Siła statyczna vs biegowa - zyski i straty

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Plague
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 844
Rejestracja: 30 sty 2012, 20:44
Życiówka w maratonie: tak daleko nie biega

Nieprzeczytany post

100 przysiadów to raczej 2-2,5 minuty i nie do końca jestem pewny czy robienie np. 4x 100-120 przysiadów to wysiłek tlenowy :usmiech:
Myślę, że mięśnie systematycznie poddawane wysiłkowi
1) jednak więcej zniosą podczas ostrego biegu
2) uczą się jak doprowadzać paliwo/odprowadzać co niepotrzebne podczas pracy i są dzięki temu ekonomiczniejsze, zwłaszcza przy mnogości powtórzeń (działa trochę jak mocny trening biegowy)
PKO
Fizjo
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 05 lip 2013, 22:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Plague pisze:100 przysiadów to raczej 2-2,5 minuty i nie do końca jestem pewny czy robienie np. 4x 100-120 przysiadów to wysiłek tlenowy :usmiech:
Jak zrobisz tę setkę jak zając to może i poniżej 3 minut, ale jaki to ma sens? Robiąc ćwiczenia statyczne należy przykładać się do fazy opuszczania i tak 0,5-1s koncentryczna, 1,5-2s ekscentryczna to już odpowiednie poświęcenie czasu na powtórzenie (bez przerwy na dole i na górze, bez prostowania w kolanie by nie uszkodzić stawu) - około 2,5s, czyli około 4min wysiłku.
Napisałem, że przeważający tlen, w strefie mieszanej, nie stricte tlenowy. Prawdopodobnie po ponad połowie powtórzeń źródło energii przejdzie na przeważający beztlen o intensywności bliskiej VO2max. Jednak to nic nie zmienia - trening na siłowni przy takim zakresie nie ma racji bytu przy biegowym o podobnej intensywności i czasie trwania.
Edytowałeś:
100 przysiadów to raczej 2-2,5 minuty i nie do końca jestem pewny czy robienie np. 4x 100-120 przysiadów to wysiłek tlenowy :usmiech:
Myślę, że mięśnie systematycznie poddawane wysiłkowi
1) jednak więcej zniosą podczas ostrego biegu
2) uczą się jak doprowadzać paliwo/odprowadzać co niepotrzebne podczas pracy i są dzięki temu ekonomiczniejsze, zwłaszcza przy mnogości powtórzeń (działa trochę jak mocny trening biegowy)
1) z pewnością, pod warunkiem systematyki, ale nie da takich korzyści co trening podbiegów
2) trochę, nie jak trening biegowy i o to chodzi
Celowo pogrubiłem pewne zdanie w poprzednim poście, by uniknąć tego typu dyskusji. Siłownia nie służy powielaniu treningu wytrzymałościowego, ma go jedynie wzbogacić - podnoszenie, wyciskanie i opuszczanie sztangi, prowadzące do przerostu to zapewnia, dając podstawę pod kształtowanie specyficznych cech biegowych np. siły biegowej poprzez trening podbiegów.
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2013, 22:52 przez Fizjo, łącznie zmieniany 2 razy.
Fizjo
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 05 lip 2013, 22:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

paweł1946 pisze:WITAM, CZYLI JA JAKO 800 METROWIEC
JAKIE ĆWICZENIA SIŁOWE POWININEM ROBIĆ ?
jak najlepsze dla Ciebie
NA NOGI ?
też
I ILE SERII I POWTORZEŃ TYGODNIOWO ?
ile trzeba

jakie pytanie, taka odpowiedź - biegasz od kilku dobrych lat, jesteś na forum od ponad roku, masz napisanych ponad 500 postów w podobnym stylu, że nie wiadomo czy zdrowy czy chory, a teraz pytasz w ten sposób...
maly_adas
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 197
Rejestracja: 07 maja 2013, 08:55

Nieprzeczytany post

Fizjo pisze:
Bylon pisze:Oczywiście, że to dwa różne rodzaje siły, ale statyczna też ZAWSZE ma przełożenie na bieganie.
Czy to w sprincie na końcówce, czy w ostrych podbiegach, czy po prostu w możliwości utrzymania wysokiego tempa. Osobiście ćwiczę nogi jako osobny, potężny trening - niestety - bardzo rzadko, ale jednak ćwiczę.
Jednocześnie mieszkam na ósmym piętrze, a z windy przy przemieszczaniu się w górę nie korzystam. Oznacza to pokonywanie kilkunastu pięter praktycznie codziennie, prawie zawsze biegiem. Takie "hartowanie" nóg daje mi w mięśniach czystego powera, wytrzymałościowego powera i trochę zwykłej wytrzymałości (+poprawa zwyczajnej, beztlenowej wydolności). Na podbiegach zawsze daje to o sobie znać.

Niezależnie, nigdy nie zapominam o przysiadach - to królewskie ćwiczenie, u mnie w dużej liczbie powtórzeń, pozwala mi ciągle zachowywać siłę w nogach. Niby statyczne, ale uda się odwdzięczą podczas biegu - naprawdę. Wytrenowanie pozwalające na zrobienie 100+ powtórzeń w jednej serii objawia się przy wyjątkowo ostrych odcinkach, podbiegach, końcówkach - moje mięśnie naprawdę na zawodach mnie nie zawodzą, pozwalają wycisnąć maxa z wydolności.
...no i nigdy nie zapomnę mega-ostrego podbiegu kończącego trasę jednego z biegów górskich, na którym [podbiegu, nie biegu] regularnie* wyprzedzałem kilkanaście zdychających osób. Przysiady i tyle! :)

