WIEDEN, 16.05.2004
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 17 maja 2004, 16:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Austria
...juz raz probowalem, w 1998 - nie udalo sie. Ten przeklety upal - 30 st. i to na dodatek pierwszy taki goracy dzien w tamtym roku. Padlem (doslownie!) na 26 kilometrze, zabrala mnie karetka, ja niewiele pamietam, lekarka mowila tylko, ze za malo pilem - miala racje. No tak, nie chce wszystkiego zwalic na upal, ja tez bylem slabo przygotowany - mialem zaliczone dwa polmaratony i trening dwa razy w tygodniu po jakas godzine - zdecydowanie za malo. Poza tym zwyciezylo ego - czulem sie dobrze i wydawalo mi sie, ze skoro tak wielu sie udalo, to co stoi mi na przeszkodzie, a jednak... Po 98r. pozostal respekt przed ta trasa i jakas mieszanina strachu i pokory.
W miedzyczasie biegalem "tak dla siebie" i pare razy startowalem w jakichs biegach ulicznych i polmaratonach.
Niedosyt pozostal - zaliczyc te 42.195
Na start zdecydowalem sie w lutym. Zima troche trenowalem.
Jednak nie podchodzilem do tego w sposob skrajnie rygorystyczny - trening mniej wiecej trzy razy w tygodniu po 45m do 1h15m. Na dwa miesiace przed maratonem od czasu do czasu dlugi dystans - 16-20 km. Poza tym zwracalem wieksza uwage na odzywianie i alkohol.
26.05.
Moja pogoda - 16-19 st., chmury, czasami przeswitywalo slonce, niestety dosyc silny wiatr. Powiedzialem sobie, ze nie bede patrzyl na czas, chce dobiec, i basta. Na starcie bylo ok. 20 tys. osob (maraton, sztafeta, fernwärmelauf (15,2) i coca-cola run (8,4). Moj sektor byl daleko z tylu, nie mialem przeciez zadnych osiagniec. Do miejsca startu dodreptalem po 7 minutach, ale dla zbieraczy sekund nie byl to problem - i tak mierzony jest czas brutto i netto. Na poczatku byl tlok i to niezly. Pierwsze dwa kilometry dostosowalem krok do najblizszych biegaczy, jednak stwierdzilem ze az tak wolnym tempem bardziej sie mecze. Zaczalem wyprzedzac. Od 5 kilometra mialem duzo miejsca i bieglem wlasnym tempem. Minalem Ring, Linke Wienzeile, SchÜnbrunn, Mariahilferstr. ... i tak bylo mi jakos dziwnie, bo przy 15km zastanawialem sie, czy to wlasciwie maraton - bo ja nic nie czuje. Wrecz przeciwnie - caly czas staralem sie nie biec zbyt szybko, wrecz zwalnialem tempo, bo przeciez trzeba oszczedzac sily. Nie uzywalem wodopojow i stacji zywnosciowych, bo mialem rozstawionych w roznych miejscach ludzi - nie lubie pic z kubkow, wole z tych malych plastikowych butelek "z cyckami". Na 18 km zobaczylem ok 50m przede mna faceta w niebieskiej koszulce z bialym napisem ...cos tam cos tam CHOJNICE. Dogonilem go i zaczelismy rozmawiac. Po kilometrze dobiegl jeszcze jeden czlowiek i powiedzial: jak to milo uslyszec znajomy jezyk. To byl polski zolnierz przy NATO stacjonujacy w Maastricht. Mialem duzo wiecej plynow przygotowanych anizeli bym potrzebowal - przydaly sie. Na 20 km ja wzialem 0,5 litra iso, a chlopaki dzielili sie druga butelka 0,75. I tak razem bieglo nam sie bardzo fajnie - wreszcie nie myslalem o tempie, czy wsluchiwaniu sie w swoje cialo, po prostu bieglem i gadalem. Pogubilismy sie gdzies przy 25 kilometrze, przy ktoryms z wodopojow. Na Praterze jest kilka miejsc, gdzie sie spotyka ludzi biegnacych w jedna i druga strone. Na dwoch z nich spotkalem Andrzeja - to ten wojskowy. Pomachalismy sobie.
