
Bieg był o 15:00, temperatura 14st.C, lekkie tylko słońce, lekki wiatr, generalnie warunki dobre. Wszystko dopięte na ostatni guzik, a na rozgrzewce coś się przewraca w żołądku, toi toi i nic, w sektorze już stoję i ciągle coś skręca, potem w czasie biegu podobnie. Nerwa mi to podniosło ale trza było lecieć swoje

A więc po ostatnim parkrunie 5k w 19:16 spróbowałem zaryzykować już dzisiaj na te 40min, nie udało się. Powód - żołądek pewnie troszkę przeszkodził ale po prostu jeszcze brak pary na 39:59. Oficjalny wynik 40:24, z garmina 40:25 i pomierzył 10110m, po 10k było 40:04.
Trochę jeszcze brak ale generalnie z progresu jestem zadowolony. Taktycznie pobiegłem planowo jednak zabrakło pary na ostatnich 3km aby odrobić planową stratę i zejść poniżej 40. Chyba środek trasy powinienem ciut szybciej polecieć. Poszczególne kilometry:
1 - 4:01
2 - 4:02
3 - 4:02
4 - 4:03
5 - 4:04
6 - 4:03
7 - 4:11 (prawie całość pod górkę)
8 - 3:58
9 - 3:54
10 - 3:46
Generalnie bieg na 100% maxa.
Plan na kolejne 2 tygodnie mam, chciałbym się w 40min zmieścić jednak duuuużo pewnie będzie już zależało od pogody.
pzdr