To mój drugi maraton, a pierwszy pobiegłem dawno temu i nie pamiętam wiele. Wiem, że organizatorzy na to forum też zaglądaja, więc wypiszę kilka uwag.
Ogólnie jestem zadowolony z imprezy, choc nie do końca ze swojego wyniku, ale to już mój problem :/
PLUSY:
* start - szeroka ulica, nie było wielkiego tłoku. Strefy czasowe były, wbrew temu, co pisali inni. Po prawej stronie były tabliczki z czasami 3:00, 3:15, 3:30, itp. Ja się ustawiłem w odpowiednim miejscu i nie musiałem się przeciskac.
* meta - bardzo wzruszający moment, kiedy wbiegałem do hali. Trochę kiepsko z powodu zgubienia sygnału gps w nawigacji w zegarku, ale te kilkadziesiąt metrów nie jest ważna
*masaże - były ekstra. Czekałem około 30 minut, ale było warto. Dwóch panów wzięło moje nogi w obroty (jeden z kręconymi włosami, a drugi z prostymi krótkimi - pozdrawiam!) i zrobili co mogli, by się szybciej zregenerowały.
*Atlas Arena - duże toalety (bardzo ważne - przy niektórych biegach trzeba długo czekac w kolejce, aby się wysikac, a przecież wtedy, po długim nawadnianiau, chce się iśc kilka razy), miejsce na rozgrzewkę, wszystko w jednym miejscu. Jest też pewien minus, ale to później.
*Punkty odświeżania - miałem różne kryzysy, ale nie z powodu braku wody czy izotonika. Było ich wystarczająco dużo i były wystarczająco wyposażone i dobrze obsługiwane. Na około 20 kilometrze był punkt, po którym widziałem z 5 butelek z izotonikiem leżącym na ziemii - a więc dawali nawet całą butelkę!
*publicznosc - była świetna. Czułem, że ludzie cieszą się, że biegnę, że biją w bębny, bo ten maraton, to wielkie święto sportowe. Wzruszające. No i po 30-tym kilometrze dopingując pomagali mi, by się nie poddac. No i ten konkurs na najlepszą ekipę dopingującą to bardzo fajny pomysł.
MINUSY:
* zimna woda w prysznicach - ja rozumiem, że gdyby była cieplutka i milusia, to by to drożej organizatorom kosztowało, ludzie by się chlupali dłużej, może byłyby kolejki, ale na Boga! - po takim biegu potrzebowałem się umyc (powrót do domu pociągiem kilka godzin - nie chcę śmierdziec jak świnia, no i regeneracja ciała), więc musiałem cierpiec w tej wodzie. Ja naprawdę lubię chłodne prysznice (czasem nawet na jedno Ojcze Nasz leję się zimną wodą), ale nie po takim wysiłku!
* Atlas Arena - Pełno wyjśc, ale tylko w jednym miejscu otwarte. Ciężko się poruszac. Na przykład biuro i depozyty blisko siebie, ale droga do pokonania duża. Ponadto w biurze mi powiedzieli, że aby dojśc do depozytów należy wyjśc głównym wejściem, zejśc po schodach, wejśc do Areny na dole w okolicach tego, gdzie pasta party i przejsc dolem. Okazalo się, że trzeba było biec naokoło, przeciskac się przez barierki tam ustawione. OK, moja wina, że zrobiłem to na ostatnią chwilę. Trochę byłem zestresowany, że nie zdążę na start, a tu jeszcze komplikacje. Reasumując, otwórzylibyście drzwi także przy biurze i byłoby dużo łatwiej.
* depozyt - kilka osób już pisało i faktycznie nie działał bardzo sprawnie. Miałem duzy plecak i nie mogli go wcisnąc w worek. Może taka jest tradycja, że przyjeżdża się z własnym workiem?
* ul. Maratońska - już pisali inni - dla mnie masakra. Naprawdę miałem pokusę, by dac za wygraną, zawrócic i biec z tymi, co wracali z nawrotki. Tylko nie wiem, czy to powinno byc zmieniane - po prostu daje mocno po psychice.