Zawsze biegałem na świeżym powietrzu. Na treningu 10km przeważnie robię w 39 min. Od niedawna ze względu na ogromny smog i smród z kominów musiałem przenieść się na siłownię. Niestety po każdym biegu na bieżni, nie czuję efektywności treningu. Bieżnie nie raz podnoszę do góry (nawet na maxa), przeważnie biegnę z prędkością maksymalną (10km robię w ~30min) Schodząc z bieżni nie czuję bólu nóg, jakbym nie biegał.
Co proponujecie zmienić, aby trening na bieżni bardziej eksploatował ta partie mięśni, którym dostaje się podczas normalnego biegania na dworze?
Podejrzewam, że będę musiał dołożyć trening na maszynach po bieganiu, aby oprócz kondycji utrzymać siłę mięśni. A Wy jakie macie sposoby ?
