Biegam razem z kilkoma przyjaciółmi, niestety nasz poziom jest bardzo zróżnicowany. Już na dystansie 5 km różnice w czasie wynoszą około 7 minut. A im dłuższy dystans tym większa różnica.
Zacząłem się zastanawiać jak biegać aby wilk był syty i owca cała - czyli jak maksymalnie wykorzysytwać trening nie psując wspólnego biegu.
Jednym z rozwiązań byłby bieg przez 30 min , 45 , 60 - podczas którego każdy biegnie swoim tempem - próbując biec jak najszybciej.
Czy jednak taki trening ma sens?
Chodzi oto, że ja chcę się przygotować do biegów na konkretne dystanse 5km, 10 itd. ( nie na żadne zawody ale zwykłe biegi okolicznościowe) I boję się, że gdy wyznaczę sobie, że mam przebiec 10 km w 45 min (teraz potrzebuje 52 ) to przez dłuugi czas lub nigdy nie dojdę do tego czasu w efekcie czego nie będę przebiegać 10 km - i mogę mieć problemy potem, gdy rzeczywiście będę mieć do przebiegnięcia 10 km.
Może koś z Was ma jakieś ciekawe pomysły?