*Jak na razie owych biegów było pięć, niebawem kolejna edycja i kolejne pięć, zobaczymy, czy końcówka - i uda - nadal będą służyły.
Nie zgodzę się, za nadto interpretujesz.
Wbieganie na ósme piętro kilka razy dziennie nie stanowi znaczącego bodźca treningowego, taki jednorazowy wysiłek raz na kilka godzin niewiele zmieni. Podobnie z treningiem na siłowni "- niestety - bardzo rzadkim". By utrzymać/ukształtować daną cechę kondycji, musi być ona systematycznie poddawana wysiłkowi. Zrobienie 100 przysiadów raz na 2 tygodnie też znacząco na nas nie wpłynie, ba, jestem pewien że zadziała dokładnie przeciwnie - doms'y i ograniczenie treningu biegowego. Nawet robienie systematycznie takiego ćwiczenia nijak ma się do kilkuminutowego wbiegania pod górę (specyfika sportu, w przypadku biegania istotne - technika, długość kroku).
Poza tym, na siłownię idziemy uzupełnić nasz trening biegowy, a nie go powielać. 100 przysiadów to około 3,5-4min wysiłku, pracujesz przecież na stałym obciążeniu, jest to przeważająca praca tlenowa w szarej strefie. Po co robić to samo na siłowni, co i tak trenujemy podczas biegania tempówek po płaskim czy pod górę? Na siłownię idziemy trenować włókna typu II, uszkadzać je i odbudowywać z nadwyżką, zwiększać zasoby fosfokreatyny i glikogenu powiększając i powielając komórki włókien mięśniowych, wzmacniać stawy, ścięgna i inne struktury budujące mięsień. Tego nie zapewni nam zakres 100 powtórzeń w ćwiczeniu. Odpowiedni zakres powtórzeń to około 6-20, prowadzący do hipertrofii, hiperplazji - a o to nam chodzi udając się na siłownię. Powiększone, "grubsze" (np. ścianki) komórek mięśniowych zniosą znacznie więcej wysiłku - więcej treningu biegowego, lepsze wyniki na zawodach. Siłownia to wielkie wsparcie w sportach wytrzymałościowych, właśnie ze względu na szybkie uszkadzanie struktur mięśniowych przez przeważającą pracę ekscentryczną, dlatego warto zwalniać ruch opuszczania i kontrolować ciężar, po czym przykładać się do regeneracji. Ale jak wspomniałem specyfika sportu przoduje - dlatego okres katowania nóg sztangą powinien być stosunkowo krótki.
Tu zgadzam się Fizjo. Sam robię dokładnie 3-4 serie przysiadów po 20 powtórzeń (obciążenie 30 kg, przy mojej wadze 50 kg). Wydaje mi się, że nogi się wzmacniają i to całkiem nieźle. Trening na siłowni fajnie uzupełnia bieganie, a przy tym zajmuje mało czasu. Oprócz przysiadów coś na brzuch (unoszenie prostych nóg leżąc), pompki i wspięcia. Robię to po każdym bieganiu.

Siły biegowej nie ćwiczę z prostego powodu - nie za bardzo mi się chce :bum: Czy tracę na tym? Być może (choć nie wydaje mi się). Ale progres w bieganiu widzę. Teren raczej u mnie płaski, ale tam gdzie mogę to staram się biegać pod górkę - również dodatkowy bodziec.

Jeszcze weźmy pod uwagę, że wyższe zakresy powtórzeń ćwiczeń siłowych bardzo dobrze wpływają na wytrzymałość, a to w biegach 5-10 km, ale i (pół)maratonie chyba całkiem przydatna właściwość.
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Fizjo pisze:Siłownia nie służy powielaniu treningu wytrzymałościowego, ma go jedynie wzbogacić - podnoszenie, wyciskanie i opuszczanie sztangi, prowadzące do przerostu to zapewnia, dając podstawę pod kształtowanie specyficznych cech biegowych np. siły biegowej poprzez trening podbiegów.
Trening na siłowni z odpowiednio dobranymi obciążeniami nie będzie powielał treningu biegowego. Jeśli dążymy do wzrostu siły sens ma stosowanie obciążeń bliskich maksymalnym, a przy odpowiedniej technice nawet je przekraczającym. Takiego treningu nie zrobisz biegając ponieważ obciążenia zawsze będą niższe. I choć kilku- kilkunastosekundowe sprinty pod górę to świetny bodziec to ćwiczenia ze sztangą wciąż uzupełniają trening i znacząco zwiększają siłę mięśniową.

Wspomniałeś o aktywizacji włókien typu II i to również jest argument na +. Włókna I świetnie pobudzisz w biegu, II bardzo dobrze zaktywizujesz podczas treningu z dużym obciążeniem.

Reasumując - ćwiczenia ze sztangą świetnie uzupełniają trening siły, a siła odda podczas biegu. Również podczas biegania po płaskim.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Och, dyskusja się wywiązała, to co lubię najbardziej! :)

