Drugi maraton za miesiąc (początkujący)
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 04 lut 2013, 11:15
- Życiówka na 10k: 37:02 trail
- Życiówka w maratonie: 3:10
Zgadzam się z BJJ co do jednego - nie rób maratonu marszobiegiem tylko zacznij od jego przebiegnięcia na poziomie do 4 godzin. Wtedy to się nazywa maraton i zostaje się faktycznym maratoczykiem
Jeśli chodzi o czas treningowy pod maraton - dla osób które są szczupłe albo najlepiej jeśli mają niedowagę potrzebują pół roku jakiegoś tam treningu i wybiegań co jakiś czas.
Dla osób z nadwagą/otyłością ten czas będzie dłuższy - rok/dwa, bo trzeba zrzucić wagę.
No i wiek też ma pewnie swoje znaczenie.
Jeśli chodzi o czas treningowy pod maraton - dla osób które są szczupłe albo najlepiej jeśli mają niedowagę potrzebują pół roku jakiegoś tam treningu i wybiegań co jakiś czas.
Dla osób z nadwagą/otyłością ten czas będzie dłuższy - rok/dwa, bo trzeba zrzucić wagę.
No i wiek też ma pewnie swoje znaczenie.
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
A ja się wyłamię i powiem tak - jeśli bardzo chcesz przebiec ten Toruń, to przebiegnij, nikt Ci nie broni. Tylko szczerze odpowiedz sobie na pytanie, czy faktycznie wypocząłeś (całkiem, nie prawie) - jeśli czujesz się dobrze, nic Cię już po Warszawie nie boli, nogi nie są ciężkie, byłeś już truchtać i jest OK, to czemu nie? Najwyżej braknie Ci sił pod koniec i znowu przeczłapiesz ostatnie kilometry - cóż, trudno, nie jest to koniec świata. Potem będziesz miał całą zimę, żeby przygotować się do następnego maratonu 
A do kategorycznych kolegów: niektórzy biegają maratony w 6h bo lubią, np. brać udział w zawodach, unorać się, nie śpieszyć się, cokolwiek. Niekoniecznie muszą mieć przy tym potrzebę nazywania się "prawdziwym maratończykiem", bo nie jest im to do niczego potrzebne. Jeśli organizatorzy zawodów dają im taką możliwość, to nikomu nic do tego.

A do kategorycznych kolegów: niektórzy biegają maratony w 6h bo lubią, np. brać udział w zawodach, unorać się, nie śpieszyć się, cokolwiek. Niekoniecznie muszą mieć przy tym potrzebę nazywania się "prawdziwym maratończykiem", bo nie jest im to do niczego potrzebne. Jeśli organizatorzy zawodów dają im taką możliwość, to nikomu nic do tego.
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 282
- Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:48 min
- Życiówka w maratonie: 3:05:30
- Lokalizacja: Polska B
Panowie strasznie kategoryczni z tymi terminami jesteście. Minimum 2 lata/ 2-3 lata. Rozumiem, że są tacy, którzy lubią tyle przygotowywać się na krótszych dystansach żeby potem w debiucie łamać 3h. I na zdrowie. Oby nie zapomnieć przez lata o głównym celu
.
Ale można i po pól roku treningu (dwa pierwsze miesiące tylko trenażer i bieżnia) w wieku 40 lat pobiec maraton bez rzygania, człapania, ścian i innych strachów. Przebiec jako pierwsze zawody od czasów podstawówki. Potem przebiec jeszcze dwa maratony na fajnym zmęczeniu, z cyklem treningowym bez żadnej kontuzji. Da się i nie trzeba być z Melmak.
Wszystko można jak się widzi cel (realny) i ma się ochotę na pracę.

Ale można i po pól roku treningu (dwa pierwsze miesiące tylko trenażer i bieżnia) w wieku 40 lat pobiec maraton bez rzygania, człapania, ścian i innych strachów. Przebiec jako pierwsze zawody od czasów podstawówki. Potem przebiec jeszcze dwa maratony na fajnym zmęczeniu, z cyklem treningowym bez żadnej kontuzji. Da się i nie trzeba być z Melmak.
Wszystko można jak się widzi cel (realny) i ma się ochotę na pracę.