Maly kryzys przyszedl przy 33km - zwolnilem tempo i bylo w miare dobrze. Przy 36 pomyslalem sobie, ze juz teraz to naprawde z gorki. I tutaj przyszlo wielkie rozczarowanie - z Prateru wybiega sie na Zollamtstr., to jest taka szeroka ulica w kierunku centrum, jakies 3 km - a tam duje wiatr prosto w twarz i to zeby chociarz jednostajnie - nie, to byly takie podmuchy, ktore osadzaly w miejscu. Te 3 km to byla naprawde walka. Byc moze ostatnie 3 tez bylyby niemile, ale tutaj to juz dzialala adrenalina. Bylem cholernie wyczerpany, ale wiedzialem, ze juz niedaleko - Ring, Schwarzenbergplatz, Opera. Przy 40 km udzielilo sie juz wszystkim - po pierwsze super doping wiedenczykow a po drugie ta swiadomosc, ze to juz naprawde koncowka. Nagle, przy 41km, pare metrow za soba uslyszalem jak ktos krzyczy: ja chyba oszaleje! udalo nam sie! ludzie! teraz to juz mozemy sie tylko delektowac! Inni biegacze tez usmiechali sie, klaskali. Nie wiem, kiedy i mi wyrwalo sie jakies nieartykulowane: UAJAACH. Wreszcie luk trymfalny, skret w prawo, Heldenplatz (plac bohaterow - fajna nazwa na mete). Moich uczuc nie bede opisywal, bo sie nie da.
Goraco polecam kazdemu te niesamowite przezycie. Acha, i jeszcze cos - co prawda powiedzialem sobie, ze chce raz zaliczyc maraton. Teraz juz wiem - to nie byl tylko raz. Jednak mimo, ze go przebieglem (nie przystanalem i nie szedlem nawet metra) i to w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, to jednak czuje wielki respekt przed tym dystansem. Gdyby jakis przypadek zrzadzil i gdyby moi wspolbiegacze ANDRZEJ i DAREK mieli czytac ten post - pozdrawiam was serdecznie!
Moze jeszcze pare slow o imprezie:
Moim zdaniem, to organizacja byla super, ale byc moze sie myle - nie mam skali porownawczej, poza tym plyny mialem porozstawiane w roznych miejscach. W samym maratonie bralo udzial ok. 7000 osob. Udzial kobiet: 16,75%. Pierwsze miejsce zdobyl Kandie Samson z Kenii (2.08.35). Czwarty byl POlak, Artur Osman (2.12.48) a osmy Piotr Gladki (2.14.28). Link: vienna-marathon.com (przez pare dni beda tam tylko wyniki, potem inne informacje). Jezeli chozi o Austrie, to jest tez swietna impreza 19.09. - po prawej stronie Dunaj, po lewej winnice, super plasko. Link:wachaumarathon.at
Pozdrawiam wszystkich biegaczy i nie-biegaczy.
W miedzyczasie biegalem "tak dla siebie" i pare razy startowalem w jakichs biegach ulicznych i polmaratonach.
Niedosyt pozostal - zaliczyc te 42.195
Na start zdecydowalem sie w lutym. Zima troche trenowalem.
Jednak nie podchodzilem do tego w sposob skrajnie rygorystyczny - trening mniej wiecej trzy razy w tygodniu po 45m do 1h15m. Na dwa miesiace przed maratonem od czasu do czasu dlugi dystans - 16-20 km. Poza tym zwracalem wieksza uwage na odzywianie i alkohol.
26.05.