Panowie,
przede wszystkim, poprzez trening siłowy jest naprawdę bardzo, bardzo ciężko powielić trening biegowy. To jest po prostu zupełnie inna charakterystyka wysiłku, inna praca mięśni - może i podczas biegu używamy włókien I, ale jaką ich ilość rekrutujemy? Czy faktycznie taką, jak w przysiadach, w których to obciążenie jest naprawdę znaczne i pracujemy przy bardzo wysokim obciążeniu (w tym wypadku wytrzymałościowym), co wymusza pracę naprawdę dużej ilości włókien. Jednocześnie, w przysiadach stosujemy pełen zakres ruchu - przynajmniej tych, o których ja mówię, bo półprzysiadów nie akceptuję. Nawet najostrzejszy podbieg tego pełnego zakresu nie wymusi, a przynajmniej raz na jakiś czas powinniśmy w pełnym zakresie pracować.
Piszesz, że zakres 100 powtórzeń nie będzie wzmacniał stawów, mięśni itp. Tu również się nie zgodzę. Przysiady to jest nietypowe ćwiczenie, tak naprawdę - ogólnorozwojowe. Jego poprawne wykonanie jest zbawienne dla kolan, które wreszcie dostają w pełni POPRAWNY ruch. Poprzez przysiad uczymy się kolana stabilizować. Przekładamy obciążenie na mięśnie, co jest poprawnym krokiem. I to już sama w sobie nauka prawidłowego gospodarowania obciążeniami będzie dla organizmu zbawienna. Ruchów może być bądź ile - więcej to lepiej. Wiele osób zapomina o wybitnej cesze przysiadów - o poprawnym WZORCU ruchu, jaki one stanowią. Robiąc przysiady, implementujemy ten prawidłowy wzorzec do naszego mózgu, mózg przypomina sobie zatraconą przez siedzący tryb życia umiejętność poruszania się. Przysiad bardzo dobrze aktywizuje mięśnie głębokie, stabilizujące - korpus musi utrzymywać poprawną sylwetkę, czyli wykonuje swoją pierwotną, prawdziwą funkcję, którą wiele osób osłabia sobie poprzez robienie setek powtórzeń ćwiczeń opartych o fleksję kręgosłupa (brzuszki, spięcia etc.). Przysiad doskonale aktywizuje kolana, bo z jednej strony pracują one w pełnym zakresie ruchu, z drugiej - uczą się współpracować z mięśniami. Poprawny przysiad nie może obciążać kolan, a nie obciąża właśnie dzięki tej współpracy, która staje się coraz lepsza. O wzmacnianie się samego w sobie stawu nie warto się martwić - będzie ono następować, gdyż przysiady są ogromnym bodźcem dla stawu, bodźcem, który stwierdza konieczność wzmacniania się. A dzięki temu, że poprawne przysiady kolan nie niszczą (oczywiści jeśli są one w poprawnym stanie, bo zdruzgotane kolano na przysiad nie jest gotowe), kolano może w rzeczywistości skupić się na wzmacnianiu, a nie na odbudowie uszkodzeń, które mu zafundowaliśmy.
Co do samej w sobie pracy mięśni, poprzez trening biegowy ciężko będzie nam uzyskać takie ich zaangażowanie, jak w przysiadach. Weźcie pod uwagę, że 100+ powtórzeń tego ćwiczenie nie tyle świadczy o jego prostocie, a o wyjątkowo dużej sile ćwiczącego. Ile znacie osób, którego są w stanie wykonać JEDEN poprawny przysiad? Prawdopodobnie mniej, niż Wam się wydaje, wszak prawie wszyscy robią je źle - za słabe biodra, przykurcze nie pozwalają na użycie prawidłowej techniki. Dobra, to teraz ile znacie osób, które dadzą radę zrobić STO poprawnych przysiadów? Zapewne niewiele.
Jest to spowodowane w dużej mierze bardzo dużą ilością aktywnych podczas tego ruchu mięśni. Załóżmy, że ktoś ma nawet silne uda - nie wytrzyma mu korpus. Ktoś zbudował mocny korpus - siądą mu pośladki. Kiedy działamy na ogromnym zmęczeniu, przy mięśniach napompowanych krwią [a w takim właśnie stanie z reguły działa się po kilkudziesięciu przysiadach], samo utrzymanie równowagi staje się wyzwaniem. Wtedy niewielkie braki dają o sobie znać, i nawet ten "nieważny" przy przysiadach brzuch może zadecydować o niemożności zrobienia ostatniego powtórzenia. Wracając do meritum, przysiad w znacznie większym od biegu stopniu rekrutuje mięśnie. Niedorzecznością jest porównywanie tych dwóch aktywności - spójrzmy na bieg - w ciągu 2-3 minut ok. 350-500 kroków, czyli, nazwijmy to, powtórzeń. Przysiad to ok. 100 powtórzeń w ciągu 2-3 minut (jeśli ktoś tę setkę wyciągnie). Jak często zdarza Wam się biegać intensywności, których za Chiny nie utrzymacie dłużej, niż 2 minuty? Raz na miesiąc? Raz na kwartał? Na rok? A przecież nawet takie intensywności, niewątpliwie bardzo korzystne dla mięśni, robimy na znacznie wyższych zakresach "powtórzeń", niż przysiady. Jeśli już przyjmiemy, że przy przysiadach na bardzo dużej liczbie powtórzeń pracują tylko włókna I (co wg mnie jest założeniem nieprawidłowym), tych włókien musi pracować znacznie więcej, niż przy bardzo ostrym biegu.
Piszesz o tlenowym zakresie pracy. Tu już się nie zgodzę całkowicie. Jeśli jesteś w stanie, wykonaj 100 w miarę dynamicznych
POPRAWNYCH
POPRAWNYCH
POPRAWNYCH
kolano nie wychodzi za linię palców, pracujemy w stawie biodrowym, nie kolanowym, "wypychamy" tyłek a nie kucamy, dwugłowe uda dotykają łydek na końcu ruchu!!!

