Komentarz do artykułu Metodą Skarżyńskiego 2:57 w debiucie.
- jasiekpol
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 06 cze 2004, 13:09
- Życiówka na 10k: 35:00:02
- Życiówka w maratonie: 2:56:23
- Lokalizacja: Siedlce
- Kontakt:
Hehe, witaj na forum Henryku, gratulacje po raz drugi, być może jesteś pierwszym w Polsce debiutującym poniżej 3 godz. z TELEFONEM.
Don`t walk if you can RUN GG 3600898
-
- Wyga
- Posty: 91
- Rejestracja: 03 kwie 2008, 22:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
wyczyn robi naprawdę piorunujące wrażenie, po przeczytaniu takiego artykuły nasuwa się tylko jedna rzecz, a mianowicie "ja też tak chcę"
[url=http://runmania.com/rlog/?u=radjin][img]http://runmania.com/f/03c44357b035fd87b20b06f9fea6979c.gif[/img][/url]
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
A teraz krytyka forsowania organizmu i bicia rekordów - w mysl zasady im szybciej i wiecej dobrych wyników, tym lepiej. Zarówno zbicie wagi, czas dochodzenia do dobrej wydolności, jak i intensywnosc treningu powinny, wg mnie, odbywać się bez bicia rekordów szybkosci. Czyli innymi słowy im spokojniej tym lepiej.
PS. Niedawno Artiemu oberwało się ode mnie, że stworzył system w KB Maniac, w którym liczy sie jak najwieksza ilość startów w sezonie - to raczej nie słuzy zdrowiu ponieważ rzadko kto biorąc udział w zawodach odpoczywa.
Teraz skrytykuję artykuły na bieganie. pl, w których forumowicze chwalą sie jak szybko z kanapowców stali sie wysportowanymi maratończykami czy triatlonistami - wg mnie to równiez nie jest dobry przykład do nasladowania, bo żaden organizm nie lubi skrajności.
Trzeba, pisze to dzieki wiedzy zdobytej z autopsji i literatury, stworzyć odpowiednią baze pod rekordy, a nastepnie racjonalnie gospodarować potencjałem. Chyba zbyt często zapominamy o tej prawdzie.
Na koniec pragne zauważyć, że jest to raczej konstruktywna krytyka redakcji biegania.pl, która wysyła taki przekaz do biegaczy amatorów ( niczym Arti w KB Maniac
) a nie samego bohatera, któremu może rzeczywiscie należą sie gratulacje, bo ma taki potencjał w sobie, że złamanie 3 przyszło mu bez trudu i tak szybko.
PS. Niedawno Artiemu oberwało się ode mnie, że stworzył system w KB Maniac, w którym liczy sie jak najwieksza ilość startów w sezonie - to raczej nie słuzy zdrowiu ponieważ rzadko kto biorąc udział w zawodach odpoczywa.
Teraz skrytykuję artykuły na bieganie. pl, w których forumowicze chwalą sie jak szybko z kanapowców stali sie wysportowanymi maratończykami czy triatlonistami - wg mnie to równiez nie jest dobry przykład do nasladowania, bo żaden organizm nie lubi skrajności.
Trzeba, pisze to dzieki wiedzy zdobytej z autopsji i literatury, stworzyć odpowiednią baze pod rekordy, a nastepnie racjonalnie gospodarować potencjałem. Chyba zbyt często zapominamy o tej prawdzie.
Na koniec pragne zauważyć, że jest to raczej konstruktywna krytyka redakcji biegania.pl, która wysyła taki przekaz do biegaczy amatorów ( niczym Arti w KB Maniac

- dex-adam
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 07 gru 2008, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lasek Bielański, Fort Bema
Artykuł jakby trochę o mnie. Co prawda jeszcze nie biegałem swojego maratonu (zacząłem biegać trochę później niż nasz bochater), ale jestem na dobrej drodze i w przyszłym roku na pewno wystartuję.
U mnie zaczęło się podobnie - cel: zbicie wagi. Udało się z 86 kg na 68 kg w 6 tygodni. Wiem, może trochę za szybko, ale nie trawię bylejakości i jak już coś robię to na 1000% normy! Odnalazłem swoją drogę życiową w bieganiu. Również twierdzę, że dzień bez biegania to dzień stracony. Biegam, trenuję i staram się być w tym coraz lepszy.
29.03.2009 półmaraton w W-wie, a potem mój pierwszy maraton. Nie liczę na złamanie 3 godzin w debiucie, ale realnie oceniam swoje szanse (już teraz) na 3.20-3.25.
Gratuluję bohaterowi artykułu i wszystkim dążącym do swojej własnej mety!!!
pzdr
adam
U mnie zaczęło się podobnie - cel: zbicie wagi. Udało się z 86 kg na 68 kg w 6 tygodni. Wiem, może trochę za szybko, ale nie trawię bylejakości i jak już coś robię to na 1000% normy! Odnalazłem swoją drogę życiową w bieganiu. Również twierdzę, że dzień bez biegania to dzień stracony. Biegam, trenuję i staram się być w tym coraz lepszy.
