Trening szedl calkiem niezle przez pierwsze miesiace, do czasu... Zaczelo sie od zawirowan w robocie: czeste wyjazdy, nocne zmiany, itp. Zaczely pojawiac sie 2-3 tygodniowe luki w treningu. Potem rozpaczliwa chec nadrobienia strat, ktora w efekcie przyniosla kontuzje biodra, ktora sie wlekla przez trzy tygodnie. Wznowilem trening ostrozniej, ale znow po nastepnym dlugim wybieganiu przypetala sie kontuzja, tym razem bol w podbiciu stopy, ktory przeszedl doslownie pare dni temu. A tu maraton za trzy dni. O swoich planowanych 3:30 nawet tu nie wspomne, ale czy biec w ogole?
A to efekt realizacji mojego planu treningowego (700km w szesc miesiecy, czyli ~65% planu):
<http://utenti.lycos.it/dellaxim/running_log.jpg>
Biec, czy nie biec? Oto jest pytanie.
- mich81
- Wyga
- Posty: 140
- Rejestracja: 09 wrz 2004, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pn-wsch
to jest własnie odwieczny dylemat biegaczy - czy zdrowy rozsadek zwyciezy nad ambicja?? ja bym odpuscił a uwierz mi ambicji mi nie brakuje ale nauczony doswiadczeniem wiem czym smakuje rzucanie sie na głebokie wody bez przygotowania- odpusc sobie bediesz miał wiekszą motywacje do treningu - serio pozrdrawiam lepiej sie nie podpalac bez sensu zdrowie wazniejsze to nie jest bal maturalny isc czy nie isc
do maratonu trzeb aprzygotowac organizm pozdrowienia


biegnij Forrest !!!
- Herbix
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 286
- Rejestracja: 14 cze 2004, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zgierz
- Kontakt:
Niezły czas. Gratulacje. Maraton zdążysz jeszcze pobiec. Tak trzymać.
GG: 977722