kiedy plan zmierza ku koncowi

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

Edda pisze: Nie wiem, co na to inni, ale osobiście uważam, że wysiłek wlozony w bieg maratoński jest o znacznie mniejszy niż wysiłek podczas 10 km (przy wcześniejszym zalozeniu - poprawić wynik). Nie chodzi tutaj o przygotowania ale o bieg. Ale to może wypływa z preferencji - szybko/intensywnie, czy umiarkowanie/sukcesywnie. Szybkość czy wytrzymałość.
.
Dla organizmu mniej destrukcyjny skutek ma dobrze przebiegnięta 10 niż dobrze przebiegnięty maraton. Na ten drugi możesz sobie pozwolić dwa razy w roku, 10 możesz biegać w sezonie wiele razy bez szkody dla organizmu i formy.
Pewne nieporozumienie może być skutkiem tego że ja piszę o biegu najlepszym jaki w danej chwili możesz przebiec a nie o przebiegnięciu jakiegoś dystansu w ogóle. Taka strategia biegu (najlepszego) jest zawsze obarczony pewnym ryzykiem i mimo dobrej taktyki (prawidłowy schemat rozkładania sił, nawadnianie itp.) możemy okupić ją wynikiem gorszym od zakładanego. Balansujemy przecież na granicy naszych możliwości. Takie podejście zakłada "mocny" bieg na całym dystansie a nie jego asekuracyjne przetruchtanie.
To jest podejście bardziej sportowe. Podejście amatorsko - towarzyskie nie wymaga według mnie takiej ilości uwagi poświęconej treningom. Tworzenie jakiś wyszukanych systemów treningowych dla realizacji takich celów jest zwyczajnym przerostem formy nad treścią.
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
PKO
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

Nagor ale okres zimowy możemy traktować w kategoriach historycznych. Jak tak dalej pójdzie może będę należał do ostatniego pokolenia które w naszym kraju mogło się cieszyć prawdziwą zimą. Wystarczy wyjrzeć za okno. W warunkach prawdziwej zimy proponuje starty raczej na nartach :hahaha: .

Troszkę z innej beczki jak tam artykuł o treningu wg Danielsa?
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
airda

Nieprzeczytany post

Obawiam sie, ze dyskusja znow zaczyna zmierzac w innym, niz tytul watku, kierunku. Co nie znaczy, iz swobodna wymiana mysli... ect. Ja poszukuje odpowiedzi.

Ergo...
Nagor pisze:Pytanie - czy chcesz to zaliczyć jak najszybciej, czy powoli smakować kolejne dystanse.
Odpowiedz - wole powoli smakowac kolejne dystanse. Chce poczuc, ze moge je dobrze przebiec (w ramach tego na co pozwoli mi aktualny stan wytrenowania) a potem w taki wlasnie sposob przebiec - ladnie, plynnie, efektywnie. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, w tych moich nieudolnych probach opisania czego to ja bym nie chciala ;)

Zeszkapienie... to wlasnie m.in. to czego bardzo sie boje rzucajac sie na maraton. Wprawdzie nie bylo mi dane dotad (i chwala Najwyzszemu za to), ogladac takich mijajacych mnie biegaczy, aczkolwiek dosc latwo sobie wyobrazic taki widok. Otoz takiemu widokowi mowie zdecydowane nie ;)
Nagor pisze: Możesz zrobić półmaratoński 5 x tydz. i wprowadzać pewne modyfikacje, np. zmieniać trochę dystans i np. powtórzyć dwa razy pierwsze 10 tygodni. Możliwości jest wiele.
Najbardziej przerazaja mnie modyfikacje. Mam jakies wewnetrzne przeczucie, ze sa wskazane, a jednak bedac totalnym amatorem obawiam sie 'majstrowac' przy planach. A ponad wszystko uwielbiam zwrot 'mozliwosci jest wiele' - to mi nie pomaga ;)

