Tak pocichutku marzyłam o zejściu poniżej 4:30, ale czas 4:55 wydaje mi się że był wczoraj szczytem moich możliwości. Może za ostro zaczęłam, były cztery pętle. Pierwszą pokonałam w 59min;, drugą w 1:05; (myślałam: jest dobrze, tak jak na treningach - czułam że mogę jeszcze spory kawałek tj. drugą 20-stkę w takim tempie pobiec) ,ale trzecią przebiegłam już w 1:17;, a czwartą w 1:34; (i tu sobie uświadomiłam, że dorzucenie 20 km

Jadąc na ten maraton wierzyłam że dobiegnę, i to .... bez zatrzymywania się, ale ostatnia dyszka mnie złamała, nawet iść nie mogłam, co 200m przystanek i tych kilka sekund postania dodawało mi sił. Wiedziałam, że nie powinnam stawać, ale ... nie mogłam sobie tej przyjemności odebrać.
Atmosfera przed, w trakcie i po biegu była rewelacyjna:):):):):):)
Jak się czuję dziś? Bardzo dobrze, zakwasów brak, pęcherzy brak sama w to nie wierzę, tylko opalenizna, ktorej podczas biegu non-stop w słońcu się nabawiłam przeszkadza. Potwornie piecze:chlip:. Efekt nadmiernego polewania się wodą.
Dzisiaj robię sobie wolne, jutro troszkę pobiegam a potem... cóż zacznę przygotowywać się do... do kolejnego:) maratonu (15.08 a może 27.07)
Wielkie dzięki za bieganie.pl. Chyba nie wzięłabym udziału w takiej imprezie gdyby nie informacje jakie tutaj znalazłam. Rany, dopiero teraz do mnie dociera ilu wspaniałych ludzi tam poznałam.