Adrian26 pisze:To może ja Ci napiszę...widzisz, w 30 minut to sobie może poczłapać początkujący biegacz. Jeżeli chce się zrobić coś konkretnego, to niestety ale ze 2h trzeba zarezerwować (liczę czas przeznaczony na rozciąganie, prysznic itp).
Mój najkrótszy trening, zwyczajny rozruch przed zawodami zakończony kilkoma przebieżkami zamyka się w mniej więcej godzinę. Na 30 minut to nawet szkoda stroju brudzić

Chyba "troszkę" przegiąłeś.

Po co to odstraszanie i robienie "elitarnego" grona biegaczy, których zwyczajny trening trwa 2 h? Tempówka wg Danielsa (jeden z lepszych schematów, choć na pewno można przyciąć trochę z tego easy run na wstępie z pięć minut):
15'E+20'T+5'E
Czyli 40 minut. Przed tempówkami trzeba się dobrze rozgrzać. No to rozciąganie dynamiczne, bardzo dynamiczne, bo mamy mało czasu, pięć minut. Zbawienna dla większości rytmika Yacoola, cztery minuty. Minuta na wyjście z domu, biegniemy. Po czterdziestu minutach wracamy, ponieważ jesteśmy mega-dobrze rozgrzani, do domu wbijamy w dwadzieścia sekund! (Cóż za emocje, czy zmieścimy się w godzinie?). Czterdzieści sekund na opłukanie twarzy, łyk (to była tempówka, więc pewnie duszkiem wypijemy pół litra

) wody mineralnej. Bierzemy rozciąganie, ten zestaw od Bylona* oczywiście, bo tylko on pozwala rozciągnąć kluczowe grupy mięśni w tak krótkim czasie! [Po obliczenia zapraszam do *wątku, w którym faktycznie takie cuś z myślą o początkujących zamieściłem] - osiem minut i wszystkie mięśnie najbardziej błagające o rozciągnięcie już o nie błagać nie muszą.
Zostały nam dwie minuty na spojrzenie na zegarek i odczytanie godziny. Można się jeszcze nawet opłukać. Udało się.
IMHO w godzinę, w dużym pośpiechu, bez porządnego prysznica i perfekcyjnej rozgrzewki, bez rozciągnięcia pośladkowych i jakiejkolwiek sprawności, ale można zaliczyć kompletny trening. Nawet bez skracania tego początkowego E!
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!