Akurat u mnie jak biegnę boso to pięta jak najbardziej dotyka ziemi, na asfalcie również. Nie ma potrzeby tego jakoś specjalnie kontrolować, tylko się dodatkowo napinamy. Puszczone luźno podudzie stopa ląduje w sposób dopasowany do tego, jak funkcjonuje reszta układu.Plague pisze:Szczerze mówiąc to ja nie dotykam piętą podłoża. Ląduję na śródstopiu i wybijak się jak ze sprężyny. Owszem, trzeba mieć naprawdę mocne łydki, ale fajnie się np. przyspiesza w dowolnym momencie.
Jak miałem "żelazka", to czasem pięta miała kontakt z ziemią po lądowaniu, ale potem znowu się odrywała, żeby wybić się ze śródstopia.
Właśnie jak się boso pobiega, to ciężko piętą choćby chwilę dotykać ziemi, chyba że na miękkiej trawie. Ale już choćby na twardej ziemi można piętę ubić.
P.S. Ciężko to moje bieganie nazwać pięknym, ale jak byłem w lepszej formie, to 1,5h leciałem na luzie i łydki dawały radę na drugi dzień.
Bieganie ze śródstopia ??
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13427
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zagadnienie docisku, dotyku lub braku kontaktu pięty z podłożem jest bardzo bliskie zagadnieniu skakania na skakance. Już wrzucałem filmik ze skaczącym bokserem. Dobrze skoordynowany zawodnik, osiąga podczas tej czynności taki luz i pewność, że ze zwykłej skakanki czyni sztukę. Nazywam podobne popisy cwaniactwem ruchowym. To bardzo dobrze oddaje obraz osoby wykonującej jakieś ćwiczenie. Dotyczy to również biegu. Cwaniak robi to bez wysiłku, na pełnym luzie i wyłowić go można błyskawicznie spośród tłumu (przepraszam za podwórkowe wyrażenie, ale korzystam właśnie z takiego warsztatu werbalnego, by szokowo przestawić uczącego się, na zupełnie nowe obszary postrzegania siebie) miękkich pip. Takie rzeczy są możliwe jedynie przy perfekcyjnym czuciu własnego ciała. To czucie, to nic innego jak koordynacja ruchowa i odnajdywanie w każdej pozycji - sprężystości ciała, a to składa się na rytm danego ruchu. O to właśnie w tym wszystkim chodzi, w skakance czy w bieganiu, o czucie własnego ciała, a nie o czucie podłoża jak uważa większość minimalistów, umartwiających stopy trzewikami na vibramie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 581
- Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Admin
yacool może jakieś konkrety?yacool pisze:Zagadnienie docisku, dotyku lub braku kontaktu pięty z podłożem jest bardzo bliskie zagadnieniu skakania na skakance. Już wrzucałem filmik ze skaczącym bokserem. Dobrze skoordynowany zawodnik, osiąga podczas tej czynności taki luz i pewność, że ze zwykłej skakanki czyni sztukę. Nazywam podobne popisy cwaniactwem ruchowym. To bardzo dobrze oddaje obraz osoby wykonującej jakieś ćwiczenie. Dotyczy to również biegu. Cwaniak robi to bez wysiłku, na pełnym luzie i wyłowić go można błyskawicznie spośród tłumu (przepraszam za podwórkowe wyrażenie, ale korzystam właśnie z takiego warsztatu werbalnego, by szokowo przestawić uczącego się, na zupełnie nowe obszary postrzegania siebie) miękkich pip. Takie rzeczy są możliwe jedynie przy perfekcyjnym czuciu własnego ciała. To czucie, to nic innego jak koordynacja ruchowa i odnajdywanie w każdej pozycji - sprężystości ciała, a to składa się na rytm danego ruchu. O to właśnie w tym wszystkim chodzi, w skakance czy w bieganiu, o czucie własnego ciała, a nie o czucie podłoża jak uważa większość minimalistów, umartwiających stopy trzewikami na vibramie.
Co do czarnych to nie wiem z jakich włókiem mięśniowych się oni składają, ale wiele rzeczy robią "lepiej". W kategoriach gorzej, to nie wiem czy ktoś zauważył, ale oni w ogóle nie istnieją w np. pływaniu.
