Bieg super, ale podział na strefy to niewypał. Juz zmilczę na temat tych nędznych jarmarcznych baloników z ledwo widocznym czasem napisanym jakimś różowym cienkim flamastrem i z helem, który nie chciał wznieść go do góry
Muszę wspomnieć tylko o znacznikach poszczególnych kilometrów: nie dość, że połowy w ogóle nie dostrzegłem to precyzja ich ustawienia ... powiedzmy, że pozostawiała wiele do życzenia.
Pozdrawiam - jr.
Ostatnio zmieniony 07 lut 2014, 13:17 przez juniorre, łącznie zmieniany 1 raz.
Impreza fajna, pogoda nie przeszkadzała. Poprawilem wynik o ponad półtorej minuty, mimo że na początku w Al. Niepodległości było ciasno i nie dało się szybciej biec, a mogłem.
To w ogóle jedyny minus całej imprezy - dwa pasy jezdni od Filtrowej do wiaduktu i na samym wiadukcie to dla takiego tłumu jak widać za mało. Być może należało startować kolejne strefy w większych odstępach, ja biegłem w grupie chyba 60 minut (tak jak poprzednicy pisali nie było widać pacemakera) i mogłem tu przspieszyć a nie dawało się :-( No i nierówności jezdni wypełnione wodą :-(
Ale generalnie - super impreza :-))
No i jest życiówka! 59:43. Nie jest to co prawda czas, który zamierzałam osiągnąć, ale kilka rzeczy mi w tym przeszkodziło.
Po pierwsze. 2 razy zatrzymywałam się, żeby poprawić numer, który zwisał już tylko na jednej agrafce.
Po drugie. Przedwczoraj miałam jeszcze idealną formę, a dzień przed biegiem dopadło mnie lekkie przeziębienie. Odpuściłam wczorajszy trening, mimo że miał być lekki. Jednak odczuwam spadek formy i ogólne przemęczenie (w zeszłym tygodniu pracowałam po 12 h na dobę, a w weekend byłam w szkole).
Po trzecie. Wiatr w twarz i strugi deszczu - zaparowane okulary, nogi wpadały w kałuże, przesiąknięte buty i skarpety.
Po czwarte. Wystartowałam w grupie na 55:00 i musiałam przedzierać się przez dreptaczy z zadyszką.
Mimo wszystko jestem zadowolona. Pewnie gdyby nie te 4 przeszkody, prawdopodobnie zrobiłabym 55:00. No, ale tak bywa na zawodach. Terminu, pogody, trasy ani samopoczucia się nie wybiera. Trzeba się przygotować na wszystko. Marzę o zejściu do 50:00, a na 5 km do 22:00. Zastanawiam się, czy zdążę na Ekiden 2010.
Organizacja dla mnie bardzo dobra. Zatrzymać pół Warszawy i to w dniu gdy VIPy jeżdżą w tą i z powrotem to nie lada sztuka. Podział na strefy- super sprawa. Baloniki może i wyblakły ale ci co walczą o życiówki mają swoje zegarki. Nawet ta akcja z ubraniami na koniec przypominająca licytację miała swój klimat. Mam nadzieję, że ktoś zrobił tam zdjęcia bo było wesoło.
Trasa obecna jest wg mnie lepsza.
Nie chcę za bardzo marudzić, bo to jeden z tych biegów, którym można wiele wybaczyć ze względów ideologicznych, powiedzmy, ale moim zdaniem organizacja od początku do końca była fatalna.
Poczynając od strony internetowej, na której nic nie można znaleźć od ręki, poprzez rozmiarówkę koszulek (rozmiar S wchodzi mi bez problemu na kurtkę narciarską), a kończąc na dniu dzisieszym.
Wychodziłam z szatni o 11:56, kiedy w kolejkach kłębił się jeszcze tłum, zwłaszcza tam na dole od tyłu. Start był punktualnie, więc jak te osoby zdążyły, to nie wiem.