Moja pogoda - 16-19 st., chmury, czasami przeswitywalo slonce, niestety dosyc silny wiatr. Powiedzialem sobie, ze nie bede patrzyl na czas, chce dobiec, i basta. Na starcie bylo ok. 20 tys. osob (maraton, sztafeta, fernwärmelauf (15,2) i coca-cola run (8,4). Moj sektor byl daleko z tylu, nie mialem przeciez zadnych osiagniec. Do miejsca startu dodreptalem po 7 minutach, ale dla zbieraczy sekund nie byl to problem - i tak mierzony jest czas brutto i netto. Na poczatku byl tlok i to niezly. Pierwsze dwa kilometry dostosowalem krok do najblizszych biegaczy, jednak stwierdzilem ze az tak wolnym tempem bardziej sie mecze. Zaczalem wyprzedzac. Od 5 kilometra mialem duzo miejsca i bieglem wlasnym tempem. Minalem Ring, Linke Wienzeile, SchÜnbrunn, Mariahilferstr. ... i tak bylo mi jakos dziwnie, bo przy 15km zastanawialem sie, czy to wlasciwie maraton - bo ja nic nie czuje. Wrecz przeciwnie - caly czas staralem sie nie biec zbyt szybko, wrecz zwalnialem tempo, bo przeciez trzeba oszczedzac sily. Nie uzywalem wodopojow i stacji zywnosciowych, bo mialem rozstawionych w roznych miejscach ludzi - nie lubie pic z kubkow, wole z tych malych plastikowych butelek "z cyckami". Na 18 km zobaczylem ok 50m przede mna faceta w niebieskiej koszulce z bialym napisem ...cos tam cos tam CHOJNICE. Dogonilem go i zaczelismy rozmawiac. Po kilometrze dobiegl jeszcze jeden czlowiek i powiedzial: jak to milo uslyszec znajomy jezyk. To byl polski zolnierz przy NATO stacjonujacy w Maastricht. Mialem duzo wiecej plynow przygotowanych anizeli bym potrzebowal - przydaly sie. Na 20 km ja wzialem 0,5 litra iso, a chlopaki dzielili sie druga butelka 0,75. I tak razem bieglo nam sie bardzo fajnie - wreszcie nie myslalem o tempie, czy wsluchiwaniu sie w swoje cialo, po prostu bieglem i gadalem. Pogubilismy sie gdzies przy 25 kilometrze, przy ktoryms z wodopojow. Na Praterze jest kilka miejsc, gdzie sie spotyka ludzi biegnacych w jedna i druga strone. Na dwoch z nich spotkalem Andrzeja - to ten wojskowy. Pomachalismy sobie.
Maly kryzys przyszedl przy 33km - zwolnilem tempo i bylo w miare dobrze. Przy 36 pomyslalem sobie, ze juz teraz to naprawde z gorki. I tutaj przyszlo wielkie rozczarowanie - z Prateru wybiega sie na Zollamtstr., to jest taka szeroka ulica w kierunku centrum, jakies 3 km - a tam duje wiatr prosto w twarz i to zeby chociarz jednostajnie - nie, to byly takie podmuchy, ktore osadzaly w miejscu. Te 3 km to byla naprawde walka. Byc moze ostatnie 3 tez bylyby niemile, ale tutaj to juz dzialala adrenalina. Bylem cholernie wyczerpany, ale wiedzialem, ze juz niedaleko - Ring, Schwarzenbergplatz, Opera. Przy 40 km udzielilo sie juz wszystkim - po pierwsze super doping wiedenczykow a po drugie ta swiadomosc, ze to juz naprawde koncowka. Nagle, przy 41km, pare metrow za soba uslyszalem jak ktos krzyczy: ja chyba oszaleje! udalo nam sie! ludzie! teraz to juz mozemy sie tylko delektowac! Inni biegacze tez usmiechali sie, klaskali. Nie wiem, kiedy i mi wyrwalo sie jakies nieartykulowane: UAJAACH. Wreszcie luk trymfalny, skret w prawo, Heldenplatz (plac bohaterow - fajna nazwa na mete). Moich uczuc nie bede opisywal, bo sie nie da.
