Zacznę od początku - do biegania wróciłem w 2010, wszystko było ok, aż do połowy listopada kiedy złapałem kontuzję, a późniejsze rozleniwienie sprawiło, że do "treningów" przystąpiłem ponownie ok lutego 2011.
Z systematycznością było różnie, szczególnie w wakacje, ale już od września biegam 4xtydzień.
Wszystko odbywa się w bardzo zróżnicowanym terenie leśnym, ale po zmianie czasu, dwa treningi w tygodniu biegam po asfalcie i ścieżce rowerowej, natomiast w weekendy hasam już po lesie, wliczając w to niedzielne wybiegania ( ostatnia niedziela 21,5 km ).
Mam wrażenie, że zwiększając kilometraż, co ma sens przy wybieganiu, mimochodem rozleniwiłem się również na pozostałe treningi, przez co moje tempo jest zdecydowanie za wolne ( 5:40 - 5:50, wybiegania 6:50, o ile Garmin jest dobrze skalibrowany ).
Od czego zacząć, co robić, czy nabijac km dalej, czy to tylko mnie zamuli?
Mam postanowienie, że tej zimy nie odpuszczę, a chciałbym przebiegać ją z głową.
Nie mogę sobie pozwolić na siłownie czy basen jako treningi uzupełniające ( mam jeszcze pracę i dorastającą rodzinę, której trzeba poświęcać czas ), a rowerem obecnie też bywa różnie.
Mam 182 cm wzrostu, waga słuszna 83-85kg ( na początku 2010 93-95


W sobotę zrobiłem test na Tmax Skarżyńskiego i wypluło mi 187, ale chyba nie przyłożyłem się dokładnie bo podczas jednego z wakacyjnych wypadów na rowerze, najwyższe miałem 195, a w niedzilę na wybieganiu, skoczyło mi na moment do 190, ale to dlatego, że jakieś włochate bydle w kagańcu, znienacka mnie zaatakowało...
To tyle o mnie, liczę na Wasze wskazówki.