Komentarz do artykułu Co to znaczy pobiec "na maksa"? Szukamy odpowiedzi...

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:1. Oczywiście bieganie na "maxa" jest używane zawsze do określenia maksymalnego tempa możliwego na danym dystansie. To co tu autor opisuje za przykładem Bolta jest prędkość maksymalna, i nie ma z bieganiem na "maxa" na zawodach nic do czynienia. Nie rozumie dlaczego te pojęcia są tu mieszane.
To jest przykład tego jak autor dzielnie wykorzenia w Narodzie kretynizm który uprzednio sam wymyślił :bum:
PKO
Sacre
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 751
Rejestracja: 29 cze 2013, 19:49
Życiówka na 10k: 33'
Życiówka w maratonie: 3h10

Nieprzeczytany post

Piotr-Fit pisze: Zgadzam się ad. gadżety. Tylko to dla ludzi jest łatwiejsze pozornie, aby zaufać maszynie.
Sam, miałem patrząc z perspektywy czasu, szczęście, bo po pewnym doświadczeniu 2-3msc przestałem biegać z pulsometrem
i zdałem się na intuicję połączoną z edukacją własną w temacie biegania..
TEż już nie biegam spokojnych wybiegań z pulsometrem, tylko interwały na stadionie aby mieć porówanie jak mi słupek tętna opada bądź rośnie porównując tygodnie/miesiące

Na początku to była pewne zajawka u każdego, byliśmy niewolnikami urządzenia.
Jerzzy
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 39
Rejestracja: 17 wrz 2014, 21:03
Życiówka na 10k: 53.33
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Ruda Śl

Nieprzeczytany post

Nurtuje mnie jedno pytanie.Ci do daja z siebie maksa i padaja po przekroczeniu linii mety.Jakie było ich tetno?O ile było przekroczone?Chodzi mi o wyznaczaniu bezpiecznych granic.Na ile mozna sobie pozwolić?Wypowiadaja sie tutaj rózni guru biegowi.Wypowiadaja opinie na podstawie własnych obserwacji,a czasami tylko dlatego ,ze jakis czas biegaja.Mnie chodzi o opinie ,,medyków'jakkolwiek by to brzmiało a nie tylko tych co zaliczyli jeden maraton...Jak oddzielic ziarno od plew:)chodzi mi o początkujących biegaczy ,którzy poszukuja autorytetów.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jerzzy pisze:Nurtuje mnie jedno pytanie.Ci do daja z siebie maksa i padaja po przekroczeniu linii mety.Jakie było ich tetno?O ile było przekroczone?Chodzi mi o wyznaczaniu bezpiecznych granic.Na ile mozna sobie pozwolić?Wypowiadaja sie tutaj rózni guru biegowi.Wypowiadaja opinie na podstawie własnych obserwacji,a czasami tylko dlatego ,ze jakis czas biegaja.Mnie chodzi o opinie ,,medyków'jakkolwiek by to brzmiało a nie tylko tych co zaliczyli jeden maraton...Jak oddzielic ziarno od plew:)chodzi mi o początkujących biegaczy ,którzy poszukuja autorytetów.
Pewnie maksymalne albo zbliżone do maksymalnego :oczko: Co to znaczy tętno przekroczone? Nikt nie przekroczy swoich własnych możliwości. Jeżeli dana osoba ma tętno maksymalne 190, to większego po prostu nie uzyska. W maratonie paradoksalnie najtrudniej jest uzyskać tętno maksymalne. Po 42 kilometrach i przy dużym zmęczeniu trudno raczej liczyć na sprinterski finisz :oczko:
Moim zdaniem takiego biegania na maksa obawiać się można. Nie jest ono chyba takie groźne, skoro mnóstwo zawodników w sportach wyczynowych doprowadza swój organizm do granic możliwości kilkanaście a czasami nawet kilkadziesiąt razy w roku. Zresztą amatorzy też to robią.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Jerzzy
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 39
Rejestracja: 17 wrz 2014, 21:03
Życiówka na 10k: 53.33
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Ruda Śl

Nieprzeczytany post

="Adrian26"
Moim zdaniem takiego biegania na maksa obawiać się można. Nie jest ono chyba takie groźne, skoro mnóstwo zawodników w sportach wyczynowych doprowadza swój organizm do granic możliwości kilkanaście a czasami nawet kilkadziesiąt razy w roku. Zresztą amatorzy też to robią.
Zaraz wyjaśnie skad sie biorą moje wątpliwości.Przeczytałem w pewnym miesięczniku poswieconemu bieganiu taki tekst ,ze urazy mięsni moga sie pojawic kilka tygodni po treningu.Pytam więc ,po którym treningu?Uraz wystapił na przykład pod koniec lutego ,to powodem był trening z 2 lub 4 a może 6 lutego?Kto to wie...Idąc tym tokiem myslenia ,to jesli biegacz zachoruje na serce-jakkolwiek by to brzmiało-,to może powodem jest biegania na maksa lata wstecz?Czy ktoś może postawić taką diagnozę?Przeczytałem tez ,że lekarz wykonujący badania wysiłkowe,kontroluje pacjenta do jego 80% wartości tętna maks.Dlaczego?Czyzby się czegos obawiał?
Jerzzy
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 39
Rejestracja: 17 wrz 2014, 21:03
Życiówka na 10k: 53.33
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Ruda Śl