przysiadów i zwróć uwagę na swój oddech w trzeciej, czwartej ćwiartce serii. Sądzisz, że będzie równy, lekki? U mnie jest urywany, prędki, z trudem zaczerpywany. Chodzą słuchy, że takie łapanie powietrza nie świadczy o pracy w zakresie tlenowym.
Oczywiście jeśli jesteś wysoce wytrenowanym zawodnikiem, wszelkie te rzeczy się Ciebie nie tyczą, ja się na czystym wyczynie nie znam, a wiele moich rad jest adresowana do amatorów, także bardzo zaawansowanych, ale amatorów.
Wbieganie na ósme piętro kilka razy dziennie nie stanowi znaczącego bodźca treningowego, taki jednorazowy wysiłek raz na kilka godzin niewiele zmieni.
Tutaj to już kompletnie się nie zgadzam. Tak naprawdę, ciało człowieka najlepiej dostosowuje się do rzeczy, do których się dostosować musi. Spójrz na ciała osób pracujących fizycznie, które po prostu zostały zmuszone do przyjmowania danych obciążeń i bez względu na wszystko się przystosowały. Organizm świetnie reaguje na bardzo regularny wysiłek, nawet w mniejszej porcji. Wbiegnięcie na ósme piętro to jest dla organizmu zauważalny wysiłek. Jeśli akurat na plecach mam 10 kg plecak, na końcu trasy nogi mnie dosłownie palą. Kiedy tego typu aktywność powtarzam codziennie, organizm - mimo niskiej objętości - zostaje zmuszony do dostosowania się. Słyszałeś o smarowaniu gwintów? To troszeńkę tak, jak z tą metodą treningową.
W każdym razie, ciało ludzkie świetnie reaguje na bodźce tego typu. Większość osób myśli, że jak coś nie jest treningiem, to nas nie wytrenuje. Cóż za ignorancja! To jeśli codziennie będę poświęcał 5 minut na przenoszenie ciężkich cegieł na budowę domu (celowo przykład praktyczny, żeby to odnieść do tej "konieczności dostosowania się"), nie wyrobię sobie mocarnych dłoni? Oczywiście, że sobie wyrobię, bo przenoszę je codziennie, a są one na tyle ciężkie, że organizm otrzymuje komunikat: "jak nie wzmocnisz łap, długo już nie pociągniesz".
To samo ze sprintami do autobusu. Jeśli ktoś musi każdego dnia przebiec 100 m w jak najszybszym tempie, żeby zdążyć na transport publiczny, to jego ciało pozostanie na to ślepe? Wręcz przeciwnie! Być może zareaguje na taką sytuację nawet lepiej, niż na trening sprintów raz na jakiś czas. Czemu? Bo mózg zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, iż jedną z podstawowych aktywności ciała będzie bieganie 100 metrów na autobus. Okej, tylko raz dziennie, ale codziennie. I dlatego ciało zaczyna się przygotowywać do tej aktywności, aby mogło podołać także, gdy autobus przyjedzie o 4 sekundy wcześniej niż zwykle i 100 metrów trzeba będzie przebiec jeszcze szybciej.
Odpowiedni zakres powtórzeń to około 6-20, prowadzący do hipertrofii, hiperplazji - a o to nam chodzi udając się na siłownię.
A sądzisz, że inne (wyższe) zakresy powtórzeń włókien nam nie rozbudują, nie spowodują wzrostu nowych komórek? Jeśli dajemy organizmowi gigantyczny bodziec, jakim jest 100 powtórzeń bardzo wymagającego ćwiczenia, to on nie pozostanie obojętny.
...Bo chyba nie sugerujesz, że biegaczowi szukającemu wyników ma zależeć na hipertrofii prowadzącej do zmian wyglądowych?

A na marginesie, to podam przykład, którego bardzo nie lubię podawać, czyli moich wymiarów: nigdy w życiu nie wykonałem ani jednego przysiadu ze sztangą, mięśnie buduję wyłącznie playometrią, BIEGANIEM PO SCHODACH!!!, przysiadami, wykrokami. Obwód moich ud wynosi ok. 58 centymetrów, co, jak na biegacza raczej długodystansowego, jest wartością astronomiczną. Z samych włókien wolnokurczliwych bym tyle nie zbudował, czyż nie...?


Jeszcze co do samego treningu siłowego dla biegacza, moje sugestie:
-nie musicie używać ciężarów, naprawdę nie jest to potrzebne, aby dać mięśniom wycisk;
-dbajcie o wzorce. Uczcie się poprawnych ruchów - przysiady, przysiady, przysiady. Naprawdę warto;
-na hardcorową wytrzymałość przysiady;
-na powera w mięchu, playometria - dwa najbardziej hardcorowe ćwiczenia to przysiady z wyskoku oraz przeskoki z wykroków.
UWAGA, Maly_adas!
Kiedyś mnie prosiłeś o podanie opisu tego drugiego ćwiczenia, no to czas prośbę zrealizować: wykonujemy wykrok, kąty w obu kolanach winne być mniej więcej proste. Wyskakujemy w górę tak, aby w locie zamienić nogi miejscami. Pierwsza upada koniecznie noga wykroczna/"lądujemy na niej" (dzięki temu siłę ładnie zaabsorbują mięśnie, "wylądowanie" na nogę zakroczną będzie stanowiło olbrzymie obciążenie dla kolana), oczywiście nie wymuszamy opóźnionego lądowania nogi zakrocznej, wszystko ma być naturalne. Następnie powtarzamy sekwencję.
-nie zapominamy o wykrokach i zakrokach, aczkolwiek raczej jako uzupełnieniu; wspaniale aktywują one dolną część mięśnia pośladkowego;
-podbiegi oczywiście jak najbardziej wskazane, ale to nie jest trening czysto siłowy;
-bieganie po schodach jeszcze bardziej wskazane, to już - jak dla mnie - pochodzi pod trening siłowy, przelećcie sobie 8-10 pięter na maxa możliwości, zrozumiecie. :)

Tyle ode mnie. Czekam na kontrargumenty! Jak ktoś doczytał do końca, dzięki za wytrwałość!
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

fajna dyskusja
Bylon pisze:Mnie na zbiegach wyprzedzali chyba wszyscy, może prawie wszyscy. Biegnąc mega ostrożnie, spadałem o kilkanaście miejsc w dół - po prostu ludzie o nawet słabej wydolności czy niezbyt mocnych mięśniach na zbiegach ani tego pierwszego, ani drugiego nie potrzebowali, wystarczała z lekka lekkomyślna umiejętność pędzenia bez opamiętania.
siła w mięśniach przydaje się tak samo [aczkolwiek jednocześnie inaczej :oczko: ] na zbiegach jak i na podbiegach;
nie mam wystarczającej wiedzy teoretycznej, napiszę więc tylko tyle, że odkąd bardziej skupiłam się właśnie na sile biegowej - mam o wiele mniej problemów ze zbieganiem, nawet w nieco trudniejszych warunkach (wszystko oczywiście relatywnie do całokształtu moich skromnych możliwości);
nie tak łatwo utrzymać nogi w ryzach na ostrzejszym zbiegu; potrafią się tak samo zagotować jak na podbiegu; do tego jeszcze - im silniejszy mięsień tym mniej potem, po takim zbieganiu, problemów z kolanami;

osobiście, na co dzień radzę sobie poprzez krosy, trenowanie zbiegów i podbiegów; innych ćwiczeń siłowych do tej pory nie robiłam, ale kto wie, może po tej lekturze zacznę
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oczywiście, że pewna doza siła się przyda przy kontrolowanym, bezpiecznym zbieganiu.
Tamtym zdaniem zasugerowałem, iż nawet osoba bez siły czy wydolności może się zdecydować na mniej bezpieczny wariant "z górki na pazurki" :) - do pędzenia jak leci mięśnie się już tak nie przydają, po prostu korzystamy z grawitacji, licząc, że pech nas ominie. Inna sprawa, że już niejeden napotkany przeze mnie biegacz stwierdzał, że owego sposobu zaprzestawał, kiedy jeden nieszczęśliwy krok doprowadzał do kontuzji.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zbieganie to sporo pracy ekscentrycznej mięśnia czworogołowego, w przysiadzie taką pracę wykonuje mięsień podczas schodzenia w dół do przysiadu. W treningu siłowym z ciężarami bardzo dobre w tym przypadku będą duże obciążenia (bliskie maksymalnym), wolne opuszczanie się z ciężarem przy dosłownie kilku ruchach w serii.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

