i wrazenia po...
-
- Wyga
- Posty: 107
- Rejestracja: 08 kwie 2002, 08:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
korzystajac z okazji, czekajac na pociag, ktory w 10 godzin zawiezie mnie do domu na goraco wrazenia:
-organizacja, tak jak chyba w poprzednich latach, wyjatkowo profesjonalna - biuro zawodow, organizacja na trasie tj picie, jedzenie, opieka medyczna,przede wszystkim fantastyczni kibice - wszystko bardzo OK
- pogoda - w koncu dla biegaczy a nie tylko dla kibicow czyli 16 stopni, sloneczko, czasami lekki wiaterek
- uczestnikow ok 550
wielu forumowiczow spotkanych przed, w trakcie i po biegu - wszystkim gratuluje wynikow i formy (Janek jak Ci poszlo? bieglismy razem do 27 km)
nie chce sie czepiac ale mam wrazenie, ze organizatorzy przedobrzyli z dosc archaicznym systemem pomiaru czasu;
przy okazji poprawilem swoj rekord zyciowy z pierwszego maratonu w Krakowie o 18 min i skonczylem z 3.32.57
pewnie napisze jeszcze o wrazeniach ale jak wroce do siebie
na razie - pedze na pociag
pozdrowko
-organizacja, tak jak chyba w poprzednich latach, wyjatkowo profesjonalna - biuro zawodow, organizacja na trasie tj picie, jedzenie, opieka medyczna,przede wszystkim fantastyczni kibice - wszystko bardzo OK
- pogoda - w koncu dla biegaczy a nie tylko dla kibicow czyli 16 stopni, sloneczko, czasami lekki wiaterek
- uczestnikow ok 550
wielu forumowiczow spotkanych przed, w trakcie i po biegu - wszystkim gratuluje wynikow i formy (Janek jak Ci poszlo? bieglismy razem do 27 km)
nie chce sie czepiac ale mam wrazenie, ze organizatorzy przedobrzyli z dosc archaicznym systemem pomiaru czasu;
przy okazji poprawilem swoj rekord zyciowy z pierwszego maratonu w Krakowie o 18 min i skonczylem z 3.32.57
pewnie napisze jeszcze o wrazeniach ale jak wroce do siebie
na razie - pedze na pociag
pozdrowko
Slawko
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Slawko ale walnąłeś!!! Świetny wynik, widzę że forma poszła znacznie do przodu. Gratuluję!
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Masiulis
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1140
- Rejestracja: 06 lis 2002, 00:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Grupa Trójmiasto
MARZEC Paweł 3:28:09
KAISER Adam 3:29:59
no no!:)
MARZEC Paweł 3:28:09
KAISER Adam 3:29:59
no no!:)
[url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Grupa Trójmiasto[/url]
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 04 lis 2001, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Uff , wreszcie dotarłem do domu .Strasznie daleko z Dębna do Łodzi.Na szczęście miałem kierowcę więc mogłem już po drodze regenerować i znieczulać się piwkiem ,a w domu kochana żona przywitała mnie szampanem więc ...znieczulania ciąg dalszy.A co ,należy się.Wprawdzie nieśmiało planowane 3.30 to na razie za wysokie progi ,ale i tak życiówka z Poznania poprawiona o 10min .Wyszło 3.42,48.W Dębnie byłem pierwszy raz i wrażenia pod każdym względem super.
- neo
- Stary Wyga
- Posty: 247
- Rejestracja: 05 sty 2003, 15:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Koronowo
- Kontakt:
No to jam mam chyba najsłabszy czas (4:21:59). Do 30 km biegłem jeszcze na 3:59:00 a od 32 rozpoczął się marszobieg, gdzieś na 38km "znalazłem" Benneta, dokulaliśmy się z dwa kilometry. Namówił mnie żebym go zostawił i gnał do przodu jeśli mogę. Po 100 metrach złapał mnie skurcz dwugłowego, ale jakoś niespodziewanie puścił:). A później to już było jak z górki
Ulicami dębna wyprzedziłem 5-6 biegaczy biegnących w ok30 metrowych odstępach. Szkoda tylko że zabrakło medali dla końcowej czołówki:(
Ulicami dębna wyprzedziłem 5-6 biegaczy biegnących w ok30 metrowych odstępach. Szkoda tylko że zabrakło medali dla końcowej czołówki:(
[b]Neo Knight[/b]
[i]Lepiej nie zaczynać, niż zacząwszy nie dokończyć[/i]
[url]http://www.bieganie.piwko.pl[/url]
[i]Lepiej nie zaczynać, niż zacząwszy nie dokończyć[/i]
[url]http://www.bieganie.piwko.pl[/url]
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
Ehh działo sie... miałem w końcu okazję poznać paru forumowiczów i przede wszystkim zupełnie niespodziewanie poprawiłem życiówki 
teraz parę dni rowerek i w dawaj w las....
jak się kapnałem na ostatniej prostej, że mogę złamać to 3.5h, to dawaj dawaj!!!, aż ścięgna trzeszały, na trawie jeszcze dwóch myknałem...
Miło jest pisać rakie rzeczy zwłaszcza, że to mój 500-setny post !!!!!!!!!!!!!
3 życiówki za jednym zamachem...
To się nazywa weekend
(Edited by Kazig at 8:21 am on April 14, 2003)