- buchertg
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 19 sty 2013, 10:48
- Życiówka na 10k: 43:49
- Życiówka w maratonie: 3:58:11
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Nie zapominajmy Panowie i Panie że po takim wysiłku jego organizm wskoczy na trochę wyższy poziom ( oczywiście po odpowiednim odpoczynku i regeneracji). Ja tydzień po maratonie miałem taki power w nogach że musiałem na treningach hamować na siłę żeby nie biec za szybko. Niestety choroba trochę pokrzyżowała plany ale co nie zmienia faktu że po przebiegnięciu we Wrocławiu w 3:58:11 atakuje okolice 3:50. Myślę że jak kolega nie zacznie za szybko i nie będzie szarpał będzie w stanie ugrać lepszy wynik niż w Warszawie:)
P.s poczytaj o negative split:)
P.s poczytaj o negative split:)
10 k- 43:49
Półmaraton - 1:41:22(nieoficjalnie Wrocław)
Maraton - 3:58:11
Półmaraton - 1:41:22(nieoficjalnie Wrocław)
Maraton - 3:58:11
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Ale, panowie, cóż wy mówicie! Prawdziwy maratończyk to ten poniżej 2:20, nie inaczej!
Kto da więcej?
Autorze tematu - nie biegłabym. W czasie miesięcznej przerwy to raczej specjalnie dużo nie wytrenujesz, szczególnie biorąc pod uwagę regenerację po maratonie i ewentualny odpoczynek przed następnym. Dlatego jest spore prawdopodobieństwo, że kolejne zawody na tym dystansie skończą się w podobny sposób, co poprzednie, bo niby dlaczego miałoby być inaczej? To mogłoby być przykre i demotywujące. A no i jeśli wybiegasz znacznie lepszy czas na wiosnę, zyskasz bezcenny szacunek, będą Cię nosić w lektyce, a na pralkę będziesz sobie mógł przykleić "prawdziwy". :>
Kto da więcej?
Autorze tematu - nie biegłabym. W czasie miesięcznej przerwy to raczej specjalnie dużo nie wytrenujesz, szczególnie biorąc pod uwagę regenerację po maratonie i ewentualny odpoczynek przed następnym. Dlatego jest spore prawdopodobieństwo, że kolejne zawody na tym dystansie skończą się w podobny sposób, co poprzednie, bo niby dlaczego miałoby być inaczej? To mogłoby być przykre i demotywujące. A no i jeśli wybiegasz znacznie lepszy czas na wiosnę, zyskasz bezcenny szacunek, będą Cię nosić w lektyce, a na pralkę będziesz sobie mógł przykleić "prawdziwy". :>
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 360
- Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
- Życiówka na 10k: 00:39:21
- Życiówka w maratonie: 03:01:54
Proponuję Ci wydrukować swój post i powiesić u siebie w pracy. Też będzie kupa śmiechu.bjj pisze:Jak dla mnie jak ktoś jest na poziomie powyżej 4h to lepiej sobie odpuścić ale to moja opinia i nie musisz się z nią zgadzać. Jak ktoś chce sobie przebiec 42km byle przebiec to może to przecież zrobić na treningu . Kolega z którym biegam ma 40lat i w Warszawie pobiegł 2:57. Co do ośmieszania to kilka lat temu znajomy z pracy pobiegł maraton. Przyniósł do pracy jakiś dyplom z wynikiem z tego biegu i powiesił w oprawie na ścianie w biurzeWynik 4:46
Dla mnie koleś kompletnie się ośmieszył bo chyba uważał to za jakiś wyczyn i chciał zaszpanować
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