Goraco polecam kazdemu te niesamowite przezycie. Acha, i jeszcze cos - co prawda powiedzialem sobie, ze chce raz zaliczyc maraton. Teraz juz wiem - to nie byl tylko raz. Jednak mimo, ze go przebieglem (nie przystanalem i nie szedlem nawet metra) i to w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, to jednak czuje wielki respekt przed tym dystansem. Gdyby jakis przypadek zrzadzil i gdyby moi wspolbiegacze ANDRZEJ i DAREK mieli czytac ten post - pozdrawiam was serdecznie!
Moze jeszcze pare slow o imprezie:
Moim zdaniem, to organizacja byla super, ale byc moze sie myle - nie mam skali porownawczej, poza tym plyny mialem porozstawiane w roznych miejscach. W samym maratonie bralo udzial ok. 7000 osob. Udzial kobiet: 16,75%. Pierwsze miejsce zdobyl Kandie Samson z Kenii (2.08.35). Czwarty byl POlak, Artur Osman (2.12.48) a osmy Piotr Gladki (2.14.28). Link: vienna-marathon.com (przez pare dni beda tam tylko wyniki, potem inne informacje). Jezeli chozi o Austrie, to jest tez swietna impreza 19.09. - po prawej stronie Dunaj, po lewej winnice, super plasko. Link:wachaumarathon.at
Pozdrawiam wszystkich biegaczy i nie-biegaczy.
- Ojla
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2043
- Rejestracja: 24 gru 2002, 07:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:43:37
- Lokalizacja: Warszawa - Gocław
- Kontakt:
Gratulacje! Biegł tam również nasz kolega Konrad
.
Jola

Jola
Pozdrawiam, Jola
- konroz
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 08 gru 2003, 20:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Gratuluje!
Ja tez wczoraj bralem udzial w maratonie w Wiedniu. Byl to moj drugi maraton, po Warszawskim.
Fantastyczna impreza, rewelacyjnie zorganizowana, odbywajaca sie w fantastycznej atmosferze i ci kibice... marzenie.
Dzis w gazecie wyczytalem, ze pierwszych pieciu otrzymalo kwalifikacje olimpijskie.
To naprawde niesamowite uczucie startowac w eliminacjach do olimpiady.
Wprawdzie mnie nie udalo sie zakwalifikowac
, ale za to jeden z naszych rodakow Artur Osman (o ktorym wspominasz) z czasem 2:12:48 byl czwarty i uzyskal bilet do Aten.
Serdeczne gratulacje.
Ja ze swojej strony rowniez goraco polecam wszystkim ten maraton.
Ja tez wczoraj bralem udzial w maratonie w Wiedniu. Byl to moj drugi maraton, po Warszawskim.
Fantastyczna impreza, rewelacyjnie zorganizowana, odbywajaca sie w fantastycznej atmosferze i ci kibice... marzenie.
Dzis w gazecie wyczytalem, ze pierwszych pieciu otrzymalo kwalifikacje olimpijskie.
To naprawde niesamowite uczucie startowac w eliminacjach do olimpiady.
Wprawdzie mnie nie udalo sie zakwalifikowac

Serdeczne gratulacje.
Ja ze swojej strony rowniez goraco polecam wszystkim ten maraton.
KB Lechici Zielonka - sekcja zamiejscowa Saska Kępa
- jarekz
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 17 maja 2004, 23:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: austria
Czesc!
Mieszkam w Dolnej Austrii i o maly wlos tez nie startowalem w Maratonie Wiedenskim. Zabraklo motywacji.
Bylem jako kibic, asystowalem Konradowi (konroz). Poczulem atmosfere... i za rok chce koniecznie wystartowac.