29.03.2009 półmaraton w W-wie, a potem mój pierwszy maraton. Nie liczę na złamanie 3 godzin w debiucie, ale realnie oceniam swoje szanse (już teraz) na 3.20-3.25.
Gratuluję bohaterowi artykułu i wszystkim dążącym do swojej własnej mety!!!
pzdr
adam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Bebej, a może jakieś konkrety? Piszesz o jakiejś bazie rekordów - o co chodzi? Według ciebie leżenie na kanapie, tycie, obtłuszczanie serca, wątroby, nadciśnienie, podwyższony cholesterol, ryzyko cukrzycy, choroby wieńcowej itp..itd jest bardziej bezpieczne od eksplaatacji organizmu w przygotowaniu do maratonu?
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
bebej pisze: Teraz skrytykuję artykuły na bieganie. pl, w których forumowicze chwalą sie jak szybko z kanapowców stali sie wysportowanymi maratończykami czy triatlonistami - wg mnie to równiez nie jest dobry przykład do nasladowania, bo żaden organizm nie lubi skrajności.
Bebej - nie przeginaj. W półtora roku do 2:57 to nie jest przykład jakiegoś nagannego dla naśladownictwa ekstremum. Szukamy poprostu ciekawych historii, ta taką była. Może dla niektórych posłużyć jako motywacja ale nie wkładaj nam w usta tekstów których nie powiedzieliśmy, że my to promujemy - poprostu ciekawa motywująca historia.
A Twoje podejście jest jak starej babci. Najlepiej żeby dziecko nie biegało bo się spoci.
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
racja, lepiej trenowac 10lat i biegac ostroznie bo nigdy nie wiadomo? Zawal, wylew choroby sportowcow. Lepiej byc lwem kanapowym, ogladac mecz i wcinac czipsy oczywiscie to wszystko nalezy zapijac piwem. Powracajac do tematu zauwazylem, ze masz [Bebej] jakas postawe anty-bieganie.pl . Wiekszosc Ci sie nie podoba, podwazasz to oraz krytykujesz. Wiadomo, ze masz troche racji, ze latwo jest przesadzic zarowno w jedna strone - biegac za malo, za delikatnie no i w druga. Przesadzic, a co za tym idzie zlapac kontuzje [pan Henryk cos o tym wie]. Jednak sport ma cos takiego, ze nie jest dla wszystkich. I mysle, ze nie jeden by na etapie kontuzji powiedzial "sport to zdrowie... do pierwszej kontuzji". Trzeba znalesc cos pomiedzy zeby z biegania czerpac jak najwiecej radosci no i jak ktos lubi maksimum wynikow.bebej pisze:A teraz krytyka forsowania organizmu i bicia rekordów - w mysl zasady im szybciej i wiecej dobrych wyników, tym lepiej. Zarówno zbicie wagi, czas dochodzenia do dobrej wydolności, jak i intensywnosc treningu powinny, wg mnie, odbywać się bez bicia rekordów szybkosci. Czyli innymi słowy im spokojniej tym lepiej.
PS. Niedawno Artiemu oberwało się ode mnie, że stworzył system w KB Maniac, w którym liczy sie jak najwieksza ilość startów w sezonie - to raczej nie słuzy zdrowiu ponieważ rzadko kto biorąc udział w zawodach odpoczywa.
Teraz skrytykuję artykuły na bieganie. pl, w których forumowicze chwalą sie jak szybko z kanapowców stali sie wysportowanymi maratończykami czy triatlonistami - wg mnie to równiez nie jest dobry przykład do nasladowania, bo żaden organizm nie lubi skrajności.
Trzeba, pisze to dzieki wiedzy zdobytej z autopsji i literatury, stworzyć odpowiednią baze pod rekordy, a nastepnie racjonalnie gospodarować potencjałem. Chyba zbyt często zapominamy o tej prawdzie.
Na koniec pragne zauważyć, że jest to raczej konstruktywna krytyka redakcji biegania.pl, która wysyła taki przekaz do biegaczy amatorów ( niczym Arti w KB Maniac) a nie samego bohatera, któremu może rzeczywiscie należą sie gratulacje, bo ma taki potencjał w sobie, że złamanie 3 przyszło mu bez trudu i tak szybko.
P.S A z tym pomyslem Artiego to masz racje...

- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Fredzio,FREDZIO pisze:[
Bebej - nie przeginaj. W półtora roku do 2:57 to nie jest przykład jakiegoś nagannego dla naśladownictwa ekstremum. Szukamy poprostu ciekawych historii, ta taką była. Może dla niektórych posłużyć jako motywacja ale nie wkładaj nam w usta tekstów których nie powiedzieliśmy, że my to promujemy - poprostu ciekawa motywująca historia.
