no przepraszam że cię nie znalazłem - następnym razem po prostu musimy wymienić się numerami telefonów - bo dzisiaj to świetnie zdało egzamin. :/ niestety nie wpadłem na to wcześniej i nie miałem do Ciebie żadnego kontaktu - niestety nie znałem też twojego numeru... bo tak może łatwiej by mi było cię wypatrzeć
Co tak wszyscy czekacie na te wyniki zespołowe

chcecie sprawdzić czy ktoś był wolniejszy od nas ??

wbrew pozorom jest spora szansa że nie bylismy ostatni
ale też jestem ciekaw ile było drużyn. Ale jak usłyszałem czas pierwszej drużyny to się zdziwiłem 6h z minutami!! to wypadało jakoś poniżej 1:20 na osobę

no trochę nam do takiego poziomu brakuje :D
A teraz o samym biegu:
Mi się bardzo podobało - organizacja jak na takie "dzikie pola" rewelacyjna - wykoszony wielki parking - gdzie można było sobie spokojnie zaparkować... imprez chyba była jednak już wczoraj (ognisko itd) oczywiście to mnie ominęło

ale podobno fajnie ;p
podobało mi się to że w końcu ktoś pomyślał o jakimś sklepiku gdzie kibice mogli by też kupić coś do picia albo jedzenia - bo to przerażające że zazwyczaj na innych imprezach o kibicach w ogóle się nie myśli.
Strasznie mnie spaliło słońce - to kolejna konkluzja

głupota - bo zupełnie się niczym nie posmarowałem i teraz odpada mi nos, policzki i czoło... no normalnie masakra.
a co do samego biegu - biegłem po raz pierwszy na tej trasie i zupełnie nie wiedziałem czego można się spodziewać... - "szczyt" gdzieś koło 13 km był na prawdę ostrym podbiegiem na którym sobie odpuściłem i z 10-15 sekund maszerowałem ... poza tym jakoś przebrnąłem ... i nawet na 18 km była jeszcze spora szansa na życiówkę (teraz sprawdzałem w Garminie jak to dokładnie było)
Niestety coś zupełnie źle sobie policzyłem... i zamiast świadomości że mam z minutę półtorej zapasu... wydawało mi się że muszę ostro dawać do przodu... - na ostatnim malutkim już podbiegu na trasie na 18,5km dałem z siebie wszystko... - i wbiegłem na niego ze średnią sporo poniżej 5 minut (coś koło 4:40/km) skończyło się to tym że po kolejnych 200 metrach umarłem
dosłownie ... coś mnie "ścięło" - przeszedłem w marsz..., potem musiałem się zatrzymać (to było już gdzieś po 100 metrach delikatnego zbiegu), ruszyłem znowu marszem i w końcu jakimś bardzo lekkim truchcikiem... ze 200 metrów pokonałem w 3 minuty :/ a potem kolejne 200 tempem coś koło 6:30/km
wtedy dogonił mnie Jacuś.. - powiedziałem mu że zdechłem i żeby biegł i nie czekał na mnie... - ale jak już mnie minął... to postanowiłem przyspieszyć mój trucht
no i tak jakoś wyszło że w miarę się go trzymałem - wyszło na to że się z nim "zabrałem"... kawałek dalej jacek zauważył że jednak za nim biegnę i poczekał na mnie

... pociągnął mnie już do mety - mimo że znowu miałem chwile zwątpienia...
ze 300 metrów przed metą szczerze myślałem że już spokojnie mogę tu sobie umrzeć... ale jak zobaczyłem metę za zakrętem to jak zwykle poczułem że to koniec zawodów i ostatnia szansa na urwanie sekundy

powiedziałem do jacka "META"... i ruszyłem do ostatniego sprintu... no a chwilę później mogłem już konać w spokoju
wynik na miecie nie zaspokoił mojego apetytu... ale w sumie muszę szczerze powiedzieć że i tak było bardzo dobrze. W sumie wczoraj w ogóle nie pomyślał bym że mam szansę na wynik choćby w okolicach życiówki... - i pewnie dlatego nie zrobiłem sobie takich "kalkulacji" na którym kilometrze mam być przy jakim czasie

.. - albo choćby jaką "średnią" mam mieć... a moja cała matematyka wzięła w łeb w czasie biegu

i nic nie umiałem sobie policzyć.
wynik na miecie brutto 1:52:00 ... - netto zobaczymy jak będą wyniki.
Gratuluje wszystkim dotarcia do mety

bo w tym upale to na pewno liczy się podwójnie - francesko - mam nadzieje że spotkamy się nie raz na kolejnych imprezach.
Jacuś - tobie szczególnie bardzo dziękuję za cholowanie... bo bez Ciebie bym się do mety już nie "zabrał" z nikim... i pewnie wynik byłby kilka minut gorszy co najmniej.