Moze ktos ma ochote od czasu do czasu pobiegac razem ze mna?
Na razie robie raz w tygodniu trasy po 6..20 km, po plaskim albo w Pogorzu Leith'y (wzgorza miedzy Dolna Austria a Burgenlandem).
Pozdrowienia
Jarek
Mieszkam w Dolnej Austrii i o maly wlos tez nie startowalem w Maratonie Wiedenskim. Zabraklo motywacji.
Bylem jako kibic, asystowalem Konradowi (konroz). Poczulem atmosfere... i za rok chce koniecznie wystartowac.
Moze ktos ma ochote od czasu do czasu pobiegac razem ze mna?
Na razie robie raz w tygodniu trasy po 6..20 km, po plaskim albo w Pogorzu Leith'y (wzgorza miedzy Dolna Austria a Burgenlandem).
Pozdrowienia
Jarek
-
- Wyga
- Posty: 88
- Rejestracja: 18 lut 2004, 09:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Z tego co ja wiem, to lista polskich maratończyków startujących w Atenach została zamknięta po maratonie w Dębnie. Wśród kobiet wystartują: Sobańska, Syrek i Drybulska. Wśród mężczyzn: Gajdus, Glinka i Bartoszak.
JS
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 17 maja 2004, 16:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Austria
Pare dodatkowych informacji:
Samson Kandie pochodzi z Kenii, z miejscowosci Eldoret. Wg. paszportu ma 33 lata, ale twierdzi ze w rzeczywistosci ma 30. Zyje z wynajmowania domow - wg. niego nawet niezle. Noc przed maratonem nie spal, spoznil sie na samolot i jako ostatni z elity dotarl do Wiednia. Potem to juz tylko wygral... i skasowal: 10.000 za zwyciestwo, 5.000,-- za czas ponizej 2.09. i dodatkowe 5.000,-- za ustanowienie nowego rekordu trasy. W sumie 20.000,-- eur. I nawet nie musial placic za start! Po dobiegnieciu na mete, Kandie byl co prawda zadowolony, ale stwierdzil ze gdyby mial lepszych tempomakerow, czas bylby o wiele lepszy.
Z kobiet najszybsza byla Wloszka Rosaria Console - 2:29:22. Nie wiem ile skasowala.
W sumie, w klasycznym maratonie, bez sztafety bralo udzial 7.154, w ramach czasowych ukonczyly 5.911 osoby.
Dla ucha i oka podaje link, gdzie mozna zobaczyc pare fotek i krotkich filmow - nie tylko z Wiednia lecz i z innych austriackich imprez
http://www.maxfun.at/phpbilder/indexalle.php#
Samson Kandie pochodzi z Kenii, z miejscowosci Eldoret. Wg. paszportu ma 33 lata, ale twierdzi ze w rzeczywistosci ma 30. Zyje z wynajmowania domow - wg. niego nawet niezle. Noc przed maratonem nie spal, spoznil sie na samolot i jako ostatni z elity dotarl do Wiednia. Potem to juz tylko wygral... i skasowal: 10.000 za zwyciestwo, 5.000,-- za czas ponizej 2.09. i dodatkowe 5.000,-- za ustanowienie nowego rekordu trasy. W sumie 20.000,-- eur. I nawet nie musial placic za start! Po dobiegnieciu na mete, Kandie byl co prawda zadowolony, ale stwierdzil ze gdyby mial lepszych tempomakerow, czas bylby o wiele lepszy.
Z kobiet najszybsza byla Wloszka Rosaria Console - 2:29:22. Nie wiem ile skasowala.
W sumie, w klasycznym maratonie, bez sztafety bralo udzial 7.154, w ramach czasowych ukonczyly 5.911 osoby.
Dla ucha i oka podaje link, gdzie mozna zobaczyc pare fotek i krotkich filmow - nie tylko z Wiednia lecz i z innych austriackich imprez
http://www.maxfun.at/phpbilder/indexalle.php#
- konroz
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 08 gru 2003, 20:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Wczoraj wracałem do kraju i nie mogłem odpowiedzieć.