Nieprzeczytany post

Przeczytałem przed chwilą taki tekst:
Jeśli zawodnik nadal jest w stanie kontynuować wysiłek, pomimo osiągnięcia maksymalnego pułapu tlenowego - tętno nadal rośnie. Zawodnik ten wchodzi w dług tlenowy i jest on tym większy im większa jest determinacja zawodnika No to wyobraźmy sobie, że mamy zawodnika o wielkiej determinacji. Tak dużej, że po osiągnięciu vo2max (przyjmijmy, że ma wtedy tętno 180 bpm) jest w stanie kontynuować wysiłek do momentu, w którym tętno wzrośnie jeszcze o kolejne 50 uderzeń czyli do 230 bpm. Jeśli przyjmiemy, że tętno maksymalne, na którym mamy bazować jego trening wynosi 230 to 180 jest na poziomie 78% HRmax, czyli powinien być to stosunkowo spokojny jeszcze trening a tymczasem jest to 100% jego tlenowych możliwości.
Pamiętajmy , że zawsze mamy rezerwę i szczególnie na zawodach gdzie finisz jest pod górę i ambicja pcha nasz do przodu chociaż już ciemno w oczach często przekraczamy ta magiczna barierę co nierzadko kończy się omdleniem i wymiotami za linia mety-koniec cytatu
Mysle ,ze znalazłem odpowiedz na moje pierwsze pytanie.Następne ,o ile je kiedys zadam będzie bardziej przemyslane :oczko:
Ostatnio zmieniony 01 mar 2015, 08:56 przez Jerzzy, łącznie zmieniany 1 raz.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Z racji zawodu mam dosyć dużo wspólnego z fizjologią, ale szczerze mówiąc o takich rewelacjach, jak w dwóch powyższych postach, to jeszcze nie słyszałem :oczko: Chyba coś tu jest jednak nie tak.
Jasne, że powtarzające się czynności przez jakiś czas mogą wpłynąć na wystąpienie jakiejś cechy w przyszłości. Weźmy dla przykładu palacza. Osoba, która paliła jak smok przez 20 lat, a potem nagle przestała, to nawet po roku czy dwóch ma i tak znacznie większe prawdopodobieństwo zachorowania na raka, niż ktoś kto nigdy nie palił. Jeżeli chodzi natomiast o kontuzje, to może ona postępować razem z wykonywanymi treningami i objawiać się w postaci bólu dopiero po pewnym czasie. Kontuzja, to nie jest jednak choroba, że ma pewien utajony okres inkubacji. W tym przypadku pojawia się zarzewie problemu, które z czasem staje się dla nas często barierą uniemożliwiającą trening.

Ja tam specjalnie nie wierzę w to, że biegając bardzo intensywnie jakoś strasznie eksploatujemy nasz organizm. On sam potrafi o siebie zadbać i "odcina prąd" w ekstremalnych sytuacjach. Moim zdaniem dużo większym problemem dla naszego zdrowia jest choćby ilość promieniowania, którą przyjmujemy na siebie. Jeszcze 20 lat temu nie było praktycznie komputerów, komórek itp. Za kilkadziesiąt lat będzie się można przekonać jaki to będzie miało wpływ na ludzi, kiedy w podeszły wiek wkroczy pierwsze pokolenie, które wychowało się na powyższych "nowinkach".
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Jerzzy
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 39
Rejestracja: 17 wrz 2014, 21:03
Życiówka na 10k: 53.33
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Ruda Śl

Nieprzeczytany post

Jerzzy pisze:
="Adrian26"
Zaraz wyjaśnie skad sie biorą moje wątpliwości.Przeczytałem w pewnym miesięczniku poswieconemu bieganiu taki tekst ,ze urazy mięsni moga sie pojawic kilka tygodni po treningu.Pytam więc ,po którym treningu?Uraz wystapił na przykład pod koniec lutego ,to powodem był trening z 2 lub 4 a może 6 lutego?
Bije sie w piersi i wyjaśniam skąd sie wziął mój tekst.Te bzdury powyżej pisałem z pamięci.Teraz zerknąłem do miesięcznika i wygladało to tak:
cytat-po długich wybieganiach tracisz zapasy glikogenu w tym samym dniu,natomiast nadwerężenie stawów,ścięgien czy mięśni może ujawnić sie nawet po kilku tygodniach-koniec cytatu.Gdzies w tym wszystkim umknęłó mi ,kumulowanie sie kontuzji.Wyciągnąłem mylny wniosek :usmiech:
Sacre
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 751
Rejestracja: 29 cze 2013, 19:49
Życiówka na 10k: 33'
Życiówka w maratonie: 3h10

Nieprzeczytany post

Wyjaśnienie znajduje się tutaj:
http://slawomirambroziak.pl/forum/index ... 583.5;wap2
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