Plan na Trening biegowy wg. Tompoza
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Cichy 70
No cóż, Rosomak zaanonsował taki trening pod kątem startu docelowego jakim miał być bieg na 10 czy 15 km, co czyni go jeszcze bardziej egzotycznym ( nazwijmy to tak ). Czy to ma sens? Moim zdaniem nie. Co zresztą zostało potwierdzone empirycznie. I to że Rosomak złapał kolejną kontuzję nie działa na jego niekorzyść tylko na niekorzyść jego planu.Natomiast na niekorzyść Rosomaka działa chęć udowodnienia wartości własnego planu ( merytorycznej wartości ) poprzez ściganie się. A jak to było już wielokrotnie na tym forum poruszane czyjeś wyniki biegowe nie decydują o wartości merytorycznej treningu....
No cóż, Rosomak zaanonsował taki trening pod kątem startu docelowego jakim miał być bieg na 10 czy 15 km, co czyni go jeszcze bardziej egzotycznym ( nazwijmy to tak ). Czy to ma sens? Moim zdaniem nie. Co zresztą zostało potwierdzone empirycznie. I to że Rosomak złapał kolejną kontuzję nie działa na jego niekorzyść tylko na niekorzyść jego planu.Natomiast na niekorzyść Rosomaka działa chęć udowodnienia wartości własnego planu ( merytorycznej wartości ) poprzez ściganie się. A jak to było już wielokrotnie na tym forum poruszane czyjeś wyniki biegowe nie decydują o wartości merytorycznej treningu....
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4227
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
czy od początku,nie można było prowadzić dyskusji w tym tonie?
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Eee, że złapał kontuzję? Jeden zawodnik to mała próbka i kiepski dowód.maneater1 pisze:Czy to ma sens? Moim zdaniem nie. Co zresztą zostało potwierdzone empirycznie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Fredzio : Oczywiście. Patrząc na to z drugiej strony to 100 % biorących udział w teście złapało kontuzję 
Ale w sumie to może i pomysł. Może bieganie.pl powinno zebrać grupę chętnych którzy stosowaliby trening "według doświadczenia Tompoza ".
P.S Następny argument przeciwko treningowi Rosomaka to ten że z kilometrażu miesięcznego grubo powyżej 500 km Rosomak zrobił życiówkę w maratonie na poziomie 3h 20 min. A przecież tempo na 3 h w maratonie ( czyli kolo 4'15'' ) to taki trochę szybszy trucht

Ale w sumie to może i pomysł. Może bieganie.pl powinno zebrać grupę chętnych którzy stosowaliby trening "według doświadczenia Tompoza ".
P.S Następny argument przeciwko treningowi Rosomaka to ten że z kilometrażu miesięcznego grubo powyżej 500 km Rosomak zrobił życiówkę w maratonie na poziomie 3h 20 min. A przecież tempo na 3 h w maratonie ( czyli kolo 4'15'' ) to taki trochę szybszy trucht

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale to jest odrębna kwestia.
Trening wg Tompoza to jedno a osobnicze cechy i trening Rosomaka drugie.
Trening wg Tompoza to jedno a osobnicze cechy i trening Rosomaka drugie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Fredzio :
Nieprawda. Oba plany są mało sensowne ( delikatnie rzecz określając )
Tompoz nie był w stanie ( jak zapewne 99% osób na jego poziomie) zrealizować swojego planu treningowego nawet w małej części.
Rosomak z ogromnego kilometrażu osiąga przeciętne rezultaty ( w porównaniu do objętości treningu ). Na czym opieram swoją opinię ? Oto wybrane źródła :
- plan treningowy w/g Skarżyńskiego na maraton poniżej 3h ( www.bieganie.pl )
- plan treningowy dla zaawansowanych 6 treningów w tygodniu ( www.bieganie.pl )
- strona kbmaniac.pl ( plan treningowy Artiego )
- wypowiedzi administratorów forum bieganie.pl , którzy twierdzili że każdy kto jest w stanie biegać tygodniowo 120 czy 140 km pokona barierę 3 h w maratonie (Nagor) albo że tempo 4,15 min/km w maratonie to trochę szybszy trucht (Fredzio)
Nieprawda. Oba plany są mało sensowne ( delikatnie rzecz określając )
Tompoz nie był w stanie ( jak zapewne 99% osób na jego poziomie) zrealizować swojego planu treningowego nawet w małej części.
Rosomak z ogromnego kilometrażu osiąga przeciętne rezultaty ( w porównaniu do objętości treningu ). Na czym opieram swoją opinię ? Oto wybrane źródła :
- plan treningowy w/g Skarżyńskiego na maraton poniżej 3h ( www.bieganie.pl )
- plan treningowy dla zaawansowanych 6 treningów w tygodniu ( www.bieganie.pl )
- strona kbmaniac.pl ( plan treningowy Artiego )
- wypowiedzi administratorów forum bieganie.pl , którzy twierdzili że każdy kto jest w stanie biegać tygodniowo 120 czy 140 km pokona barierę 3 h w maratonie (Nagor) albo że tempo 4,15 min/km w maratonie to trochę szybszy trucht (Fredzio)
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4227
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
i tutaj z maneater1 się zgadzam
-oba plany są również wg mnie mało sensowne -tzn współczynnik jakby to nazwać kilometrażoefektywności jest dość słaby.No ale trzeba wziąć pod uwagę, iż takie bieganie może z różnych względów rosomakowi pasować ,chociaż efektów chyba nie przynosi odpowiednich w stosunku do włożonego wysiłku.

komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Maneater - tutaj to już mieszasz trzy różne sprawy.
Ja akurat widzę jakiś sens w Panie Tompoza, tzn widzę jaka za nim stoi logika. To, że on nie realizował to to jak rozumiem spowodowane jest tym, że jest kolarzem.
Co do Rosomaka
Czy Rosomak z ogromnego kilometrażu osiąga przeciętne rezultaty ? Chyba tak ale to wynik czegoś, nie wiem czego - czegoś co podskórnie czuję, że Rosomak kiedyś zarzucał mi - że chcę znaleźć jakiś złoty środek który z biegacza kanapowego zrobi ze mnie wyścigowca. Rosomak chyba (chyba, za mało wiem) teraz sam tak kombinuje - za dużo kombinuje. Ja nie wiem czy w jego przypadku od poprawienia ogólnej sprawności nie powinno się zacząć. Video z treningu Rosomaka byłoby przydatne.
Co do treningów na łamanie 3 h.
Arti - to akurat słaby przykład - kilka lat kombinował z łamaniem 3 h mimo kilometrażu około 100 km.
Mimo - bo wg mnie naprawdę to jest duża zależność (kilometraż - wynik).
Ale - jest kilka jeszcze spraw.
Wg mnie bieganie to matematyka.
Ta matematyka pozwala nam obliczyć ile powinniśmy minimalnie biegać 10k, 5k a nawet 100m żeby myśleć o przebiegnięciu maratonu w 3h.
Jeśli ktoś na każdym pośrednim dystansie jest za słaby to nie ma mowy o złamaniu 3h.
Trenując do maratonu poprawiamy się też jakoś na 10k - więc zaczynając np półroczne przygotowania na łamanie 3h w maratonie nie znaczy to, że w momencie startu musimy biegać 10k w okolicach 38 minut, pewnie można wystartować i z poziomu 40 minut. Ale jeśli ktoś nie jest w stanie w momencie startu programu przebiec 200 m w 32 sekundy to widać, że brakuje mu naturalnej sprawności, dynamiki i trening do maratonu tutaj nie poprawi wystarczająco dużo. Dlatego - 100 km tygodniowo pewnie nie na każdego podziała równie dobrze.
Zapytacie się kto ja jestem żeby takie rzeczy pisać
- ot, biegacz.
Ja akurat widzę jakiś sens w Panie Tompoza, tzn widzę jaka za nim stoi logika. To, że on nie realizował to to jak rozumiem spowodowane jest tym, że jest kolarzem.
Co do Rosomaka
Czy Rosomak z ogromnego kilometrażu osiąga przeciętne rezultaty ? Chyba tak ale to wynik czegoś, nie wiem czego - czegoś co podskórnie czuję, że Rosomak kiedyś zarzucał mi - że chcę znaleźć jakiś złoty środek który z biegacza kanapowego zrobi ze mnie wyścigowca. Rosomak chyba (chyba, za mało wiem) teraz sam tak kombinuje - za dużo kombinuje. Ja nie wiem czy w jego przypadku od poprawienia ogólnej sprawności nie powinno się zacząć. Video z treningu Rosomaka byłoby przydatne.
Co do treningów na łamanie 3 h.
Arti - to akurat słaby przykład - kilka lat kombinował z łamaniem 3 h mimo kilometrażu około 100 km.
Mimo - bo wg mnie naprawdę to jest duża zależność (kilometraż - wynik).
Ale - jest kilka jeszcze spraw.
Wg mnie bieganie to matematyka.
Ta matematyka pozwala nam obliczyć ile powinniśmy minimalnie biegać 10k, 5k a nawet 100m żeby myśleć o przebiegnięciu maratonu w 3h.
Jeśli ktoś na każdym pośrednim dystansie jest za słaby to nie ma mowy o złamaniu 3h.
Trenując do maratonu poprawiamy się też jakoś na 10k - więc zaczynając np półroczne przygotowania na łamanie 3h w maratonie nie znaczy to, że w momencie startu musimy biegać 10k w okolicach 38 minut, pewnie można wystartować i z poziomu 40 minut. Ale jeśli ktoś nie jest w stanie w momencie startu programu przebiec 200 m w 32 sekundy to widać, że brakuje mu naturalnej sprawności, dynamiki i trening do maratonu tutaj nie poprawi wystarczająco dużo. Dlatego - 100 km tygodniowo pewnie nie na każdego podziała równie dobrze.
Zapytacie się kto ja jestem żeby takie rzeczy pisać

- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4227
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
obyma ryncamy sie pospisuję pod tym postemFREDZIO pisze: Trenując do maratonu poprawiamy się też jakoś na 10k - więc zaczynając np półroczne przygotowania na łamanie 3h w maratonie nie znaczy to, że w momencie startu musimy biegać 10k w okolicach 38 minut, pewnie można wystartować i z poziomu 40 minut. Ale jeśli ktoś nie jest w stanie w momencie startu programu przebiec 200 m w 32 sekundy to widać, że brakuje mu naturalnej sprawności, dynamiki i trening do maratonu tutaj nie poprawi wystarczająco dużo. Dlatego - 100 km tygodniowo pewnie nie na każdego podziała równie dobrze.
.

komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Fredzio :
Nie mieszam różnych spraw.
Przede wszystkim plan Tompoza jest nielogiczny i bezsensowny. Ten temat był dyskutowany w wielu postach i chyba nie ma potrzeby do tych argumentów wracać.
Co do planu Rosomaka to trzeba podkreślić że według dzienniczka biegowego on tak trenuje chyba od 2005 roku. Przejrzyj jego treningi,wyniki biegów i powiedz czy na przestrzeni tych kilku lat jego zapisków treningowych widzisz jakiś znaczący postęp. Oczywiście że bieganie to matematyka i oczywiście poprawiając się w maratonie poprawiasz się na krótsze dystanse. Tylko gdzie, w przypadku Rosomaka, widzisz postęp ?
Jeżeli trenujesz kilka lat i nie ma specjalnych postępów a dodatkowo co jakiś czas łapiesz poważną kontuzję to do jakich wniosków dochodzisz? Czy aby nie takich że trening jest mało skuteczny a w tym wypadku zbyt ciężki ? Co wtedy byś zrobił ? Czy pozostałbyś przy takim samym treningu ?Czy taki trening możesz nazwać sensownym?
Można zapytać jaki jest cel biegania Rosomaka.Bo jeżeli to jest bieganie dla samego biegania to nie ma sprawy.Biega tak bo lubi i tyle. Ale Rosomak wyraźnie dał nam wcześniej do zrozumienia ( w mało uprzejmy sposób ) że jego w bieganiu interesuje ściganie.
I jeszcze jedno.Wydaje mi się że przypuszczenia jakoby źródłem jego słabych wyników tego treningu był brak ogólnej sprawności jest mało trafiony.Z zapisków treningowych wynika że jest to bardzo mało prawdopodobne...
Nie mieszam różnych spraw.
Przede wszystkim plan Tompoza jest nielogiczny i bezsensowny. Ten temat był dyskutowany w wielu postach i chyba nie ma potrzeby do tych argumentów wracać.
Co do planu Rosomaka to trzeba podkreślić że według dzienniczka biegowego on tak trenuje chyba od 2005 roku. Przejrzyj jego treningi,wyniki biegów i powiedz czy na przestrzeni tych kilku lat jego zapisków treningowych widzisz jakiś znaczący postęp. Oczywiście że bieganie to matematyka i oczywiście poprawiając się w maratonie poprawiasz się na krótsze dystanse. Tylko gdzie, w przypadku Rosomaka, widzisz postęp ?
Jeżeli trenujesz kilka lat i nie ma specjalnych postępów a dodatkowo co jakiś czas łapiesz poważną kontuzję to do jakich wniosków dochodzisz? Czy aby nie takich że trening jest mało skuteczny a w tym wypadku zbyt ciężki ? Co wtedy byś zrobił ? Czy pozostałbyś przy takim samym treningu ?Czy taki trening możesz nazwać sensownym?
Można zapytać jaki jest cel biegania Rosomaka.Bo jeżeli to jest bieganie dla samego biegania to nie ma sprawy.Biega tak bo lubi i tyle. Ale Rosomak wyraźnie dał nam wcześniej do zrozumienia ( w mało uprzejmy sposób ) że jego w bieganiu interesuje ściganie.