@Paweł - widzę, że się strasznie nastawiłeś na to Rio. A jeśli masz ochotę trenować pod RIO, to chyba grzechem by Cię było nie uważać za wyczynowca. A ja się nie czuję kompetentny, aby udzielać rad osobom o wybitnej fizjologii. :)
Poza tym, z tego co wiem, trening średniaka jest bardzo skomplikowany, bardziej od typowego treningu długasa, więc i zmiennych trzeba uwzględnić więcej. Nie wiem, ile przysiadów tygodniowo powinieneś robić. :(

@7arema - tylko że zbieganie to jest mnóstwo lekkiej pracy ekscentrycznej czworogłowego. Kilka ruchów w serii na długich powtórzeniach ekscentrycznych (ciężar większy, niż bylibyśmy w stanie unieść normalnie) to raczej trening na siłę maksymalną, hipertrofię, a to ze zbieganiem już tak dużo wspólnego nie ma.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2013, 14:26 przez Bylon, łącznie zmieniany 1 raz.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
7arema
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 26 wrz 2011, 20:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oczywiście Bylon. Tylko, że tak, jak krótkie odcinki bieganie z górki na pełnym gazie pomagają kształtować szybkość, tak trening siły maksymalnej pomaga kształtować siłę i wytrzymałość. Przecież cały czas mówimy o treningu uzupełniającym, a nie zastanawiamy się ile można pobiec po samych sztangach.

Inna sprawa, że czasem to właśnie ta siła uratuje nas przed tym jednym, nieszczęśliwym, krokiem o którym pisałeś wcześniej. Uratuje, znaczy zapobiegnie kontuzji.
'They saw that the perfect world is a journey, not a place.'
- Terry Pratchett
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no i nie zawsze z górki biega się krótkie odcinki, czasami zbiega się kilometrami; jak bym miała jej [siły] więcej, mocniejsze zbiegi chętniej pokonywałabym biegiem a nie truchtem - nie bałabym się, że w pewnym momencie nogi ugną się pode mna i runę gdzieś w kamienie :tonieja:
Fizjo
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 27
Rejestracja: 05 lip 2013, 22:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bylon pisze:Och, dyskusja się wywiązała, to co lubię najbardziej! :)

