Aby dojść do mojego głównego pytania muszę przytoczyć moją historię z bieganiem. Mam nadzieję że ktoś pokona tę ścianę tekstu, postaram się aby było merytorycznie i na temat.
Na wstępie zacznę od informacji - jestem biegaczem amatorem, który bieganie odkrył i polubił w wrześniu 2023. Jak nie mały procent biegaczy, biegać zacząłem ponieważ chciałem schudnąć. W wrześniu 23 na wadze stało około 84kg przy wzroście 182cm co oznaczało nadwagę. Pierwsze 3 miesiące biegałem na zmianę z basenem codziennie (nie czytałem żadnego Gogginsa, porostu w życiu jak coś robię to na pełnym zaangażowaniu). Były to narastające dystansowe treningi od 4km na początku aż do pierwszej dyszki w życiu (bieg 11 listopada). Do stycznia opuściłem może 4 dni treningowe co pozwoliło mi szybko schudnąć oraz patrząc na polepszające się cyferki złapać bakcyla do biegania. W styczniu postanowiłem odstawić basen i postawić wszystko na bieganie. Znalazłem trenera który uświadomił mi jak bardzo przepaliłem swój organizm i jak te "treningi" wykonywane na własną rękę i bez regeneracji były niebezpieczne. Tak, każdy z tych biegów to był próg, HR w okolicach 183 na zasadzie oby zrobić dystans. Z racji że nieświadomie wypracowałem sobie dosyć dużą tolerancję zakwaszenia organizmu postanowiłem powalczyć o półmaraton z czasem <1:30. Pod okiem trenera a w zasadzie jego planów które mi podsyłał realizowałem 4 jednostki tygodniowo przez 4 tyg a następnie do półmaratonu 5 jednostek. Efekty pewnie nikogo nie zdziwią ale trenując "mądrze" realizowałem treningi jednocześnie obserwując tętno co dawało fajny progres. Półmaraton zaliczony z czasem 1:28. Po półmaratonie odezwała się kontuzja czwórki a konkretnie jakiegoś ściągacza do kolana który został bardzo nadwyrężony ponieważ na codzień pracuję siedząco przed komputerem. Tak czy siak po tygodniu regeneracji i ćwiczeń wróciłem do biegów. Biegi realizowałem na własną rękę odtwarzając jednostki które najbardziej mi się podobały z zachowaniem schematu treningu czyli na jeden tydzień wypadał - wybieg, trening w BC2, trening z akcentami oraz bieg regeneracyjny. Ten okres był wyjątkowo satyfkacjonujący ponieważ z treningów na tętno zacząłem realizować treningi na tempo. Np 10 x 1 km w danym tempie itp. Minęły tak miesiące od kwietnia aż do sierpnia gdzie biegałem średnio 4 jednostki tygodniowo. W sierpniu wróciłem do trenera z kolejnym celem - maraton < 3:00. Tu zaczęły się poważne treningi (jak na amatora) czyli 6 jednostek tygodniowo. Do maratonu mieliśmy 9 tygodni treningowych + ostatni kiedy to odbywały się zawody. Na podstawie badań wydolnościowych które zrobiłem w kwietniu mieliśmy dopasowane zakresy tętna pod konkretne rodzaje treningów co dawało najlepszy progres. Pod koniec treningów mimo tempa ponad tempo planowanego maratonu nie mogłem wbić się w 2 zakres który z badań wypadł od 163 HR. Okres przygotowawczy został zrealizowany a maraton pokonany w 2:58 biegnąc cały maraton w 1 zakresie. W tym momencie postanowiłem trochę zwolnić ponieważ 6 jednostek + wybiegi po 20-30km zabierały zbyt dużo czasu w moim życiu. Pojawił się pomysł na sprawdzenie siebie równo rok od pierwszego debiutu czyli na biegu 11 listopada. Zrealizowałem cel, wykorzystałem to co było wyrobione na maraton i zrobiłem 10k w 39min. Tym biegiem zwieńczyłem swoje wszystkie oczekiwania na ten rok biegowy. Od tego momentu rozpocząłem samodzielnie proces roztrenowania - w tygodniu były to 3 jednostki głównie 1 akcent dla frajdy z biegania i dwa wybiegi w 1 zakresie. Niestety z biegiem czasu treningi stały się nieregularne oraz bywały tygodnie gdzie byłem zaledwie 1/2 razy na bieganiu np (sobota i niedziela). Kluczowym momentem była duża awaria w pracy która pochłonęła mnie na 2 tygodnie kiedy to nie miałem ani jednej aktywności fizycznej. Ten okres trwał od 12 listopada a skończył się przedwczoraj kiedy to postanowiłem pójść pobiec luźne 8 km.
Niestety luźne 8 km tempem 4:30 gdzie takie tempo pozwalało mi biec z tętnem 150 okazało się walką o przetrwanie. Po 1 km na zegarku zobaczyłem tętno 183 które niestety nie było błędem odczytu. Po przebiegnięciu 2 tys km w tym roku znam na tyle swój organizm aby czuć znacznie za duże obciążenie względem treningu. Kolejnego dnia poszedłem zrobić kolejny test, zmniejszyłem tempo do 4:45 gdzie takim tempem nie biegałem nawet wybiegów w BC1 ale tętno dalej uderzało pod 176. Na domiar złego garmin po treningu postanowił kopnąć leżącego i mój pułap tlenowy spadł na rekordowo niską wartość - 55. Od początku zakupu garmina (kwiecień) mój pułap oscylował między 56-57 czyli najwyższym zakresie.
Tu przechodzę do meritum - co zrobiłem źle, co mogłem zrobić lepiej ? Jest to dla mnie zatrważające, że 2 tygodnie z minimalną aktywnością a następnie 2 tygodnie bez aktywności spowodowały powrót wytrenowania organizmu do stanu sprzed roku. Mam świadomość , że powrót do fajnych wyników które mnie satysfakcjonowały potrwa krócej (mam taką nadzieję) ale nie mogę pogodzić się z faktem że miesiąc temu robiłem PB na 10km a dziś na luźnym wybiegu czuję się jak na najmocniejszym treningu progowym. Dajcie znać co o tym myślicie oraz jak realizujecie swoje roztrenowanie, ponieważ chyba każdy z nas nie biega na 100% cały rok a trenuje pod konkretne starty.
Plan na 2025 to korona półmaratonów oraz jeden półmaraton na 1:20 także formo wracaj
