Cześć,
Przychodzę z pytaniem, ale najpierw akapit nudnego wprowadzenia. Nie obrażę się, jak go opuścicie.
[Opis Historyczny]
Bardzo lubię biegać i też chcę, bo z powodu astmy dbanie o wydolność jest dla mnie bardzo ważne, ale moja historia z bieganiem jest bardzo przerywana. Mam 32 lata, od 2020 z reguły trafiałem w 2-3 miesięczne okresy biegowe, które kończyły się kontuzjami i później długimi powrotami. W 2020 byłem dość dobrze wytrenowany przez długie górskie wyprawy z wysokimi interwałami intensywności, co pozwoliło mi wraz z planami Nike Running Club podbić dystans, ale przeciążyło achillesy. Oczywiście popełniłem też błąd zbyt szybkiego biegania. W 2021 poszedłem w treningi bardzo mocno, ale też w siłowe i bez żadnej kontroli, więc przy około 45 km tygodniowo ciągłego ścigania się z samym sobą, znowu się rozbiłem, tym razem shin splints itd. 2022, podobne historie, w 2023 nareszcie zacząłem obniżać tętno.
W międzyczasie trenowałem cały czas siłowo, więc nabrałem trochę wiedzy o własnym ciele i zacząłem lepiej rozpoznawać zmęczenie. Zacząłem się więcej rozciągać, korzystać z fizjoterapii i doszedłem do wniosku, że nareszcie mogę w zrównoważony sposób podejść do treningów.
[/Opis Historyczny]
Zacząłem 9 tygodni temu, bez żadnego planu oprócz założenia delikatnego wdrażania (po historii z shin splints chciałem dać czas organizmowi dostosowania się do obciążeń). Bazowałem na tętnie maksymalnym zmierzonym w maju (podbiegi) na 186, więc biegi robiłem najpierw do 145 bpm, po zwiększeniu wytrenowania zmniejszyłem do 139. Tydzień temu biegłem w Poland Business Run 3,5 km, w którym wyszło mi maksymalne na poziomie 201, co spowodowało też podbicie intensywności. Moje OWB/WB zaczęły być do 150 zamiast 140.
Moje statystyki:
Po tej progresji, zastanawiam się, czy nie powinienem zrobić teraz lżejszego tygodnia.
Powody przede wszystkim to obawa przed kontuzją (mój strach historyczny) oraz delikatne pobolewania naprężacza powięzi. W czwartek tydzień temu trenowałem pośladki i trochę przesadziłem, bo w piątek czułem je mocno, ale poszedłem się przebiec i zrobiłem też szybsze rozbieganie w mocno pofałdowanym terenie. W sobotę podczas rozciągania pojawił się ból przy skłonie do nogi. Nie odczuwam go w innych sytuacjach, nie odczuwam podczas biegania. Skonsultowałem się z fizjoterapeutą i powiedział, że prawdopodobnie ten naprężacz pracował mocniej przez chwilowe potreningowe osłabienie naprężacza i ocenił, że mogę spokojnie biegać, jeśli nie odczuwam problemu podczas ruchu. Cóż, nie odczuwam.
Zastanawiam się jednak, czy nie powinienem w przyszłym tygodniu odpocząć, tak profilaktycznie. Biega mi się świetnie, w piątek biegłem 12 km WB, podczas którego delikatnie czułem spięcie w biodrze, ale ładnie poddało się rozciąganiu. Rozum podpowiada mi, żeby odpocząć, ambicja znów, by kontynuować progresję.
„Czy powinienem odpocząć?”, i inne pytania początkującego
- fangss
- Wyga
- Posty: 92
- Rejestracja: 24 sie 2023, 23:52
- Życiówka na 10k: 43:22
- Życiówka w maratonie: brak
Ja bym się słuchał intuicji i uczył na własnych błedach. Jeżeli mógłbym coś zasugerować to chyba dobrze by było gdybyś nauczył się tak trenować by 1-2 sezony nie złapać kontuzji - za wszelką cenę i to ustalił jako priorytet. (ps. poszukać możesz na YT, bodajże Bartek Kulczycki lub Marek Skoczylas podawali jakieś ciekawe sposoby dla osób z astmą)