Panowie,
przede wszystkim, poprzez trening siłowy jest naprawdę bardzo, bardzo ciężko powielić trening biegowy. To jest po prostu zupełnie inna charakterystyka wysiłku, inna praca mięśni - może i podczas biegu używamy włókien I, ale jaką ich ilość rekrutujemy? Czy faktycznie taką, jak w przysiadach, w których to obciążenie jest naprawdę znaczne i pracujemy przy bardzo wysokim obciążeniu (w tym wypadku wytrzymałościowym), co wymusza pracę naprawdę dużej ilości włókien. Jednocześnie, w przysiadach stosujemy pełen zakres ruchu - przynajmniej tych, o których ja mówię, bo półprzysiadów nie akceptuję. Nawet najostrzejszy podbieg tego pełnego zakresu nie wymusi, a przynajmniej raz na jakiś czas powinniśmy w pełnym zakresie pracować.
O taką dyskusję właśnie chodziło. Robiąc te 100 przysiadów powielamy nie specyfikę pracy mięśni, ale trenowane przemiany energetyczne, które jednak często są używane poprzez bieganie interwałów VO2max, stąd nie widzę sensu w robieniu obszernych objętościowo sesji siły statycznej - zamiast tego wykonanie sesji biegowej o tej samej objętości i intensywności przyniosłoby większe korzyści, bo nie dość, że trenujemy daną ścieżkę resyntezy ATP, to jeszcze ulepszamy naszą ekonomiczność biegową, a nie ekonomiczność przysiadu - ćwiczenia kulturystycznego (nawet nie kulturystycznego, a trójbojowego - bo mowa o jego "pełnej" odmianie, faktycznie bezpieczniejszej dla stawów). To bezsens, w przypadku kiedy staramy się być jak najlepszymi biegaczami.
Bylon pisze:Piszesz, że zakres 100 powtórzeń nie będzie wzmacniał stawów, mięśni itp. Tu również się nie zgodzę. Przysiady to jest nietypowe ćwiczenie, tak naprawdę - ogólnorozwojowe. Jego poprawne wykonanie jest zbawienne dla kolan, które wreszcie dostają w pełni POPRAWNY ruch. Poprzez przysiad uczymy się kolana stabilizować. Przekładamy obciążenie na mięśnie, co jest poprawnym krokiem. I to już sama w sobie nauka prawidłowego gospodarowania obciążeniami będzie dla organizmu zbawienna. Ruchów może być bądź ile - więcej to lepiej. Wiele osób zapomina o wybitnej cesze przysiadów - o poprawnym WZORCU ruchu, jaki one stanowią. Robiąc przysiady, implementujemy ten prawidłowy wzorzec do naszego mózgu, mózg przypomina sobie zatraconą przez siedzący tryb życia umiejętność poruszania się. Przysiad bardzo dobrze aktywizuje mięśnie głębokie, stabilizujące - korpus musi utrzymywać poprawną sylwetkę, czyli wykonuje swoją pierwotną, prawdziwą funkcję, którą wiele osób osłabia sobie poprzez robienie setek powtórzeń ćwiczeń opartych o fleksję kręgosłupa (brzuszki, spięcia etc.). Przysiad doskonale aktywizuje kolana, bo z jednej strony pracują one w pełnym zakresie ruchu, z drugiej - uczą się współpracować z mięśniami. Poprawny przysiad nie może obciążać kolan, a nie obciąża właśnie dzięki tej współpracy, która staje się coraz lepsza. O wzmacnianie się samego w sobie stawu nie warto się martwić - będzie ono następować, gdyż przysiady są ogromnym bodźcem dla stawu, bodźcem, który stwierdza konieczność wzmacniania się. A dzięki temu, że poprawne przysiady kolan nie niszczą (oczywiści jeśli są one w poprawnym stanie, bo zdruzgotane kolano na przysiad nie jest gotowe), kolano może w rzeczywistości skupić się na wzmacnianiu, a nie na odbudowie uszkodzeń, które mu zafundowaliśmy.
Co do samej w sobie pracy mięśni, poprzez trening biegowy ciężko będzie nam uzyskać takie ich zaangażowanie, jak w przysiadach. Weźcie pod uwagę, że 100+ powtórzeń tego ćwiczenie nie tyle świadczy o jego prostocie, a o wyjątkowo dużej sile ćwiczącego. Ile znacie osób, którego są w stanie wykonać JEDEN poprawny przysiad? Prawdopodobnie mniej, niż Wam się wydaje, wszak prawie wszyscy robią je źle - za słabe biodra, przykurcze nie pozwalają na użycie prawidłowej techniki. Dobra, to teraz ile znacie osób, które dadzą radę zrobić STO poprawnych przysiadów? Zapewne niewiele.
Jest to spowodowane w dużej mierze bardzo dużą ilością aktywnych podczas tego ruchu mięśni. Załóżmy, że ktoś ma nawet silne uda - nie wytrzyma mu korpus. Ktoś zbudował mocny korpus - siądą mu pośladki. Kiedy działamy na ogromnym zmęczeniu, przy mięśniach napompowanych krwią [a w takim właśnie stanie z reguły działa się po kilkudziesięciu przysiadach], samo utrzymanie równowagi staje się wyzwaniem. Wtedy niewielkie braki dają o sobie znać, i nawet ten "nieważny" przy przysiadach brzuch może zadecydować o niemożności zrobienia ostatniego powtórzenia. Wracając do meritum, przysiad w znacznie większym od biegu stopniu rekrutuje mięśnie. Niedorzecznością jest porównywanie tych dwóch aktywności - spójrzmy na bieg - w ciągu 2-3 minut ok. 350-500 kroków, czyli, nazwijmy to, powtórzeń. Przysiad to ok. 100 powtórzeń w ciągu 2-3 minut (jeśli ktoś tę setkę wyciągnie). Jak często zdarza Wam się biegać intensywności, których za Chiny nie utrzymacie dłużej, niż 2 minuty? Raz na miesiąc? Raz na kwartał? Na rok? A przecież nawet takie intensywności, niewątpliwie bardzo korzystne dla mięśni, robimy na znacznie wyższych zakresach "powtórzeń", niż przysiady. Jeśli już przyjmiemy, że przy przysiadach na bardzo dużej liczbie powtórzeń pracują tylko włókna I (co wg mnie jest założeniem nieprawidłowym), tych włókien musi pracować znacznie więcej, niż przy bardzo ostrym biegu.
Piszesz o tlenowym zakresie pracy. Tu już się nie zgodzę całkowicie. Jeśli jesteś w stanie, wykonaj 100 w miarę dynamicznych
POPRAWNYCH
POPRAWNYCH
POPRAWNYCH
kolano nie wychodzi za linię palców, pracujemy w stawie biodrowym, nie kolanowym, "wypychamy" tyłek a nie kucamy, dwugłowe uda dotykają łydek na końcu ruchu!!!

przysiadów i zwróć uwagę na swój oddech w trzeciej, czwartej ćwiartce serii. Sądzisz, że będzie równy, lekki? U mnie jest urywany, prędki, z trudem zaczerpywany. Chodzą słuchy, że takie łapanie powietrza nie świadczy o pracy w zakresie tlenowym.
Oczywiście jeśli jesteś wysoce wytrenowanym zawodnikiem, wszelkie te rzeczy się Ciebie nie tyczą, ja się na czystym wyczynie nie znam, a wiele moich rad jest adresowana do amatorów, także bardzo zaawansowanych, ale amatorów.
Dobra dobra, ale co ma jedno do drugiego. Co ma zdolność do poprawnego wykonywania przysiadu, ich ilości wykonywania do wyników biegowych? Na prawdę uważasz, że ktoś zawraca sobie tym głowę? Że ktoś poświęca czas, spłacenie wysiłku regeneracją po treningu statycznym, zamiast biegowym, o charakterystyce intensywności VO2max (skoro piszesz, że przy końcu ledwo dychasz), jeśli chce być jak najlepszym biegaczem? Dla mnie to jest dopiero absurd.
Powtórzę - używając siłowni jako narzędzia wspomagającego, idziemy czerpać z niej specyficzne dla tego miejsca korzyści, w tym przypadku jest to przeważająca praca ekscentryczna, dzięki której jak najszybciej (przy jak najkrótszym czasie, w którym jesteśmy narażeni na nagromadzenie metabolitów itp. - im dłużej tym gorzej, w okresie przygotowawczym szczególnie, to nie jest potrzebne tak wcześnie, by szybko sobie z tym "oczyszczaniem" radzić) uszkodzimy i odbudujemy komórki mięśniowe (w przypadku pracy ekscentrycznej obszar namięsnej) - wzmocnimy je przed nadchodzącym treningiem specyficznym. A nie zapewnimy sobie tego robiąc 100 powtórzeń, tylko około 6-20 (umownie).
Wbieganie na ósme piętro kilka razy dziennie nie stanowi znaczącego bodźca treningowego, taki jednorazowy wysiłek raz na kilka godzin niewiele zmieni.