teraz parę dni rowerek i w dawaj w las....
jak się kapnałem na ostatniej prostej, że mogę złamać to 3.5h, to dawaj dawaj!!!, aż ścięgna trzeszały, na trawie jeszcze dwóch myknałem...
Miło jest pisać rakie rzeczy zwłaszcza, że to mój 500-setny post !!!!!!!!!!!!!
3 życiówki za jednym zamachem...
To się nazywa weekend

(Edited by Kazig at 8:21 am on April 14, 2003)
- marcin70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 845
- Rejestracja: 19 cze 2001, 16:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: okolice Opola
- Kontakt:
cóż powiedzieć, zbierałem się na 3.30, nie wyszło poprawiłem jednak życiówkę o minutę i 15 sekund. (wg zegarka - bo sczytanie mojego kodu paskowego odbyło sie kilka sekund po minięciu lini mety, a start przekaraczałem w naście sekund po strzale
) Jeśłi ktoś biegł Dębno wcześniej, niech potwierdzi bądź zaprzeczy ale trasa biegnięta w tym kierunku co w tym roku jest wolniejsza, więcej podbiegów. Poza tym jestem zadowolony. Wiem, że nie byłem przygotowany na 3.30, wiem, że muszę biegać więcej i szybciej, żeby wykonać plan na ten rok. Spotkanie pod flagą odbyło się, wcześniej odbyliśmy integracyjne i rytualne zbratanie się z forumowiczami z "Maratonówpolskich" przy piwie i pizzy. Zazdrościłem Emte i Michałowi Wlczewskiemu, którzy mogli imprezować dalej kiedy my kładliśmy sie spać. Kiedy biegłem, też zadrościłem że oni stoją kiedy mnie mięśnie nóg robią co chcą a ja nie mam nad nimi żadnej kontroli. Ale potem , po minięciu mety ... ech, niech oni teraz zazdroszczą mi. 