Dzień po maratonie gazety pisały, że najlepszy Austriak był piąty, dzięki czemu uzyskał bilet na olimpiadę, bo pierwsze pięć miejsc było premiowane wyjazdem do Aten. Na tej podstawie przypuszczam, że również A.Osman jako czwarty pojedzie na igrzyska, ale być może są jakieś inne warunki, o których nie wiem, i moje przypuszczenia wynikają z nie wiedzy.
(Edited by konroz at 7:46 am on May 19, 2004)
Dzień po maratonie gazety pisały, że najlepszy Austriak był piąty, dzięki czemu uzyskał bilet na olimpiadę, bo pierwsze pięć miejsc było premiowane wyjazdem do Aten. Na tej podstawie przypuszczam, że również A.Osman jako czwarty pojedzie na igrzyska, ale być może są jakieś inne warunki, o których nie wiem, i moje przypuszczenia wynikają z nie wiedzy.
(Edited by konroz at 7:46 am on May 19, 2004)
KB Lechici Zielonka - sekcja zamiejscowa Saska Kępa
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 19 maja 2004, 10:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Austria
hej jarekz!
zalogowalem sie po raz wtory, powrocilem do ksywki, z ktora jestem przez cale zycie, mam nadzieje ze admin nie bedzie zly(a). po maratonie nie myslalem jakos racjonalnie - jeszcze trzymaly emocje. w kazdym badz razie MariuszL=lutek.
co do twojego pytania. co prawda nie mialem w planach na 27.06. zdzwonmy sie, napisz mi twoj telefon na lutki@hotmail.com. z gory zaznaczam, ze nie bedziesz musial sie bardzo gimnastykowac, aby przekonac mnie do tego biegu...
zalogowalem sie po raz wtory, powrocilem do ksywki, z ktora jestem przez cale zycie, mam nadzieje ze admin nie bedzie zly(a). po maratonie nie myslalem jakos racjonalnie - jeszcze trzymaly emocje. w kazdym badz razie MariuszL=lutek.
co do twojego pytania. co prawda nie mialem w planach na 27.06. zdzwonmy sie, napisz mi twoj telefon na lutki@hotmail.com. z gory zaznaczam, ze nie bedziesz musial sie bardzo gimnastykowac, aby przekonac mnie do tego biegu...
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Nigdzie nie pojedzieQuote: from konroz on 7:43 am on May 19, 2004
Wczoraj wracałem do kraju i nie mogłem odpowiedzieć.
Dzień po maratonie gazety pisały, że najlepszy Austriak był piąty, dzięki czemu uzyskał bilet na olimpiadę, bo pierwsze pięć miejsc było premiowane wyjazdem do Aten. Na tej podstawie przypuszczam, że również A.Osman jako czwarty pojedzie na igrzyska, ale być może są jakieś inne warunki, o których nie wiem, i moje przypuszczenia wynikają z nie wiedzy.
(Edited by konroz at 7:46 am on May 19, 2004)

bo kazdy kraj ma swój system kwalifikacji. W Austrii akurat mogło być to miejsce w piątce w Wiedniu. W Polsce było minimum PZLA, uzyskane najpóźniej w Dębnie.
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- gregoz68
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 lut 2004, 13:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Spoko, spoko... Jest jeszcze Praga! Słuchy chodzą, że minimum na Ateny zrobi tam jeszcze Prezes naszego klubu Stanisław B. To mówiłem ja Gregoz O.! 

gregoz
- konroz
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 08 gru 2003, 20:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
W tym roku, jak dla mnie pogoda była super, choć niektórzy narzekali, że za zimno i że wiaterek zbytnio hula 

KB Lechici Zielonka - sekcja zamiejscowa Saska Kępa