Najgorszy dystans 800m...

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
kibuc
Wyga
Wyga
Posty: 132
Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
Życiówka na 10k: 42:12
Lokalizacja: Londyn

Nieprzeczytany post

Rolli, te przerwy to w truchcie, marszu czy spoczynku?
New Balance but biegowy
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

yacool pisze:toxic,
poruszasz zagadnienie, które nie tylko dla amatorów, ale też wielu wyczynowców leży poza ich doświadczeniem. Luz zazwyczaj kojarzy się z pewnym zapasem prędkości, który czujemy, że jeszcze mamy. Jeśli sięgamy po ten zapas to angażujemy się bardziej mięśniowo. Jest to tak oczywiste, że nikogo nie dziwi rzyganie po takim zaangażowaniu. Dla mnie jest to sygnał. że zawodnik traci wówczas na ekonomice biegu. Tylko, że ekonomika biegu to takie puste słowo, które niewiele wnosi. Pełna spina to przede wszystkim wzrost oporów własnych w stawie biodrowym. Mówimy wtedy, że zawodnika postawiło. Świetnie to widać w konkurencji 400 metrów jak wszyscy gasną na ostatniej setce. Przeanalizujcie sobie natomiast ostatnie biegi Kiraniego Jamesa. On zaczyna wreszcie dorównywać wytrzymałościowo Merittowi przy zachowaniu luzu do końca dystansu. Samym luzem rzecz jasna nie da się pokonać Meritta, bo za tym kryje się ogromna praca typowo treningowa.
Moim zdaniem rozsądny trening to taki, gdzie spina jest tym krańcowym momentem, którego nie przekraczamy, żeby nie uczyć ciała tego elementu, bo spięte mięśnie przestają funkcjonować poprawnie. Zanika wtedy moment rozluźnienia w maksymalnej pracy i dosłownie mięsień puchnie przestając przewodzić impulsy nerwowe. Przestajemy czuć własne ciało. Często bywa to oceniane jako danie z siebie wszystkiego i stanowi powód do zadowolenia. Tymczasem jest to samoograniczanie swoich możliwości.
Yacool, łączysz 2 rożne rodzaje spinania co jest błędem w teorii treningowej.
Jest spinanie sprinterskie kiedy się wymusza większą szybkość, co powoduje duże spięcie. I to nie jest to twoje (uparty przy tym jesteś) spięcie tylko w biodrach, ale przede wszystkim w górnej części ciała. To widać dokładnie jak biegną zawodnicy już po 30-40m z wykrzywiona twarzą, podciągniętymi ramionami. Wtedy to się przekłada tez na nogi i biodra. Nie masz pełnego zakresu krążenia w biodrze i skracasz kroki.

NAUKA SZYBKIEGO BIEGANIA, TO NAUKA BIEGU LUŹNEGO.

(nie będę tu opisywał dlaczego tak jest, bo będzie za długo)

Drugi rodzaj spięcia jest własnie to spięcie na ostatniej setce. Nie jest to wymuszanie szybkości, tylko brak energii i przede wszystkim wzrost zakwaszenia i laktatow we krwi.
Jeżeli ktoś wystartuje za szybko, wtedy jest obojętne czy biegnie luźno czy spięty, zgasi go po prostu na 700m i będzie się męczył na sztywnych nogach ostatnie 100m.

Yacool, miałeś już kiedyś sztywne nogi? Nogi które ważyły 600kg i do mety było 60m?

Ciekawa dyskusja, ale muszę iść dalej... potem więcej.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12742
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dobrze jest się skatować, żeby potem o tym czy owym podyskutować.

Zacząłem przyglądać się sprinterom, żeby coś wynieść z tego środowiska. Ostatnio miałem okazję przyjrzeć się treningowi Roberta Brylińskiego, który pokazał się ostatnio z dobrej strony w Brunszwiku. Trochę sobie pogadaliśmy o koordynacji ruchowej i luzie, bo Robert jest bardzo otwarty na wszelkie pomysły. Szuka sposobu na zlikwidowanie drobnej asymetrii w ruchu dającej w wizualnym odbiorze jego biegu jakby takie bicie na jedną stronę. Coś jak niewyważone koło w rowerze. Z rozmowy i kilku prób wyszło kilka ciekawych spostrzeżeń.
Niestety, powtórzę po raz kolejny, nie mam jeszcze zrobionych animacji, w których proponuję wykorzystanie rytmu wieloskoku do stosunkowo mało angażujących ćwiczeń. W każdym razie rytm wieloskoku na przykład w skipie A wykonywanym co trzeci krok, pozwala na wyczucie asymetrii pracy. A o to właśnie chodzi, żeby zawodnik poczuł coś sam, a nie myślał o tym tylko gdy trener, czy obserwator zwraca mu na to uwagę.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

yacool pisze: A o to właśnie chodzi, żeby zawodnik poczuł coś sam, a nie myślał o tym tylko gdy trener, czy obserwator zwraca mu na to uwagę.
Dobra jest obserwacja własna. Tu można zaproponować bieżnie elektryczna z lustrem. Niestety do sprintów się to nie nadaje, bo która bieżnia pociągnie szybciej jak 30km/h

