Przed pierwszym półmaratonem raz czy dwa razy wybiegałem po 15km - większość po 10-12 km i na metę wbiegłem z uśmiechem na twarzy. Ale nie biegłem na wynik, choć chciałem ukończyć poniżej 2h - no i to się udało
W tym roku miałem plan na 1,45h - niestety od listopada do kwietnia pauza ze względu na kontuzję biodra. Teraz męczę shin splints i też pauzuję, więc z wyniku nici. Tak więc nie trzeba jakoś specjalnie się przygotowywać jeśli nie biegniemy "na czas"
Moim zdaniem startując w półmaratonie, bez względu na to czy celujemy w 1:30 czy 2:30, powinno się biegać raz w tygodniu przynajmniej te 18-20 km. Logicznie patrząc - w jaki sposób organizm ma się przygotować do biegu na dystansie 21 km, jeżeli maksymalnie biega się na treningach 10 ? To trochę tak jak przygotowania do maratonu bez "trzydziestek" - nigdy nie poczuje się nawet w minimalnym stopniu co to ściana jeżeli nie pobiega się trochę dłużej. Poza tym nie ma co kalkulować, lepiej chyba trochę więcej pracy włożyć w przygotowania, żeby mieć pewność że się jakoś ten półmaraton przebiegnie i nie na szarym końcu
To już kiedyś było wałkowane. Jeśli ktoś np. planuje półmaraton w 2h, to powinien robić wybiegania w tempie nie szybszym 6:30 - tak sugeruje kalkulator. Jeśli zatem miałby zaliczać na treningu 18km albo więcej, to taki trening trwałby dłużej niż 2h... tylko po co? Słaba ta teoria. Ja przed pierwszym HM zrobiłem 3 razy po 15km, a zawody ukończyłem w dobrej formie i w zaplanowanym czasie.
To nie jest żadna teoria - po prostu obserwując siebie i innych wokół widzę, że im więcej człowiek przebiegnie kilometrów (nie zapominając o odpowiedniej regeneracji), w tym lepszej będzie formie i lepsze wyniki będzie uzyskiwał. Ja nigdy do minimalistów nie należałem i zawsze staram się maksymalnie z siebie wykrzesać w stosunku do możliwości oczywiście. Ok, przy półmaratonie może i 15 km wystarczy, ale z drugiej strony co mają powiedzieć ludzie przygotowujący się do maratonu i planujący złamać powiedzmy 5h. Ile oni mieliby biegać najdłuższe wybiegania skoro nie powinni przekraczać 2h? Dla mnie dziwne jest tylko to, że powstała taka dziwna bariera (2-3h), której się na treningu przekraczać nie powinno. W sumie dlaczego? Co jakiś czas zaserwować sobie takie długie wybieganie w wolnym tempie przy odpowiednim nawodnieniu to chyba nie zrujnuje organizmu (jeżeli jest on już odpowiednio do takiego wysiłku przygotowany). Ludzie biegają ultramaratony, niektórzy potrafią przez kilka dni z rzędu, w jakichś ekstremalnych miejscach typu pustynie czy góry, a my mamy się bać dłuższego rozbiegania?
W pełni się zgadzam z kolegą wyżej - również w moim przypadku wybiegane kilometry (i to niezależnie od tempa) przekładały się na wynik na zawodach. Jak robiłem duży, jak na mnie, kilometraż w tygodniu (ok. 90-130km) to nawet pomimo faktu, że jedynie 8 z tych kilometrów to były szybkie odcinki a cała reszta to I zakres, wyniki udawało się osiągać naprawdę przyzwoite. Tyle tylko, że ja to lubię. Cholernie lubię długie treningi. Niedziela i bieganie mniej niż 30 kilometrów to u mnie nieudana niedziela Cały tydzień czekam, żeby móc sobie w niedzielę zaliczyć taką wycieczkę biegową
Pewnie, że jak ktoś LUBI i jego organizm dobrze to znosi, to robi większy kilometraż. Ja tylko napisałem, ile moim zdaniem WYSTARCZY aby przygotować się do HM. Jestem minimalistą