[b]I run till it hurts, till my head starts pounding, my legs start burning and my stomach starts chuming.
Then...I turn around and run home.[/b]
www.biegajznami.pl
Then...I turn around and run home.[/b]
www.biegajznami.pl
- stachnie
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 479
- Rejestracja: 24 sie 2001, 11:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:10:04
- Lokalizacja: Zabierzów k. Krakowa
- Kontakt:
Jestem zadowolony z biegu. Z początku chciałem "złamać" 3:10 ale po 10-15 kilometrach się zorientowałem, że nie dam rady biec w tempie 4:30/km, na półmetku miałem 1:37 a na mecie 3:14:28 - wynik sprzed roku poprawiony o prawie 9 minut. Gratuluję wszystkim, którzy ukończyli, a zwłaszcza Bykowi który mimo zapalenia okostnej zmieścił się w 3 godzinach i Pitowi, którego wprawdzie udało mi się wyprzedzić na 3. pętli ale tylko na parę kilometrów - potem poszedł jak burza i zostawił mnie z tyłu ;)
Pozdrawiam,
Sławomir Stachniewicz.
(Edited by stachnie at 11:08 am on April 15, 2003)
Pozdrawiam,
Sławomir Stachniewicz.
(Edited by stachnie at 11:08 am on April 15, 2003)
- Dawidek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 965
- Rejestracja: 02 maja 2002, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tychy, Polska
I ja zadowolony z biegu dotarłem do domu około 2 w nocy. Teraz już wypoczety i co bradzo cieszy bez żadnych dolegliwości oprócz normalnego zmęczeina melduję co było:
Było super, nawet się tego sie spodziewałem, bardzo dobra organizacja i rzeczywiscie najwspanilsci kibice - całe rodziny, bili brawo jak szaleni, na pierwszym okrązeniu myslałem że "odlecę" - potem sie trochę zmęczyli ale nadal było dobrze. Niektórzy mieli listy startowe i wołali do mnie po imieniu - super. Takich kibiców zyczyłbym sobie i wszystkim na każdym maratonie - napewno ich nie zapomnę.
Jeżli chodzi spotkanie forumowiczów to cieszę się, że choć na chwilkę mogłem tam być i przepraszam, że nie było wiecej czasu ale rozumiecie, ja byłem tak służbowo delegowany na I Mistrzostwa Policjantów w Maratonie i musiałem dostosować się do decyzji całej grupy - dodatkowo nocowaliśmy w Szczecinie i dlatego musieliśmy po zapisach udac się w dalszą podróż. Wielką niepodziankę sprawił mi Emte, który sam podszedł do mnie i zagadał - a ja myslałem, że on nawet mnie nie zna - popularny jestem
A teraz strona sportowa. Udało mi się nawet wyluzowac przed startem. Początek, staram się zwalniać choc jest trudno - trochę niesie i zamiast po 4:50 rozpoczynam po 4:30, zwalniam po 5 km, znajduję sobie miejsce w fajnej grupie, biegniemy po 4:43, próbuje nawiazywać rozmowy zeby nie było za nudno. Biegnie sie super, pogoda wysmienita, przeszakadza tylko wiatr. Punkty odzywcze i odswieżania sa czesto i dobrze zaopatrzone. Tuż po zakończeniu pierwszej petli, niesiony dopingiem kibiców, popełniam mały bład taktyczny, zamiasta biec w tej grupie, przyspieszam o około 5-10 sek na kilometr i podczepiam się do nowej mini grupy. Nadal jest dobrze - w głowie cały czas plan przyspieszeni po 32 km. Niestety, słabne, pojawaiją się obawy o przyspieszenie, po chwili wiem, że dziś tego nie bedzie a bedzie trzeba utrzymywac tylko stałem tempo. Jednak próbuje sie poderwać, pomałym kryzysie i zwolnieniu na 32 km znowu biegne po 4:43 - do czasu. Od 36 km dopoda mnie kryzys - tempo spada, mimo iż nadal wyprzedzam to biegnę kolejne kilomerty już tylko 4:55 a potem nawet po 5:02. W głowie juz tylko mysl o mecie i "matematyka" - Czy bedzie zyciówka? Liczy sie coraz trudniej, na 39 szacuje, że utrzymanie tempa po 5:00 pozwoli mi wyrównać zyciówke, żle policzyłem bo 41 km widzę, że zabraknie ponad pół minuty, wieć teraz jest najpiekniesze - pełna mobilizacja, zapominam o zmęczeniu, mysle pozytywnie o sukcesie i daję z siebie wszystko, znowu pomagają kibice. 42 km wydłuża się ale ja mam go - jest znowu 4:40, wierzę że się uda, 195 metrów sprintu, wyprzedzam jeszcze dwóch zawodników, po dywanach już nie biegnę a "lece" i po 40 sek wpadam na mete. Tracę równowage, pomaga mi obsługa - lubie takie wyczerpanie, to sie najlepiej wspomina. Patrze na zegarek i oto jest nowa życiówka w maratonie 3:18:29 - poprzedni wynik porawiaony o 9 sek
Co za dokłdnosć. Pozwala mi to zajac 160 miejsce wsród 565 starujących i 500 sklasyfikowanych na mecie. W klasyfikacji policjantów jestem 17, nie ma tam kategorii - szkoda.
O kilku małych mankamentach nie ma co wspominać - może tylko o braku chipów.
Wszystkim organizatorom i kibicom bardzo dziękuje za super impreze a nieobecnych zapraszam za rok
Było super, nawet się tego sie spodziewałem, bardzo dobra organizacja i rzeczywiscie najwspanilsci kibice - całe rodziny, bili brawo jak szaleni, na pierwszym okrązeniu myslałem że "odlecę" - potem sie trochę zmęczyli ale nadal było dobrze. Niektórzy mieli listy startowe i wołali do mnie po imieniu - super. Takich kibiców zyczyłbym sobie i wszystkim na każdym maratonie - napewno ich nie zapomnę.
Jeżli chodzi spotkanie forumowiczów to cieszę się, że choć na chwilkę mogłem tam być i przepraszam, że nie było wiecej czasu ale rozumiecie, ja byłem tak służbowo delegowany na I Mistrzostwa Policjantów w Maratonie i musiałem dostosować się do decyzji całej grupy - dodatkowo nocowaliśmy w Szczecinie i dlatego musieliśmy po zapisach udac się w dalszą podróż. Wielką niepodziankę sprawił mi Emte, który sam podszedł do mnie i zagadał - a ja myslałem, że on nawet mnie nie zna - popularny jestem