Yacool... tez dobra metoda jest Overspeed. Próbowałeś?
Takie Skipy A, jak ty proponujesz, powinne być u sprinterów i średniaków 3x w tygodniu.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

kibuc pisze:Rolli, te przerwy to w truchcie, marszu czy spoczynku?
Na 95%? Tam się już nie da truchtać. Przerwy w staniu i marszu. To jest już dobre zasuwanie.

Ale jak ty umiesz przy 6x200 w 28s jeszcze 3' potruchtać, to jest inny trening (wytrzymałość tempowa) i liczę ze pobiegniesz 1:57/800.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Rolli pisze: Yacool, łączysz 2 rożne rodzaje spinania co jest błędem w teorii treningowej.
Jest spinanie sprinterskie kiedy się wymusza większą szybkość, co powoduje duże spięcie. I to nie jest to twoje (uparty przy tym jesteś) spięcie tylko w biodrach, ale przede wszystkim w górnej części ciała. To widać dokładnie jak biegną zawodnicy już po 30-40m z wykrzywiona twarzą, podciągniętymi ramionami. Wtedy to się przekłada tez na nogi i biodra. Nie masz pełnego zakresu krążenia w biodrze i skracasz kroki.

NAUKA SZYBKIEGO BIEGANIA, TO NAUKA BIEGU LUŹNEGO.

(nie będę tu opisywał dlaczego tak jest, bo będzie za długo)

Drugi rodzaj spięcia jest własnie to spięcie na ostatniej setce. Nie jest to wymuszanie szybkości, tylko brak energii i przede wszystkim wzrost zakwaszenia i laktatow we krwi.
Jeżeli ktoś wystartuje za szybko, wtedy jest obojętne czy biegnie luźno czy spięty, zgasi go po prostu na 700m i będzie się męczył na sztywnych nogach ostatnie 100m.

Yacool, miałeś już kiedyś sztywne nogi? Nogi które ważyły 600kg i do mety było 60m?

Ciekawa dyskusja, ale muszę iść dalej... potem więcej.
Tu jeszcze chciałem dodać:
Żeby się nie zajechać na ostatnich 100m, to:
1. nauka trafienia w tempo i to już po 100m
2. trening wytrzymałości siłowej (wieloskoki, podbiegi, sztanga z małym ciężarem)
3. TWL, czyli biegi z tempem zmiennym.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12742
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie próbowałem overspeedu, bo to nie jest moja działka. Nie znam dobrze praktycznych metod treningu sprinterskiego. Natomiast zastanawia mnie, czy pewne elementy pracy nad rozluźnieniem ogólnym ciała da się zaimplementować sprinterom. To jest bowiem bardzo ciekawy temat.

Spróbuję jeszcze odnieść się do źródeł spinki, bo tu może być prawdziwy problem ukryty. Otóż ja nie wiem, czy należy rozgraniczać sztywność mięśni i upośledzenie układu nerwowego na "odlaktatowe" i "afektywne", czyli będące rezultatem emocji, stanów pobudzenia itp. Moim zdaniem te przyczyny przenikają się, wzajemnie wzmacniając efekt spiny.
U długasów nie ma problemu z pracą nad luzem, ale u sprinterów wstępne pobudzenie przed startem wydaje się być pożądanym stanem.
Choć obserwując najlepsze starty Bolta można odnieść wrażenie, że facet bawi się tym jak na jamajskim biforze. Z kolei Lemetr ma na twarzy wieczny bifor z rozwolnieniem.
Innymi słowy: dać Lemetrowi więcej luzu w dupie, a poleci równo z Boltem i osiągnie te jego zdaje się 40 kroków/100 metrów.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

yacool, zapomnij. Laktaty nie są problemem u sprinterów. To się dopiero od 300m zaczyna, od około 20s. (ok. u początkujących od 150 ale o takich tu nie mówimy)

Problemem u sprinterów jest koordynacja centralnego układu nerwowego (frekwencja) i siła (długość kroku)

Edit...
długość kroku można tez poprawić przez zwiększona amplitudę wahadla w biodrze (nich ci będzie twój luz :bleble: )
Ostatnio zmieniony 10 lip 2014, 19:52 przez Rolli, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12742
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Oczywiście,
to są pewne moje uproszczenia. Jestem świadomy specyfiki konkurencji sprinterskich.
Chodzi mi jednak o to, czy istnieją skuteczne instrumenty osiągania tego luzu w dupie jak wcześniej napisałem. Bez wnikania w specyfikę sprintu.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13509
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Oczywiście,
to są pewne moje uproszczenia. Jestem świadomy specyfiki konkurencji sprinterskich.
Chodzi mi jednak o to, czy istnieją skuteczne instrumenty osiągania tego luzu w dupie jak wcześniej napisałem. Bez wnikania w specyfikę sprintu.
Luz w sprincie polega na automatyzowaniu ruchu. Nie przez świadome sterowanie mózgiem pracy mięśni, tylko przez sterowanie ruchu z rdzenia, czyli pełna automatyzacja.

