trening 10 km wg lydiarda

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13799
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

marek84 pisze:Tak, oczywiście że ja też zdaję sobie sprawę z ograniczeń. Chodzi po prostu o to, żeby tych ograniczeń stanu wejściowego nie mylić z talentem.
Własnie o to chodzi. Brak talent to najczęstsza wymówka i tłumaczenie swojego lenistwa i braku cierpliwości.
PKO
RHCP
Wyga
Wyga
Posty: 72
Rejestracja: 24 lut 2010, 13:52

Nieprzeczytany post

No załóżmy, że pierwszą dychę przebiegłem w 1h i 3 minuty. Maksymalnie zdołałem wycisnąc czas na 10 km na zawodach 49:15. Do 39 to mi jeszcze brakuje 10 minut. Skarżyński kiedyś pisał, że jeżeli pierwszą dychę pokonujesz w 60 minut, to po dobrym treningu możesz liczyc, że uda sie złamac 45 minut. Jak ktoś zaczął w 48 minut to ma szansę na 36 minut. Po prostu wątpię, że w moim przypadku jest to możliwe, żeby zrobic 39 minut.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13799
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

RHCP pisze:No załóżmy, że pierwszą dychę przebiegłem w 1h i 3 minuty. Maksymalnie zdołałem wycisnąc czas na 10 km na zawodach 49:15. Do 39 to mi jeszcze brakuje 10 minut. Skarżyński kiedyś pisał, że jeżeli pierwszą dychę pokonujesz w 60 minut, to po dobrym treningu możesz liczyc, że uda sie złamac 45 minut. Jak ktoś zaczął w 48 minut to ma szansę na 36 minut. Po prostu wątpię, że w moim przypadku jest to możliwe, żeby zrobic 39 minut.
Juz ci pisałem: naucz się najpierw biegać szybko. :hejhej:

O co w tym zdaniu chodzi? Zacząłeś szurać nogami w 63/10. I teraz szybko szurasz w 49/10... ale dalej szurasz. Naucz się biegać z podniesionymi kolanami i odbiciem z tylu,. Naucz się biegać jak szybsi biegacze. Nie da się? Spróbuj. Technika, podbiegi, przebieżki, wieloskoki, sprinty... złap się za kolana po sprincie. Serce nie stanie.

No ale ilu chce to robić... lepiej szurać nogami w 70% HR przez 2-3h po polach i mówić ze talentu brak.
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

RHCP pisze:Skarżyński kiedyś pisał, że jeżeli pierwszą dychę pokonujesz w 60 minut, to po dobrym treningu możesz liczyc, że uda sie złamac 45 minut. Jak ktoś zaczął w 48 minut to ma szansę na 36 minut.
Z całym szacunkiem, ale Pan Skarżyński też mówił ciekawe historie dotyczące magicznych systemów w butach i jak to przebiegł 170 tys km bez kontuzji - tyle, że te systemy zaczęto do butów wkładać jak już karierę zawodniczą skończył.

I z tymi czasami to bujda absolutna, bo osobiście nam 2 osoby, które zaczynały pierwsze 10km powyżej godziny a teraz biegają już na poziomie 45-46 minut i wcale nie uważają, że to kres ich możliwości.
biegam ultra i w górach :)
Marcin_1
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 12 maja 2014, 13:19
Życiówka na 10k: 44:21
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale co rozumieć przez tę pierwszą dychę, bo to wydaje mi się w tym kluczowe. Pierwszy raz przebiegłem 10km w 59:20. Ale wcześniej już chyba ze 4 miesiące biegałem po około 7km.
Po ponad roku w miarę regularnego biegania dwa, trzy razy w tygodniu (głównie 8km, ale i więcej) po lesie na spokojnie, skusiłem się na bieg 10km. 400 osób na starcie, stres itp. ustawiłem się na samym końcu.
44:21 brutto na mecie i to bez specjalnych treningów. Jestem pewien że gdyby się bardziej przyłożyć, zacząć realizować jakiś plan, albo w ogóle zacząć coś robić prócz zwykłych wybiegań można by jeszcze sporo poprawić ten czas.

Albo rozumowanie Skarżyńskiego które przytoczył RHCP jest bzdurą, albo co bardziej prawdopodobne źle rozumiemy tę "pierwszą dychę".
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