Tutaj to już kompletnie się nie zgadzam. Tak naprawdę, ciało człowieka najlepiej dostosowuje się do rzeczy, do których się dostosować musi. Spójrz na ciała osób pracujących fizycznie, które po prostu zostały zmuszone do przyjmowania danych obciążeń i bez względu na wszystko się przystosowały. Organizm świetnie reaguje na bardzo regularny wysiłek, nawet w mniejszej porcji. Wbiegnięcie na ósme piętro to jest dla organizmu zauważalny wysiłek. Jeśli akurat na plecach mam 10 kg plecak, na końcu trasy nogi mnie dosłownie palą. Kiedy tego typu aktywność powtarzam codziennie, organizm - mimo niskiej objętości - zostaje zmuszony do dostosowania się. Słyszałeś o smarowaniu gwintów? To troszeńkę tak, jak z tą metodą treningową.
W każdym razie, ciało ludzkie świetnie reaguje na bodźce tego typu. Większość osób myśli, że jak coś nie jest treningiem, to nas nie wytrenuje. Cóż za ignorancja! To jeśli codziennie będę poświęcał 5 minut na przenoszenie ciężkich cegieł na budowę domu (celowo przykład praktyczny, żeby to odnieść do tej "konieczności dostosowania się"), nie wyrobię sobie mocarnych dłoni? Oczywiście, że sobie wyrobię, bo przenoszę je codziennie, a są one na tyle ciężkie, że organizm otrzymuje komunikat: "jak nie wzmocnisz łap, długo już nie pociągniesz".
To samo ze sprintami do autobusu. Jeśli ktoś musi każdego dnia przebiec 100 m w jak najszybszym tempie, żeby zdążyć na transport publiczny, to jego ciało pozostanie na to ślepe? Wręcz przeciwnie! Być może zareaguje na taką sytuację nawet lepiej, niż na trening sprintów raz na jakiś czas. Czemu? Bo mózg zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, iż jedną z podstawowych aktywności ciała będzie bieganie 100 metrów na autobus. Okej, tylko raz dziennie, ale codziennie. I dlatego ciało zaczyna się przygotowywać do tej aktywności, aby mogło podołać także, gdy autobus przyjedzie o 4 sekundy wcześniej niż zwykle i 100 metrów trzeba będzie przebiec jeszcze szybciej.
To byłoby poprawne założenie, gdybyśmy nie trenowali specyficznej dyscypliny, a jedynie wykonywali te czynności na co dzień, by było nam wygodniej. Bo przecież po to idziemy na trening, by wykonać założony wysiłek, a później się do niego zaadaptować. Takie działanie wymaga restytucji, a sprint do autobusu czy codzienne wbieganie na ósme piętro po lub przed sesją treningową, albo spowolni regenerację, albo ograniczy nadchodzący trening, lub to i to. Znowu - takie działania, nas, biegaczy - ograniczą.
Odpowiedni zakres powtórzeń to około 6-20, prowadzący do hipertrofii, hiperplazji - a o to nam chodzi udając się na siłownię.

A sądzisz, że inne (wyższe) zakresy powtórzeń włókien nam nie rozbudują, nie spowodują wzrostu nowych komórek? Jeśli dajemy organizmowi gigantyczny bodziec, jakim jest 100 powtórzeń bardzo wymagającego ćwiczenia, to on nie pozostanie obojętny.
...Bo chyba nie sugerujesz, że biegaczowi szukającemu wyników ma zależeć na hipertrofii prowadzącej do zmian wyglądowych?
I znowu - odpowiedzi pod 1. i 2. cytatem.
A na marginesie, to podam przykład, którego bardzo nie lubię podawać, czyli moich wymiarów: nigdy w życiu nie wykonałem ani jednego przysiadu ze sztangą, mięśnie buduję wyłącznie playometrią, BIEGANIEM PO SCHODACH!!!, przysiadami, wykrokami. Obwód moich ud wynosi ok. 58 centymetrów, co, jak na biegacza raczej długodystansowego, jest wartością astronomiczną. Z samych włókien wolnokurczliwych bym tyle nie zbudował, czyż nie...?
No własnie, wartością astronomiczną i prawdopodobnie ograniczającą długodystansowca. Plyometria a bieganie po schodach czy setki przysiadów bez obciążenia mają niewiele wspólnego, akurat to pierwsze dla biegacza jak najbardziej w okresie przygotowawczym (praca ekscentryczna + dynamika w pełnej krasie).

Jeszcze co do samego treningu siłowego dla biegacza, moje sugestie:
-nie musicie używać ciężarów, naprawdę nie jest to potrzebne, aby dać mięśniom wycisk;
wycisk pojęcie zbyt ogólne
-dbajcie o wzorce. Uczcie się poprawnych ruchów - przysiady, przysiady, przysiady. Naprawdę warto;

true + MC
-na hardcorową wytrzymałość przysiady;
specyfika sportu, pamiętajmy
-na powera w mięchu, playometria - dwa najbardziej hardcorowe ćwiczenia to przysiady z wyskoku oraz przeskoki z wykroków.

true, ale plyometria*

Dzięki.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2013, 18:28 przez Fizjo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A widzisz. Już przyznajesz, że przysiady mają charakterystykę VO2max, nie treningu tlenowego, jak twierdziłeś wcześniej. A trening VO2max nie nazwałbym powielaniem treningu biegowego, bo tego typu treningi, biegając, robimy raczej rzadko.
Jednocześnie nie zapominajmy, że w treningu siłowym chodzi przede wszystkim o MIĘŚNIE, nie o wydolność tlenową/beztlenową. Dlatego nie widzę problemu, którym miałoby być nawet to częściowe powielenie typu wysiłku (co w gruncie rzeczy jest po prostu kolejnym treningiem, co w tym złego?), skoro nie powielamy pracy mięśni - a to je mamy wzmacniać.
Ponadto, trening siłowy może być bardzo uzupełniający (dość odległy od biegania) bądź ściśle uzupełniający (bieganiu bliższy). Śmiem twierdzić, że przysiady na wysokiej liczbie powtórzeń - żeby dyskusję dostosowywać już pod normalny poziom, bo większość osób raczej 100 w serii nie robi - załóżmy 25+, będą bliższe charakterowi wysiłku podczas biegu, niż te do 20 powtórzeń.