I jeszcze jedno.Wydaje mi się że przypuszczenia jakoby źródłem jego słabych wyników tego treningu był brak ogólnej sprawności jest mało trafiony.Z zapisków treningowych wynika że jest to bardzo mało prawdopodobne...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
MaM PYTANIE DO KOLEGI CICHEGO ZPROŚBA O MERYTORYCZNE ROZWINIĘCIE CO JEST BEZ SENSOWNEGO W PLANIE PRZEZMNIE ZAPROPONO0WANYM ORAZ DLACZEGO TWOIM ZDANIEM KILOMETRAZOEFEKTYWNOŚC JEST NA DOŚĆ SŁABYM POZIOMIE. z GÓRY DZIEKUJE ZA ODPOWIEDZcichy70 pisze:i tutaj z maneater1 się zgadzam-oba plany są również wg mnie mało sensowne -tzn współczynnik jakby to nazwać kilometrażoefektywności jest dość słaby.No ale trzeba wziąć pod uwagę, iż takie bieganie może z różnych względów rosomakowi pasować ,chociaż efektów chyba nie przynosi odpowiednich w stosunku do włożonego wysiłku.
TOMPOZ
Tompoz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mówiłem - gadacie o mnie, bo to jest jakiś konkret
Cichy70, piwko bardzo, bardzo chętnie
Ale ja nie pisałem nic o swoim bieganiu w/g planu tompoza, to Jaroch (4 strona wątku, pod koniec). Ja chcę teraz skończyć co zacząłem, a potem popróbować coś nowego. Może trening z książki Matta Fitzgeralda, może trening, nie BPS ale trening Greifa, może klasyczny Lydiard - się zobaczy, jeszcze nie wiem. Większą objętością - wbrew temu co pisze kolega wszechwiedzący, bawię się dopiero od sierpnia zeszłego roku.
Czas 3:23 (czy jakoś tak), zrobiony półtora roku temu w maratonie ... wystarczy spojrzeć na mój profil na bgzn.pl:
"24 Maraton Ziemi Puckiej, jak zwykle przesympatyczna impreza. Miałem robić za holownik, ale że nic z tego nie wyszło zdecydowałem się na mocny trening biegowy. Połówki równiutkie, po 1:41:27. Doskonała pogoda. I jak zwykle - ryby."
Zwracam uwagę na stwierdzenie: "mocny trening". Bo ostatni maraton na wynik biegłem w grudniu 2006 w Radomiu (super impreza). To był rezerwowy termin po fiasku w Poznaniu (celowałem wtedy w 3:20-3:15, ale żołądek mi wysiadł. No ... ciotka naprawdę dobrze gotuje, ale potrawkę przed maratonem zdecydowanie odradzam
). Od 2006 roku nie biegłem maratonu na życiówkę.
Co jeszcze - w rzeczywistości miałem jedną kontuzję, w 2005 roku. Unieruchomiła mnie na kilka miesięcy. Spowodowaną przebieżkami po bc. Kolano biegacza. Sposób postępowania z tą przypadłością jest mi juz znany. O jego skuteczności może świadczyć to, że, mimo dość dużych obciążeń, nie nabawiłem się żadnej kontuzji biegowej w obecnym treningu.
Bo - nie mam żadnej kontuzji, rzecz jasna. Kostka mnie bolała do połowy stycznia (wywalenie 30.12 plus nieczynna winda do 6.01, no i konieczność wychodzenia z psem z IX piętra trzy razy dziennie) więc, nie chcąc załatwić nogi, zmieniłem nieco trening, dodałem basen, domową siłownię, rower stacjonarny czasem. Dwa tygodnie z mniejszymi wyjściami, potem chciałem stopniowo dojść na poprzedni poziom (bo nie jestem wariatem). Miało być 80/80/100, środkowy tydzień podstawił nogę (ze względu na oblodzenie drogi w lesie). W zeszłym już było "planowo", niestety, pogoda w tym roku szaleje. Kto biega ten wie, kto nie biega ... ten musi się zadowolić fantasmagoriami.
