Maraton w Santiago de chile a aklimatyzacja ?
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam.
W kwietniu wybieram sie do Santiago de Chile. Miedzy innymi chce tam przebiec maraton, który odbywa sie 05.04.15, w związku z tym zastanawiam sie na ile wczesniej powinienem tam pojechac zeby sie zaaklimatyzowac. Czy ktos ma jakies doswiadczenia w tej materii ?
W kwietniu wybieram sie do Santiago de Chile. Miedzy innymi chce tam przebiec maraton, który odbywa sie 05.04.15, w związku z tym zastanawiam sie na ile wczesniej powinienem tam pojechac zeby sie zaaklimatyzowac. Czy ktos ma jakies doswiadczenia w tej materii ?
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Mam pewne doświadczenie bo troszkę latałem po świecie a i w Santiago byłem też wiec troszkę zazdroszczę, fajne miasto nieco klimatyczne a do tego świetna kuchnia i wino. Kłopot z aklimatyzacją to głównie kwestia zmiany strefy czasowej i tu ludzie różnie reagują. Ja jak latałem do Ameryki Pd to miałem kłopot w tamtą stronę czyli przez kilka dni tam już wczesnym popołudniem zaczynałem być senny a ok 16-17tej zaczynałem popadać w senność nie do opanowania, gdy wracałem do Polski nie miałem problemów żadnych, dla porównania żona moja miewała całkiem na odwrót - tam bez problemów a po powrocie zasypiała na stojąco. Nie wiem jak ty zareagujesz i jeśli tego nie wiesz to potrzebujesz do aklimatyzacji czasowej z 5-6 dni. Jeśli idzie o sam maraton to on pewnie jest w godzinach rannych więc to tak jak u nas godziny popołudniowe - nie powinno wiec być specjalnych problemów, sama różnica czasowa nie jest specjalnie wielka - po prostu na początku chodzi się wcześniej spać wg czasu lokalnego i wstaje się z kurami co w perspektywie pobudki wczesnej przed maratonem może być korzystne, niemniej jak pisałem, różnie się reaguje. Ale ze względu na godzinę startu i różnicę czasową to nie powinno być większych problemów nawet bez dłuższej adaptacji (jeśli start nie jest po południu oczywiście).
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziekuje za odpowiedz. Mam zgrzyt, bo jednoczesnie wiem, że im wczesniej tam pojade tym lepiej, z drugiej strony oprócz maratonu mam tam wiele do zrobienia, wiec nie chce "marnować" czasu w stolicy. No i załozenie tez jest takie ze podróz zaczynam od maratonu. W kwietniu warunki pogodowe powinny byc podobne do tutejszych, wysokość nad poziomem morza jest nieco wyzsza, ale to nie powinno miec znaczenia, różnica czasowa nie jest tez powalająca, nie wiem jak z wilgotnościa, ale sie dowiem. Najlepiej dla mnie byłoby wyleciec 02.04 tak zeby byc tam 03.04. Ewentualnie wylot 01.04. Bije sie z myslami i mam nadzieje ze to wystarczy. Bieg jest z rana. Byłem juz kiedys w Am Poł ale to była Brazylia i to kompletnie inna bajka, tam nie pojechałbym na 3 dni przed maratonem.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
W Santiago byłem w październiku- to niby u nich wiosna ale było znacznie cieplej niż u nas, końcem października tam było pod 30 stopni (ale tak przyjemnie- nie upalnie) a u nas jak wysiadałem z samolotu koło zera. Ale to różnie może być, niemniej klimat tam nie jest uciążliwy, wysokością czy wilgotnością nie ma co się przejmować. W Santiago rosną palmy itp niemniej klimat z racji chłodnego prądu morskiego jest łagodny a roślinność wynika chyba w dużej mierze z braku zim i mrozów. Myślę, ze możesz zaryzykować krótką aklimatyzację bo jeśli różnica czasu będzie upierdliwa to mało prawdopodobne by to było w godzinie biegu. Na zwiedzanie Santiago to 1-2 dni wystarczą chyba, żeby się kopnąć do Valparaiso na dzionek - wtedy masz aklimatyzację i trochę atrakcji na dni parę. Co masz w planie zobaczyć, ja tam jeździłem głównie po Patagonii i wracając zahaczyliśmy jeszcze o Los Lagos, po prostu polecieliśmy samolotem do Punto Arenas i wracaliśmy autobusami przez Chile i Argentynę, jest co oglądać niewątpliwie a i przy okazji zjeść i wypić można - nieźle tam przytyłem mimo łażenia po górach 

Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem w trakcie robienia planu i jeszcze nic na sztywno nie ustaliłem, ale na pewno chce zacząć od Santiago, potem chciałbym poleciec na samo południe do Ushuaia (Argentyna - Ziemia Ognista) i stamtąd jazda przez Patagonie na północ. M. in. chciałbym zobaczyc General Carrera. Chce tez pojechac do Pucon, bo tam jest strefa spadochronowa i mozna skakac nad wulkanami, a jestem skoczkiem, wiec bardzo mi na tym zalezy. Jak juz pisałem plan powolutku rodzi sie w mojej głowie, wiec wszelkie wskazówki są mile widziane
Generalnie jade sam, wiec zasada jest taka, ze plan moze ulegac zmianom w trakcie.

- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Ja byłem w Punta Arenas a nad Ziemią Ognista to samolotem przelecieliśmy tylko, potem pod Torres del Pain - piękne miejscai piękne góry, później byliśmy w Arg. w Callafate zobaczyć lodowiec Perrito Morreno przegradzający jezioro, później do El Chalten i wycieczki pod Cerro Torre i Fitz Roya. Potem powrót do Calafate bo nie dało się inaczej, tam ogólnie jest słaba komunikacja, 10 lat temu w tej części świata prawie wszystkie drogi to szutrówki, mało autobusów, samoloty lokalne w Argentynie nie drogie ale między małymi miejscowościami latały raz na tydzień. Autobusy tymi szutrówkami jeżdżą dosyć wolno i trzeba sporo kombinować. Z El Chalten pojechalismy do Barriloche - spore i bardzo fajne miasto nad duzym górskim jeziorem o charakterze fiordowym. Do Barriloche to dobę jechaliśmy ale drogą po wybrzeżu Atlantyku wiec niby do okoła, z przesiadkami bardzo długimi - samolot Calafate - Barriloche był za 5 dni i nie mieliśmy czasu czekać. Z Barilloche jest piękny przejazd autobusem przez Andy do Chile do Valdivii a stamtąd rzut beretem do Pucon. Z Pucon wychodziliśmy na czynny wulkan Villarrica, tamta okolica czyli Los Lagos to bajka. A potem to już prosto autobusem do Santiago.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jakie wrazenia jesli chodzi o wulkan Villarica ?
Generalnie gdybys musiał okreslic co Ci sie w Chile/Argentynie najbardziej podobało, to co bys wymienil ?
Co bylo w Twojej podrozy the best of the best ? Oczywiscie to nie musi byc jedna rzecz.
Generalnie gdybys musiał okreslic co Ci sie w Chile/Argentynie najbardziej podobało, to co bys wymienil ?

- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
W sumie to to co opisałem, było tego więcej ale np oglądanie pingwinów koło Punto Arenas to ściema była na przykład, jakies wodospady koło Pucon oglądaliśmy bo czekaliśmy na pogodę by wchodzić na wulkan, coś tam po drodze sie łapało ale to były rzeczy takie sobie łapane przypadkiem.
W południowej Patagonii kluczowa jest pogoda a ona bywa kapryśna, my mieliśmy sporo szczęścia.
Fajne rzeczy:
- Przejazd do Parku Torres del Pain i podejście pod ściany tych szczytów - taki 2-3 dniowy mini treking
- Lodowiec Perrito Moreno i jezioro Lago Argentino
- El Chalten i wycieczki pod Fitz Roya i pod Cerro Torre
- Bariloche i jezioro koło tego miasta wraz z górami - widokowo pięknie
- przejazd autobusem przez Andy z Barilloche do Valdivia w Chile - ekstra droga
- samo Los Lagos z wulkanami i jeziorami, Pucon, wejście na Villaricę i widok z gory
- Santiago też fajne jest
- no i steki i wino
W południowej Patagonii kluczowa jest pogoda a ona bywa kapryśna, my mieliśmy sporo szczęścia.
Fajne rzeczy:
- Przejazd do Parku Torres del Pain i podejście pod ściany tych szczytów - taki 2-3 dniowy mini treking
- Lodowiec Perrito Moreno i jezioro Lago Argentino
- El Chalten i wycieczki pod Fitz Roya i pod Cerro Torre
- Bariloche i jezioro koło tego miasta wraz z górami - widokowo pięknie
- przejazd autobusem przez Andy z Barilloche do Valdivia w Chile - ekstra droga
- samo Los Lagos z wulkanami i jeziorami, Pucon, wejście na Villaricę i widok z gory
- Santiago też fajne jest
- no i steki i wino
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A jak językowo ? Podejrzewam, ze mówią tam po angielsku jak w Brazylii, czyli... nie mówią
Spodziewam sie ze w Santiago bedzie "jakos" pod tym kątem, ale na prowincji, to bez hiszpańskiego będzie wątpliwie komfortowo...
Jakies doświadczenia w tym zakresie ?
A tak w ogóle, to wielkie dzieki za informacje, tego typu wymiana doświadczen jest dla mnie bezcenna, tym bardziej jeśli chodzi o rejony świata, które nie są odwiedzane jak np. Chorwacja czy Grecja


A tak w ogóle, to wielkie dzieki za informacje, tego typu wymiana doświadczen jest dla mnie bezcenna, tym bardziej jeśli chodzi o rejony świata, które nie są odwiedzane jak np. Chorwacja czy Grecja

- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Radziłbym nauczyć się hiszpańskiego w podstawowym zakresie, masz dużo czasu wiec wystarczy kupić jakąś książkę dla początkujących i przyswoić absolutne podstawy, to łatwy język a oni są bardzo otwarci i mili więc do komunikacji cudów nie potrzeba, wystarczy naprawdę niewiele i nawet da się pogadać na podstawowej, minimalnej znajomości języka. Mi dwa miesiące naprawdę minimalnego nakładu naukowego swobodnie wystarczyło - oni bardzo dobrze odbierają jak się próbuje mówić w ich języku.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak też zrobie ! Juz przed wyjazdem do Brazylii rok temu byłem o włos od zapisania sie na kurs hiszpanskiego. Tam co prawda mówią w języku portugalskim, ale po hiszpansku bez problemu się dogadasz. Jednak w koncu tego nie zrobiłem, wiec teraz jest najwyzszy czas 

-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj miałem pierwszą lekcję hiszpańskiego
Zdecydowałem się na lekcje prywatne 1,5h raz w tygodniu. Pierwsze zajecia bardzo mi sie podobały. Mysle ze za tydzien zapodam sobie cos Almodovara bez tłumaczenia... Trzeba sobie stawiac wysoko poprzeczke 


- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
W takim tempie to za 3 tygodnie napiszesz coś na miarę Cervantesaeliasz79 pisze: Mysle ze za tydzien zapodam sobie cos Almodovara bez tłumaczenia... Trzeba sobie stawiac wysoko poprzeczke

Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 14:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trudnosci jezykowe objawiają sie juz na samym początku, bo oni nie posiadają w ogóle strony po angielsku wiec zeby sie zapisac na bieg musiałem wypełnic formularz w jezyku hiszpanskim i kazde słówko wrzucac w translatora
No ale juz nie długo bede wymiatał 
Pisałes, ze przemieszczaliscie sie autobusami, czy to była wycieczka zorganizowana ? Czy łapaliscie autobusy z dnia na dzien, tak jak jezdziły, nie znając planów jazdy wczesniej ?


Pisałes, ze przemieszczaliscie sie autobusami, czy to była wycieczka zorganizowana ? Czy łapaliscie autobusy z dnia na dzien, tak jak jezdziły, nie znając planów jazdy wczesniej ?