Roztrenowanie - jak to zrobić prawidłowo aby nie stracić wypracowanych efektów?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Bocianoo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 22 gru 2024, 13:13
Życiówka na 10k: 38:54
Życiówka w maratonie: 2:58:16

Nieprzeczytany post

Cześć,

Aby dojść do mojego głównego pytania muszę przytoczyć moją historię z bieganiem. Mam nadzieję że ktoś pokona tę ścianę tekstu, postaram się aby było merytorycznie i na temat.

Na wstępie zacznę od informacji - jestem biegaczem amatorem, który bieganie odkrył i polubił w wrześniu 2023. Jak nie mały procent biegaczy, biegać zacząłem ponieważ chciałem schudnąć. W wrześniu 23 na wadze stało około 84kg przy wzroście 182cm co oznaczało nadwagę. Pierwsze 3 miesiące biegałem na zmianę z basenem codziennie (nie czytałem żadnego Gogginsa, porostu w życiu jak coś robię to na pełnym zaangażowaniu). Były to narastające dystansowe treningi od 4km na początku aż do pierwszej dyszki w życiu (bieg 11 listopada). Do stycznia opuściłem może 4 dni treningowe co pozwoliło mi szybko schudnąć oraz patrząc na polepszające się cyferki złapać bakcyla do biegania. W styczniu postanowiłem odstawić basen i postawić wszystko na bieganie. Znalazłem trenera który uświadomił mi jak bardzo przepaliłem swój organizm i jak te "treningi" wykonywane na własną rękę i bez regeneracji były niebezpieczne. Tak, każdy z tych biegów to był próg, HR w okolicach 183 na zasadzie oby zrobić dystans. Z racji że nieświadomie wypracowałem sobie dosyć dużą tolerancję zakwaszenia organizmu postanowiłem powalczyć o półmaraton z czasem <1:30. Pod okiem trenera a w zasadzie jego planów które mi podsyłał realizowałem 4 jednostki tygodniowo przez 4 tyg a następnie do półmaratonu 5 jednostek. Efekty pewnie nikogo nie zdziwią ale trenując "mądrze" realizowałem treningi jednocześnie obserwując tętno co dawało fajny progres. Półmaraton zaliczony z czasem 1:28. Po półmaratonie odezwała się kontuzja czwórki a konkretnie jakiegoś ściągacza do kolana który został bardzo nadwyrężony ponieważ na codzień pracuję siedząco przed komputerem. Tak czy siak po tygodniu regeneracji i ćwiczeń wróciłem do biegów. Biegi realizowałem na własną rękę odtwarzając jednostki które najbardziej mi się podobały z zachowaniem schematu treningu czyli na jeden tydzień wypadał - wybieg, trening w BC2, trening z akcentami oraz bieg regeneracyjny. Ten okres był wyjątkowo satyfkacjonujący ponieważ z treningów na tętno zacząłem realizować treningi na tempo. Np 10 x 1 km w danym tempie itp. Minęły tak miesiące od kwietnia aż do sierpnia gdzie biegałem średnio 4 jednostki tygodniowo. W sierpniu wróciłem do trenera z kolejnym celem - maraton < 3:00. Tu zaczęły się poważne treningi (jak na amatora) czyli 6 jednostek tygodniowo. Do maratonu mieliśmy 9 tygodni treningowych + ostatni kiedy to odbywały się zawody. Na podstawie badań wydolnościowych które zrobiłem w kwietniu mieliśmy dopasowane zakresy tętna pod konkretne rodzaje treningów co dawało najlepszy progres. Pod koniec treningów mimo tempa ponad tempo planowanego maratonu nie mogłem wbić się w 2 zakres który z badań wypadł od 163 HR. Okres przygotowawczy został zrealizowany a maraton pokonany w 2:58 biegnąc cały maraton w 1 zakresie. W tym momencie postanowiłem trochę zwolnić ponieważ 6 jednostek + wybiegi po 20-30km zabierały zbyt dużo czasu w moim życiu. Pojawił się pomysł na sprawdzenie siebie równo rok od pierwszego debiutu czyli na biegu 11 listopada. Zrealizowałem cel, wykorzystałem to co było wyrobione na maraton i zrobiłem 10k w 39min. Tym biegiem zwieńczyłem swoje wszystkie oczekiwania na ten rok biegowy. Od tego momentu rozpocząłem samodzielnie proces roztrenowania - w tygodniu były to 3 jednostki głównie 1 akcent dla frajdy z biegania i dwa wybiegi w 1 zakresie. Niestety z biegiem czasu treningi stały się nieregularne oraz bywały tygodnie gdzie byłem zaledwie 1/2 razy na bieganiu np (sobota i niedziela). Kluczowym momentem była duża awaria w pracy która pochłonęła mnie na 2 tygodnie kiedy to nie miałem ani jednej aktywności fizycznej. Ten okres trwał od 12 listopada a skończył się przedwczoraj kiedy to postanowiłem pójść pobiec luźne 8 km.