RHCP pisze:No załóżmy, że pierwszą dychę przebiegłem w 1h i 3 minuty. Maksymalnie zdołałem wycisnąc czas na 10 km na zawodach 49:15. Do 39 to mi jeszcze brakuje 10 minut. Skarżyński kiedyś pisał, że jeżeli pierwszą dychę pokonujesz w 60 minut, to po dobrym treningu możesz liczyc, że uda sie złamac 45 minut. Jak ktoś zaczął w 48 minut to ma szansę na 36 minut. Po prostu wątpię, że w moim przypadku jest to możliwe, żeby zrobic 39 minut.
Pierwszą dychę przebiegłem dokładnie w 60 minut,na bieżni mechanicznej a potem przez 4h serce mi chciało wyskoczyć.
Było to prawie 4 lata temu w wieku 38 lat .Za 5 miesięcy było 47,za kolejne 3 miechy 43minut a dziś 39 minut.
Da się? Da.
Przebiegłem przez te niecałe 4 lata 12tys kilometrów i schudłem ponad 20kg.
Jednak jestem już na takim etapie,że o zbicie kolejnej minuty może być bardzo ciężko.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Ja bym się zgadzał ze Skarżyńskim - pewnie mu idzie o czas zrobiony bez biegania albo prawie bez bo ja po 4 m-cach słabego biegania biegałem niżej 45 i maraton pobiegłem w 3.30 ale tu już coś biegałem i już z 5kg zgubiłem od pierwszych prób , oczywiście to nie reguła bo będą ludzie którzy pobiegną 60 min dychę z bardzo dużą nadwagą i samo duże zejście z wagi podniesie ich możliwości i granicę osiągów ponad taką "normę", średnia może gdzieś tak wyglądać. Zrzucenie wagi będzie wymagało sporego biegania ale oni odbierają taki zysk "do kwadratu". Powiedzmy tak - ja 48 min pobiegłem ważąc 87 kg, po kilkunastu miesiącach złamałem 40 min ważąc ok 73-74kg, od tego czasu biegam na wadze podobnej lub nieco tylko niższej. Część szybkiego progresu zawdzięczam gubieniu masy. Przykład inny, żona moja pobiegła pierwszą dychę w 50 min, po 3 latach biega koło 43 min ale ona z wagi nie zeszła nic, sam czysty postęp podbudowany przebudową składu ciała. Jak biegałem 40 min ważyłem 73kg ale to było inne 73 kg niż teraz.
Z drugiej strony Rolli też ma sporo racji, postęp wymaga pracy, często też zdiagnozowania tego, co nas hamuje, co przeszkadza. Nie da się mocno i długo poprawiać biegając ciągle tak samo i tylko to co się lubi, trzeba się zdrowo sponiewierać czasami czy poszukać rezerw w innych obszarach, czasem poza bieganiem. Każdy ma swój limit ale ilu tak naprawdę się do niego zbliża? No i dla ilu osób to jest najważniejsze w bieganiu, często to robi się przy okazji biegając w grupach, pod treningi zbiorowe pisane dla każdego, ile osób ćwiczy regularnie siłę i stabilizację itp itd.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Fakt,że waga zamazuje trochę obraz.
Ja jak zaczynałem to ważyłem stówkę i byłem wstanie przebiec 400-500m. :hahaha:
W podstawówce biegałem 60m w 7:35 a 400m poniżej minuty......odległe czasy. :oczko:
Ciężko to wszystko porównać,ale od momentu kiedy biegałem na 10k 42 minuty do tych 39 teraz już nie zrzuciłem
ani kilograma.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13799
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Ja schudłem, dlatego nie jestem dobrym przykładem. Ale zona schudła tylko 3kg i wazy (dla mnie) jeszcze dużo za dużo (a i nawet 10kg, czego jej nie wolno powiedzieć, bo wydrapie mi oczy) i pobiegła 39/10km... ale ona umie biegać szybko :hejhej:
RHCP
Wyga
Wyga
Posty: 72
Rejestracja: 24 lut 2010, 13:52

Nieprzeczytany post

Wynik 63 minuty to moja pierwsza dycha. Ale wtedy to była taka próbna dycha, a ja pojęcie o bieganiu miałem słabe. Zaczynałem dopiero biegac, biegając co drugi dzień 4-6 km na maksa. Wtedy miałem 18 lat. Powiedzmy, że po roku biegania miałem 49.15, ale wtedy zaś przesadzałem z treningiem( z 5-6 razy w tygodniu ostre biegi+ długie wybieganie i wydaje mi się, że było za ostro).Ostatnio biegam raczej dla przyjemności i odmóżdżenia od studiów rekreacyjnie 3-4 razy w tygodniu 6-7 km, czasami idę pograc w piłkę zamiast biegac albo na rower. Myślę, że gdybym się bardziej ukierunkował, to może po kilku latach dobrego treningu rzeczywiście jest możliwe 39 minut. Na 1 km miałem jakieś 3;30, a to bez rozgrzewki i fatalnie zaczynając( zdecydowanie za szybko). Może i macie racje:)
XchmieluX
Wyga
Wyga
Posty: 128
Rejestracja: 11 kwie 2006, 17:08

Nieprzeczytany post

wnioski- nawet tak kiepski i mało ambitny truchtacz sezonowy jak ja może robić stać się biegaczem łamiąc magiczne 40 minut na weźmie swoje 4 litery do roboty- fajnie :) to już znam swoje cele na najbliższe parę lat :)
Awatar użytkownika
KrzysiekJ
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1571
Rejestracja: 06 lis 2013, 16:29
Życiówka na 10k: 38:00 z treningu
Życiówka w maratonie: 2:57:26 atest
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Krzychu M:
12tyś przez cztery lata to średnio 3tyś /rok.
Jak na standardy Lydiarda to niewiele.

