Pewnie każdy specjalista Ci to powie: zaawansowania alkoholizmu nie mierzy się ilością wypitego alkoholu ani częstotliwością picia. Możesz upijać się raz w tygodniu albo w miesiącu po wypłacie, ale jeśli przez resztę czasu będziesz tego momentu z wytęsknieniem wyczekiwał i nie będziesz umiał sobie odmówić albo będzie się to wiązało z problemami finansowymi w rodzinie, to masz problem, i tyle. Jeśli potrzebujesz codziennej dawki alkoholu, aby się zrelaksować, to masz problem, i tyle. Spróbuj z dnia na dzień (ale nie na zasadzie: od poniedziałku, od przyszłego miesiąca, od nowego roku) całkowicie odstawić alkohol na dłuższy czas i zobacz, jak łatwo Ci to pójdzie i jak będziesz się czuł, i czy Twoje myśli nie będą krążyły cały czas wokół pobliskiej żabki.jarosuaf pisze:Nie wiem, może dla Was 2 piwa wieczorem po pracy, czy lampka wina do obiadu lub kolacji plus sobotnie wyjście ze znajomymi to już alkoholizm, dla mnie po prostu relaks.
Alkohol a postępy i ogólna dyspozycja
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 12 paź 2009, 14:58
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Jeśli wszyscy Ci odpowiedzieli w podobnym tonie, to może coś jest na rzeczy i zdobędziesz się na jakąś refleksję? Żłopiesz ponad 30 litrów czystego alkoholu rocznie. Średnia światowa to 6 l, a krajowa 13 l. Twoja wątroba na pewno nie podziela Twojego dobrego samopoczucia i prędzej czy później o tym się dowiesz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 337
- Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
- Życiówka na 10k: 42:10
- Życiówka w maratonie: 3:36:19
Metabolizm kwasu mlekowego i alkoholu zachodzi w wątrobie....tak wiec albo jedno albo drugie....
Temat debilny i prowokujacy bo wiadomo że alkohol ma ogromny wplyw na wydolnosc organizmu. .....facet jest alkoholikiem nieswiadomym...malo tego przekonanym ze jest taki MACHO i COOL.
Jego sprawa , jego życie.....mnie byloby szkoda tyle biegać i pozwalać żeby alkohol hamował moj sportowy ( choc amatorski) rozwój.
pozdrawiam
Edek
Temat debilny i prowokujacy bo wiadomo że alkohol ma ogromny wplyw na wydolnosc organizmu. .....facet jest alkoholikiem nieswiadomym...malo tego przekonanym ze jest taki MACHO i COOL.
Jego sprawa , jego życie.....mnie byloby szkoda tyle biegać i pozwalać żeby alkohol hamował moj sportowy ( choc amatorski) rozwój.
pozdrawiam
Edek
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 12 paź 2009, 14:58
Na marginesie: podobno nawet ci w zaawansowanym stadium (i dotyczy to wszelkich narkotyków, nie tylko alkoholu) w większości są przekonani, że jeszcze się nie uzależnili, a wielu alkoholizm kojarzy się wyłącznie ze spaniem na trawniku.edek103 pisze:facet jest alkoholikiem nieswiadomym
-
- Dyskutant
- Posty: 29
- Rejestracja: 19 sty 2011, 14:24
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 4.18
po komentarzach widać, że nie jest źle w Polsce. większość biegaczy nie pije a że z roku na rok ich przybywa( tj biegaczy) to znaczy, że ubywa pijaków. Choć z drugiej strony na wielu biegach widać, że browarek występuje pospolicie a z rozmów wynika,że jednak mało kto stroni od niego na co dzień.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Jak pije piwo i to w nie dużych ilościach (1-2 dziennie) to jeszcze nic, jakby pił wódkę albo nawet to piwo ale powiedzmy jednorazowo jakieś 10 butelek. Nie przesadzajmy że pije dużo bo znam takich co tyle piją dziennie i jakoś funkcjonują.
R.S.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Dwa piwa dziennie to praktycznie nic, dobre dla zdrowia. Jakby kolega pił dziennie większe ilości to napewno by inaczej wpłyneło. Powiadam znam takich co dziennie wypijaja po 5 piw na drugi dzień normalnie funkcjonująjarosuaf pisze:Cześć,
Nie wiem dlaczego większość z Was pojechała po mnie jak po burej suce. Zadałem wam normalne pytanie, licząc, że ktoś normalnie się wypowie ale widzę, że niektórzy z Was to chodzące zalety, sami profesjonaliści. Nie wiem, może dla Was 2 piwa wieczorem po pracy, czy lampka wina do obiadu lub kolacji plus sobotnie wyjście ze znajomymi to już alkoholizm, dla mnie po prostu relaks.