Czas... nauczylam sie juz gospodarowac czasem w ten sposob, by go znalezc na terening. Pojawiaja sie wprawdzie problemy kiedy jade na tydzien na narty, ale jakos trzeba sobie dawac rade ze zbyt duza iloscia przyjemnosci ;)
gucio pisze:Takie podejście zakłada "mocny" bieg na całym dystansie a nie jego asekuracyjne przetruchtanie. To jest podejście bardziej sportowe. Podejście amatorsko - towarzyskie nie wymaga według mnie takiej ilości uwagi poświęconej treningom. I jest zwyczajnym przerostem formy nad treścią.
Czym sie rozni podejscie sportowe od amatorsko-towarzyskiego, nie w sensie szkoly czy metody - o tym juz napisales - ale w sensie podmiotowym - czy amator moze miec sportowe podejscie?
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

airda pisze:
gucio pisze:Takie podejście zakłada "mocny" bieg na całym dystansie a nie jego asekuracyjne przetruchtanie. To jest podejście bardziej sportowe. Podejście amatorsko - towarzyskie nie wymaga według mnie takiej ilości uwagi poświęconej treningom. I jest zwyczajnym przerostem formy nad treścią.
Czym sie rozni podejscie sportowe od amatorsko-towarzyskiego, nie w sensie szkoly czy metody - o tym juz napisales - ale w sensie podmiotowym - czy amator moze miec sportowe podejscie?
Amator to osoba działająca poza strukturami sportu kwalifikowanego.
Sposób podejścia do naszego biegania nie jest zobligowane naszym statusem - amatorskim czy wyczynowym - a raczej naszymi działaniami.
Zapiszesz się do klubu ale twój wynik nie polepszy się z samego faktu bycia jego członkiem. Będziesz miała trenera ale nie będziesz miała ochoty ciężko trenować - wyniki będą marne. Trener błędnie rozpozna twoje predyspozycje i potrzeby i znów fiasko.

Poza strukturami sportu wyczynowego można dojść do wyników zbliżonych do tych jakie można osiągnąć w strukturach klubowych czyli możesz odnieść sukces albo totalną porażkę.
Amator reprezentuje tylko siebie i jest przed sobą za wszystko odpowiedzialny.

Amatorskie podejście sportowe skupia się na wyniku i musi się opierać na takich samych zasadach treningu jak w sporcie kwalifikowanym (wyczynowym) bo w swej istocie się niczym od niego nie różni.

Podejście amatorsko-towarzyskie skupia się na przeżyciach, emocjach i nie musi podlegać takiemu rygorowi jak podejście sportowe a w pewnym wymiarze jest z nim sprzeczne. Racjonalna polityka startów i racjonalny trening nie idą w parze z tym podejściem.
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
airda

Nieprzeczytany post

gucio pisze: Amatorskie podejście sportowe skupia się na wyniku i musi się opierać na takich samych zasadach treningu jak w sporcie kwalifikowanym (wyczynowym) bo w swej istocie się niczym od niego nie różni.
Zatem amator, moze miec podobne cele jak w podejsciu sportowym?

Reasumujac istnieja trzy grupy biegaczy - ci z nastawieniem sportowym, sportowo-amatorskim oraz amatorsko-towarzyskim. Roznia sie stawianymi celami, doborem srodkow treningowych oraz 'zrzeszeniem'.

Pocieszajace jest to, ze amator moze podjac sie treningu okreslajac cele i dobierajac zasady treningu de facto takie same jak w podejsciu sportowym (klubowym). Oczywiscie, pewnikiem osiagnie gorsze rezultaty. No, w kazdym razie lepiej miec to na uwadze.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

Nagor pisze:Oczywiście przygotowanie do maratonu nie zamyka drogi do startów na krótszych dystansach, ale w Polsce jest jakaś taka tendencja do skracania drogi i rzucania sie od razu na maraton. W rezultacie biegacze ani nie wykorzystują jakiegoś tam swojego potencjału w biegach krótszych, ani nie są w stanie przebiec maratonu w dobrym tempie, z powodu braku szybkości i jakiegoś takiego ogólnego obiegania na dystansach krótszych.

W sensie treningowym zaś lepiej powoli przygotować się do takich długich dystansów, przygotować mięśnie, stawy, a przy tym nie "zeszkapieć" - co często obserwuje się u amatorów.

Zeszkapienie (od szkapy, ten termin wymyślił mój trener) bierze się od rzucania się właśnie od razu na długie biegi. Trening biegowy jest wtedy na tyle absorbujący, że nie starcza czasu na nic poza człapaniem, nie starcza na powolne przystosowanie mięśni i całego układu ruchu do nowych wyzwań. Zeszkapiony biegacz jest w stanie tylko człapać przed siebie krótkim kroczkiem, przygarbiony i wpatrzony w ziemie przed sobą. Technicznie to jest rozpacz, a tak niestety wygląda wielu, zbyt wielu biegaczy amatorów.