A wyniki i postępy - biorąc pod uwagę wykonaną pracę - są dosyć typowe. Gdybym jeszcze miał tę systematyczność i konsekwencję, jaką przypisuje mi kolega prorok ...
Ja nie wierzę w jeden uniwersalny czynnik, bo uważam, że biologiczny stopień komplikacji człowieka sprawia, że nie da się wyróżnić takiego pojedyńczego elementu działającego u wszystkich. Być może każdy ma swoją osobniczą formułę ... a być może takich optymalnych formuł jest kilka, nawet dla każdego człowieka. No bloody idea.
A ja tak naprawdę wcale nie kombinuję.
Widzisz, wojtek kiedyś na bgzn.pl napisał, że biegacze amatorzy za mało się przykładają do treningu - biorąc pod uwagę oczekiwane przez nich rezultaty. Wtedy zaoponowałem - ponieważ uważałem, zresztą nadal tak uważam - że należy patrzeć przez pryzmat celu. Jeżeli ktoś na przykład chce schudnąć - to sukces odniesie wtedy, gdy schudnie, a to, że zrobi czas taki czy inny jest sprawą kompletnie drugorzędną.
Starałem się wtedy zwrócić uwagę na to, że wojtek popełnia błąd, podstawiając swoje cele (osiągnięcie wysokiego poziomu biegowego) pod innych.
Na czym polega krytyka mojego treningu ? Na podstawieniu celów, motywacji (w najlepszym przypadku) osoby oceniającej. Sukces / porażka jest oceniana przez ten pryzmat.
***
W najlepszym wypadku - bo w przypadku maneatera1 chodzi o utratę twarzy. Ja biegam - więc dla mnie takim ostatecznym sprawdzianem jest praktyka. Mogę się odwołać do swoich wyników. Maneater1 nie może - on ma tylko internetową reputację, nic więcej.
Nawiasem mówiąc - "wyzwanie" na pojedynek też uległo mitologizacji w stopniu, że niemal trudno poznać rzeczywisty ciąg zdarzeń. Spójrzcie w wątek jeszcze raz (jeżeli jesteście zainteresowani) - zobaczycie, że nie wiedziałem jak dobrze (bądź słabo) kolega biega. To było wejście w ciemno, i to bardziej (wówczas) zabawa, niż jakiś poważny pojedynek. Maneater1 sugerował, że - zresztą, sami spójrzcie na 2 stronę, uwaga skierowana wobec tompoza, mnie jeszcze nie było w tej dyskusji:
Zastrzeżenie było skierowane do tompoza, ale że ja właśnie mniej więcej tyle robiłem, więc zaproponowałem koledze, żeby pobiegł ze mną wiosną, po skończeniu mojego własnego jakiś bieg i naocznie się przekonał, że można dużo biegać. Że trening o większej objętości niż 60-80 kilometrów na tydzień jest wykonalny. Zresztą - koło 7 godzin biegania ma plan RED Danielsa. Do wykonania przez doświadczonego biegacza jak najbardziej.
Oczywiście moje myślenie, że wobec rzeczywistości kolega m1 skoryguje swoje przekonania było strasznie naiwne. Kolega m1 "pojechał" jak Daeniken - zaczął wyciągać jak króliki z kapelusza różne zastrzeżenia, krytyki, tworzyć maneaterowe fakty (jak te moje kontuzje czy przebiegi od 2005 roku). A to mam trening nieoptymalny, a to jeszcze inne pierdoły, na które szkoda prądu.
Facet nie umie się przyznać do błędu - i tyle.
Więc ja się pytam. Konkretnie - Fredzio, Nagór, wojtek, MichałJ - każdy z Was, czytających ten wątek.
"Czy uważacie, tak jak maneater1, że 7 godzin tygodniowo biegania (plus rozgrzewka i schłodzenie) to trening nieprzydatny i niewykonalny" ?
Moim zdaniem to austriackie gadanie - choćby taki Bedford zasuwał jak mały samochodzik i jeszcze normalnie pracował.

