Z pomiarem HRmax to trochę dyskusyjne. Można oczywiście wykonać test np. test do odmowy, test na 1500m/3000m. Pytanie tylko co w danym momencie jest silniejsze: mięśnie+płuca czy serce.
Przykład:
31.12 start po roztrenowaniu na 5000m z niby max finiszem - HRmax 185ud, czas na mecie zaledwie 19:41
24.02 start w hali na 3000m z finiszem - HRmax 178ud, czas na mecie 10:14
Tempo rozbiegań ciągle się nie zmienia, tętna są dość podobne> 4:50-5:00/km i HRavg ok 132-136
Bieg w 2 zakresie to obecnie 10km, ostatnio po 4:11 i HRavg 151.
Trening nie jest ułożony pod maraton.
---
Trenując do maratonu w 2014r., gdy nabiegałem moje ciągle aktualne PB, biegałem easy na zadane tempo ok 4:50-5:00/km. Trener nie kierował się tętnem, tylko odpytywał o samopoczucie i trzymanie tempa na tempo-run'ach.
Raz się machnął i rzucił: dzisiaj pobiegnij sobie easy na samopoczucie, tak do 140ud/min. Mówię, czy wiesz, że to będzie ok 4:10/km, może tak być? On na to: nie, nie , nie !!! To już lepiej max 4:50/km

---
Maraton pobiegłem jak maszynka ze średnią 3:58/km bez paska i kontroli HR. Tylko na tempo i samopoczucie.
Oprócz tego z moich doświadczeń oraz obserwacji innych wybieganych kolegów. A Maciek na pewno do takich należy - notabene pozdrawiam Maćka, poznaliśmy się w lipcu 2013r. w SzP

Budowanie sobie ego maratońskiego wyłącznie na tętnie jest o tyle niebezpieczne, że nie uwzględnia zmęczenia mięśniowego. Przy dobrze ułożonym treningu HR będzie się idealnie zgadzał, a zawodnik może łapać zmęczenie, którego nie zauważa albo nie chce zauważać. Bo przecież tempa treningów się zgadzają, HR pasuje, a przecież do maratonu trzeba trenować na zmęczeniu. I potem podczas samego biegu następuje mocny zonk
Sam doświadczyłem tego boleśnie w zeszłym roku