A teraz strona sportowa. Udało mi się nawet wyluzowac przed startem. Początek, staram się zwalniać choc jest trudno - trochę niesie i zamiast po 4:50 rozpoczynam po 4:30, zwalniam po 5 km, znajduję sobie miejsce w fajnej grupie, biegniemy po 4:43, próbuje nawiazywać rozmowy zeby nie było za nudno. Biegnie sie super, pogoda wysmienita, przeszakadza tylko wiatr. Punkty odzywcze i odswieżania sa czesto i dobrze zaopatrzone. Tuż po zakończeniu pierwszej petli, niesiony dopingiem kibiców, popełniam mały bład taktyczny, zamiasta biec w tej grupie, przyspieszam o około 5-10 sek na kilometr i podczepiam się do nowej mini grupy. Nadal jest dobrze - w głowie cały czas plan przyspieszeni po 32 km. Niestety, słabne, pojawaiją się obawy o przyspieszenie, po chwili wiem, że dziś tego nie bedzie a bedzie trzeba utrzymywac tylko stałem tempo. Jednak próbuje sie poderwać, pomałym kryzysie i zwolnieniu na 32 km znowu biegne po 4:43 - do czasu. Od 36 km dopoda mnie kryzys - tempo spada, mimo iż nadal wyprzedzam to biegnę kolejne kilomerty już tylko 4:55 a potem nawet po 5:02. W głowie juz tylko mysl o mecie i "matematyka" - Czy bedzie zyciówka? Liczy sie coraz trudniej, na 39 szacuje, że utrzymanie tempa po 5:00 pozwoli mi wyrównać zyciówke, żle policzyłem bo 41 km widzę, że zabraknie ponad pół minuty, wieć teraz jest najpiekniesze - pełna mobilizacja, zapominam o zmęczeniu, mysle pozytywnie o sukcesie i daję z siebie wszystko, znowu pomagają kibice. 42 km wydłuża się ale ja mam go - jest znowu 4:40, wierzę że się uda, 195 metrów sprintu, wyprzedzam jeszcze dwóch zawodników, po dywanach już nie biegnę a "lece" i po 40 sek wpadam na mete. Tracę równowage, pomaga mi obsługa - lubie takie wyczerpanie, to sie najlepiej wspomina. Patrze na zegarek i oto jest nowa życiówka w maratonie 3:18:29 - poprzedni wynik porawiaony o 9 sek

O kilku małych mankamentach nie ma co wspominać - może tylko o braku chipów.
Wszystkim organizatorom i kibicom bardzo dziękuje za super impreze a nieobecnych zapraszam za rok

[i]Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.[/i]
( Iz 40, 30-31 )
( Iz 40, 30-31 )
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
{Dawidek} Ten wyższy z GT to PawelM, ten niższy co Ci pokazywał napis z tyłu na koszulce to byłem ja Kazig. Cholera zapomniałem markera
na nastepnym nadrobie.

- Dawidek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 965
- Rejestracja: 02 maja 2002, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tychy, Polska
GT trochę poszarżowało ale chyba nie potrzebnie co ??
[i]Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.[/i]
( Iz 40, 30-31 )
( Iz 40, 30-31 )