Cichy70, piwko bardzo, bardzo chętnie

Czas 3:23 (czy jakoś tak), zrobiony półtora roku temu w maratonie ... wystarczy spojrzeć na mój profil na bgzn.pl:
"24 Maraton Ziemi Puckiej, jak zwykle przesympatyczna impreza. Miałem robić za holownik, ale że nic z tego nie wyszło zdecydowałem się na mocny trening biegowy. Połówki równiutkie, po 1:41:27. Doskonała pogoda. I jak zwykle - ryby."
Zwracam uwagę na stwierdzenie: "mocny trening". Bo ostatni maraton na wynik biegłem w grudniu 2006 w Radomiu (super impreza). To był rezerwowy termin po fiasku w Poznaniu (celowałem wtedy w 3:20-3:15, ale żołądek mi wysiadł. No ... ciotka naprawdę dobrze gotuje, ale potrawkę przed maratonem zdecydowanie odradzam

Co jeszcze - w rzeczywistości miałem jedną kontuzję, w 2005 roku. Unieruchomiła mnie na kilka miesięcy. Spowodowaną przebieżkami po bc. Kolano biegacza. Sposób postępowania z tą przypadłością jest mi juz znany. O jego skuteczności może świadczyć to, że, mimo dość dużych obciążeń, nie nabawiłem się żadnej kontuzji biegowej w obecnym treningu.
Bo - nie mam żadnej kontuzji, rzecz jasna. Kostka mnie bolała do połowy stycznia (wywalenie 30.12 plus nieczynna winda do 6.01, no i konieczność wychodzenia z psem z IX piętra trzy razy dziennie) więc, nie chcąc załatwić nogi, zmieniłem nieco trening, dodałem basen, domową siłownię, rower stacjonarny czasem. Dwa tygodnie z mniejszymi wyjściami, potem chciałem stopniowo dojść na poprzedni poziom (bo nie jestem wariatem). Miało być 80/80/100, środkowy tydzień podstawił nogę (ze względu na oblodzenie drogi w lesie). W zeszłym już było "planowo", niestety, pogoda w tym roku szaleje. Kto biega ten wie, kto nie biega ... ten musi się zadowolić fantasmagoriami.
A wyniki i postępy - biorąc pod uwagę wykonaną pracę - są dosyć typowe. Gdybym jeszcze miał tę systematyczność i konsekwencję, jaką przypisuje mi kolega prorok ...

Fredzio, IIRC (czy nie czasem pod wpływem Total Immersion ? takie mam podejrzenia) sugerowałeś wtedy, że najważniejsza jest długość kroku. Wtedy napisałem, że szukasz "Świętego Graala" - jednostkowego czynnika o uniwersalnym działaniu.FREDZIO pisze:Chyba tak ale to wynik czegoś, nie wiem czego - czegoś co podskórnie czuję, że Rosomak kiedyś zarzucał mi - że chcę znaleźć jakiś złoty środek który z biegacza kanapowego zrobi ze mnie wyścigowca. Rosomak chyba (chyba, za mało wiem) teraz sam tak kombinuje - za dużo kombinuje. Ja nie wiem czy w jego przypadku od poprawienia ogólnej sprawności nie powinno się zacząć. Video z treningu Rosomaka byłoby przydatne.
Ja nie wierzę w jeden uniwersalny czynnik, bo uważam, że biologiczny stopień komplikacji człowieka sprawia, że nie da się wyróżnić takiego pojedyńczego elementu działającego u wszystkich. Być może każdy ma swoją osobniczą formułę ... a być może takich optymalnych formuł jest kilka, nawet dla każdego człowieka. No bloody idea.

A ja tak naprawdę wcale nie kombinuję.
Widzisz, wojtek kiedyś na bgzn.pl napisał, że biegacze amatorzy za mało się przykładają do treningu - biorąc pod uwagę oczekiwane przez nich rezultaty. Wtedy zaoponowałem - ponieważ uważałem, zresztą nadal tak uważam - że należy patrzeć przez pryzmat celu. Jeżeli ktoś na przykład chce schudnąć - to sukces odniesie wtedy, gdy schudnie, a to, że zrobi czas taki czy inny jest sprawą kompletnie drugorzędną.
Starałem się wtedy zwrócić uwagę na to, że wojtek popełnia błąd, podstawiając swoje cele (osiągnięcie wysokiego poziomu biegowego) pod innych.
Na czym polega krytyka mojego treningu ? Na podstawieniu celów, motywacji (w najlepszym przypadku) osoby oceniającej. Sukces / porażka jest oceniana przez ten pryzmat.
***
W najlepszym wypadku - bo w przypadku maneatera1 chodzi o utratę twarzy. Ja biegam - więc dla mnie takim ostatecznym sprawdzianem jest praktyka. Mogę się odwołać do swoich wyników. Maneater1 nie może - on ma tylko internetową reputację, nic więcej.
Nawiasem mówiąc - "wyzwanie" na pojedynek też uległo mitologizacji w stopniu, że niemal trudno poznać rzeczywisty ciąg zdarzeń. Spójrzcie w wątek jeszcze raz (jeżeli jesteście zainteresowani) - zobaczycie, że nie wiedziałem jak dobrze (bądź słabo) kolega biega. To było wejście w ciemno, i to bardziej (wówczas) zabawa, niż jakiś poważny pojedynek. Maneater1 sugerował, że - zresztą, sami spójrzcie na 2 stronę, uwaga skierowana wobec tompoza, mnie jeszcze nie było w tej dyskusji:
Zwracam uwagę na słowo wykonalność. Maneater1 twierdził, że przy 10-11 godzinach (to już jest całość !!!) treningu tygodniowo nieuchronnie musimy stoczyć się w otchłań kontuzjimaneater1 pisze:Jeżeli uważasz że 7 godzin tygodniowo treningu ( nie licząc 30 min rozgrzewki i schłodzenia przy okazji każdego treningu ) to nic takiego i nie można tego nazwać tego ciężkim treningiem to pozostaje tylko potwierdzenie twojej teorii w praktyce.Proponuję zatem abyś praktycznie udowodnił przydatność i wykonalność swojego treningu demonstrując realizację poszczególnych jednostek treningowych np. w Arturówku ( mieszkańcy Łodzi i okolic wiedzą o co chodzi ).Myślę że wśród forumowiczów znajdą się chętni ( ja mogę być jednym z nich ) aby uczestniczyć w twoich treningach i na własne oczy przekonać się o ich przydatności...