A Twoje podejście jest jak starej babci. Najlepiej żeby dziecko nie biegało bo się spoci.
Chciałes dyskusji to masz. Może i trochę przeginam, ale przecież nie potępiam wyczynu bohatera artykułu. Wręcz przeciwnie, zazdroszczę i gratuluję. Sam próbowałem i przez cztery lata - figa ( problemy z Achillesami to rzeczywiscie może byc pikuś) Tak to już jest Fredzio, że nie wszyscy wierni bieganiu będa zdolni do takich wyczynów. Krytykuję lansowaniu przez portal rekordomanii, którą Ty nazywasz polityką redakcji motywowania do zdrowego stylu życia.
Wysek,
Sport jest dla wszystkich.
Wybacz, że nie odniosę się do Twojej wypowiedzi o odczuciach.

Panie Henryku,
wielkie gratulacje - ma Pan cos z syna marnotrawnego - takich sie najbardziej kocha i podziwia, bo byli umarli, a teraz cie cieszymy, że żyją.
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 29 paź 2008, 09:41
A ja myślę, że każdy biegacz ma inne cele. Jeden biega dla zdrowia, inny, żeby schudnąć, ktoś bo lubi, a sa tacy którzy są walczakami i do biegania motywują ich wyłącznie starty i osiąganie wysokich miejsc albo życiówki. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Mnie np. do biegania motywuje chęć rywalizacji i w innym przypadku raczej bym nie biegał. Więc lepsze to niż leżenie na kanapie.bebej pisze:Krytykuję lansowaniu przez portal rekordomanii, którą Ty nazywasz polityką redakcji motywowania do zdrowego stylu życia.
Zgadzam się całkowicie z Bebejem.
Owszem - to jest piękne, wymagające ogromnego hartu ducha oraz żelaznej konsekwencji. Należą się wielkie brawa za wytrwałość.
Jednak to nie jest droga, która jest godna naśladowania.
Cele ma każdy inne – zgadza się. Jednak jeden są rozsądniejsze a inne mniej.
Owszem - to jest piękne, wymagające ogromnego hartu ducha oraz żelaznej konsekwencji. Należą się wielkie brawa za wytrwałość.
Jednak to nie jest droga, która jest godna naśladowania.
Cele ma każdy inne – zgadza się. Jednak jeden są rozsądniejsze a inne mniej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Tomaszu, nie brak mi rozsądku, ale takie jak Twoje stwierdzena a priori mnie nie przekonujątomasz pisze:
Jednak to nie jest droga, która jest godna naśladowania.

Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
ale to przecież, jak w przypadku każdej innej czynności, zależy od talentu, predyspozycji i wrodzonych zdolności. Dlaczego zawsze musi być wymiar "wszyscy tak samo". Co to, jakiś kolektyw? To tak, jak z tabliczką mnożenia albo ortografią - jedni łapią od razu, inni potrzebują lat praktyki a inni zawsze będą pisać "tentno" (taka mała dygresja - 12 (!!)różnych wątków z tym nieistniejącym słowem na forum).
moim zdaniem ta historia jest świetną motywacją dla innych - "ja też potrafię".
Sądzicie, że biegacze, zwłaszcza Ci początkujący to idioci, którzy nie wyciągają wniosków z sygnałów, które wysyła ich własne ciało? Chodzi mi o ewentualne groźne kontuzje, bieganie ponad siły lub bieganie całkowicie niezorganizowane. Bohater artykułu kontuzję leczył, więc o co ten krzyk? Ja w 100% popieram postawę zaprezentowaną w tekście.
moim zdaniem ta historia jest świetną motywacją dla innych - "ja też potrafię".
Sądzicie, że biegacze, zwłaszcza Ci początkujący to idioci, którzy nie wyciągają wniosków z sygnałów, które wysyła ich własne ciało? Chodzi mi o ewentualne groźne kontuzje, bieganie ponad siły lub bieganie całkowicie niezorganizowane. Bohater artykułu kontuzję leczył, więc o co ten krzyk? Ja w 100% popieram postawę zaprezentowaną w tekście.
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 29 paź 2008, 09:41
Równie dobrze można krytykować zawodowych biegaczy i innych sportowców bo ćwiczą na krawędzi kontuzji. A przecież w każdej chwili może się to skończyć urazem mięśnia, stawu lub innym urazem.
Ja powiem tylko, brawo Panie Henryku!!! Oby każdy miał tyle motywacji i chęci! Mam nadzieje, że spotkamy się w Warszawie na maratonie w 2009.
Ja powiem tylko, brawo Panie Henryku!!! Oby każdy miał tyle motywacji i chęci! Mam nadzieje, że spotkamy się w Warszawie na maratonie w 2009.