Jeżeli na zawodach, gdzie biegniesz na Vmax, spróbujesz świadomie przyspieszyć... przegrałeś. Konfliktujące impulsy rdzenia i kory mózgowej spowodują spięcie całego organizmu, złe wykorzystanie sprężystości mięśni i skrócenie kroku.

Ty możesz, z twoim "luzem", popracować nad większa ruchliwością w biodrze, co wykorzysta wahadło długości nogi w przedłożeniu kroku.
Runner11
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 928
Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
Życiówka na 10k: 34:29
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Nieprzeczytany post

toxic pisze:O to właśnie pytałem o czym yacool napisał. Z powodu kontuzji (niedługo operacja kostki mnie czeka, pozrywane więzadła) ostatnio nie mogę biegać dużo a więc biegam szybko i tylko raz w tygodniu, reszta to marsze i ćwiczenia sprawności lub siłowe. Poświęcam też swój czas na zwiększanie długości kroku. Przy bieganiu szybko staram się biec jak najszybciej na tak zwanym luzie (włąsnie do tego magicznego momentu o którym yacool mówi). Nie chcę sprintów. Biegam odcinki krótkie, 200m x 5. Pierwsze odcinki dam radę biec na luzie 28 sek, następny 29 sek, a przy kolejnych już odcinkach czuje, że moje nogi są zmęczone i nie dam rady tak "nogami machać". I spadam do 31-32-32. Przy tych ostatnich odcinkach widać, że brak mi wytrzymałości(oczywiście też moje BMI jest dużo za duże i ścięcie włosów nic mi nie da). Ale co zrobić by wydłużyć ten krok cholerny. By na luzie biegać 200m w 26 sek.
Źle trenujesz, co to za trening, że biegasz coraz wolniej. Ewidentnie za szybko biegasz pierwsze odcinki. Lepiej pierwsze 2 odcinki pobiec 30,29 a potem biegasz te swoje 28s. Pamietaj, że trening tak naprawe zaczyna się od połowy tj. po 3 odcinku a Ty wtedy już zdychasz.
A co do kroku to po co chcesz go wydłużać? Biegasz w takim tempie lądując na pięcie ? Bo jeśli na śródstopiu to to jest bez sensu
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12742
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Rolli,
pełna zgoda. Automatyzm jest celem.
Kilka tygodni temu rozmawiałem z Fredziem na temat techniki biegu i on w zasadzie nie zgadzał się ze mną tylko, co do samej nazwy sugerując zamianę techniki na motorykę. Motoryka zawiera w sobie pracę nad szybkością, siłą i wytrzymałością, ale też istnieje tam coś co nazywa się gibkością i koordynacją. Wszystkie elementy razem trenowane mają prowadzić do poprawy sprawności ruchowej. Wydaje mi się, że te ostatnie z wymienionych elementów posiadają bardzo skromny repertuar metodyczny w porównaniu z pierwszymi trzema.
Awatar użytkownika
toxic
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 360
Rejestracja: 12 lis 2011, 08:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mateusz Listek pisze:a jaki masz rekord na ten cholerny 60m i 100m ?
Jeżeli pytałeś z ciekawości to nie wiem bo nigdy nie biegałem 100m i 60m, nigdy nie byłem w klubie lekkoatletycznym i nie startowałem w takich zawodach, jeżeli natomiast pytałeś aby odnieść się do mojego pytania "co zrobić żeby biegać 26 sek 200m" to mnie nie zrozumiałeś.
Runner11 pisze:(...)
Źle trenujesz, co to za trening, że biegasz coraz wolniej. Ewidentnie za szybko biegasz pierwsze odcinki. Lepiej pierwsze 2 odcinki pobiec 30,29 a potem biegasz te swoje 28s. Pamietaj, że trening tak naprawe zaczyna się od połowy tj. po 3 odcinku a Ty wtedy już zdychasz.
A co do kroku to po co chcesz go wydłużać? Biegasz w takim tempie lądując na pięcie ? Bo jeśli na śródstopiu to to jest bez sensu
To raczej nie trening a sprawdzanie możliwości własnego "wahadła". Cieżko nazwać treningiem 5x200m. To są takie przebieżki do kwadratu. Po co zwiększać krok biegowy? Ano właśnie o tym pisałem wyżej. Jeżeli załóżmy chcę w tempie 2:20 przebiec 1500m to muszę pracować nad wydłużeniem kroku. Tempo to wypadkowa długości kroku i kadencji. Żeby przebiec całego półtoraka takim tempem trzeba mieć luz i długi krok.
