na pewno pamiętacie takie GP z kwietnia ub.r. Była już wiosna, zmieniłem już nawet opony na letnie, a tymczasem w lesie było tyle śniegu że nie szło nawet jechać na nartach. Dopiero po zawodach można było, przejechać się po wybieganych koleinach.
były to jednocześnie pierwsze zawody nowego menadżera - śnieg walił, zimno, mokro, ostatnia rzecz jaka przyszłaby do głowy to iść wtedy do lasu, tymczasem kierowniczka - pani Grażynka, bohatersko doglądała trasy już na dwie godziny przed naszym startem - to była udana zmiana pałeczki!
Kronikarz Jang, w art.
"Kabaty Kobity" napisał: "Atmosfera całkiem fajna, nowych organizatorów nagrodzono hucznymi brawami".