Strefy - sprawa umowna, tu bardziej pretensje do nas samych, bo oczywiście omijałam rodziny z dziećmi i osoby, które już pierwsze kilometry 'robiły Gallowayem'. Dalej przed metą chodzili sobie spokojnie środkiem zawodnicy z grupy Nordic Walkingu...
Nie widziałam przez całą trasę ani jednego zająca - !!
Z oznaczeń kilometrowych widziałam jedynie 4 i 5...
Meta: nie przygotowane medale (kolejni wolonatariusze rozdawali ostatnie sztuki tuż przede mną), nie widać w tłumie, gdzie są; podobna sytuacja z napojami - butelki nie wyjęte z folii, każdy wyrywa je, tratując ludzi dookoła.
To, co się działo w tej dolnej/tylnej szatni po biegu, to w ogóle był jakiś horror. Wychodzenie z odebranym workiem zajęło mi 18 minut, łącznie cała operacja odbioru - ponad pół godz.
Jasne, że to są wszystko pierdoły - ważne, że jest taki bieg, że mamy tę niepodległość, że możemy sobie środkiem miasta przelecieć z tej okazji.
Ale jak sobie pomyślę, że WOSiR ma cały rok na przygotowanie tej imprezy i robi to w ten sposób, to mam wrażenie, że nas olewają. 7 000 biegaczy to nie jest aż tak dużo, nawet w Polsce organizowane są większe biegi i nigdzie nie widziałam takiego bałaganu. A zatrzymanie połowy miasta to kwestia kilku listów i uzgodnień z urzędnikami, resztę robi drogówka, a nie organizator.
Midi ... Masz rację. Ja organizację oceniłem wysoko. Może dlatego, że dość wcześnie przyjechałem na miejsce i dość wcześnie udało mi się skończyć ten bieg. Nie zaznałem więc tłumów w szatni, choć przyznam, że mogłoby być luźniej, ciężko też wychodziło się z budynku. Ja nie widziałem żadnego oznaczenia kilometrów i ani jednego zająca. Strona też nie spełniała w 100% swojej roli. Może dlatego tak pobłażliwie oceniłem całą tą organizację, bo szczęśliwy strasznie z wyniku jestem - i jakoś to tak zadziałało.
Adam... Cholera - rozglądałem się za Tobą, ale nie znalazłem...
Midi, z zastrzeżeniem, że biegam od niedawna i wiele nie widziałem:
SZATNIA - można przyjść wcześniej albo nie korzystać. Ja ubieram się w domu na bieg, podjeżdżam samochodem (wiem, nie każdy ma albo może) i biorę ze sobą do kieszeni w foliowej torebce żeby nie zamokło minimum - prawo jazdy, dowód rejestracyjny i kluczyk. No i komórkę ze słuchawkami. Wychodzę z założenia, że po biegu jak najszybciej do ciepłego samochodu i do domu. Wiem wiem, nie każdy tak może.
STREFY - niby były, ale mam wrażenie, że wielu startujących po prostu nie potrafiła ocenić swojego tempa. Kilku moich znajomych zrobiło to na czuja, w większości przeceniając swoje możliwości. To oni niestety robią tłok i zamieszanie, choć bez złej woli. Weź poprawkę na to, że to bieg masowy i biegną ludzie często nieprzygotowani. Nie da się chyba porównać z maratonem.
Sama idea stref jest dobra. Zająca widziałem na starcie tylko.
OZNACZENIA - nędza, nie widziałem. Na Biegnij Warszawo były porządne.
MEDALE - nie było chyba najgorzej, dostałem choć być może dla tych na końcu zabrakło.
ZATRZYMANIE MIASTA - nie takie proste w dniu kiedy oficjele składają wieńce pod Grobem Nieznanego Żołnierza. Ostatnia afera z Maratonem Warszawskim to potwierdza.
WOSIR - zgoda, robią to już tyle razy, że powinno być lepiej. Może po prostu zlecić temu organizatorowi, który robił to na Human Race czy Biegnij Warszawo? Tylko że to pewnie kosztuje, a skoro WOSiR sam nie potrafi zorganizować dobrze, to po co się za to bierze...