Zimą moje bieganie to siła biegowa, BSy, długie wybiegania, crossy, II zakres - można powiedzieć, że typowo (ale i nic innego w tych lodach i śniegach się nie da biegać). Z drugiej strony - są zimą dwie imprezy, w których chciałbym wziąć udział. Z tym, że jedna to maraton crossowy a druga to 52 kilometry.

Oczywiście - nie na wynik, raczej spokojnie I zakres, później II. Raczej pociecha z biegania, fajnych warunków przyrody itd.
Jak takie coś wpływa na całe przygotowania? Czy to raczej morderstwo dla mięśni i trzeba by się po tym 2 tygodnie regenerować? Nie biegam 100 kilometrów tygodniowo, teraz to około 50-55 średnio, w okresach większej objętości to 65-70 km tygodniowo.
Dopowiem, że przyszły sezon to tylko dystanse do 10 km z góra jednym półmaratonem i to jesienią.