Jestem więc zdania, że aby nie zeszkapieć - lepiej rozwijać się powoli, ale harmonijnie. Samo przebiegnięcie maratonu nie sprawi zdrowej osobie problemu, o ile potrenuje kilka miesięcy, więc nie demonizowałbym tego dystansu.
rozbawiło mnie to określenie. Nigdy tak nie patrzyłam na biegających, tym bardziej na siebie. Może trzeba było dłużej posiedzieć w ukryciu :hej:

a jeśli ktoś nie ma talentu do biegów krótkich? albo predyspozycji, żeby (bo nie wiem, gdzie jest ta granica zeszkapienia - pozwolę sobie zalożyć, że jest to bieg na 10 km pow. 40') rozwijać prędkości, za to jest w stanie biegać wolniej ale przez dłuższy czas?
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

airda pisze:
gucio pisze: Amatorskie podejście sportowe skupia się na wyniku i musi się opierać na takich samych zasadach treningu jak w sporcie kwalifikowanym (wyczynowym) bo w swej istocie się niczym od niego nie różni.

Pocieszajace jest to, ze amator moze podjac sie treningu okreslajac cele i dobierajac zasady treningu de facto takie same jak w podejsciu sportowym (klubowym). Oczywiscie, pewnikiem osiagnie gorsze rezultaty. No, w kazdym razie lepiej miec to na uwadze.
Dlaczego gorsze rezultaty?

Co w obecnych czasach może zapewnić Ci klub czego sama sobie nie jesteś w stanie zapewnić?
Sprzęt? Myśl szkoleniową? Opiekę medyczną? Wsparcie dietetyczne - suplementację? Odnowę biologiczną? Obozy?
To było by dobre dla młodzieży gdyby było. Dla nas to wszystko nie ma już takiego znaczenia. Wszystko jesteś sobie w stanie zapewnić sama nie patrząc na "łaskawość" klubu.

Pozostaje tylko prawo do rywalizacji na bieżni co i tak często jest tylko pewną potencjalną możliwością. Tylko, czy widzisz siebie na bieżni?
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

Wracając do twojego pytania - co robić kiedy plan zmierza ku końcowi - to jest to pytanie o periodyzację treningu i plany wieloletnie.

Mam jakieś dziwne przeświadczenie że te wszystkie dostępne plany to są plany na najbliższą imprezę. Trening jako proces wieloletni jest jak gdyby poza zasięgiem refleksji piszących plany a z pewnością poza zasięgiem ich realizatorów. (Ostatnie zdanie powinno się kończyć w inny sposób - poza zasięgiem licznego grona ich realizatorów. Co by mnie nie posądzano o generalizowanie)
Ostatnio zmieniony 09 gru 2008, 16:55 przez gucio, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
airda

Nieprzeczytany post

gucio pisze:
Dlaczego gorsze rezultaty?
Z bardzo trywialnego powodu - z powodu wieku :) Trening w klubie zaczyna sie (no w kazdym razie takie jest moje wyobrazenie) w mlodym, wieku. Wowczas wszystko wyglada inaczej - mam na mysli mozliwosci rozwoju. To i tylko to mialam na mysli, i nie przeszla nawet przez nia taka determinanta jak np. 'laskawosc' klubu ;)
gucio pisze: Mam jakieś dziwne przeświadczenie że te wszystkie dostępne plany to są plany na najbliższą imprezę. Trening jako proces wieloletni jest jak gdyby poza zasięgiem refleksji piszących plany a z pewnością poza zasięgiem ich realizatorów.
Zapewne sama jestem swiadectwem na to, iz jest w tym co piszesz jakas czesc prawdy. A co z innymi, ktorzy korzystaja z naszych planow (czy moze jestem jakims niechlubnym wyjatkiem)? Co porabiaja potem?

Piszesz - trening jako proces wieloletni. A ja stawiam pytanie - co z taka teza ma poczac taki poczatkujacy amator jakim jestem ja? W zasadzie dotknales w ten sposob istoty problemu. Jesli nie chodzi mi o najblizsza impreze, ale o cos wiecej - co wowczas?

