Dziś drugi dzień testu i zastanawiam się, czy o to chodzi..

Dziś było 30'(7-7:15)+6x30'(ok. 5:00)..Potem próbowałem doszurać (7:45) do 8km..Po przebieżkach miałem dość, a po niecałych 8km, gdzie po raz pierwszy miałem wrażenie, że ciągnę nogi za sobą, powiedziałem: stop

. To, co ponad 30', było w tętnie 160-173, a końcowe szuranie ok. 170. Nie wiem, co myśleć, bo wg planu mam tak zaiwaniać co drugi dzień i nie wiem, jak tu rozkładać siły..Dziś naprawdę dostałem w d..., przynajmniej tak się na koniec czułem..Czy to tylko efekt adaptacyjny, później będzie lepiej, czy mam coś zmodyfikować..?