sochers pisze:Może przykleić gdzieś na forum temat o tym, że bieganie świeżaków (a i nawet jakiś czas biegających nie-świeżaków) na tętno, jak się nie ma ani badań wydolnościowych zrobionych sprawdzających jakie strefy tętna się ma, nie pobiegło się na (HR) maxa zawodów (bo mocny podbieg na którym zatyka to nie leżał nawet obok HRmax), i nie ma się nawet zdroworozsądkowego pojęcia o co chodzi w tym bieganiu na tętno, tym bardziej jak taki świeżak nie ma pojęcia o swoim organizmie, a zmiennych wpływających na tętno, zwłaszcza niewytrenowanego organizmu jest pierdyliard silnia, a dodatkowo korzysta się z nadgarstkowego pomiaru - jest pomyłką?
Jako typowy świeżak pozwolę sobie nie zgodzić z Tobą.
Przede wszystkim rozwiązanie jest banalne. Przygodę z bieganiem rozpocząć od terenu płaskiego.
Podbieg to pokonanie wysokości czyli zmiana energii potencjalnej. Dla 80kg zawodnika i 100m podbiegu to zaledwie dodatkowe 80kJ. Niewiele. Ale trzeba mieć paliwo - glikogen, fabrykę - mitochondria w mięśniach, no i tlen by tą energię wygenerować. Faktem jest, że serce nie reaguje szybko na zmiany. Podbije tętno ale to nie oznacza, że z układu oddechowego dostanie odpowiednią dawkę tlenu.
I to nie jest tylko problem świeżaków. Czytałem opis biegu gdzie siła wiatru wykończyła zawodnika (i bynajmniej nie świeżaka). Na to też potrzeba energii by pokonać siłę wiatru. Po prostu trzeba zwolnić bo więcej energii nie da się wykrzesać, coś zawsze będzie ograniczeniem.
Anemików zapewne ogranicza nośnik tlenu.

Może w krossie sprawdza się bieganie pod moc?
I tu możesz przyjąć na wiarę. Niektórym świeżakom organizm odcina nogi a tlenu mają w bród. Smaczku dodaje fakt, że to na płaskim się odbyło.