Akurat praca ekscentryczna wiąże się z bardzo dużymi mikrouszkodzeniami, a i DOMS może po niej trwać bardzo długo. Nie podawałbym jej jako przykład na szybki powrót do stanu wyjściowego.
Kolejnym minusem skupiania się na takiej pracy jest nienaturalność tego typu ruchów - warto wiedzieć, że u kulturystów skupiających się na bardzo długich powtórzeniach może wręcz dochodzić do osłabienia zdolności do wykonywania szybkiego ruchu. Analogicznie, najlepsze dla biegacza będą ruchy bez sztucznego, skrajnego wydłużania związanego z bardzo długą fazą ekscentryczną. Ćwiczenia na nogi jako uzupełnienie biegania powinny być dynamiczne, kontrolowane, ale nieprzeciągane - bo mniej więcej taki jest bieg.

Poza tym ciągle wspominasz o 6-20 powtórzeniach. To są już zupełnie inne obszary, które ćwiczymy. Poprzez 6 powtórzeń kładziemy bardzo duży nacisk na siłę, 20 to już typowa wytrzymałość. 12 to ten tradycyjny próg "na masę", łączy w sobie szczyptę treningu na siłę i zarazem poprawia poprawić wytrzymałość. 6-20 powtórzeń jest drastycznie rozległym zakresem i warto sobie zdawać sprawę z tego, że robienie przysiadów w stylu 5 serii x 6 powtórzeń nie przyniesie nam znaczących korzyści przy dłuższym podbiegu, bo taki przysiad koncenturje się na włóknach typu IIa, IIx, a na dłuższym podbiegu będziemy MIMO WSZYSTKO używać w większości włókien wolnokurczliwych (wbrew pozorom, zaangażowanych w przysiadach "na siłę", ale nie ulegających szczególnemu rozwojowi poprzez taki trening).

Jeśli chcemy mieć ćwiczenia uniwersalne, stosujmy playometrię. Stosunkowo silna osoba powinna wyciągnąć te - już wytrzymałościowe - 15, a nawet 20, powtórzeń wyskoków z przysiadu. Tym samym, pracują nad wolnokurczliwymi włóknami (stosunkowo duży zakres powtórzeń), ale bardzo dynamiczny ruch pozwala aktywować również szybkokurczliwe (typ II). To jest taki złoty środek dla biegacza. Niestety, żeby z powodzeniem stosować tego typu ćwiczenia, trzeba mieć w nogach krzepę - i tyle. No i czas regeneracji przy zbyt mocnym treningu może wynieść do 5-6 dni, niestety, dlatego trzeba uważać, aby nie przesadzić z intensywnością - dajmy mięśniom impuls do wzmacniania się, ale rżnijmy ich do upadłego. :)

O, zedytowałeś. To i ja edytuję.

Co do wbiegania po schodach, dalej się nie zgadzam. To nas nie ogranicza, to nas będzie ograniczało na samym początku, ale później będzie dawało same korzyści. Rzecz w tym, że jeśli organizm będzie codziennie zmuszany do biegania po schodach, zaadaptuje się, bo będzie musiał się zaadaptować.
Jeśli organizm będzie codziennie zmuszany do biegania po schodach ORAZ prawie codziennie treningu biegowego, też się zaadaptuje, bo też będzie musiał się zaadaptować. Trening przychodzi i odchodzi, zmienia się, jest modyfikowany, czasem lepszy, czasem gorszy - a po schodach wbiegamy bez przerwy. Czyli organizm jest zmuszany do tej samej czynności mimo bardzo różnego kontekstu tego wbiegania - czasem musi wbiec zmęczony po ciężkim treningu poprzedniego dnia, czasem wypoczęty, wtedy może wbiec mocniej, szybciej. Jednocześnie, trening biegowy też jakiś tam jest - a organizm musi sobie z nim radzić mimo tego wbiegania. Wbiegania, które - jak na samym początku ustaliliśmy, sam to zasugerowałeś, samo w sobie bodźcem jest słabym, jego siłą jest skrajnie wysoka systematyczność. Wobec tego regeneracja nie będzie spowolniona znacząco, a nawet, jeśli już będzie, to z powodu LEPSZEJ ADAPTACJI do różnych sytuacji. Oznacza to, iż ciało będzie sobie radzić lepiej z podbiegiem, kiedy jest zmęczone, bo musiało się zaadaptować do wbiegania po schodach na zmęczeniu. Oznacza to też, że po podbiegu, kiedy przychodzi bieg po równym, będzie ono mogło pędzić szybciej, bo jest nauczone, jak sobie radzić z lekkim (lekkim-nielekkim, wręcz ciężkim, ale wbieganie po schodach nie pozostawia jakichś druzgocących śladów, tak jak większość około minutowych wysiłków) zmęczeniem mięśni - niegdyś musiało wykonywać trening, mimo że chwilę wcześniej pokonywało te kilka pięter.
I tak dalej. Wg mnie to nas nie ogranicza, to nas rozwija, daje chwalebną u amatora wszechstronność, umiejętność przyciśnięcia w momentach, kiedy mięśnie błagają o litość. Okej, niech nawet czas na dychę się przez to pogorszy o te dwadzieścia sekund, ale za to nie spóźnimy się na spotkanie o pracę, kiedy w biurowcu akurat siądzie winda. Moim zdaniem gra warta świeczki - jak się jest nie-wyczynowcem, to ma się być sportowcem UNIWERSALNYM.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
siena_driver
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2302
Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
Życiówka na 10k: 49:18
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Ja jeszcze w sprawie siły - nie chcę otwierać nowego tematu, więc dodam tutaj swoje 3 grosze :)

Dziś na siłowni postawiłem na ćwiczenia, które wydawały mi dobre do poprawy siły biegowej:
- 100 x wskoki obunóż na podest wolnym tempem
- 30 x przeskok obunóż nad skrzynią (niską, ok 30 cm)
- 30 (na każdą nogę) x wstępowanie na podest + skip A
- 2 x 20 x wskoki obunóż na podest narastającym tempem

Zastanawiam się, co (i czy) dodać przy kolejnej wyprawie na siłownię (zakładam, oprócz 4 treningów biegowych na zewnątrz - dwie siłki plus basen w ciągu tygodnia)?
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