A, a co do skakanki, to tak się zastanawiałem czy nie robić tych ćwiczeń. Czy skakanka pomaga w poprawieniu skoczności?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13427
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Konkret będzie w artykule.
Nie winiłbym "naszych" włókien mięśniowych za nieumiejętność technicznego biegania.
Natomiast pływanie jest ciągle kwestią otwartą, choćby z tej przyczyny, że w trzecim świecie nadal łatwiej pobiegać niż popływać. Czarny Phelps być może wciąż czeka na swoją pływalnię w środku buszu.
Nie winiłbym "naszych" włókien mięśniowych za nieumiejętność technicznego biegania.
Natomiast pływanie jest ciągle kwestią otwartą, choćby z tej przyczyny, że w trzecim świecie nadal łatwiej pobiegać niż popływać. Czarny Phelps być może wciąż czeka na swoją pływalnię w środku buszu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 581
- Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Admin
No tak. Moim zdaniem problem bierze się stąd, że bieganie jest taka najprostszą formą sportu, i wydawać by się można, że nie potrzeba tu żadnej techniki - nic bardziej mylnego. Wezmę jeszcze raz za przykład pływanie. Bez trenera ciężko jest nauczyć się samu pływać, nie widzisz swojego ustawienia ciała, a często jest tak, że świadomości ustawienia się to jedno a jak to wygląda to drugie. I tak człowiek sobie pływa, a mięśnie nabierają "pamięci". I jak się nauczysz źle, to później odkręcić jest trudno. To samo dotyczy biegania, powinno się biegać z kimś, kto nauczy, doradzi, podpowie itp
Mam na myśli oczywiście nie "niedzielnego biegacza" tylko kogoś kto chce/ma ambicje biegać lepiej.

- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Coraz bardziej czekam na artykuł, czy też - na konkrety w nim zawarte. Bo za brakiem konkretów nie przepadam - wiem, że coś jest z moją miednicą nie tak, ale nie wiem, jak to poprawić.
Tym bardziej nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jak poprawiać technikę, to całą, skupianie się na samej stopie nie ma sensu. To uważam wręcz za herezję! Zmiana SAMEGO ustawienia stopy, bez całej reszty, z marszu (z biegu?) poprawia szybkość i odciąża kolana. Jakbym sam tego nie doświadczył, to bym o tym nie wspominał - ale doświadczyłem. Zmiana na śródstopie to jest dobra zmiana, nawet, jak biodra i ręce będą dalej szwankowały. Zawsze jest to zmniejszenie odległości między nami a wzorcem techniki biegowej.
Tym bardziej nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jak poprawiać technikę, to całą, skupianie się na samej stopie nie ma sensu. To uważam wręcz za herezję! Zmiana SAMEGO ustawienia stopy, bez całej reszty, z marszu (z biegu?) poprawia szybkość i odciąża kolana. Jakbym sam tego nie doświadczył, to bym o tym nie wspominał - ale doświadczyłem. Zmiana na śródstopie to jest dobra zmiana, nawet, jak biodra i ręce będą dalej szwankowały. Zawsze jest to zmniejszenie odległości między nami a wzorcem techniki biegowej.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13427
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
W rzeczywistości nawet jeśli ktoś jedynie skupia się na śródstopiu, to w jego sylwetce zachodzi szereg innych zmian. Niestety zazwyczaj nie zdajemy sobie z nich sprawy i kwestia lądowania zajmuje najwięcej bądź całe miejsce w naszej świadomości. Chodzi o to, żeby być bardziej świadomym tego, co robimy. Śródstopie to końcówka łańcucha biomechanicznego, na którą działa największa bezwładność w wahadłach. Uświadomienie sobie tego, że walka z bezwładnością jest bez sensu, stanowi kolejny etap, w którym zaczyna się myśleć o ruchu jako o całości, a nie ostatniej sekwencji. Ostatecznym celem jest powrót do podświadomego wykonywania ruchu. Wtedy dopiero można oczekiwać wyników, a nawet kontuzyjnej prewencji.