Witam,
ja chciałbym się zapytać was coś na temat współpracy z innymi biegaczami w czasie zawodów.
To znaczy: jak to np. według was powinno wyglądać np. w biegu na 10km?
Oczywistym jest fakt, że to muszą być biegacze na podobnym poziomie (ktoś kto biegnie na 35 min to raczej nie pobiegnie razem z osobą biegnącą na 40').
Czy to np. może być na zasadzie: umawiamy się, że zmieniamy się co jakiś czas, czy biegniemy obok siebie?
Co o tym myślicie?
współpraca podczas wyścigu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 22 sty 2011, 14:10
- Życiówka na 10k: 36:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice :)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 862
- Rejestracja: 08 kwie 2009, 14:22
- Życiówka na 10k: 37:42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
To jest bardzo dobra idea. Często tak robię. Sam zupełnie nie potrafię trzymać równego tempa i takie bieganie w kilka osób bardzo mi pomaga. Przeważnie tak jest, że biegnie się razem jakieś 8-9 km, wszyscy dają zmiany a potem to jest już walka na finiszu.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 10 sty 2013, 20:29
- Życiówka na 10k: 34'12"
- Życiówka w maratonie: 2h53'
Dokładnie, na dyszkę najlepiej przez większość dystansu pracować ze zmianami na prowadzeniu - pomaga to każdemu w takiej grupie (dwu- i więcej osobowej), aby podtrzymać równe mocne tempo, walka jest na finiszu, ostatni km to już koniec "przyjaźni" 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 22 sty 2011, 14:10
- Życiówka na 10k: 36:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice :)
właśnie - nie pisałem tego na początku, ale dobrze, że podjęliście też problem "końca przyjaźni".
Ja myślę, że samemu to już nawet można biec ostatnie 2km.
Odnosząc się do Danielsa: "jeśli nie uważasz się za lepszych od rywali, to prowadzenie biegu na 10km to pewny przepis na porażkę".
Chyba tylko Kenenisa Bekele jest w stanie sam przez 10km utrzymać równe i szybkie tempo przez cały wyścig.
A co do zmian: - ja myślę, że zmiany na prowadzeniu powinny niejako wychodzić naturalnie.
Najgorzej jest jeśli ktoś ci cały wyścig siedzi na plecach i niejako twoich kosztem "przewiezie się"
cały wyscig, żeby zaatakować na końcu.
Ja myślę, że samemu to już nawet można biec ostatnie 2km.
Odnosząc się do Danielsa: "jeśli nie uważasz się za lepszych od rywali, to prowadzenie biegu na 10km to pewny przepis na porażkę".
Chyba tylko Kenenisa Bekele jest w stanie sam przez 10km utrzymać równe i szybkie tempo przez cały wyścig.
A co do zmian: - ja myślę, że zmiany na prowadzeniu powinny niejako wychodzić naturalnie.
Najgorzej jest jeśli ktoś ci cały wyścig siedzi na plecach i niejako twoich kosztem "przewiezie się"
cały wyscig, żeby zaatakować na końcu.
- dezo66
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1235
- Rejestracja: 23 paź 2012, 15:50
- Życiówka na 10k: 31:17
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
jezeli wiesz i ze tkos biegnie na podobny czas to mozesz juz na starcie uzgodnic ze co 5 min zmiana albo kilometr -runner2010 pisze:Witam,
ja chciałbym się zapytać was coś na temat współpracy z innymi biegaczami w czasie zawodów.
To znaczy: jak to np. według was powinno wyglądać np. w biegu na 10km?
Oczywistym jest fakt, że to muszą być biegacze na podobnym poziomie (ktoś kto biegnie na 35 min to raczej nie pobiegnie razem z osobą biegnącą na 40').
Czy to np. może być na zasadzie: umawiamy się, że zmieniamy się co jakiś czas, czy biegniemy obok siebie?
Co o tym myślicie?
najlepiej tak po 1 km widac kto na ile biegnie i jak widzisz biegnacego obok Ciebie i nie zamierza specjalnie gonic czołówki - to biegnij za kims - potem daj mu zmiane i automatycznie zawodnik sie zrewanzuje i da zmianie po 1 km dalej - ja robie po prostu unik w bok i to jest ewidenty znak ze go puszczam do przodu - ewentualnie pokaze ręką czy cos takiego - zawodnik zaczai o co chodzi - jak widze ze nie chce współpracowac a niema kogos innego to przyspieszam az sam zostanire w tyle - osoba która nie chce pomagac w czasie biegu to juz o prostu naogół nie ma sił wiec jak przyspieszymy na jakis kawałek to sama zostanie w tyle - moze byc tak ze po porstu taki charakter to radziłbym lekko zwolnic i sam zacznie sie wkurzac ze jest za wolno bo chce zyciówke pobiec to sam zacznie biec szybciej
Wygrać wyścig z metrem M2 ? - https://www.youtube.com/watch?v=AsDMXatPHNA
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Moim zdaniem taka współpraca ma tylko znaczenie symboliczne - łatwiej się psychicznie zagiąć goniąc kogoś niż biegnąc samemu. Ale opory powietrza nie grają większej roli przy prędkościach 14-15km/h i tak krótkim czasie wysiłku. No chyba że się biegnie pod mocny wiatr - wtedy też się za kimś chowam jak mam możliwość.
Ale bieganie za kimś na piątce albo dyszce jest zdradliwe - łatwo samemu siebie przekonać, że tak jest wygodniej i trzeba oszczędzać siły itd, no i cały dystans zamulać za kimś, a mogłoby się szybciej. Na tych dystansach jak tylko widzę najmniejszą szansę na wyprzedzanie to wyprzedzam, i nie patrzę czy ktoś za mną biegnie czy nie.
Ale bieganie za kimś na piątce albo dyszce jest zdradliwe - łatwo samemu siebie przekonać, że tak jest wygodniej i trzeba oszczędzać siły itd, no i cały dystans zamulać za kimś, a mogłoby się szybciej. Na tych dystansach jak tylko widzę najmniejszą szansę na wyprzedzanie to wyprzedzam, i nie patrzę czy ktoś za mną biegnie czy nie.
The faster you are, the slower life goes by.