"Niesamowite, jak mało wiesz o grze, w którą grasz całe życie."
Runner11
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 928
Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
Życiówka na 10k: 34:29
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Mateusz Listek pisze:Runner atakujemy razem 1;55 we wrześniu ?
Odpuszczam, idę do pracy 1:55 przekładam na następny sezon ;>
toxic pisze: To raczej nie trening a sprawdzanie możliwości własnego "wahadła". Cieżko nazwać treningiem 5x200m. To są takie przebieżki do kwadratu. Po co zwiększać krok biegowy? Ano właśnie o tym pisałem wyżej. Jeżeli załóżmy chcę w tempie 2:20 przebiec 1500m to muszę pracować nad wydłużeniem kroku. Tempo to wypadkowa długości kroku i kadencji. Żeby przebiec całego półtoraka takim tempem trzeba mieć luz i długi krok.
Chcesz pobić rekord Polski na półtoraka ?
Nie odpowiedziałeś mi na pytanie jaką techniką biegasz.
Tempo to nie jest wypadkowa długości kroku i kadencji niestety to by było za piękne :nienie: na to wpływa baardzo dużo czynników których nawet nie chce mi się wymieniać. Jeśli wydłużysz krok pokonasz powiedzmy 20cm więcej przy każdym kroku, dobra ale nie zapominaj o tym, że stracisz pewną ilość energi zmuszając mięśnie do większej pracy by mocniej odepchnąć nogę od podłoża. Tym samym zaburzysz swoją ekonomikę biegu którą już w pewnym stopniu wyrobiłeś (tak zakładam). Reasumując pokonasz ten dystans za pomocą mniejszej ilości kroków, ale tracąc więcej energi, czy ja wiem czy to jest jakaś droga ? Może i jest tego chyba nikt nie wie może warto spróbować. Jednak kiedyś trener kazał mi wydłużać krok i wcale mi to nic nie pomogło straciłem jedynie swój rytm i kiszka.
Awatar użytkownika
toxic
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 360
Rejestracja: 12 lis 2011, 08:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegam ze śródstopia. Poza tym pisałem o sytuacji zupełnie hipotetycznej. Nie chodzi mi o wydłużaniu kroku na siłę. Chodzi mi o maksymalną prędkość wykonaną na luzie. Czyli z zachowaniem swojego Rytmu. Tak prędkość to jest wypadkowa kadencji i długości kroku. Ale to od twojego Rytmu zależy jak bardzo ekonomiczny będziesz przy danej długości kroku i jak bardzo będziesz angażował mięśnie zbędne, czy będziesz to robił na siłę.
Mam taki swój pogląd, że absolutna większość biegaczy zawodowych i nawet trenerów którzy biegaczy trenują nie rozumieją ciągu przyczynowo skutkowego. Mamy biegacza który trenuje załóżmy 800m albo 1500m. Jeżeli biegacz na luzie, maksymalnie tempo jakie może wyciągnąć to załóżmy 2:30 min/km i jest w stanie to utrzymać w krótkim czasie, to nie ma co się dziwić, że taki biegacz trenuje sobie lata i nagle napotyka na ścianę. Dochodzi załóżmy do 2:05 na 800m lub 4:00 na 1500m. Dalej trenuje i trenuje no ale nic. Problemem jest tutaj, że jego długość kroku na luzie jest ograniczona. On po prostu nie ma już w czym rzeźbić. A przez trenowanie odcinków na wytrzymałość jakiejś tam prędkości nasz krok się nie zwiększy! I tutaj większość ludzi tego chyba nie rozumie. Zwiększanie kroku na luzie to inwestycja w przyszłość. Zazwyczaj można usłyszeć jak jakiś zawodnik lub trener mówi musimy poszukać jakichś nowych bodźców. Nie! Nie jakichś, tutaj są potrzebne konkretne działania. Priorytet - wydłużenie kroku na luzie, potem można rzeźbić.

Ciekawe jest to, że za każdym razem jak oglądam lekkoatletykę z najwyższej półki, to każdy kto się przysiada mówi, że Keniole to mają takie dłuuuugie nogi i sadzą przez to takie długie kroki. Nie, oni nie mają długich nóg, wręcz przeciwnie to są knypy. Kiplagat załóżmy ma 170 albo taki Mo jeszcze mniej, ale ich bieg a raczej długość kroku sprawia wrażenie jak by naprawdę mieli jakieś szczudła.
"Niesamowite, jak mało wiesz o grze, w którą grasz całe życie."
ODPOWIEDZ