Dawno nic nie pisałem, ale to nie znaczy, że nic nie biegałem.
Bieg nocny zaliczam do udanych. Warunki były trudne, bo ciemno, w lesie i z -3 stopnie. Biegłem swobodnie, dość żwawo, bo czułem się nieźle, choć puls niby 163, ale widzę, że sporą część biegłem na 170+...
. Nie planowałem bić rekordu, ale jednak udało mi się pobić czas na 10km o 45 sekund - 57min36 sekund - czyli jednak mój rekord życiowy był gorszy niż myślałem.

W poniedziałek nie miałem totalnie sił, więc zrobiłem sobie przerwę.
W środę zrobiłem sobie rozbieganie - bardzo wolne - 6.5km, tempo 6:43min/km

Takie rozbieganie było mi chyba potrzebne, bo w piątek biegło mi się już całkiem nieźle.
pierwsze 2 km pobiegłem w miarę luźno, ale nie super wolno, natomiast kolejne dwa to starałem się bieg na 80-90% możliwości. Wyszło nieźle - jak na mój poziom oczywiście:
średnio 5:25 min/km
średnie tętno 158, lecz przy biegu szybszym miałem raczej koło 170.


Dzisiaj kolejny trening. Spróbuję przebiec 8km tempem poniżej 6 min / km. Tzn chciałbym zacząć od tempa 6:00 i powoli zejść na szybsze. Zobaczymy jak wyjdzie, bo warunki do biegania trudne.