Nie wiem ile teraz biegasz. Może zwiększenie kilometrażu, nawet kosztem biegów jakościowych, da Ci lepszy progres niż sądzisz.

Pomimo krytyki Rolli'ego dotyczącej w miarę komfortowego dreptania wielu kilometrów, po sobie mogę stwierdzić, że i z tego da się coś sensownego wytuptać. Nie wiem jaka jest granica, ale z 38min/10km nie powinno być kłopotu.
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

KrzysiekJ pisze:Krzychu M:
12tyś przez cztery lata to średnio 3tyś /rok.
Jak na standardy Lydiarda to niewiele.

Nie wiem ile teraz biegasz. Może zwiększenie kilometrażu, nawet kosztem biegów jakościowych, da Ci lepszy progres niż sądzisz.

Pomimo krytyki Rolli'ego dotyczącej w miarę komfortowego dreptania wielu kilometrów, po sobie mogę stwierdzić, że i z tego da się coś sensownego wytuptać. Nie wiem jaka jest granica, ale z 38min/10km nie powinno być kłopotu.
W pierwszym roku biegałem niewiele,w drugim 4,2tyś,w zeszłym i w tym przez kontuzje wyjdzie po 3tyś z hakiem.
Na pewno duży kilometraż mi sprzyja,zaczynam "palić" mięśnie co przekłada się na mniejszą wagę.....gdyby nie te kontuzje to
mógłbym i 5tyś rocznie klepać.Sama przyjemność. :hej:
Awatar użytkownika
Buniek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2655
Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
Życiówka na 10k: 35:35
Życiówka w maratonie: 2:57:09
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:...Wystarczy sobie zrobić test wysiłkowy i zmierzyć VDOT u kardiologa (80 zł)...
... ja mam zmierzone VDOT 67 przy wadze 73kg...
....A jak się układa poziom VDOT, .....
Krzychu M pisze:Miałem zmierzone VDOT 51,z większą wagą.
Aktualnie 53-54 ,więc nie mam co liczyć na poprawę.
Pocieszające to to nie jest. :ojoj:
"Zmierzenie" VDOT to pobiegnięcie zawodów i sprawdzenie Danielowskich tabelek. To co mierzy się w labolatorium to VO2max. To nie jest to samo. W uproszczeniu osoba o VO2max 50 średnio osiągnie wyniki odpowiadające VDOT 50, ale równie dobrze takie same wyniki może osiągać osoba z VO2max 45 i 55, ale z dużymi różnicami w ekonomice biegu i proglu mleczanowym.
Krzysiek
RHCP
Wyga
Wyga
Posty: 72
Rejestracja: 24 lut 2010, 13:52

Nieprzeczytany post

Tak wracając do tematu, to możliwe jest, że zdrowy, młody facet prędzej czy później dojdzie do 38 minut na 10 km. Też trzeba powiedziec, że w każdej dziedzinie życia potrzebna jest cierpliwośc i czas do osiągnięcia celu. Jeden zrobi to po 6 miesiącach, a drugi po 2 latach, a może i więcej, ale zrobi. Skoro 51 letni facet zrobił 42 minuty, a zaczynał od 60 minut na 10 km, to chyba coś jest na rzeczy. Wręcz 38 minut na 10 km w takim przypadku, gdyby zaczynał w wieku 20-35 lat jest jak najbardziej możliwe. Z 35 minut to już według mnie predyspozycje. Nawet jak ktoś wczoraj przywołał piłkarskie porównanie, że Messi to poziom 27 minut, a "kopacz" z polskiej ligi to 35 minut. Uwierzcie, że tylko mówimy, że jest to kopacz. Żeby grac w polskiej ekstraklasie też trzeba miec pewne predyspozycje, i wcale nie tak małe jak się wszystkim wydaje). Ale generalnie kwestia dośc skomplikowana. Pamiętam kiedyś w liceum kumpla, który świetnie grał na gitarze. Zawsze się chciałem tego nauczyc. On twierdził, że talent nie jest potrzebny, a trening, a ja uważałem, że chce zgrywac skromnego. W końcu kupiłem gitarę i zacząłem się uczyc na własną rękę. I teraz gram z zamkniętymi oczami i ludzie mówią, że robię to dobrze. I nawet nie cwiczyłem nic specjalnego, po prostu jak był czas, to grałem i to bardzo nieregularnie( ciekawe jak by było z regularnymi lekcjami i nauczycielem:) Tak samo z nauką matematyki- jednym wchodzi łatwiej( wszystko pojmują na lekcjach), drugim gorzej, ale ci drudzy wiedząc o tym nie wysilają się, żeby siedziec na dupie nad zadaniami albo zapisac się na korepetycje. Natomiast nie każdy rozwali maturę na 100 % z matmy, nie każdy będzie Philem Colinsem, nie każdy Leo Messim, nie każdy Al Pacino. To jest czysty talent( oczywiście poparty pracą).
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