Prośbna o wskazówki co do dalszych moich działań...
Ale na początek kilka słów wstępu

Cztery dychy na karku, waga ok. 80kg, wzrost 182, BMI - wysokie, ale taką mam budowę, wystarczy machnąć dwa razy sztangielką i się powiększam...

Biegam od lat kilkunastu. Wstępnie było to truchtanie, żadne czasy, plany i itp. Po prostu wychodziłem pobiegać.
No ale jakieś 3 lata temu zachciało mi się zabrać stoper na bieganie i tak jakoś poszło. Co pewien czas gdzieś wystartuję, jakiś plan sobie zaaplikuję
Ogólnie szału nie ma - 10 km w 42:50 (pb). W przeciągu ostatniego roku poprawiłem się o mniej więcej minutę. Rok temu jesienią było 43:50.
Przebieg miesięczny 180-240 km, 4/5 treningów w tygodniu.
Przez ostanie dwa miesiące biegałem wg. tego http://www.maratonypolskie.pl/mp_index. ... &code=8992
i z rekordowego 42:50 na 10km we wrześniu 2016, nabiegałem 43:10 parę dni temu (na łatwiejszej trasie i w pełni wypoczęty).
He, he, niezły progres

Muszę przyznać, że plan trochę zmodyfikowałem. Tzn. tempa odcinków dobrałem jak pod 40:00 (jakoś mi się wolno wydawało)

I zastanawiam się teraz co dalej. Jak przepracować zimę? Na pewno zaniedbaną mam siłę biegową. Do tej pory porządnie tego nie robiłem.
Wymyśliłem coś takiego:
1. BS + SB (podbiegi lub skipy)
2. 8km w tempie na 15km.
3. BS + SB (podbiegi lub skipy)
4. II zakres (do 15 km)
5. LR (do 25 km)
Planuję robić to przez 3 tyg., później tydzień luzu i ponownie powtórka, itd...
Od czasu do czasu dni nr 2 i 4 zastąpiłbym krosami, wtedy w tygodniu pozostałe BSy bez siły.
Ogólnie chodzi mi o wskoczenie na wyższy poziom, ale tak konkretniej, chciałbym na wiosnę (kwiecień/maj) pobiec 21 km poniżej 1:30. Na razie trochę mi brakuje

Podpowiedzi, sugestie mile widziane:)