Niestety luźne 8 km tempem 4:30 gdzie takie tempo pozwalało mi biec z tętnem 150 okazało się walką o przetrwanie. Po 1 km na zegarku zobaczyłem tętno 183 które niestety nie było błędem odczytu. Po przebiegnięciu 2 tys km w tym roku znam na tyle swój organizm aby czuć znacznie za duże obciążenie względem treningu. Kolejnego dnia poszedłem zrobić kolejny test, zmniejszyłem tempo do 4:45 gdzie takim tempem nie biegałem nawet wybiegów w BC1 ale tętno dalej uderzało pod 176. Na domiar złego garmin po treningu postanowił kopnąć leżącego i mój pułap tlenowy spadł na rekordowo niską wartość - 55. Od początku zakupu garmina (kwiecień) mój pułap oscylował między 56-57 czyli najwyższym zakresie.

Tu przechodzę do meritum - co zrobiłem źle, co mogłem zrobić lepiej ? Jest to dla mnie zatrważające, że 2 tygodnie z minimalną aktywnością a następnie 2 tygodnie bez aktywności spowodowały powrót wytrenowania organizmu do stanu sprzed roku. Mam świadomość , że powrót do fajnych wyników które mnie satysfakcjonowały potrwa krócej (mam taką nadzieję) ale nie mogę pogodzić się z faktem że miesiąc temu robiłem PB na 10km a dziś na luźnym wybiegu czuję się jak na najmocniejszym treningu progowym. Dajcie znać co o tym myślicie oraz jak realizujecie swoje roztrenowanie, ponieważ chyba każdy z nas nie biega na 100% cały rok a trenuje pod konkretne starty.

Plan na 2025 to korona półmaratonów oraz jeden półmaraton na 1:20 także formo wracaj :zmieszany:
New Balance but biegowy
Slawcio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1729
Rejestracja: 10 lip 2017, 06:06
Życiówka na 10k: 36:14
Życiówka w maratonie: 2:46:06
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zapomniałeś dodać, że zapewne ci się przez ten miesiąc przytyło 2 -3 kilo.
Z 6 treningów zszedłeś na miesiąc do prawie zera. Wszystko OK. Też mam okrutny spadek.

Ja po swoim rekordowym maratonie przez tydzień nie biegałem i ładowałem węgle. Następnie pobiegłem stówkę. A po tej stówce zrobiłem 2 tygodnia roztrenowania podczas których nie biegałem wcale.
Po tych dwóch tygodniach był jakiś ogólnopolski test Coppera i też przeżyłem szok. Jak szybko to wszystko spada. 3150 o ile pamiętam. Od tamtej pory wróciłem do regularnego biegania (min 7 razy) i forma szybko wraca. Minęło jakieś 2 miesiące i jest już naprawdę dobrze.
Dziś na miękko wszedł treningowo maraton. I się czuję świetnie. Lepiej niż wcześniej.

Także głowa do góry, forma wróci, z daleka od lodówki i będzie lepiej niż było.
Biegając jak większość, będziesz miał wyniki jak większość.
https://bieganie.org/
https://www.strava.com/athletes/161056178
maarcin
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 06 mar 2010, 11:53

Nieprzeczytany post

Wszystko co opisujesz jest naturalnym procesem. W sportach wytrzymałościowych brak treningu powyżej tygodnia powoduje lawinowy spadek formy. Wprowadzaj się pomału na obroty, rozbiegania rob wolniej, pilnuj tętna. Tempo jakie miałeś na tysiakach rob na odcinkach 500m, tempo biegów ciągłych przenieś na tysiaki, do biegów ciągłych dodaj 20s z mniejszą objętością i pomału do przodu.
ODPOWIEDZ