Naszla mnie na koniec jakas skromniejsza refleksja - a moze takie myslenie to 'porywanie sie z motyka na ksiezyc'? Moze trzeba robic plany, a jak jeden sie konczy brac nastepny?

No super... rozpoczal sie proces niekontrolowanej multiplikacji pytan brrr ;)
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

airda pisze: Trening w klubie zaczyna sie (no w kazdym razie takie jest moje wyobrazenie) w mlodym, wieku.
Owszem, jeśli masz na myśli: łyżwiarstwo figurowe, gimnastykę art., itp.
Dyscypliny wysoce specjalistyczne.
Trening w klubie LA możesz pewnie zacząć w każdym wieku, pytanie - po co?
Co to jest dziś klub LA, w Polsce? Przyznam, że czasem nie wiem.
W kwestii podejścia klubów, trenerów, zawodowców i amatorów, muszę zgodzić się całkowicie z guciem.
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

gucio pisze: Troszkę z innej beczki jak tam artykuł o treningu wg Danielsa?
Artykuł jest od dawna napisany i czeka, podobnie jak krótki tekst wprowadzający w podstawy treningu. Ale szef zażądał, aby najpierw ukazał się inny teoretyczny tekst, rodzaj "instrukcji obsługi" do różnych szkół treningowych. Pisze to Michał, bez tego inne teksty nie pójdą, dlatego to utknęło. Chodzi o to, że Fredzio nie chce, żeby ktoś sobie zrobił krzywdę Danielsem, dlatego najpierw ma powstać tekst - objaśnienie różnych szkół.

Niestety nic nie mogę przyspieszyć.
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

airda pisze:
gucio pisze:
Dlaczego gorsze rezultaty?
Z bardzo trywialnego powodu - z powodu wieku :) Trening w klubie zaczyna sie (no w kazdym razie takie jest moje wyobrazenie) w mlodym, wieku. Wowczas wszystko wyglada inaczej - mam na mysli mozliwosci rozwoju. To i tylko to mialam na mysli, i nie przeszla nawet przez nia taka determinanta jak np. 'laskawosc' klubu ;)
gucio pisze: Mam jakieś dziwne przeświadczenie że te wszystkie dostępne plany to są plany na najbliższą imprezę. Trening jako proces wieloletni jest jak gdyby poza zasięgiem refleksji piszących plany a z pewnością poza zasięgiem ich realizatorów.


Piszesz - trening jako proces wieloletni. A ja stawiam pytanie - co z taka teza ma poczac taki poczatkujacy amator jakim jestem ja? W zasadzie dotknales w ten sposob istoty problemu. Jesli nie chodzi mi o najblizsza impreze, ale o cos wiecej - co wowczas?
Znasz moje zdanie. Jeżeli chodzi Ci o twój najlepszy maraton. Biegaj w przyszłym roku od 5 do 21 w oparciu o plany pod 10 nie zawierające typowo szybkościowego treningu (co najwyżej w śladowych ilościach).

Zanim zaczniesz wybierać plan zaglądnij do kalendarza biegowego np.
http://www.aims-association.org/Calendar.htm
albo
http://maratonypolskie.pl/mp_index.php? ... =13&trgr=1
wybierz biegi główne. Niech będzie ich kilka tak żeby się jakoś wpisały w Twój kalendarz, co by realizacja planów biegowych nie rujnowała innych planów i nie stanowiła źródła napięć :bum:.

Dopiero mając taki szkic zabierz się do planów treningowych.

Mając jeszcze szanse na sprawdzian w tym roku na 10 zrób go. Jeżeli oczywiście pogoda będzie sprzyjająca.

Plan dopasuj do terminów startów tak żeby osiągnąć startową dyspozycję w okresie planowanych zawodów.

Mając w perspektywie bieg maratoński zaplanuj sobie jakiś półmaraton jesienią. Wybierz bieg z jak najlepszą opinią, może jakiś zagraniczny, dla jak największego zmotywowania do realizowania celu głównego maratonu w następnym roku. Po półmaratonie może się okazać że ten dystans tak Ci się spodoba że maraton odłożysz jeszcze o kolejny rok albo nabierzesz już pewności że podejmiesz się treningu maratońskiego.

