich wzorem i oparciem - również przykładem szanowania własnego ciała i dbania o zdrowie. nie chcesz tego zrobić dla siebie, to zrób to dla nich.
w moim wpisie nie ma cienia złośliwości, życzę wszystkiego najlepszego, ale moim zdaniem pierwszym krokiem powinno być krytyczne spojrzenie na samego siebie, a nie na wypowiedzi innych.
Eryk:
Dobrze, że biegasz. Niemniej jeśli nadal chcesz biegać, to z masą warto powalczyć, żebyś się zaraz nie uszkodził.
Proponuję pójść do lekarza, zrobić badania krwi/moczu (w tym cukier i profil lipidowy). Pozapisywać przez dwa tygodnie co/ile/kiedy jadasz i z tym wszystkim udać się do dietetyka, albo i lepiej do psychodietetyka.
Porządny specjalista podpowie Ci na co i w jakiej ilości oraz o której godzinie możesz sobie pozwolić w barach na mieście, a czego lepiej unikać.
Z pewnością nie warto się głodzić. Ale jeśli jesteś na wysokim poziomie uzależnienia od mieszanki węglowodanów i tłuszczu, to może warto się najpierw zabrać za sprawę na poziomie mentalnym.
Nie schudniesz jeśli nie przyłożysz się do diety! Nie da się schudnąć tylko poprzez sport.
1. Regularne posiłki - co 3h, wyjdzie Ci 5 posiłków dziennie <--- żebyś nie miał napadów wilczego głodu, żeby utrzymać w miarę szybki metabolizm na stałym poziomie.
2. Odpowiednia ilość snu - co najmniej 7h <---- także aby uniknąć napadów i utrzymać dobry metabolizm.
3. REGULARNA aktywność fizyczna. Nie skupiaj się teraz na szybkości. Najpierw musisz zrzucić wagę. Możesz biegać wolno, co najmniej godzinę, ponieważ dopiero po tym czasie zaczniesz spalać tkankę tłuszczową.
Co do diety - dużo warzyw, kasz, owoców, nasion, orzechów. Uważałabym jednak z orzechami i nasionami bo mają dużo kalorii, a bardzo wciągają Pij dużo wody! Zawsze przed posiłkiem wypij sobie szklankę, podczas pracy, w przerwie, w aucie, w autobusie. Znowu przyspieszysz metabolizm i unikniesz napadów głodu.
I nie szukaj wymówek, że dużo pracy itp. Musisz chcieć schudnąć. Możesz przecież poświęcić chwilę i ugotować sobie obiad do pracy i wsadzić go do pojemnika!
Sam poczytaj sobie o zdrowej diecie bo można by tak pisać i pisać. Najlepiej pójść do sprawdzonego dietetyka, aby ułożył Ci plan diety.
A no i nie można unikać ani węgli, ani tłuszczów. Wszystko jest potrzebne do dobrego funkcjonowania.
Wiem, że trochę chaotycznie ale nie da się tu tak od razu wszystkiego wyjaśnić czarno na białym.
Większość rzeczy została już powiedziana... Chudnięcie to prosta matematyka, tyjesz mimo biegania ponieważ masz ciągle dodatni bilans kaloryczny.
Też mam ciężką pracę, 4ro brygadówkę. 7 dni w tygodniu, święta, sylwester, 1-3 maja itp w pracy.
Schudłem 50kg... dobre geny czy trzymanie się ujemnego bilansu kalorycznego?
Mogę coś doradzić. Przejdz na 3 miesiące na veganizm. Noś sobie jedzenie w pojemnikach. W 30-50 min rano spokojnie sobie ugotujesz na cały dzień ryżu, kaszy, warzyw itp.
Zaczniesz czuć się znacznie lepiej, schudniesz bardzo szybko (nawet do 2kg/tydz) i w bieganiu pojawią się znaczne postępy
Z 130 na 100 zjechałem samą dietą. Z 100 na 80 dietą+sportem. ważąc 100kg 10km robiłem w czasie 60+, ważąc 80kg już w 42 min...
Teraz robię masę, 10k w 48min, ale to dla tego że przytyłem do 86kg i znacznie ograniczyłem treningi biegowe (prawie porzuciłem) na rzecz treningu siłowego i sportów walki, ale zaczynam znów redukcję by na wiosnę zrobić 5k<20m,10k<40 i 21k<1:30
Wszystko się da jeśli szukasz sposobów a nie wymówek.
Cele na 2016:
5km < 20min
10km < 40 min
21km < 1h 40min
Half Iron Man
Handstand PushUP
FrontLever
BF <10%
:D