Mam kolegów Ukraińców, którzy u nas wygrywają zawody (z tego żyją) i oni mówią, że u nich nie ma zawodów biegowych, że tylko piłka nożna się liczy, że jest w zasadzie tylko jeden klub (Kovel), że każda impreza sportowa kończy się zbiorowym pijaństwem i, że jak trenują to przechodnie pukają się w czoło (u nas podobno też tak kiedyś było). Ponadto moi koledzy mówią jeszcze, że zazdroszczą nam imprez biegowych, że u nas jest cała masa zawodów na których startują ludzie dla których dobry wynik nie jest priorytetem natomiast liczy się dobra zabawa i zdrowy styl życia.
Tak więc jeżeli jesteś biegaczem amatorem to na Ukrainie się nie pościgasz. Jeżeli jesteś prosem to może się załapiesz na jakąś halę, czy przełaje.
Z tym pijaństwem to w Polsce jest podobnie, nie tylko dla zwykłych śmiertelników ale drużyny piłkarskie szczególnie z niższych lig ten sposób życia preferują. Nie tak dawno w tamtym roku zagrałem ze swoją zlepianą drużyną, zresztą od przypadku bo ci ludzie bardzo rzadko grają. Zagraliśmy z zespołem z ligi okręgowej wygraliśmy mecz, co było wielką sensacją a ja z przygotowania biegowego jeździłem po boisku jak chciałem (kiedyś grałem w piłkę, trochę zostało), kosili mnie nieźle. Nasz zespół wiekowo był średnio grubo po 30 a zespół ligowy to młodzież w większości 18-23 lata. Nie wiem jak grają kiedy przegrywają z takimi jak my, śmiać mi sie chce z tych drużyn. Kiedyś pojechali na obóz, dostając dofinansowanie z gminy, tam głównie zwiedzali, a codzienne libacje pijackie były normalnością. A więc Polska i Ukraina niewiele się różni w tym aspekcie