A niby z czego "inteligencie" ? Pewnie też "biegasz" maratony żeby znajomym opowiadać jaki z ciebie wspaniały "maratończyk" i strasznie się oburzyłeś ,że ktoś śmiał sądzić inaczej. Ty uważasz to za jakiś wyczyn "pobiec" maraton w 4:46 bo nie bardzo rozumiem ? Trzeba się tym chwalić wszystkim w koło i próbować wmówić ,że to wielkie osiągnięcie ?ijon pisze:Proponuję Ci wydrukować swój post i powiesić u siebie w pracy. Też będzie kupa śmiechu.bjj pisze:Jak dla mnie jak ktoś jest na poziomie powyżej 4h to lepiej sobie odpuścić ale to moja opinia i nie musisz się z nią zgadzać. Jak ktoś chce sobie przebiec 42km byle przebiec to może to przecież zrobić na treningu . Kolega z którym biegam ma 40lat i w Warszawie pobiegł 2:57. Co do ośmieszania to kilka lat temu znajomy z pracy pobiegł maraton. Przyniósł do pracy jakiś dyplom z wynikiem z tego biegu i powiesił w oprawie na ścianie w biurzeWynik 4:46
Dla mnie koleś kompletnie się ośmieszył bo chyba uważał to za jakiś wyczyn i chciał zaszpanować
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Sam sobie w jednym zdaniu odpowiedziałeś na pytanie, czemu po 3 miesiącach przygotowań NIE biegamy maratonu.Meetyou pisze:"Dwa lata biegania przed maratonem- minimum!" - Tak, a 4 przed ironmanem![]()
Ja po 3 miesiącach przygotowań przebiegłem maraton i co prawda na 31km złapałem ścianę, ale szczerze to kto jej nie łapie? To kiedy można przebiec pierwszy maraton, tak naprawdę zależy od tego w jakim celu biegniemy. Jeżeli w debiucie chcemy złamać 3:30, 3:45 to minimum 5-6 miesięcy ostrego treningu, a jeżeli mamy zamiar sprawdzić własny organizm czy zdoła przebiec 42km to wystarczy 3-4 miesiące - pod warunkiem, że nie mamy brzucha piwnego, sporej nadwagi i umiemy przebiec bez odpoczynku 10km, to równiez tyczy się tych 3:30
W dwa lata od 0 można się przygotować na złamanie 3-3:20 kolego,więc nie przesadzaj
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Wiesz, że napisałaś prawdęneevle pisze:Ale, panowie, cóż wy mówicie! Prawdziwy maratończyk to ten poniżej 2:20, nie inaczej!
Kto da więcej?



@bjj, troche moim zdaniem jednak przesadzasz. Nie można z góry narzucać jaki wynik to wstyd, a jaki nie. W maratonach biorą udział nawet 50-60 letnie kobiety i trudno od nich wymagać żeby łamały 4h, już o 3h nie wspominając. Trudno nawet porównywać wyniki młodego chłopaka z dojrzałą kobietą, która wiekowo mogłaby być jego babcią. Każdy ma prawo startu i uszanujmy to.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Stary Wyga
- Posty: 212
- Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
- Życiówka na 10k: 00:53
- Życiówka w maratonie: brak
Fajny wątek i ciekawe opinie. Naprawdę lata mi czy ktoś uważa, że wynik 4++ jest warty jedynie szyderstwa czy dumy świeżo upieczonego maratończyka. Wysiłek włożony w ukończenie w dłuższym niż 4 godziny czasie wymaga więcej samozaparcia i serca dla mniej wytrenowanych biegaczy. Z czego tu się śmiać. A żeby nawiązać do tematu i głównego pytania - ja bym nie biegł. Też jestem świeżo po debiucie i choć z kanapy nie wstałem to biegam stosunkowo krótko, zaledwie kilka miesięcy i prawie prawie a byłoby 3:59:59
) 3 minuty zabrakło i na pewno mimo niedosytu nie biegł bym jeszcze tej jesieni. Mam całą zimę na solidny trening i poprawę wyniku. Może po drodze w końcu pobiegnę jakąś dychę i Tobie ekimpl radziłbym to samo - zweryfikować formę po maratonie i zaplanować zimę pod kątem startu wiosną. W końcu dla takich szuraczy jak my maraton to duży wysiłek i nie ma co katować organizmu. To, że teraz nie złapałeś kontuzji nie oznacza, że w Toruniu też nie złapiesz. Wybaczcie chaotyczną wypowiedź - za dużo pracy w czasie wolnym od biegania ;/

run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013
Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 258
