Przyznam się, że jest on wywołany nudą tych wszystkich maratonów, dyszek piatek i innych klasycznych biegów. Do tego te wszystkie bzdurne jak dla mnie świadczenia i wymagania uczestników - dyplomy, grochówka itd, wszystko poukładane.
Wyobraźmy sobie - że z grupą zapaleńców - spotykamy się (na przykładzie Warszawy) w piątek o godzinie 17:30 (generalnie wtedy kiedy jest absolutny szczyt w ruchu samochodowym) na Rondzie ONZ.
I wygrywa ten, który w najszybszym czasie przemieści się na Plac Trzech Krzyży.
Lecimy naprzykład przez Rondo Dmowskiego przy Rotundzie - jak ktoś chce to leci dołem, ja lecę górą. jeśłi zatrzymuje mnie Policja - to moja sprawa jak sobie z tym poradzić.
Taki "real parkour"

Jestem pewien, że na taki wyścig byśmy sponsorów znaleźli.
To by trzeba zrobić kiedy jest już ciepło, że na Placu Trzech Krzyży można potem troche posiedzieć w jakiejś knajpie.
Trasa nie jest długa - ze 2 km - ale po ścisłym Centrum przy największym zakorkowaniu miasta.