Do półmaratonu wybierz sobie odpowiedni program treningowy. Mając za sobą sezon startowy będziesz mogła wybrać taki plan który szczególnie zniweluje Twoje słabe punkty, oczywiście bez niszczenia Twoich mocnych stron. Potrzebny jest jakiś "złoty środek". To może być plan pod dychę plus dłuższe wybieganie lub typowy plan pod 1/2 w zależności czy będziesz dysponować szybkością czy raczej wytrzymałością.

W dłuższej perspektywie to będzie stopniowe zwiększanie kilometrażu. Bieganie coraz dłuższych wybiegań w "komfortowo" ciężkim tempie. Dokładanie do treningu nowych elementów. Wydłużanie długich biegów. Wprowadzanie biegów z narastającą prędkością, bieganie biegów pod górę.

Najogólniej coraz bardziej urozmaicony trening oparty o rosnący kilometraż i niezaniedbywanie prędkości długich biegów. W treningu maratońskim nie ma już raczej miejsca na jakieś szaleństwa z prędkością bo raczej trening przekraczający tempo startowe powyżej 10% jest rzadkością ale jest bardzo duża ilość biegów ocierających się o prędkości startowe (od tempa zawodów do tempa zawodów pomniejszonego do 20%) a trwające ponad godzinę. To bardzo wyczerpujący rodzaj treningu.

Unikał bym ciągłego powtarzania tego samego schematu treningowego gdzie jedyną zmianą jest zwiększające się obciążenie treningowe. Monotonia, te same miejsca, te same środki treningowe podawane zawsze w ten sam sposób to dobry przepis na stagnację wyników.

Unikałbym dużej ilości startów uniemożliwiający prowadzenie właściwego treningu. Start powinien być ukoronowaniem treningu - nagrodą. Troszkę tak jak szybkościowy trening. Nie wybiegałeś odpowiedniej porcji biegów w zakresie 1h- 1h30' nie należy Ci się bieganie odcinków.

Kiedy widzisz że Ci nie idzie zmień coś w swoim treningu. Kiedy idzie Ci świetnie już musisz myśleć o zmianach. To często powtarzana maksyma.
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
Wuj Phyll
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 347
Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Osobiście nie patrzę póki co na maraton, ale dystanse 5-21 km.
Szczególnie uwielbiam dziesiątki, chociaż czas mam dosyć miernawy- 48 minut. Piątki zbyt mnie wyczerpują o dziwo a od dwóch dyszek bolą nogi :hahaha:


Wziąłem sobie do serca rady, które niedawno otrzymałem od forumowiczów w założonym przeze mnie temacie i postanowiłem nadać treningowi życia. Nie trzepię już po 60-70 km tygodniowo, ale ograniczyłem się do 38-45 km na tydzień. Dołożyłem trochę więcej rozciągania, biegam rzadziej na szybkość a więcej na "tlenie" i staram się lepiej regenerować. Na razie nie miałem sprawdzianów, jednak czuję się bardzo świeży, jeśli wiecie o co chodzi.

Dzięki za porady, wiele dały :)
airda

Nieprzeczytany post

gucio pisze: Biegaj w przyszłym roku od 5 do 21 w oparciu o plany pod 10 nie zawierające typowo szybkościowego treningu (co najwyżej w śladowych ilościach)
Dlaczego bez szykosciowego?
gucio pisze:Mając jeszcze szanse na sprawdzian w tym roku na 10 zrób go. Jeżeli oczywiście pogoda będzie sprzyjająca.
Bardzo bym chciala (choc mam stracha ;)), niestety nie dam rady - najpierw praca a potem wyjazd :)

Zatem plan na 2009 to 5-10-21. Jak rozumiem 5 i 10 wiosna i latem, polmaraton jesienia. Ktos pisal, ze czesciej mozna startowac na krotkich dystansach, czy polmaraton zatem tylko jeden - na jesieni, czy wszystko bedzie zalezalo od samopoczucia?

