Do napisania tego artykułu skłoniło mnie to, że mniej więcej w tym samym czasie dwóch moich kolegów podjęło wyzwania sportowe, aby wesprzeć organizacje charytatywne. Pierwszy z nich – Steve (
http://www.justgiving.co.uk/stephenduck) postanowił po raz pierwszy w życiu, bez dużych przygotować, pobiec półmaraton w Bath. W tę niedzielę (15.03)! W stroju... kaczki! Wszystko po to, żeby wesprzeć fundację „Save the Children”. Drugi - Adnan (
http://www.justgiving.co.uk/adnanhamid) po śmierci brata na mukowiscydozę postanowił wyznaczyć sobie wyzwanie, a przede wszystkim zebrać pieniędze na „Cystic Fibrosis Trust” – Fundację Mukowiscydozy. W sierpniu przejdzie Islandię w poprzek – po 6 godzin marszu dziennie. Chłopcy utworzyli też grupy na portalach społecznościowych typu Nasza-klasa, żeby namówić jak najwięcej znajomych i nieznajomych na wsparcie ich inicjatywy.
Cały ich pomysł wynika, po pierwsze z cechującego Brytyjczyków poczucia odpowiedzialności za innych, a po drugie z popularności działalności charytatywnej. Sprawa jest prosta. Przez stronę
www.justgiving.com można wesprzeć ich i wiele innych osób dowolną kwotą przy zaledwie kilku kliknięciach i karcie płatniczej, a państwo i fundacja justgiving.com dodatkowo dopłacają kilka procent do tej kwoty. Dodatkowo przy wpłacie dostaje się numer identyfikacyjny, dzięki któremu można część kwoty odjąć od podatku.
Podobnie jest z innymi wydarzeniami sportowymi. W tym roku w ramach London Flora Marathon (
http://www.london-marathon.co.uk/site/? ... article=21 ) można pobiec i wesprzeć ponad 30 dużych organizacji m. in. Action for Children, Cancer Research UK, Guide Dogs oraz mnóstwo mniejszych fundacji. Organizatorzy maratonu po prostu rezerwują część miejsc startowych i potem je rozdzielają. Jest to o tyle zachęcające, że miejsca na maratonie londyńskim są bardzo szybko wykupowane, a start w barwach jakiejś organizacji po prostu ułatwia zdobycie numeru startowego.
Każda osoba, która chce pobiec w ramach, powiedźmy Guide Dogs zobowiązuje się zebrać od 500 do 1500 funtów na konto fundacji. Ilu ludzi, tyle różnych sposobów na zorganizowanie zbiórki. Można mieć stronę internetową , jak moi koledzy; można urządzić licytację obrazów, imprezę, sprzedaż ciast i ciasteczek, co kto woli i lubi. W zamian za zaangażowanie od fundacji dostaje się: koszulki, plan treningowy oraz wsparcie po zawodach, takie jak masaż, jedzenie.
Osobną kategorią są wyzwania - challanges. Znowu przytoczę przykład koleżanki. W ramach ZambiAIDS Society na uniwersytecie w Nottingham znajomi skoczyli na spadochronie. Nie tak po prostu zapłacili i wyskoczyli na kilku tysiącach metrach z samolotu. Całe wydarzenie poprzedzało kilkumiesięczne zbieranie pieniędzy na ten cel – urządzili imprezy studenckie, namawiali ludzi do regularnych wpłat na rzecz ZambiaAIDS. Wszystko to w szczytnym celu, a w niestandardowy sposób. Oferta Guide Dogs w tym roku to na przykład spływ rwącą rzeką, 6-dniowy trek rowerowy, wyprawa konna po Mongolii – wszystko w ramach wspomagania fundacji.
W Polsce organizowanie imprez sportowych w połączeniu z akcjami charytatywnymi, póki co raczkuje. Osobiście biegłam w zeszłym roku w czerwcu 5 kilometrowy "Onko-Bieg", który jest kontynuacją odbywającego się na całym świecie Biegu Terry'ego Foxa (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Terry_Fox). Niestety takie biegi i wydarzenia są na razie rzadkością i funkcjonują w małej, lokalnej skali.
W tym roku w Półmaratonie Warszawskim pobiegnie też Bieg po Szpik, czyli ludzie związani z Fundacją Przeciwko Leukemii im. Agaty Mróz Olszewskiej. Niezła Korba (
http://www.niezlakorba.pl/team) wystawia prawie cały skład i pobiegnie jako Leukemia Team.
Cieszyłabym się, gdyby i w Polsce więcej imprez miało oprócz swojego sportowego ducha rywalizacji, również głębszy sens, taki jak na przykład wspieranie organizacji charytatywnych. Akcji jest coraz więcej, ale czy da się przenieść brytyjską skalę i rozmach na polskie realia?
Póki co do dzieła! Do biegu!
http://www.leukemia.pl/news.php?readmore=93
Łucja Didkowska
http://www.niezlakorba.pl/team