R.S.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 328
- Rejestracja: 16 maja 2010, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bardzo się mylisz. Alkohol to jest alkohol. Toc zy go dostarczamy jako piwo, wódkę czy wino to są głównie aspekty smakowe i kwestia dozowania... zniszczenia takie same.harpaganzwola pisze:Jak pije piwo i to w nie dużych ilościach (1-2 dziennie) to jeszcze nic, jakby pił wódkę albo nawet to piwo ale powiedzmy jednorazowo jakieś 10 butelek.
To bardzo pokrzepiające...harpaganzwola pisze:Nie przesadzajmy że pije dużo bo znam takich co tyle piją dziennie i jakoś funkcjonują.
-
- Stary Wyga
- Posty: 225
- Rejestracja: 27 lis 2010, 10:42
- Życiówka na 10k: 00:43:43
- Życiówka w maratonie: 03:25:30
- Kontakt:
Ja mam życiówkę na dychę zrobioną na ciężkim kacu. Jak bym nie próbował jej poprawić na trzeźwo to nie daję rady....
Z resztą piję, palę,biegam...i dobrze mi z tym wszystkim.
Z resztą piję, palę,biegam...i dobrze mi z tym wszystkim.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Człowiek orkiestra, i oto chodzi. W dzisiejszych czasach trudno wyrzucić ze swego zycia alkohol przy tych stresach na jakie człowiek napotykanofinishlane pisze: Z resztą piję, palę,biegam...i dobrze mi z tym wszystkim.
R.S.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 328
- Rejestracja: 16 maja 2010, 19:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A jaką masz tą życiówkę na dychę? Pochwal się...nofinishlane pisze:Ja mam życiówkę na dychę zrobioną na ciężkim kacu. Jak bym nie próbował jej poprawić na trzeźwo to nie daję rady....
Z resztą piję, palę,biegam...i dobrze mi z tym wszystkim.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3668
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
Temat troll.
A jeżeli nie, to niech pije dalej jak chce, ale tylko alkohol z opłaconą akcyzą
A jeżeli nie, to niech pije dalej jak chce, ale tylko alkohol z opłaconą akcyzą

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13849
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Ey!! To ty jestes taki maly Usain Bolt... tylko troche inaczej... troche alkoholowonofinishlane pisze:Ja mam życiówkę na dychę zrobioną na ciężkim kacu. Jak bym nie próbował jej poprawić na trzeźwo to nie daję rady....
Z resztą piję, palę,biegam...i dobrze mi z tym wszystkim.
Brat od mojego kolegi zna jednego, ktoreg dziadek zna kolege, ktory pije flaszke dziennnie, i pali 60 kipow i ma 95 lat.
Ja niestety takich ludzi nie znam.
Na zdrowie... Dziwne toast przy piciu wodki.
Rolli
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 12 paź 2009, 14:58
No właśnie o to chodzi, że jakoś funkcjonują, więc wydaje im się, że nie ma problemu. Uzależnienie to uzależnienie, czy to będą małe codzienne dawki "dla relaksu", czy cotygodniowe picie do nieprzytomności, czy przepijanie całej wypłaty na początku miesiąca. Trochę głębsze, trochę płytsze, w nieco większym stopniu psychiczne lub fizyczne - to wszystko. Nawet bardzo mała, ale regularna dawka alkoholu potrafi uzależnić. Umiałbyś przestać pić z dnia na dzień bez myślenia o alkoholu - świetnie, ale podejrzewam, że pijąc wcześniej codziennie piwo lub dwa, należałbyś do wyjątków.harpaganzwola pisze:Jak pije piwo i to w nie dużych ilościach (1-2 dziennie) to jeszcze nic, jakby pił wódkę albo nawet to piwo ale powiedzmy jednorazowo jakieś 10 butelek. Nie przesadzajmy że pije dużo bo znam takich co tyle piją dziennie i jakoś funkcjonują.
Sam miałem okres, w którym pijąc najwyżej raz w tygodniu piwo lub dwa albo butelkę wina lub wermutu, złapałem się na tym, że miałem ochotę pójść do sklepu wyłącznie po alkohol i że taka chęć zaczęła się pojawiać regularnie, średnio właśnie raz w tygodniu. I to już był dzwonek ostrzegawczy. Nieważne, że chodziło o małą dawkę i wcześniej nigdy w życiu się nie upiłem: pojawiła się psychiczna potrzeba odprężenia się przy alkoholu. Nie mam wątpliwości, że właściwie to potraktowałem.