jb212 pisze:... ale przekonałem się już, że te wszystkie interwały, rytmy - to jest wisieńka na torcie. ...



myslę, że mądrzejsi ode mnie dokładniej bedą mogli wyjaśnić czym byłby ten tort bez TYCH wisienek

ps. smacznego

jb212 pisze:... ale przekonałem się już, że te wszystkie interwały, rytmy - to jest wisieńka na torcie. ...
Hola, hola! Powoli. Zrobiłem swoją ostatnią życiówkę na 10km bez biegania interwałów. Biegałem tylko biegi progresywne, przebieżki i objętość. Nie mówię, że interwały nie są potrzebne. Są potrzebne, ale nie są najważniejsze.rushatek pisze:jb212 pisze:... ale przekonałem się już, że te wszystkie interwały, rytmy - to jest wisieńka na torcie. ...![]()
gratuluję samopoczucia i przekonania...
![]()
myslę, że mądrzejsi ode mnie dokładniej bedą mogli wyjaśnić czym byłby ten tort bez TYCH wisienek
ps. smacznego
jack daniels...Dominik89 pisze:Panowie kto to Daniels ?
jb212 - nie neguję.. za mało wiem żeby negować... ale nie nazywałbym interwałów li tylko "wisienką na torcie"jb212 pisze:Hola, hola! Powoli. Zrobiłem swoją ostatnią życiówkę na 10km bez biegania interwałów. Biegałem tylko biegi progresywne, przebieżki i objętość. Nie mówię, że interwały nie są potrzebne. Są potrzebne, ale nie są najważniejsze.rushatek pisze:jb212 pisze:... ale przekonałem się już, że te wszystkie interwały, rytmy - to jest wisieńka na torcie. ...![]()
gratuluję samopoczucia i przekonania...
![]()
myslę, że mądrzejsi ode mnie dokładniej bedą mogli wyjaśnić czym byłby ten tort bez TYCH wisienek
ps. smacznego
Interwały nie są najważniejsze! Opieranie swojego treningu na wyczerpujących interwałach i małym kilometrażu to droga na skróty i prosta droga do przetrenowania. NIE DA SIĘ wejść na wyższy poziom sportowy bez ogólnego wybiegania. Jesli masz solidne podstawy (czytaj: dobrze przepracowaną bazę) to interwały pomogą Ci wejść ten stopień wyżej na szczyt drabiny. Resztę stopni przechodzisz dzięki objętości i tempom.toxic pisze:A ja z kolei zrobiłem życiówkę na dyszkę bez biegów progresywnych i ze stosunkowo małym kilometrażem. Uważam, że interwały to najważniejszy trening. Ale posunę się dalej... Moje doświadczenia apropo progresu czy twoje, myślę, że są gówno warte. Wiesz dlaczego? Bo jesteśmy na słabym poziomie i wszelkie jednostki treningowe, wykonane w miarę dokładnie dają nam progres. Rozumiem, żebyś zauważył postęp u zawodowców, którzy mają swoje wyniki wyżyłowane. O to bym zrozumiał.
Trening powtorzeniowy 15 razy i to na pelnym wypoczynku?Jurek z Lasu pisze:Trening oparty o jeden bieg progowy (20-40'), jeden trening interwałowy np. 6x1km/3', jeden trening powtórzeniowy np. 15x200m na przerwie do pełnego odpoczynku. Wszystko to przedziel krótkimi biegami regeneracyjnymi (30-45') bez patrzenia się na dystans i prędkość. Przestrzegaj zasady: akcenty biegam gdy jestem wypoczęty.
Nie biegaj długich treningów (tzw Long Runów) – strasznie zamulają. W ich miejsce wstaw czasami trening oparty na podbiegach i zbiegach (chyba że trenujesz w górach).
Nie pilnuj kilometrażu – jedyne co musisz pilnować to regeneracji po akcencie.
Pzdr.
widać że masz talent zaczynać od 43/10 zapewne młody jesteśDominik89 pisze:biegam planem, regularnie. Zaczynałem chyba to było zakres na treningu udało mi się 43 minuty i 15s uzyskać. I zacząłem przygodę z dyszką
piszesz o znanym biegu z narastajacym tempem, tylko tak sie powinno biegac długie wybiegania, faktycznie organizm sam przyspiesza w miare rozgrzewania sie (o ile nie jest sie bez formy) racja na koniec powinno sie biec albo tempem zawodów do których sie trenuje albo interwały w tempie zawodów, bieg nie moze byc jednostajny chyba że sie traktuje go jako wybitnie regeneracyjny, twoje tempo maratońskie na koniec to jest własnie akcentjb212 pisze:Long Run zamula? No, chyba, że się go truchta...Long Run powinien być biegany w lekko narastającym tempie (ale bez przesady, to powinno być podświadome), a ostatnie 10-20 minut powinno być "komfortowo szybkie" (coś w okolicach tempa maratońskiego) jeśli tak się wykonuje ten trening to daje on ogromne efekty. Też biegam rok i może mam male doświadczenie, ale przekonałem się już, że te wszystkie interwały, rytmy - to jest wisieńka na torcie. Najważniejsze w bieganiu 10km są Tempa i biegi "komfortowo szybkie" jak ja to nazywam (U McMiliana można sobie dokładnie wyliczyć jak takie coś biegać---> patrz: steady state runs). Przy dobrej objętości da się zrobić życiówkę bez stosowania jakichś specjalnych akcentów.
jb212 pisze:Dlaczego? Dlatego, że tempo maratońskie jest zazwyczaj ostatnim "punktem" w wysiłku, który można określić jako komfortowy. Są różne określenia na to tempo/wysiłek, np. steady state, aerobic running (u Lydiarda), a, że opieramy się w tym wątku w dużej mierze na Danielsie, to nazywam to tempo tempem maratońskim (z resztą Daniels zaznacza w swojej książce, że czasami warto zamienić bieg easy na bieg w tempie M). Uważam (i z doświadczenia wiem), że bieganie w tempie M świetnie pomaga w budowaniu podstaw kondycyjnych. ALE, (można przerzucać się nazwami, strefami, tempami)- najważniejsze: bieganie tego Long Run-a z lekką progresją powinno być robione "na czuja", wg samopoczucia. Nie ma lepszej metody. Należy "znaleźć" taką prędkość, która jest szybka, ale żeby jednocześnie mieć wrażenie, ze da się tak biec bardzo długo.adam1adam pisze:Long Run konczyc w tempie maratonskim , a niby dlaczego?
Przecierz nie przygotowujesz sie do maratonu tylko do dychy!
Jak biegac to biegac ja koncze konfortowo w tepie na dyche,
a co mi nie wolno!