Wkleję swój opis z Endomondo:
Jak ja ukończyłem ten maraton, to sam nie wiem.
Po 25 km poczekałem na Sławka (mój kolega z Opola, którego po biegu odwoziłem na pociąg) i powiedziałem, że ma biec a ja schodzę z trasy, bo coś złego się ze mną dzieje i to od początku biegu.
Sławek pobiegł, ja usiadłem przed metą {pierwsza pętla} i czekałem.
Podszedł do mnie fotograf i powiedział, że na maratonie nie można się tak zatrzymywać, bo już się nie ruszy. Rzucił jeszcze trochę głupich tekstów. Powiedziałem, że ja już nie biegnę.
Rejestrowanie biegu w zegarku całkowicie przerwałem. Nie wiem ile minut siedziałem, gdzieś 7-10.
Jakaś siłą woli podniosłem się, uruchomiłem nowy bieg w zegarku i postanowiłem biec spokojnie na tętno do 160 bpm nie patrząc na tempo.
Przed samą metą musiałem gdzieś jeszcze wyprzedzić Sławka, ani on ani ja tego nie zauważyliśmy.
Finalni mój czas netto to
3g:50m:16s - oczywiście liczone razem z moim siedzeniem.
Zapowiadali, że stawiło się ponad 2700 zawodników a ukończyło 2287. Dziwne, że zaliczyli tych powyżej 5h - niby Dębno ma limit pięć godzin.
Przed kolegą Sławkiem przybiegłem dokładnie 29s
Oprócz tego "postoju" na 25. kilometrze nigdy nie szedłem. Gdybym to zrobił, to mógłbym już nie ruszyć.
Odpoczywając miałem czas sporo spraw przemyśleć. Wkurzył mnie trochę fotograf. Był dołujący w gadce, pstryknął foto "zmarnowanego człowieka" i sobie poszedł. Trochę przewrotnie jego postawa, tak na przekór, pozwoliła mi podjąć decyzję kontynuacji biegu.
Niestety, to są konsekwencje bardzo obciążającego leczenia, które przeszedłem w ostatnich latach - chyba dlatego nie prowadzę bloga, bo musiałbym ten wątek szerzej rozwijać.
Bardzo źle reaguję na ciepło: puchnę, robi mi się słabo, puls idzie w kosmos. Na jednym z punktów odżywczych musiałem się zatrzymać i bardzo poluzować sznurówki, stopy miałem strasznie spuchnięte i mnie buty uwierały ze wszystkich stron oprócz palców - dobrze, że zawsze większy rozmiar biorę.
Był to pierwszy maraton na którym walczyłem już od 5 kilometra. Nie miałem żadnej ściany, żadne skurcze mnie nie dopadły.
Kibice byli super.
W Endomondo połączyłem dwa biegi z polar Flow w jedną całość, edytując właściwy czas. Stryd zmierzył dystans 42,202 km.
Pomimo wyniku - jest jaki jest, to załamany tym biegiem nie jestem.