Bralam udzial w British 10K, dla porownania mialam bieg z konca maja (Bupa 10000 - ktory byl cudowny pod kazdym wzgledem!!). Na British 10k jak dla mnie wszystko dzialalo na niekorzysc. Fakt, ze jestem stosunkowo "nowym" biegaczem i troche troche sie wleke

i byc moze troche usprawiedliwiam moj niezbyt dobry czas

ale - po pierwsze minus za brak toalet przy starcie. Spedzilam 30 minut w kolejce do toalety w Starbucks bo nie mialam odwagi po prostu nasiusiac jak inni na ulicy . Po drugie godzinna kolejka do startu - moglam wziasc ksiazke

i jakies krzeselko. Bieg sam w sobie byl nawet, nawet. Kilka razy zostalam zdeptana lub sama kogos zdeptalam i na kogos wpadlam ale to normalne na imprezach z taka iloscia uczestnikow. Juz po 3 km wiedzialam, ze nie ma sie co szarpac o zyciowke i potraktowalam to jako kolejny trening (za to przy jakiej publicznosci!!!!

) . Jako, ze szybko zapominam o tym co zle - za rok pewnie tez sie wybiore .