Stopniowe zwiekszanie kilometrazu i bieganie coraz dluzszych wybiegan od kiedy - 2010? A nowe elementy?
gucio pisze:Kiedy widzisz że Ci nie idzie zmień coś w swoim treningu. Kiedy idzie Ci świetnie już musisz myśleć o zmianach. To często powtarzana maksyma.
Stale odnosze wrazenie, ze zapominasz, ze jestem kompletnym amatorem (powoli zaczne myslec, ze amatorem-tempakiem ;)). 'Idzie zle', 'zmien cos'. Od kiedy bede mogla ocenic, ze cos idzie zle? Po roku regualarnego biegania? Na dzien dzisiejszy moge zmienic trase i... obuwie ;)

Dziekuje bardzo za skale makro, guciu. Mysle, ze powoli zaczyna mi sie ukladac w glowie, choc wciaz mam koszmarna ilosc pytan ;(
gucio
Wyga
Wyga
Posty: 116
Rejestracja: 16 sty 2007, 10:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Częstochowa

Nieprzeczytany post

airda pisze:
gucio pisze: Biegaj w przyszłym roku od 5 do 21 w oparciu o plany pod 10 nie zawierające typowo szybkościowego treningu (co najwyżej w śladowych ilościach)
Dlaczego bez szykosciowego?
Typowy trening szybkości oparty na krótkich odcinkach na bardzo dużych intensywnościach uniemożliwia kształtowanie wytrzymałości a to ona jest podstawą w biegu maratońskim. Jeżeli masz takie jednostki treningowe to w momencie zmiany treningu z treningu do 21 na maratoński ich ilość powinna stanowić śladowy procent ogólnego kilometrażu. Traktując okres treningu 5 - 21 jako okres przygotowania pod maraton powinnaś kształtować prędkość "łagodnymi" środkami treningowymi (jak najmniej treningu w strefie beztlenowej). Nie jest to droga do zrobienia kolosalnych postępów w krótkim czasie na dystansie (5 - 10) ale i tak będzie to na dłuższą metę procentować lepszymi wynikami na docelowym dystansie maratońskim. Właściwie od samego początku powinnaś być nastawiona raczej na powolne zwiększanie kilometrażu przy zachowaniu jak najlepszej jego jakości. (człapanie obowiązkowo ale tylko w celach regeneracyjnych a nie jako środek treningowy)
airda pisze: Zatem plan na 2009 to 5-10-21. Jak rozumiem 5 i 10 wiosna i latem, polmaraton jesienia. Ktos pisal, ze czesciej mozna startowac na krotkich dystansach, czy polmaraton zatem tylko jeden - na jesieni, czy wszystko bedzie zalezalo od samopoczucia?
Do półmaratonu też trzeba się dobrze przygotować i jego dobre przebiegnięcie to nie będzie spacerek obojętny dla organizmu dlatego ja bym Ci polecał jedną 1/2 jesienią. Jedną ale solidną.
airda pisze: Stopniowe zwiekszanie kilometrazu i bieganie coraz dluzszych wybiegan od kiedy - 2010? A nowe elementy?
Od samego początku kiedy zrealizujesz pierwszy plan na 10 (trochę czasu Ci to zabierze) Zabierasz się za następny w oparciu o dotychczasowy rezultat. Ten następny nie może być kopią poprzedniego ze zmienioną intensywnością. W treningu musi pojawiać się zmienność, nowe środki treningowe, nowy schemat mikrocyklu, nowe miejsca treningowe, nowy rodzaj podłoża po którym biegasz. Jest wiele elementów którymi można żonglować. Nawet jeśli ma to być gotowiec to proponowałbym poszukanie planu w oparciu o rozpoznane potrzeby czyli głębokie przemyślenie co może Cie ograniczać w polepszaniu wyniku i szukaniu gotowca odpowiedniego dla twoich potrzeb. Ten nowy plan powinien zakładać wyższy ogólny kilometraż od swojego poprzednika.

Jak rozpoznać te potrzeby zapytaj się po zrealizowaniu pierwszego etapu (może wcale nie będziesz potrzebowała pomocy w ich zdiagnozowaniu). Jedynie słuszne plany nie istnieją. Plany prowadzące do sukcesów muszą być ciągle korygowane i zmieniane.
gucio pisze:Kiedy widzisz że Ci nie idzie zmień coś w swoim treningu. Kiedy idzie Ci świetnie już musisz myśleć o zmianach. To często powtarzana maksyma.
airda pisze: Od kiedy bede mogla ocenic, ze cos idzie zle? Po roku regualarnego biegania? Na dzien dzisiejszy moge zmienic trase i... obuwie ;)
Po pierwszym starcie :hahaha:
Nie, dziekuje nie chce rozmawiac o tescie Zoladzia.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