Zastrzeżenie było skierowane do tompoza, ale że ja właśnie mniej więcej tyle robiłem, więc zaproponowałem koledze, żeby pobiegł ze mną wiosną, po skończeniu mojego własnego jakiś bieg i naocznie się przekonał, że można dużo biegać. Że trening o większej objętości niż 60-80 kilometrów na tydzień jest wykonalny. Zresztą - koło 7 godzin biegania ma plan RED Danielsa. Do wykonania przez doświadczonego biegacza jak najbardziej.
Oczywiście moje myślenie, że wobec rzeczywistości kolega m1 skoryguje swoje przekonania było strasznie naiwne. Kolega m1 "pojechał" jak Daeniken - zaczął wyciągać jak króliki z kapelusza różne zastrzeżenia, krytyki, tworzyć maneaterowe fakty (jak te moje kontuzje czy przebiegi od 2005 roku). A to mam trening nieoptymalny, a to jeszcze inne pierdoły, na które szkoda prądu.
Facet nie umie się przyznać do błędu - i tyle.
Więc ja się pytam. Konkretnie - Fredzio, Nagór, wojtek, MichałJ - każdy z Was, czytających ten wątek.
"Czy uważacie, tak jak maneater1, że 7 godzin tygodniowo biegania (plus rozgrzewka i schłodzenie) to trening nieprzydatny i niewykonalny" ?
Moim zdaniem to austriackie gadanie - choćby taki Bedford zasuwał jak mały samochodzik i jeszcze normalnie pracował.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Kolego Rosomak : Jak słusznie zauważyłeś cytowany fragment był skierowany pod adresem kolegi Tompoza i jego planu i brał pod uwagę jego aktualne możliwości.Więc chyba dla ciebie to jest jasne.Tak zresztą przebiegała późniejsza dyskusja ( cytowana przez ciebie odpowiedź była skierowana do Tompoza i oceniała jego plan treningowy ) .Dyskusja dotyczyła Tompoza lub kogoś kto ma możliwości kolegi Tompoza co było kilka razy podkreślane.Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Co do twoich kontuzji to o ile pamiętam to twój dzienniczek treningowy na www.treningbiegacza.pl obejmował kilkanaście tygodni treningu a na początku pisałeś że ponownie startujesz bo miałeś kilka miesięcy przerwy ze względu na kontuzję kolana które w międzyczasie wzmacniałeś ćwiczeniami.
No i gdzieś wspominałeś że kontuzja kolana ciągnie się za tobą od 2005 roku. Oczywiście można by to zweryfikować sięgając do źródła czyli do www.treningbiegacza.pl, niestety już drugi dzień link do twojego dzienniczka biegowego nie działa. Przypadek ?
P.S Czy ja w którymś ze swoich postów stwierdziłem że trening na poziomie wyższym niż 60-80 km tygodniowo jest niewykonalny ? Jeżeli tak to pokaż w którym momencie. Coś mi się wydaje że trochę zmyślasz a mówiąc otwarcie kłamiesz.
No i gdzieś wspominałeś że kontuzja kolana ciągnie się za tobą od 2005 roku. Oczywiście można by to zweryfikować sięgając do źródła czyli do www.treningbiegacza.pl, niestety już drugi dzień link do twojego dzienniczka biegowego nie działa. Przypadek ?
P.S Czy ja w którymś ze swoich postów stwierdziłem że trening na poziomie wyższym niż 60-80 km tygodniowo jest niewykonalny ? Jeżeli tak to pokaż w którym momencie. Coś mi się wydaje że trochę zmyślasz a mówiąc otwarcie kłamiesz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie. Przestraszyłem się i poprosiłem primo o zlikwidowanie jego serwisu biegowego w obawie przed Twoim gniewemmaneater1 pisze:No i gdzieś wspominałeś że kontuzja kolana ciągnie się za tobą od 2005 roku. Oczywiście można by to zweryfikować sięgając do źródła czyli do www.treningbiegacza.pl, niestety już drugi dzień link do twojego dzienniczka biegowego nie działa. Przypadek ?