- Rejestracja: 26 wrz 2012, 21:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziecinada !!! A jaki wynik wg ciebie nie jest powodem do wstydu ?bjj pisze:A niby z czego "inteligencie" ? Pewnie też "biegasz" maratony żeby znajomym opowiadać jaki z ciebie wspaniały "maratończyk" i strasznie się oburzyłeś ,że ktoś śmiał sądzić inaczej. Ty uważasz to za jakiś wyczyn "pobiec" maraton w 4:46 bo nie bardzo rozumiem ? Trzeba się tym chwalić wszystkim w koło i próbować wmówić ,że to wielkie osiągnięcie ?ijon pisze:Proponuję Ci wydrukować swój post i powiesić u siebie w pracy. Też będzie kupa śmiechu.bjj pisze:Jak dla mnie jak ktoś jest na poziomie powyżej 4h to lepiej sobie odpuścić ale to moja opinia i nie musisz się z nią zgadzać. Jak ktoś chce sobie przebiec 42km byle przebiec to może to przecież zrobić na treningu . Kolega z którym biegam ma 40lat i w Warszawie pobiegł 2:57. Co do ośmieszania to kilka lat temu znajomy z pracy pobiegł maraton. Przyniósł do pracy jakiś dyplom z wynikiem z tego biegu i powiesił w oprawie na ścianie w biurzeWynik 4:46
Dla mnie koleś kompletnie się ośmieszył bo chyba uważał to za jakiś wyczyn i chciał zaszpanować
- Meetyou
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 09 kwie 2012, 22:38
- Życiówka na 10k: 00:46:46
- Życiówka w maratonie: brak
Odezwał się rambo od siedmiu boleścibjj pisze:Wynik 4:46Dla mnie koleś kompletnie się ośmieszył bo chyba uważał to za jakiś wyczyn i chciał zaszpanować

Uważasz, więc, że jeżeli jakiś człowiek przebiegnie maraton w 4:50 to się ośmieszył? Prędzej ty ośmieszyłeś się tym postem kolego.Byłem na mecie 35 MW. Czas 5:12, dobiegali różni ludzie, starsi, młodsi, kobiety, mężczyźni, NIKT SIĘ Z NICH NIE ŚMIAŁ, NIKT ICH NIE WYTYKAŁ PALCAMI "eJ patrz jaki słabiak, ledwo biegnie hahaha" Każdy ma inne priorytety w życiu. Dla jednych maraton to walka o pokonanie kolejnej życiówki, dla innego to walka ze sobą, z tym małym człowieczkiem, który na 30+kilometrze mówi Ci, że nie dasz rady,który namawia cię do zejścia z trasy. Dla mnie większym bohaterem jest chłop z nadwagą, który dobiegł w wielkiej męczarni z czasem 4:46 niż zadufany biegacz, który pokonuje kolejną życiówkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Ludzie są różni. Jedni ambitnie podchodzą do życia, mają to we krwi. Ćwiczą trenują i jak czują że są gotowi startują z wynikami na jakie zapracowali, chcą zdobyć góre, trenują i idą zimą chcąc się sprawdzić itd.. Inni podchodzą do życia byle zaliczyć. Chcą zaliczyć maraton to zaliczają, ledwo żyjąc. Chcą zaliczyć ośmiotysięcznik to zdobywają, latem na ośle. Każdy robi "prawie" to samo, a to prawie to charakter.
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
Rzeczywiście bardzo ciekawy wątek się zrobił.
Moim zdaniem organizatorzy po to ustalają limit czasu na bieg *), aby startujący mógł określić czy ten bieg jest dla niego czy nie. Po to chyba ten limit jest właśnie podawany.
bjj - zgadzam się, że bieg to powinno się biec, a nie maszerować, ale... np. Galloway ma odmienne zdanie, a braku doświadczenia w maratonach zarzucić mu nie można. Dla mnie 4:46 to byłby powód do zadowolenia, a pewnie nawet do dumy. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie w ogóle przebiegnięcia maratonu - w jakimkolwiek czasie. Może jak pobiegnę to zmienię zdanie. Na obecną chwilę - chapeau bas - człowiek z 4:46 ten zrobił znacznie, znacznie więcej niż ja.
krunner - mam jeszcze półtora roku do 40. urodzin więc mam szansę przygotować się na Stambuł
Adrian26 - a dlaczego bieg samotny po lesie jest lepszy niż w imprezie zorganizowanej z ewentualną pomocą medyczną, ułatwieniami dla rodziny przy dopingu, itp.? Czy chodzi o kilkadziesiąt złotych wpisowego?
