Odnoszę zupełnie inne wrażenie co do trendów treningowych uskutecznianych na forum. Wszystko zależy od zaawansowania biegacza - lat prowadzonego racjonalnego treningu i słabych stron jakie posiada.bebej pisze:A znacie goscia, który zaczynał od maratonu, a zakończył na 1500?
Jednak napisze co myślę, najwyżej zostanę zlinczowany.
Mała dygresja dotyczaca mitu zdrowotnego wpływu przygotowywania sie do maratonów. Nie dosyć, że nabijanie kilometrów dla wiekszosci jest nudne, bo się po prostu nie nadają do maratonów z przyczyn fizjologicznych, tak, okazuje się, że ci którzy maja inne predyspozycje maja uskuteczniać tylko nudziarskie długie wybiegania i to bez siły. To sa zalecenia uskuteczniane na tym forum.
Siłą rzeczy wnioski z rozmowy zaawansowanych biegaczy o swoim treningu nie powinny być wprost przeniesione do treningu początkującego. I mam nadzieję że początkujący biegacze to rozumieją.
Inny problem kiedy przestajemy być początkującymi biegaczami?
Bebej ile lat wymaga wszechstronne, ukierunkowane i specjalne przygotowanie w biegach długich? Na wieloletniej podbudowie możemy dopiero mówić o doskonaleniu na poziomie mistrzowskim. Przeniesienie treningu charakterystycznego dla etapu doskonalenia mistrzostwa sportowego na poziom przygotowania wszechstronnego jest po prostu pozbawione sensu.
Czytając forum początkujący musi zrozumieć, że nie wszystkie rady są kierowane wprost do niego bo dyskutanci prezentują bardzo zróżnicowany poziom sportowy.
Moim zdaniem osoby 30-50 letnie odkrywające bieganie powinny w pewien sposób odtworzyć cykl wieloletniego przygotowania młodzieży. Oczywiście w jakiejś skróconej formie uwzględniającej ich aktualny stan sprawności.
W takim układzie zaleceniem dla początkującego nie jest łupanie setek kilometrów a trening ogólnorozwojowy skupiony na największych brakach pozwalający uzyskać jakąś względną harmonie organizmu. Stopniowo wprowadzamy biegi na rozmaitych dystansach i szybkościach...
Technika biegu zależna jest od prędkości uzyskiwanej na dystansie i u czołówki biegaczy jest generalnie doskonała (trudno zresztą oczekiwać czegoś innego od mistrzów). Z trudem można się czegoś takiego doszukiwać jak bieganie "młynkiem" (może czasami u kobiet).bebej pisze: Jedyną pozytywna cecha tego katorzniczego treningu jest to, że od czasu do czasu siła biegowa nie pozwała zrujnować resztek tego co sie nazywa naturalną umiejetnoscią biegania. Ale madrale na Zachodzie doszli do wniosków, że za mało wynaturzeń i specjalizacji a amatorzy z Polski chca bezkytycznie to powielać. Jak patrze na niektórych mistrzów maratonu to przecieram oczy ze zdziwienia. Co oni robią wsród lekkoatletów. Jako amator rezygnuje z tego wynaturzenia. Wole popełniac błedy, ale mieć naturalny krok. Szybkość i sprawność dla mnie, goscia w średnim wieku, totalnego amatora biegów długich jest wazniejsza niz pare sekund czy minut ze sztucznie ograniczanym zakresem ruchów i dziwnymi młynkowatymi kroczkami. Zdrowie wazniejsze, sprawnośc układu ruchu i całego organizmu bedzie mi bardziej potrzebna na starośc .![]()
Bierz przykład z czołówki a nie z osób zamykających peleton

Dla dobrego wyniku w maratonie trzeba rozwijać kosmiczną prędkość i posiadać z pewnością ponadprzeciętną sprawność.
Coraz młodsi zawodnicy z sukcesem biegają maratony. Biegając świetnie na krótszych dystansach i w cale nie są to zawodnicy u kresu kariery.bebej pisze:
Mimo wszystko lubię biegać, ale nie specjalizuję sie jak sportowiec profesjonalista i powtórzę zawodnik kończący karierę To jest moda i mit biegu maratońskiego, który omamił tysiace na Zachodzie - oby w Polsce ludzie bardziej rozumnie podchodzili do biegania.
Inna sprawa jest u amatorów. Oni przecież żadnej kariery nie mieli więc o schyłku czegokolwiek niema co mówić.
Trzeba pomyśleć że amatorskie cele biegowe mogą nie być zbieżne z zawodniczymi. Amator może marzyć o ilości przebiegniętych imprez, czerpiąc przyjemność z samego startu - składając daninę w postaci słabych wyników wynikających z nieracjonalnego treningu i polityki startowej.