Panie i panowie ... tak jest cały czas. Facet coś sobie wymyśla, a Wy, kochani, łykacie to i powtarzacie.
Wymyślił u mnie przebiegi po 500km miesięcznie od 2005 roku i marne wyniki, a Wy, zamiast zweryfikować jego rewelacje to powtarzacie: "tak, rosomak biega nieefektywnie".
Jakie kontuzje? A te problemy z kolanem, chłopie. Jak się waży 76, a potem dokłada dychę, to trudno biegać (wynikowo i treningowo) jak poprzednio. Trzeba najpierw zbić wagę, żeby nie złapać kilku miesięcy przestoju.
To zupełnie jak branie zmęczenia wywołanego treningiem za przetrenowanie. Jakie to modne ...

Bóle podczas treningu to jedno - a kontuzja, unieruchamia, i to jest zupełnie inna bajka. Zresztą ... co ja się będę produkował, kolega i tak się oprze na swojej mniemanologii stosowanej.

Kolega to normalnie Nikodem Dyzma jest, wie kolega ?

Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kolego Meander1 piszesz że napisany przezemnie program jest niewykonalny dla mnie biorąc pod uwage moje możliwości.
Teraz analiza tego. Jak wiesz poziom moje wytrenowania biegowego jest na poziomie treningowego biegania 6.00-7.00 min/km. A więc rozpatrując ten mój trening podany czasowo wcale nie wychodzi taki wileki kiloetraż bo jak wezmiemy mój trening 70 minutowy to wychodzi przy 7 min/km tylko 10 km.
To czy ktoś biega szybko czy wolno jest mniej istotne czy wytryzmam długi trening bardizej istotne jest przygootwanie ogólne. W moimprzypadku lata treningu siłowego oraz lata jazdy na rowerze zapewniły mi ogolne przygotowanie że palcem wdupie wytryzmamm tej swoj trening. Znam wielu sportowców wytrzymałościowych którzy mieli wileki talent wytryzmalościowy ale niestetyw powowdy słabej kostrukcji kostnej miesniowej nie byli w stanie wytryzmać ciezkiego treningu.
Reasumując by wytrzymać długi czasowo trening biegowy nie tyle trzeb abiegać szybko............................... co trzeb amieć ogólne przygotowanie siłowe, ogólno sportowe itd. A czy ktos biega szybko czy wolno jest mniej istotne.
to co kolego z naszym pojedynkiem na wiezowcu.................................... do kolegi Rosomaka masz daleko.......................................................ale do mnie rzut beretem...................................... ?
Tompoz
a mozliwości mam duże, wyjechadz się potrafie i lubie , walczyć też,
Teraz analiza tego. Jak wiesz poziom moje wytrenowania biegowego jest na poziomie treningowego biegania 6.00-7.00 min/km. A więc rozpatrując ten mój trening podany czasowo wcale nie wychodzi taki wileki kiloetraż bo jak wezmiemy mój trening 70 minutowy to wychodzi przy 7 min/km tylko 10 km.
To czy ktoś biega szybko czy wolno jest mniej istotne czy wytryzmam długi trening bardizej istotne jest przygootwanie ogólne. W moimprzypadku lata treningu siłowego oraz lata jazdy na rowerze zapewniły mi ogolne przygotowanie że palcem wdupie wytryzmamm tej swoj trening. Znam wielu sportowców wytrzymałościowych którzy mieli wileki talent wytryzmalościowy ale niestetyw powowdy słabej kostrukcji kostnej miesniowej nie byli w stanie wytryzmać ciezkiego treningu.
Reasumując by wytrzymać długi czasowo trening biegowy nie tyle trzeb abiegać szybko............................... co trzeb amieć ogólne przygotowanie siłowe, ogólno sportowe itd. A czy ktos biega szybko czy wolno jest mniej istotne.
to co kolego z naszym pojedynkiem na wiezowcu.................................... do kolegi Rosomaka masz daleko.......................................................ale do mnie rzut beretem...................................... ?
Tompoz
a mozliwości mam duże, wyjechadz się potrafie i lubie , walczyć też,
Tompoz