Dla mnie (znowu: na obecną chwilę) dużo ciekawsze jest przebiegnięcie kilku biegów długodystansowych w różnych miejscach i na każdym kolejnym mieć coraz lepszy wynik (nawet zaczynając od "ośmieszającego" wyniku) niż przygotowywanie się od razu do symbolicznego 3:15.
*) ponoć najlepszy jest na Maratonie w Honolulu
Moim zdaniem organizatorzy po to ustalają limit czasu na bieg *), aby startujący mógł określić czy ten bieg jest dla niego czy nie. Po to chyba ten limit jest właśnie podawany.
bjj - zgadzam się, że bieg to powinno się biec, a nie maszerować, ale... np. Galloway ma odmienne zdanie, a braku doświadczenia w maratonach zarzucić mu nie można. Dla mnie 4:46 to byłby powód do zadowolenia, a pewnie nawet do dumy. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie w ogóle przebiegnięcia maratonu - w jakimkolwiek czasie. Może jak pobiegnę to zmienię zdanie. Na obecną chwilę - chapeau bas - człowiek z 4:46 ten zrobił znacznie, znacznie więcej niż ja.
krunner - mam jeszcze półtora roku do 40. urodzin więc mam szansę przygotować się na Stambuł

Adrian26 - a dlaczego bieg samotny po lesie jest lepszy niż w imprezie zorganizowanej z ewentualną pomocą medyczną, ułatwieniami dla rodziny przy dopingu, itp.? Czy chodzi o kilkadziesiąt złotych wpisowego?
Dla mnie (znowu: na obecną chwilę) dużo ciekawsze jest przebiegnięcie kilku biegów długodystansowych w różnych miejscach i na każdym kolejnym mieć coraz lepszy wynik (nawet zaczynając od "ośmieszającego" wyniku) niż przygotowywanie się od razu do symbolicznego 3:15.
*) ponoć najlepszy jest na Maratonie w Honolulu

1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Może najpierw naucz się czytać a potem wypowiadaj. Nie śmieszył mnie jego wynik a zachowanie- szpanowanie. Jak dla mnie przydałoby się trochę samokrytyki bo wieszanie na ścianie w pracy dyplomu z wynikiem 4:46 to właśnie dziecinada. I co mieliśmy gościowi gratulować "wspaniałego" poziomu sportowego ? Taki wynik może zrobić każdy(zdrowy) więc chwalenie się tym jest dla mnie śmieszne. Wystarczyłoby powiedzieć np. "udało mi się przebiec maraton ale czas nie był rewelacyjny i nie ma czym się chwalić" i nie ma problemu. Ja w przeciwieństwie do niektórych mam trochę samokrytyki i widzę jaki poziom prezentujeMeetyou pisze:Odezwał się rambo od siedmiu boleścibjj pisze:Wynik 4:46Dla mnie koleś kompletnie się ośmieszył bo chyba uważał to za jakiś wyczyn i chciał zaszpanować
![]()
Uważasz, więc, że jeżeli jakiś człowiek przebiegnie maraton w 4:50 to się ośmieszył? Prędzej ty ośmieszyłeś się tym postem kolego.Byłem na mecie 35 MW. Czas 5:12, dobiegali różni ludzie, starsi, młodsi, kobiety, mężczyźni, NIKT SIĘ Z NICH NIE ŚMIAŁ, NIKT ICH NIE WYTYKAŁ PALCAMI "eJ patrz jaki słabiak, ledwo biegnie hahaha" Każdy ma inne priorytety w życiu. Dla jednych maraton to walka o pokonanie kolejnej życiówki, dla innego to walka ze sobą, z tym małym człowieczkiem, który na 30+kilometrze mówi Ci, że nie dasz rady,który namawia cię do zejścia z trasy. Dla mnie większym bohaterem jest chłop z nadwagą, który dobiegł w wielkiej męczarni z czasem 4:46 niż zadufany biegacz, który pokonuje kolejną życiówkę.
Ostatnio zmieniony 03 paź 2013, 23:29 przez bjj, łącznie zmieniany 2 razy.
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46